Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

SAMOTNIE|

Dystans całkowity:27958.47 km (w terenie 152.00 km; 0.54%)
Czas w ruchu:1037:22
Średnia prędkość:26.95 km/h
Maksymalna prędkość:68.80 km/h
Suma podjazdów:121992 m
Suma kalorii:619688 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:66.10 km i 2h 27m
Więcej statystyk
  • DST 75.50km
  • Czas 02:36
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 53.76km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1594kcal
  • Podjazdy 381m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Giant Contend SL 2 - test

Sobota, 8 września 2018 · dodano: 08.09.2018 | Komentarze 7

A jednak stało się. Zakupiłem rower szosowy. Po Decathlon Carbon Challenge miałem lekką awersję do rowerów szosowych. Jakoś nie dogadaliśmy się z Btwinem Ultra 900 CF. Podejrzewam, że wiele czynników miało na to wpływ, że źle mi się na nim jechało, bolały mnie plecy i tyłek. Była to szybka akcja. Nie miałem dobrze dobranej ramy, rzuciłem się od razu na bardzo długi dystans, a przeskoczyłem z pozycji z roweru crossowego na sportową pozycję na wyczynowej szosie. Po za tym nerwy i ciśnienie związane z konkursem. To wszystko wpłynęło, że wspominam tą przygodę raczej mało pozytywnie. Zarzekałem się wtedy, że szosa nie jest dla mnie. Jednak z tyłu głowy cały czas tliła się iskierka i chęć wskoczenia na wyższy poziom kolarstwa. Do końca nie wyleczyłem się z szosy. Dodatkowo naoglądałem się Tour de France, Tour de Pologne i teraz Vuelty. Po za tym zagłębiłem się w fachową lekturę i przeczytałem wiele artykułów o pierwszej szosie. Dowiedziałem się na jakie modele mam patrzeć, czego szukać i od czego zacząć przygodę z szosą. Kandydatów było wielu, oglądałem Meridę, Treka, Orbeę, Kellysa. Jednak najmocniejszymi kandydatami był Kross Vento i Giant Contend. Te dwa modele zajęły kolejno drugie i pierwsze miejsce w rankingu magazynu Bike Board na wygodną, szybką i budżetową szosę dla początkujących. Różnica między nimi kryła się już w detalach, a same rowery prezentowały się na prawdę dobrze. Wizualnie wpadł mi w oko Vento 3.0, ale technologicznie lepszy był Giant, chociaż malowanie Contend 1 nie za bardzo przypadło mi do gustu. Za to już Contend SL 2, o półkę wyższy model, był genialny. Jednak mocno po za moim budżetem.

Postanowiłem zatem napisać do Gianta i zaprezentować im swoją osobę i zaproponować współpracę. Gwarantowałem jazdę na ich rowerze, opisy i zdjęcia w mediach społecznościowych, szerokie testy oraz starty w zawodach. Otrzymałem fantastyczną propozycję współpracy. Dostałem mega rabat na rower, w wysokości prawie dwóch tysięcy złotych oraz w gratisie strój, buty i kask. Teraz model Contend SL 2 jest już w moim zasięgu. Nie zastanawiałem się długo i przyjąłem propozycję. Po wszystkich ustaleniach rower przyjechał do mnie i dziś przyszedł czas na pierwszą jazdę.

Jeszcze chyba za szybko żeby rozpisywać się o rowerze, ale pierwsze wrażenia mogę przekazać. Mam porównanie do Btwina i na tym będę się opierał. Btwin był rowerem wyczynowym z mocno agresywną ramą, a Contend SL 2 jest bardzo łagodny, a nawet można powiedzieć przyjazny rowerzyście. Gdy wsiadłem na niego pierwszy raz miałem wrażenie, że jest większy od Btwina i trochę się wystraszyłem czy wybrałem dobrą ramę. Jednak gdy porównałem geometrię z tabelki okazało się, że rowery są prawie identyczne, a niektóre długości są wręcz takie same. Krótka jazda po mieście nie mogła mi za dużo powiedzieć, dopiero dzisiejszy wyjazd utwierdził mnie w przekonaniu, że dokonałem dobrego wyboru. Rzeczywiście rower jest bardzo wygodny. Oczywiście do pozycji szosowej trzeba się przyzwyczaić, bo początkowo lekko bolą plecy, ale nie jest to taka tragedia jak po kilometrach na Btwinie. Muszę przyznać, że dłużej jechałem na baranku niż na klamkach. Pozycja ta jest w tym rowerze bardzo wygodna, a sama rama zachęca do położenia się właśnie w tej pozycji.

Osprzęt to pełna grupa Shimano Tiagra z wyjątkiem hamulców, które są od Tektro. Rower posiada karbonowy widelec z aluminiową rurą sterową i karbonową sztycę pod siodełko. Rama jest aluminiowa. Po za tym malowanie jest obłędne. Lubię takie kolory. Rower jest charakterystyczny, żywy i bardzo ciekawy. Nie podobają mi się modele czysto czarne czy białe. To takie sportowe, wyścigowe malowanie. Rowerek jest bardzo cichy, zwinny i szybki. Pięknie się zbiera do startu, a podjazdy to sama przyjemność. Jeszcze musimy się dokładnie poznać, ale wróżę nam długą i owocną współpracę. Czekam jeszcze za akcesoriami od Gianta. Pedały szosowe już czekają. Licznik Sigma 16.16 STS założony. Muszę jeszcze zmienić koszyki na bidony gdyż te nie przypadły mi do gustu. Zastanawiam się jeszcze nad lemondką, bo pokochałem ten wynalazek, ale najpierw zobaczymy jak będzie mi sie jeździć bez niej.

Podsumowując rower jest świetny. Uważam, że to najlepszy wybór w tym przedziale cenowym dla każdego początkującego kolarza. Wydaje mi się też, że spokojnie ten rower może posłużyć w przyszłości na amatorskie starty w zawodach. Zresztą do tego go kupiłem. Przyszły sezon zapowiada się interesująco i zamierzam wystartować w kilku zawodach takich jak Majka Days, Tour de Pologne Amatorów, Skoda Bike Challenge czy duathlon w Czempiniu i Poznaniu. Jutro kolejny dłuższy wyjazd, a wraz z zapoznawaniem się z rowerem będę tutaj dopisywał swoje doświadczenia i wrażenia z jazdy.

Mój stary Giant przejdzie teraz przemianę i stanie się typowym rowerem podróżniczym. Na stałe dostanie bagażnik, sakwy, błotniki oraz szersze opony. Tak abym mógł nim jeździć na wycieczki po różnym terenie, których na pewno nie zaprzestanę, ponieważ uwielbiam połykać kilometry i odwiedzać coraz to nowe miejsca.



Giant Contend SL 2
Giant Contend SL 2 © tomstar

Carbonowy widelec
Carbonowy widelec © tomstar

Korba Shimano Tiagra
Korba Shimano Tiagra © tomstar

Karbonowa sztyca
Karbonowa sztyca © tomstar

Przerzutki Shimano Tiagra
Przerzutki Shimano Tiagra © tomstar

Kierownica i mostek
Kierownica i mostek © tomstar

Giant Contend SL 2
Giant Contend SL 2 © tomstar

Kierownica
Kierownica © tomstar

Siodełko Giant Contact
Siodełko Giant Contact © tomstar

Stary i nowy Giant
Stary i nowy Giant © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 59.42km
  • Czas 01:53
  • VAVG 31.55km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1268kcal
  • Podjazdy 276m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka poranna rundka

Sobota, 1 września 2018 · dodano: 01.09.2018 | Komentarze 0

To był typowy treningowy wyjazd. W tym miesiącu mam dwa starty biegowe, w tym jeden w naszym mieście, który mam zamiar wygrać, dlatego muszę się do nich przygotować. Dlatego od powrotu z Torunia skupiłem się na treningach biegowych. Jednak w weekend postanowiłem zawsze wyskoczyć na rower. Dziś akurat dzień organizacyjny związany z początkiem roku córy, zakupy, książki itp. Dlatego nie miałem za dużo czasu na wyjazd. Postanowiłem zatem, że wyskoczę na szybką sześćdziesiątkę w ramach treningu. Wiatr mam ze wschodu dlatego jadę na Janków, a potem z wiatrem na Chocz i Gizałki, i potem przez Grab do domu. Staram się cały czas trzymać tempo powyżej 30km/h. Nie zatrzymuję się i cały czas duszę. Po niespełna dwóch godzinach jestem w domu. Trening zaliczony.


Po treningu
Po treningu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 58.45km
  • Czas 01:52
  • VAVG 31.31km/h
  • VMAX 50.74km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1253kcal
  • Podjazdy 295m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka rozjazdówka przed wypadem do Torunia

Sobota, 18 sierpnia 2018 · dodano: 18.08.2018 | Komentarze 0

W środę wypad rowerowy nie wypalił, bo pogoda nam się popsuła. Wiało i co jakiś czas popadywało. Odwołaliśmy z Baką wyjazd, ale za to zrobiłem sobie trening biegowy. Dziś już nie ma wymówek. Nie wstałem zbyt wcześnie, bo ostatnie dwa dni miałem bardzo pracowite w domu, więc musiałem sobie odpocząć i się wyspać. Wstałem o 8 rano. Strasznie mi się nie chciało nigdzie jechać. Myślałem, że może przełożę wyjazd na popołudnie, jednak meteo mówi, że popołudniu ma mocniej wiać. Nie ma co, trzeba się zebrać i pojechać teraz. Na początek myślałem o stówce. Jednak gdy wyjechałem postanowiłem trochę przycisnąć, zrobić połowę tego dystansu, ale na maksa. Mimo wszystko trochę wieje i taki dobry trening się przyda. Cisnę więc sobie powyżej 30km/h do Dobrzycy i potem do Jarocina. Zatrzymuję się dosłownie na chwilę żeby zrobić zdjęcie i jadę dalej. Cały czas trzymam dobre tempo, tak żeby się zmęczyć. W drodze powrotnej wjechałem jeszcze do sklepu rowerowego na małe pogaduchy. Udało mi się nawiązać współpracę z Giant Polska i rozmowy są już na ostatniej prostej, a efektem tych rozmów może być rower szosowy. Resztę napiszę gdy już wszystko będę wiedział. Ustaliliśmy szczegóły w sklepie i wróciłem do domu. Dobrze, że pojechałem. Na "nie chce mi się" najlepszy jest mocny trening, który postawi cię na nogi.  A w poniedziałek jedziemy z Baką na dwa dni w okolicę Kruszwicy i Torunia.


Szybka pauza po wylocie z Jarocina
Szybka pauza po wylocie z Jarocina © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 104.71km
  • Czas 04:18
  • VAVG 24.35km/h
  • VMAX 49.39km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 2238kcal
  • Podjazdy 507m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Sławskie i okolice dzień 2

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · dodano: 05.08.2018 | Komentarze 0

Obudziłem się chwilę po 6. A w sumie to obudził mnie deszcz pukający w namiot. Nie wstawałem, poleżałem sobie jeszcze spokojnie do 8. Czekałem aż przestanie padać. Spało mi się okropnie. Najpierw nie mogłem usnąć, a potem cały czas się budziłem i rzucałem. Bałem się, że przez to będę zmęczony i źle mi się będzie jechać. Wstałem po 8, zrobiłem sobie śniadanie i uszykowałem się do jazdy. Rzeczywiście, jakoś mi się nie chce, ale nie odpuszczam. Wyruszam o 8:30. Dziś kieruję się na Głogów. Niestety zaraz za Sławą zaczyna znowu padać. Pogoda nie przewidywała deszczu, dlatego jestem trochę zły. Całe szczęście przestaje padać po parunastu minutach. Ale za to bardzo mocno wieje. Na to byłem przygotowany. Na całe szczęście wiatr na razie nie przeszkadza. Jadę sobie powoli, ale robię mniej pauz. W miarę szybko i sprawnie dojeżdżam do Głogowa. Miasto jest piękne. Ma bardzo ładne, małe uliczki, piękne kamienice i mnóstwo ruin i zabytków. Zatrzymuję się na rynku, robię kilka zdjęć i mały odpoczynek. Jest tutaj na prawdę bardzo ładnie. W międzyczasie wychodzi słońce, a ja odzyskuje siły i chęci. Stwierdzam, że teraz jedzie mi się nawet lepiej niż wczoraj. Wyjeżdżając z Głogowa wjechałem jeszcze na kawę na stacje. Jadę kawałek trasą nr 12. Ale tylko kilometr i odbijam na boki w kierunku Wschowy. Znowu trafiłem na świetną boczną drogę. Mały ruch, lasy i dobry asfalt. Jadąc spokojnie dojechałem do Wschowy. Wiatr mam z boku i z tyłu, dlatego cały czas nie przeszkadza, a mi jedzie się coraz lepiej. We Wschowie odpoczynek na rynku i jazda dalej na boki w kierunku Boszkowa. Tutaj także ładne, boczne drogi. W miejscowości Włoszakowice odbijam w stronę Sławy. Teraz mam już pod wiatr. Wieje na prawdę mocno i muszę nieźle się nadeptać żeby utrzymać tempo. Całe szczęście mam już tylko 20km do domu. Powolutku dojechałem na pole namiotowe, złożyłem namiot, uszykowałem rower, auto, przebrałem się i pojechałem do domu.

Wyjazd super. Zaliczyłem aż 16 nowych gmin, a jeździłem po terenie aż trzech województw - Wielkopolskim, Lubuskim i Dolnośląskim. Tereny fantastyczne. Piękne lasy i jeziora. Szkoda, że miałem tylko dwa dni, ale na pewno wrócę tutaj na dłużej. Miejsce, w którym spałem też świetne. Na uboczu, z dala od miasta, cisza i spokój. O dziwo nie jestem zmęczony, a bałem się, że będzie gorzej. Czuję się fantastycznie.


Rowerowa pobudka
Rowerowa pobudka © tomstar
Stary rynek w Sławie
Stary rynek w Sławie © tomstar
Pomnik w Głogowie
Pomnik w Głogowie © tomstar
Piękne kamienice w Głogowie
Piękne kamienice w Głogowie © tomstar
Chłopiec z procą na rynku w Głogowie
Chłopiec z procą na rynku w Głogowie © tomstar
Giant na rynku
Giant na rynku © tomstar
Widok na most w Głogowie
Widok na most w Głogowie © tomstar
Trasa na Wschowę
Trasa na Wschowę © tomstar
Widoczek przed Wschową
Widoczek przed Wschową © tomstar
Rynek we Wschowie
Rynek we Wschowie © tomstar
Widoczek w drodze powrotnej na Sławę
Widoczek w drodze powrotnej na Sławę © tomstar
Koniec, szykowanie i wracanie do domu
Koniec, szykowanie i wracanie do domu © tomstar


  • DST 109.90km
  • Czas 04:56
  • VAVG 22.28km/h
  • VMAX 45.82km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 2331kcal
  • Podjazdy 711m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Sławskie i okolice dzień 1

Sobota, 4 sierpnia 2018 · dodano: 05.08.2018 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu czuje znudzenie okolicznymi trasami. W obrębie 100km od domu wszystko znam jak własną kieszeń. Chciałem pojechać gdzieś dalej, tam gdzie jeszcze nie byłem. Jednak nie chciałem marnować czasu i sił na dojazd. Wpadłem więc na pomysł żeby wziąć auto, wrzucić rower na dach i pojechać w jakieś ciekawe miejsce. Tam rozbić namiot i pojeździć sobie po okolicy. Wszystko dobrze się zbiegło, bo żona wraz z córą pojechała do teścia, a ja mam wolny weekend. Postanowiłem pojechać do miejscowości Sława. Już kiedyś oglądałem to miejsce na mapach. Przygotowałem się na sobotę rano. Wstaję o 6, szykuję wszystko, zabieram namiot, narzędzia i jedzenie. Ruszam chwilę przed ósmą. Na miejscu jestem chwilę po dziesiątej. Załatwiłem sprawy formalne, rozbiłem namiot i przygotowałem się do drogi. Plan na dziś to Zielona Góra i Nowa Sól. Mam dwa dni, codziennie chce robić po 100km. Nie muszę się śpieszyć, mam czas. Mogę pozwiedzać, zatrzymywać się gdy zobaczę coś ciekawego. Przed wyjazdem przygotowałem się i sprawdziłem co warto zobaczyć. Zaczynam od wieży widokowej zaraz za Sławą. Zjechałem z drogi w las. Oczywiście musiałem zrobić zdjęcie panoramy jeziora i okolicznych lasów. Potem kierowałem się dalej do miejscowości Milsko gdzie jest przeprawa promowa. Tam przebijam się dalej w stronę Zielonej Góry. Nie jadę jednak prosto, tylko odbijam na boki, na mniejsze drogi. Tereny tutaj są świetne, dużo górek i lasów, a widoki wspaniałe. Do Zielonej Góry wbijam się od Starego Kisielina. Kieruję się na stare miasto. Muszę skorzystać z nawigacji, bo miasto duże. Trafiłem na rynek. Tutaj pauza. Uzupełnienie wody, kupiłem sobie lody i odpocząłem. Ochłodziłem się też na kurtynie wodnej. Jest dziś mega gorąco. Dopiero na pauzie, w mieście poczułem jaki jest skwar. Dalej jadę bokami na Nową Sól. Za Zieloną Górą ominąłem jeden zakręt i pojechałem źle, ale dobrze się stało, bo nie chcąc wracać pojechałem totalnymi bokami. Trafiłem w bardzo ładne i spokojne miejsca. Potem już wzdłuż trasy na Nową Sól. W Nowej Soli dojeżdżam do Odry. Maja tu piękne nabrzeże, port i most. Jest też piękne miejsce do odpoczynku. Niestety zaczyna padać. Schowałem się w małym amfiteatrze w pobliskim parku i przeczekałem deszcz. Na szczęście nie padało za długo. Dalej już bokami wracam do Sławy. Zalazłem drogę, która przez cały czas wiodła przez las. Nie mijały mnie praktycznie żadne samochody. Tak dojechałem prawie do samej Sławy. Po drodze chciałem jeszcze odbić zobaczyć pałacyk myśliwski, jednak obiekt prywatny i nie można było wejść. Wróciłem więc na swoje pole namiotowe. Wykapałem się, zjadłem i odpocząłem. Zrobiłem jeszcze mały spacer i porobiłem zdjęcia. Poszedłem spać po 22. Muszę się przygotować na jutro.

Wieża widokowa
Wieża widokowa © tomstar
Widok z wieży widokowej
Widok z wieży widokowej © tomstar
Przeprawa promowa
Przeprawa promowa © tomstar
Przeprawa promowa w Milsku
Przeprawa promowa w Milsku © tomstar
Postój w malowniczej miejscowości Przytok
Postój w malowniczej miejscowości Przytok © tomstar
Stary rynek w Zielonej Górze
Stary rynek w Zielonej Górze © tomstar
Zielonogórski Bachusik z aparatem
Zielonogórski Bachusik z aparatem © tomstar
Piękna, wąskie uliczki Zielonej Góry
Piękna, wąskie uliczki Zielonej Góry © tomstar
Zatoka portowa w Nowej Soli
Zatoka portowa w Nowej Soli © tomstar
Widok na Odrę w Nowej Soli
Widok na Odrę w Nowej Soli © tomstar
Miejsce do odpoczynku nad Odrą
Miejsce do odpoczynku nad Odrą © tomstar
Widoczek w drodze na Sławę
Widoczek w drodze na Sławę © tomstar
Trasa powrotna na Sławę
Trasa powrotna na Sławę © tomstar
Po powrocie do obozu
Po powrocie do obozu © tomstar
Zachód słońca nad Jeziorem Sławskim
Zachód słońca nad Jeziorem Sławskim © tomstar


  • DST 31.34km
  • Czas 01:00
  • VAVG 31.34km/h
  • VMAX 47.19km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 671kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki wyjazd do Dobrzycy na rozciągnięcie nóg

Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 29.07.2018 | Komentarze 0

Wczoraj zrobiłem swoje więc dziś nie było presji na wyjazd. Tym bardziej, że wczoraj mieliśmy jeszcze firmową integracje i poszło dużo kiełbasy z grilla i piwka. Ale dziś dzień spokojny, mały spacerek i ostatni etap Tour de France w tv. Na wieczór jednak wiaterek się uspokoił i postanowiłem skoczyć na szybką trzydziestkę do Dobrzycy. Trzeba spalić trochę tej kiełbachy. Także poleciałem na szybki trening, jednak nie cisnąłem na maksa. Tak żeby poczuć wyjazd, bo na dłużej nie chciałem lecieć. Czas to 59:55, średnia 31,38km/h. Gdy wróciłem chciałem zrobić zdjęcie roweru jednak kot miał inne plany i to on stał się głównym modelem sesji. Także oto kot na tle roweru :)
Kot wtargnął na sesje roweru :)
Kot wtargnął na sesje roweru :) © tomstar
Kategoria DO 50KM|, SAMOTNIE|


  • DST 116.44km
  • Czas 04:36
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 40.54km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2491kcal
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powolutku i spacerkowo

Sobota, 28 lipca 2018 · dodano: 28.07.2018 | Komentarze 0

Po wczorajszej burzy praktycznie już nie ma śladu. Jest ciepło, sucho i słonecznie. Wstaje o 5 rano i już o tej porze zaczyna być parno. Nie mam dziś jakoś weny. Wstaję powoli, robię sobie kawę i płatki. Trochę posiedziałem jeszcze na fotelu i zebrałem się do wyjazdu. Nie ma dziś wcale wiać, więc obojętnie w którą stronę pojadę. Kieruję się na Dobrzycę. Zaplanowałem sobie wyjazd już wczoraj. Chce jechać bokami na Pogorzelę, potem na Krotoszyn i do domu. Kulam się powoli, jakoś mi się dziś nie chce. Ale dzień jest tak piękny, że grzechem byłoby zmarnować taką pogodę. Dojechałem do Koźmina i w parku zrobiłem sobie małą pauzę. Potem pojechałem bokami. Zawsze jeździłem do Pogorzeli główną, dlatego dziś chciałem pokręcić się po okolicznych wioskach. Spokój tu i cisza. Zaczyna mi się jechać coraz lepiej. Dzisiejszy wyjazd traktuję bardziej wycieczkowo, nigdzie mi się nie spieszy, nie cisnę i nie jadę na lemondce. Spokojnie dojechałem do Pogorzeli, a kawałek za nią zrobiłem sobie kolejną pauzę. Teraz bokami na Krotoszyn. W Krotoszynie chwila odpoczynku na rynku. Mają chyba dni miasta, bo na rynku duża scena i gra muzyka. Posiedziałem tutaj chwilę i poleciałem dalej. Zrobiło się już bardzo ciepło i jeszcze po drodze musiałem zatrzymać się żeby kupić wodę. Od razu kupiłem sobie także loda, żeby się ochłodzić. Teraz już bez przerw do domu. Gorąco, ale wyjazd bardzo przyjemny.
Trasa na Koźmin
Trasa na Koźmin © tomstar
W Koźminie
W Koźminie © tomstar
Pauza za Pogorzelą
Pauza za Pogorzelą © tomstar
Pauza za Pogorzelą
Pauza za Pogorzelą © tomstar
Muzyczka na rynku w Krotoszynie
Muzyczka na rynku w Krotoszynie © tomstar
Fontanna w Krotoszynie
Fontanna w Krotoszynie © tomstar
Szybka pauza w Nowej Wsi
Szybka pauza w Nowej Wsi © tomstar


  • DST 121.58km
  • Czas 04:49
  • VAVG 25.24km/h
  • VMAX 46.91km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2604kcal
  • Podjazdy 722m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczyt Wielkopolski i Pałac Myśliwski

Środa, 11 lipca 2018 · dodano: 11.07.2018 | Komentarze 0

Obudziłem się chwilę po siódmej. Niestety za oknem cały czas słychać było padający deszcz. Od razu chwyciłem telefon i sprawdziłem pogodę. Ma tak padać do 11, potem znowu od 14. A ja muszę dziś wrócić do domu. Wstaję, idziemy z maludą do sklepu po śniadanie, a potem kawka i odpoczywanko. Maluda poleciała pobawić się z dziećmi, a ja o 10 zrobiłem sobie jeszcze małą drzemkę. Trzymało mnie jeszcze zmęczenie od wczoraj. O 11 stwierdzam, że nie ma co, trzeba jechać. Na całe szczęście przestaje padać, dokładnie tak jak podało meteo.pl. Całe szczęście. Postanowiłem dziś zrobić trasę, tą którą miałem zrobić wczoraj. Bokami chciałem wrócić do domu. Oczywiście zaczynamy od szczytu Wielkopolski. Jadę na Kobylą Górę, tam kilka zdjęć i bokami jadę na Syców. W Sycowie jeszcze nie byłem, więc dobrze się składa, bo wleci nowa gmina. Cały czas mam dobrą pogodę i od razu jedzie się świetnie. Szkoda, że wczoraj tak nie było. Z Sycowa jadę na Międzybórz, a potem bokami przez Domasławice na Odolanów. Po drodze mam jeszcze zabytkowy Pałac Myśliwski. Skorzystałem z okazji i odbiłem z trasy aby go zobaczyć. Bardzo ładne miejsce, choć niestety zaniedbane. Gdy wróciłem na trasę zaczęło kropić. Jak w zegarku, mam 14  i mam deszcz. Pogodzony z tym, że kolejne 60 km pojadę znowu w deszczu deptam bez entuzjazmu do Odolanowa. Jednak z lewej wychodzi słońce, a deszcz to raczej mała mżawka, która powoli mija. W Odolanowie zjadłem jeszcze hotdoga, a deszcz przestał padać. Wyszło słońce i zrobiło się ciepło. Świetnie, teraz mogę jechać. Mimo zmęczenia jedzie się dobrze. Całe szczęście, że nie pada. Wracam już standardową drogą przez Raszków, w którym robię ostatnią pauzę, a potem prosto do domu. W domu jestem chwilę przed 17. Mimo deszczu w pierwszym dniu wyjazd bardzo udany.


Kobyla Góra - szczyt Wielkopolski
Kobyla Góra - szczyt Wielkopolski © tomstar

Na Kobylej Górze
Na Kobylej Górze © tomstar

Tablica
Tablica © tomstar

Na Kobylej Górze
Na Kobylej Górze © tomstar
Trasa S8
Trasa S8 © tomstar
Trasa na Syców
Trasa na Syców © tomstar
Zabytkowy kościół w Międzyborzu
Zabytkowy kościół w Międzyborzu © tomstar
Droga na Odolanów
Droga na Odolanów © tomstar
Pałac Myśliwski w Sośnie
Pałac Myśliwski w Sośnie © tomstar
Pałac Myśliwski w Sośnie
Pałac Myśliwski w Sośnie © tomstar
Pałac Myśliwski w Sośnie
Pałac Myśliwski w Sośnie © tomstar
Pałac Myśliwski w Sośnie
Pałac Myśliwski w Sośnie © tomstar
Droga na Raszków
Droga na Raszków © tomstar
Ostatnia pauza w Raszkowie
Ostatnia pauza w Raszkowie © tomstar


  • DST 77.35km
  • Czas 02:55
  • VAVG 26.52km/h
  • VMAX 37.16km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1646kcal
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Kobylej Góry

Wtorek, 10 lipca 2018 · dodano: 11.07.2018 | Komentarze 0

Tak jak w zeszłym roku i w tym córa pojechała z babcią na wakacje do Kobylej Góry. Oczywiście nie omieszkałem skorzystać z okazji i zrobić wycieczkę do Kobylej i z powrotem. Jadę sam bez żony, bo wyjazd wypadł w środku tygodnia, a ona nie ma wolnego. Pogoda nie zachęca, ale wszystko już zaplanowane więc jadę. Niestety gdy wyruszam zaczyna padać. Jadę o 11 i niestety jak zaczęło padać tak nie przestało. Miałem zaplanowaną dłuższą trasę i chciałem kółeczkiem pojechać do Kobylej odkrywając nowe trasy. Niestety deszcz pokrzyżował mi wszystko. Rozpadało się na dobre. Byłem cały mokry i było mi zimno. Chciałem jak najszybciej dojechać do Kobylej Góry, więc wrzuciłem tempo i bez przerw leciałem przed siebie. Zatrzymałem się tylko raz w Odolanowie na stacji na kawę i hotdoga, bo strasznie zmarzłem. Potem już dzida do samej Kobylej. Utrzymywałem dobre tempo, cały czas jechałem na lemondce, tak było mi cieplej. Dopiero przed samą Kobylą przestało padać. Dojechałem chwilę przed trzecią. Wykąpałem się,rozgrzałem i wypiłem kawę. Poszliśmy z maludą i babcią na obiad, a potem na spacerek dookoła jeziora, a wieczorem meczyk i piwko. Mimo zmęczenia cieszę się, że pojechałem.

Jedyna pauza na stacji w Odolanowie
Jedyna pauza na stacji w Odolanowie © tomstar
Na spacerku
Na spacerku © tomstar
Jezioro w Kobylej Górze
Jezioro w Kobylej Górze © tomstar
Na spacerku
Na spacerku © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 108.60km
  • Czas 04:07
  • VAVG 26.38km/h
  • VMAX 42.59km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 2324kcal
  • Podjazdy 447m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Solóweczka

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

W końcu poprawiła nam się pogoda i przestało wiać. Mam też wolny dzień więc można wyskoczyć na rower. Umawiam się jak zwykle z Baką na 6 rano. Ciężko mi się wstaje, ale w końcu się zebrałem o 5:10, zjadłem śniadanie i uszykowałem się na wyjazd. Czekam za Baką, ale ten się nie zjawia. Jadę jeszcze do niego pod dom, ale cisza. Pewnie zaspał, ale nie będę go budzić. Jadę sam. Strasznie mi się nie chce. Pierwsze 40km jedzie się ciężko i bez weny. Ale deptam, choć chwilami zastanawiam się czy nie skrócić trasy. Na szczęście przed Odolanowem nabrałem chęci na jazdę, zrobiło się cieplej i jest bardzo przyjemnie. W międzyczasie dostaję smsa od Baki, że rzeczywiście zaspał i czy wyjazd aktualny. Niestety ja już pod Odolanowem, więc tylko to mu odpisałem i jadę dalej. Nie robię zbyt dużo pauz. Przelatuję przez Odolanów i kieruję się na Krotoszyn. Z Krotoszyna na Dobrzycę, ale w tą stronę mam pod wiatr, który wydawał się słaby, jednak trochę wieje i przeszkadza. Ale trzymam tempo, nie zatrzymuję się i dojeżdżam do domu.

Droga na Odolanów
Droga na Odolanów © tomstar
Widoczek
Widoczek © tomstar
Droga na Krotoszyn
Droga na Krotoszyn © tomstar
Selfiaczek :)
Selfiaczek :) © tomstar
Takie niby artystyczne
Takie niby artystyczne © tomstar