Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 58936.29 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.12 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:1495.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:44
Średnia prędkość:25.91 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:10657 m
Suma kalorii:30074 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:99.72 km i 3h 50m
Więcej statystyk
  • DST 53.12km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.71km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 1055kcal
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe kółeczko

Środa, 29 lipca 2020 · dodano: 29.07.2020 | Komentarze 0

Dziś musiałem wyjechać ponieważ jest to najprawdopodobniej ostatni wyjazd na osprzęcie Shimano. Już na początku sezonu wymieniłem korbę, kasetę, łańcuch i hamulce na Sram Rival. W domyśle chce wymienić wszystko na Rivala. Przyszedł na to czas. Na półce już czekają klamki i przerzutki. Umówiłem się na jutro ze szwagrem na wymianę, więc dziś trzeba się pożegnać z Shimano. Wyskakuje na małe 50km, ponieważ dość mocno wieje. Robię standardowe kółeczko do Dobrzycy. Początkowo jedzie mi się dość średnio jednak po kilkunastu kilometrach łapię tempo. Szkoda, że tak wieje bo można by wykręcić dziś o wiele więcej kilometrów.


Mała pauza w lesie
Mała pauza w lesie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 86.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 26.46km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 1732kcal
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojna rozjazdówka po wczorajszej dwusetce

Niedziela, 26 lipca 2020 · dodano: 26.07.2020 | Komentarze 0

Dzisiejszy wyjazd uzależniony był od tego jak bardzo nie będzie mi się chciało rano wstać. Po wczorajszej dwusetce chciałem dziś wyskoczyć żeby rozciągnąć nogi, ale nie wiedziałem czy będzie mi się chciało znowu wstawać o 7 rano. Baka na dziś odpadał, więc musiałem się zmobilizować sam. Budzik zadzwonił o 6 i wstałem, nie ma co, może nie stówa, ale jakiś dystans trzeba dziś zrobić. Uszykowałem się i o 7 wyjechałem. Wiatr dziś wieje na północ więc jadę do Raszkowa. Tam miałem zawrócić na Dobrzycę, ale jedzie się wyjątkowo dobrze. W Raszkowie zrobiłem pauzę i postanowiłem pojechać jeszcze do Krotoszyna i dopiero stamtąd wrócić do domu. W drodze do Krotoszyna wzmógł się wiatr, ale mam go już z boku, więc nie przeszkadza. W Krotoszynie mała pauza na rynku i potem powrót przez Dobrzycę do domu. Wiatr mam już w plecy i bardzo dobrze, bo naprawdę zaczął już dość mocno dmuchać. Przed 11 jestem w domu. Spokojna rozjazdówka zaliczona.


Pauza w Raszkowie
Pauza w Raszkowie © tomstar
Pauza w Raszkowie
Pauza w Raszkowie © tomstar
Kwiaty w Raszkowie
Kwiaty w Raszkowie © tomstar
Pauza na rynku w Krotoszynie
Pauza na rynku w Krotoszynie © tomstar
Rynek w Krotoszynie
Rynek w Krotoszynie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 201.94km
  • Czas 07:32
  • VAVG 26.81km/h
  • VMAX 63.30km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 4057kcal
  • Podjazdy 877m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwusetka z przygodami

Sobota, 25 lipca 2020 · dodano: 25.07.2020 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie 200km. Nie może być sezonu żebym nie wyjechał na 200. W końcu przyszedł czas, mamy bardzo dobre warunki, nie za ciepło, nie ma wiatru, trzeba jechać. Umawiamy się z Baką na 7 rano. Mamy lecieć na Gostyń i potem kółeczkiem przez Dolsk do domu. Jedziemy na Dobrzycę i potem robimy boczki żeby dojechać do Gostynia. Pierwszą pauzę robimy w Borku. Odpoczywamy chwilę na rynku i lecimy na Potarzycę. Z Potarzycy do Gostynia. Tam robimy pauzę na stacji żeby coś zjeść. Potem objeżdżamy Gostyń, nie chcemy lecieć przez miasto, bo jest duży ruch. Teraz już wbijamy na boczne drogi żeby objechać jezioro Cichowo. Zawijaskami dojeżdżamy do Mościszek i tam niespodzianka. Skończył nam się asfalt. Dwie różne mapy wskazywały, że będzie tam droga. Co prawda jest, ale tylko utwardzona. Wysypany lekki żwirek i dobrze ubity. Postanowiliśmy przejechać. Jeździliśmy już po gorszych dziurach i wszystko było ok. Odcinek bez asfaltu miał około 2km. Przejechaliśmy. Gdy znowu wróciliśmy na asfalt zatrzymaliśmy się żeby zweryfikować trasę. I wtedy okazało się, że mam z tyłu flaka. Jednak oponka nie dała rady. Nie byłoby w tym nic strasznego gdybyśmy mieli dętkę i pompkę. Ale pechowo dziś żaden z nas nic nie zabrał. Nie ma co rozpaczać. Jest 12:20 i 10km do Śremu. Szybkie wyszukiwanie w googlach i znaleźliśmy sklep rowerowy w Śremie. Szybki telefon i Baka rusza z kopyta żeby kupić wszystko co potrzeba. Ja zostaję na przystanku i czekam. W międzyczasie ściągnąłem koło i oponę i przygotowałem wszystko do zmiany dętki. Baka zdążył, wszystko kupił i wrócił. Wymiana trwała może 10 minut. Gdy ruszyliśmy śmialiśmy się ze swojej głupoty. Jak można wyjechać na tak duży dystans bez sprzętu? Mamy nauczkę na przyszłość, aż za bardzo zaufałem swoim oponom. Już teraz nie wyjadę bez zapasowej dętki i pompki. Straciliśmy 1,5h. Ale nie jest źle mamy czas i chęci więc spokojnie jedziemy dalej. Teraz lecimy do Dolska, tam piwko na stacji i lecimy na Książ Wielkopolski. Z Książa jest świetna droga więc nadrabiamy trochę na średniej. Potem Żerków. Tam pauza na rynku i już bez przerwy do domu. Mimo wszystko wyjazd super, generalnie nic złego się nie stało i sprawnie sobie z problemem poradziliśmy. W sumie to pierwsza moja pana na szosie, pierwsza przez dwa lata. Pierwsza dwustówka w tym roku zaliczona.


Rynek w Borku
Rynek w Borku © tomstar
Ścieżka dookoła Gostynia
Ścieżka dookoła Gostynia © tomstar
Przejazd pod starym wiaduktem kolejowym za Gostyniem
Przejazd pod starym wiaduktem kolejowym za Gostyniem © tomstar
Piękny widok za Gostyniem
Piękny widok za Gostyniem © tomstar
Baka kurde skończył się asfalt. Jedziemy? Jedziemy, po gorszych dziurach jeżdziliśmy. Przejedziemy.
Baka, kurde skończył się asfalt. Jedziemy? Jedziemy, po gorszych dziurach jeździliśmy. Przejedziemy. © tomstar
...ups. No nie przejechaliśmy, a ja nie mam zapasowej dętki ;)
...ups. No nie przejechaliśmy, a ja nie mam zapasowej dętki ;) © tomstar
Na rynku w Dolsku
Na rynku w Dolsku © tomstar
Widoczek za Dolskiem
Widoczek za Dolskiem © tomstar
Rynek w Książu Wielkopolskim
Rynek w Książu Wielkopolskim © tomstar


  • DST 80.45km
  • Czas 02:39
  • VAVG 30.36km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 1619kcal
  • Podjazdy 385m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki wypad po robocie

Środa, 22 lipca 2020 · dodano: 22.07.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj zaskoczyłem sam siebie. Dzień jak co dzień, pobudka, praca, dom. Zaplanowany wyjazd po robocie. Jakoś szczególnie mi się nie chciało, ale musiałem wyjechać, bo miałbym za długą przerwę. Jak zawsze wróciłem do domu i uszykowałem się do wyjazdu. Wyjechałem o 16:30. Plan na kółeczko za Jarocinem z ewentualną możliwością skrócenia trasy gdyby mi się nie chciało. Ale dziś trasa była zdecydowanie za krótka. Od samego wyjazdu rowerek sam jechał. Deptało mi się bardzo płynnie i miękko. Aż byłem zdziwiony, że mam dzisiaj tyle mocy. Nie musiałem się szczególnie wysilać żeby utrzymać średnią w okolicach 30km/h. Tym bardziej, że miałem pod wiatr. Dziś mi wcale nie przeszkadzał, jechało się super. Zatrzymałem się tylko dwa razy na chwilkę żeby zrobić szybką fotę. Gdy zawróciłem do domu wiatr miałem w plecy i leciało się jeszcze lepiej. Podbiłem średnią i bez problemu utrzymywałem ją ponad 30km/h. Tym tempem dojechałem do domu. Rewelacyjny wyjazd.


Widoczek za Dobrzycą
Widoczek za Dobrzycą © tomstar
Widoczek za Jarocinem
Widoczek za Jarocinem © tomstar
Licznik Meilan M1 znowu w akcji
Licznik Meilan M1 znowu w akcji © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 106.40km
  • Czas 03:42
  • VAVG 28.76km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2139kcal
  • Podjazdy 387m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyczny Koźminek

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 19.07.2020 | Komentarze 0

Miałem dziś jechać sam, ale wczoraj wieczorem odezwał się Baka i umówiliśmy się na wspólną stówkę. Nie kombinujemy jedziemy tak jak sobie zaplanowałem na standardową trasę do Koźminka. Wyruszamy o 7 rano, bo wczoraj słońce grzało niemiłosiernie i chciałem dziś tego uniknąć. Na szczęście dziś na niebie jest trochę chmur i słońce tak nie praży. Lecimy spokojnie boczkami na Koźminek. Robimy jedną pauzę po drodze, a potem na rynku dłuższą przerwę żeby odpocząć i się napić piwka. Potem już prosto do domu. Lecimy na Stawiszyn i potem ulubioną, szybką trasą do Pleszewa. Pod koniec trochę pocisnęliśmy i podbiliśmy troszkę średnią. Dobrze, że dziś nie było tak gorąco. Czułem się o wiele lepiej niż wczoraj. Duchota mi jednak nie służy. A jutro koniec urlopu i trzeba wracać do pracy.


Droga na Koźminek
Droga na Koźminek © tomstar
Fontanna w Koźminku
Fontanna w Koźminku © tomstar
Pauza na rynku w Koźminku
Pauza na rynku w Koźminku © tomstar


  • DST 120.80km
  • Czas 04:32
  • VAVG 26.65km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 2429kcal
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Relaksacyjny wyjazd

Sobota, 18 lipca 2020 · dodano: 18.07.2020 | Komentarze 0

Musiałem trochę odpocząć. Po powrocie z gór w domu czekało mnie trochę pracy. Mały remoncik na podwórzu, który zabierał mi praktycznie całe dnie. Mimo to we wtorek postanowiłem wyskoczyć na szybką stówkę żeby po powrocie znowu zabrać się za robotę. Byłem przez to zmęczony i nie za bardzo miałem siłę. Postanowiłem odpuścić sobie rower aż do weekendu. Skończyć co mam do skończenia w domu, w piątek odpocząć, wyspać się i w sobotę dopiero znowu wskoczyć na rower. Tak tez uczyniłem. Wczoraj jeszcze przydarzył się nam grill, więc dziś jest siła i konieczność spalenia kalorii. Wiatr wieje z północnego-wschodu, ale nie jest mocny. Jadę zatem boczkami na Pyzdry. Miałem tak wykręcić żeby przeciąć główną drogę przed Pyzdrami i dalej polecieć na Zagórów, ale po drodze zatrzymałem się na skrzyżowaniu i postanowiłem wykręcić na prom i wjechać od zachodu do Pyzdr. Mam czas i chęci, więc nie ma co się ograniczać. Dużo więcej nie przejadę. Przeprawiam się promem i w Pyzdrach robię mała pauzę. Potem z Pyzdr w stronę Zagórowa jadę nowo odkrytą przez nas drogą. Dzięki niej omijamy bardzo ruchliwy kawałek drogi wojewódzkiej i spokojnie można jechać przez las do Zagórowa. Potem już boczkami w stronę Gizałek. Zrobiłem sobie po drodze kilka pauz. Porobiłem zdjęcia. Dzisiaj nigdzie mi się nie śpieszyło, nie miałem ciśnienia na prędkość czy średnią. Dziś wyjazd typowo chilloutowy. Pod koniec zaczął trochę mocniej wiać wiatr, ale mi nie przeszkadzał, bo miałem go z boku. W domu byłem chwilę po 13.


Mural na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Komorzu
Mural na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Komorzu © tomstar
Giant na promie
Giant na promie © tomstar
Widok na Wartę
Widok na Wartę © tomstar
Na przystani w Pyzdrach
Na przystani w Pyzdrach © tomstar
Postój w lesie
Postój w lesie © tomstar
Giant w lesie
Giant w lesie © tomstar
Giant znowu w lesie
Giant znowu w lesie © tomstar


  • DST 102.25km
  • Czas 03:26
  • VAVG 29.78km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2061kcal
  • Podjazdy 389m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka stówka

Wtorek, 14 lipca 2020 · dodano: 14.07.2020 | Komentarze 0

Powrót z gór do naszej szarej rzeczywistości jest zawsze smutny i bolesny. Po fantastycznych trasach i pięknych widoczkach nasze tereny wydają się strasznie nudne. Postanowiłem dziś wyskoczyć na rower i załatwić od ręki przykry obowiązek pierwszej jazdy po powrocie z gór. Mam jeszcze tydzień wolnego dlatego trzeba nakręcić jeszcze trochę kilometrów. Wstaję o 7 i o 8 jestem już na rowerze. Mam troszkę obowiązków domowych dlatego mam plan na szybką stówkę. Wiatr wieje na północ, to dobrze, bo to właśnie do Odolanowa jest moja ulubiona stówka. Szybka, a zarazem na bocznych drogach z dobrym asfaltem. Jest ciepło i przyjemnie, wiaterek lekko wieje, chmury co jakiś czas zasłaniają słońce. Nie jedzie się tak źle jak sądziłem. Mam siłę i chęci, dlatego z każdym kilometrem średnia rosła. Zrobiłem jedną pauzę za Odolanowem i poleciałem do domu. W sumie wyszedł dobry, szybki wyjazd. Dzisiaj też testowałem nowy licznik do firmy Revolt. To cały czas model Meilan M1, jednak nowy, bo stary już się wysłużył, a firma Revolt bez problemu wymieniła mi go na nowy. Wprowadziłem ustawienia, sparowałem czujnik prędkości i poleciałem. Liczniczek spisał się jak zwykle rewelacyjnie nie wspominając od niesamowicie profesjonalnym podejściu firmy RevoltTech do klienta. Jak zwykle gorąco polecam.


Widoczek
Widoczek © tomstar

  • DST 102.70km
  • Czas 04:34
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2067kcal
  • Podjazdy 1490m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 4

Sobota, 11 lipca 2020 · dodano: 11.07.2020 | Komentarze 0

Pogoda spłatała nam dziś figla i zmodyfikowała całkowicie plany. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że około 14 nad nasz rejon nadciągnie burza i będzie padać praktycznie do wieczora. Mamy jednak parę godzin od rana. Burza ma przyjść z zachodu, więc lecimy na wschód. Taki był plan, ale teraz przynajmniej mamy pewność gdzie jechać i jak zaplanować trasę. Chcemy objechać jezioro Czorsztyńskie. Jest tam świetna ścieżka, a jeżeli złapie nas deszcz jak będziemy już wracać nie będzie takiej tragedii. Wstajemy o 6 rano, szybkie szykowanie i o 6:50 siedzimy już na rowerach. Jedziemy drogą, którą znamy z poprzedniego roku. Najpierw kierujemy się na Trybsz żeby potem małym kółeczkiem dojechać do ścieżki rowerowej w Dursztynie. Prowadzi ona prawie pod same jezioro Czorsztyńskie. Po drodze robimy kilka fotek. Miejsce jest świetne, ścieżka prowadzi przez pola, nie ma tutaj żadnego ruchu, cisza i spokój. Potem już mała pauza na tamie w Niedzicy i tam wbijamy na Velo Dunajec. W zeszłym roku też tędy jechaliśmy, ale niestety połowa ścieżki nie była jeszcze ukończona. W tym roku wszystko jest już gotowe, wszędzie asfalt, postoje, kładki i mostki. Po drodze robimy kilka zdjęć i w Dębnie odbijamy z Velo Dunajec na Trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Niestety oznakowanie jest bardzo słabe i pojechaliśmy w stronę Nowego Targu i musieliśmy zawrócić. Wbijamy w końcu na ścieżkę wokół jeziora. Jest ona fantastyczna. Ciągnie się praktycznie przy samej wodzie. Po drodze pełno postojów i świetnych widoczków. Trasa ciągnie się zawijasami wzdłuż brzegu. Po drodze nawet mijamy bar i plażę. Na prawdę mam wrażenie, że najlepsza trasa jaką jechałem. W Czorsztynie ścieżka się kończy. Przed nami jeden konkretny podjazd i potem świetny zjazd do Sromowce Wyżne. Potem zawracamy do Niedzicy. Do domu lecimy już prosto drogą, nie kombinujemy i cały czas ciśniemy. Nie chcemy ryzykować, że złapie nas deszcz. Udaje się. Dojeżdżamy do domu suchą nogą. Zdecydowanie dzisiejszy wyjazd był najlepszy.

Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.



Ścieżka Pętla Spiska
Ścieżka Pętla Spiska © tomstar
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej.
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej. © BakaYabashi
Na ścieżce
Na ścieżce © tomstar
Na horyzoncie górska wioska.
Na horyzoncie górska wioska. © BakaYabashi
Velo Dunajec
Velo Dunajec © tomstar
Rowerek podziwia widoki
Rowerek podziwia widoki © tomstar
Jezioro Czorsztyńkie
Jezioro Czorsztyńkie © tomstar
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn © tomstar
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty.
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty. © BakaYabashi
Jedna z wielu kładek na trasie
Jedna z wielu kładek na trasie © tomstar
Widok z tamy na jezioro
Widok z tamy na jezioro © tomstar
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego © tomstar
Przerywnik na trasie
Przerywnik na trasie © tomstar
Wodospad
Wodospad © tomstar
Rowerek pozuje na tle jeziora
Rowerek pozuje na tle jeziora © tomstar
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem.
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem. © BakaYabashi


  • DST 133.80km
  • Czas 06:24
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2690kcal
  • Podjazdy 2050m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 3

Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0

Na dziś zaplanowany mamy najtrudniejszy etap. Chcemy zrobić najdłuższy dystans, ma nie być chmur, mocne słońce, gorąco i wiatr w porywach nawet do 90km/h. Wstajemy około 7 rano. Jak zwykle śniadanie, kawa i szykowanie. Wyjeżdżamy o 9. Jedziemy w dół od naszego hotelu, żeby podjechać do Gliczarowa dość konkretnym podjazdem. Potem długa droga z dół aż do Szaflar. Świetnie się tu zjeżdża, nie jest zbyt stromo, asfalt jest świetny i nie ma mocnych zakrętów. Potem chwilę jedziemy Szlakiem wokół Tatr tak jak wczoraj. Tym razem jednak nie wjeżdżamy na ścieżkę tylko lecimy dalej na Rabę Wyżną. Mamy tutaj super zawijasy, na przemian lasy i pola. Podjazdy też są łagodniejsze. Kierujemy się na Rabkę Zdrój. Tam wjeżdżamy na mały plac przy dworcu PKP. Robimy pauzę i lecimy dalej. Teraz dużym kółkiem lecimy na Jordanów i Spytkowice. Niestety nie jest tutaj ani za ciekawie, ani za ładnie. Po za tym bardzo duży ruch praktycznie na każdej z bocznych dróg. Chcemy jak najszybciej stąd odjechać. Wracamy tak samo przez Rabę Wyżną tylko tym razem odbijamy w stronę Harkabuz. Czeka nas tutaj podjazd o długości 4,5 km. Przy takiej wysokiej temperaturze i mocnym bocznym wietrze podjazd jest dość ciężki. Na szczycie robimy mała pauzę i lecimy dalej. W Bukowinie-Osiedle wbijamy na fantastyczne boczne drogi. Szerokie na jedno auto, asfaltowe dróżki ciągną się zawijasami przez pola i pomiędzy pojedynczymi domami. Po prawej stronie mamy przepiękny widok na całe Tatry. Dookoła nas pola, cisza, spokój. Mógłbym w takim miejscu mieszkać. Jedziemy dalej w stronę Ludźmierza. Tam robimy ostatnią pauzę pod sklepem, uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Teraz kierujemy się na Szaflary tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Między nami, a domem oddzielają nas dwa podjazdy. Najpierw jeden ze Szaflar, krótszy i łagodniejszy. Ale potem mamy 7 kilometrów pod górę. Średnio 6%, czasami trochę więcej. Powoli i mozolnie podjeżdżamy bez przerwy. Dopiero na górze zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie Bace jak podjeżdża. Teraz już prosto do domu. Jesteśmy trochę zmęczeni. Wyjazd rzeczywiście okazał się bardzo wymagający. Pogoda nie pomagała. Także w nagrodę na wieczór zamówiliśmy pizze i mamy zimne piwko. Jutro ostatni dzień. Niestety popołudniu ma przejść burza, może uda nam się przejechać zaplanowaną trasę.

Widok na Tatry z Gliczarowa
Widok na Tatry z Gliczarowa © tomstar
Rynek w Rabce Zdrój
Rynek w Rabce Zdrój © tomstar
Pauza na rynku w Rabce
Pauza na rynku w Rabce © tomstar
Mala ciśnie pod górkę.
Mala ciśnie pod górkę. © BakaYabashi
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną © tomstar
Piękny widok na całe Tatry
Piękny widok na całe Tatry © tomstar
Znowu podjazd.
Znowu podjazd. © BakaYabashi
Baka podjeżdża
Baka podjeżdża © tomstar


  • DST 121.20km
  • Czas 05:31
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2436kcal
  • Podjazdy 1580m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 2

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0

Dziś rozpoczynamy drugi dzień, dzień właściwy, bo wczoraj było tylko przetarcie. Od dziś trasy planuje Baka. Chciałem żebyśmy pojechali na Słowację, więc tak Baka wyznaczył trasę. Wstaliśmy dziś na spokojnie o 8. Zjedliśmy śniadanie, kawa i szykowanie do wyjazdu. Wyjeżdżamy paręnaście minut po 9. Kierujemy się do Centrum Bukowiny, a potem świetnym, długim zjazdem lecimy w stronę Szaflar. Tam chcemy wbić się na Szlak dookoła Tatr. Ta ścieżka ma nas zaprowadzić aż na Słowację. Na początku mamy dość duży ruch samochodowy, musimy też przeciąć Zakopiankę. Ale całe szczęście musimy nią jechać tylko kilkaset metrów. Potem już ścieżka rowerowa. Ścieżka jest fantastyczna. Cisza, spokój, droga przez łąki i pola. Mija nas wielu rowerzystów. Po drodze zbudowane są mosty nad rzekami i liczne punkty postojowe. Kierujemy się na Trstenę. Ścieżka ma nas zaprowadzić praktycznie na sam rynek miasta. Po drodze robimy kilka pauz, bo widoczki są fantastyczne. Spokojnie dojeżdżamy do Trsteny. Tam na rynku robimy małą pauzę. Analizując mapy postanowiliśmy jeszcze odbić nad jezioro Oravskie. Mamy do niego bardzo blisko i szkoda żeby tam nie pojechać. Robimy kółeczko i dojeżdżamy do tamy. Tam kolejna pauza, kilka fotek i wracamy tą samą drogą. Potem tak samo ścieżką wracamy prawie pod granicę Polski, ale przy ostatnim punkcie postojowym po stronie Słowackiej odbijamy do pobliskiej wioski żeby granicę przekroczyć normalną drogą i skierować się na Zakopane. Boczkami kierujemy się w stronę Zakopanego. Po drodze zrobiliśmy większą pauzę pod sklepem żeby uzupełnić zapasy. Teraz przed nami podjazd pod Gubałówkę. Podjazd jest dość długi i wymagający. Na Gubałówce straszny ruch i klimat odpustu kościelnego. Ciężko przejechać między ludźmi, który w ogóle nie zwracają uwagi na rowery i chodzą całą szerokością drogi. W końcu udaje nam się uwolnić i skierować się w stronę Poronina. Tam wbijamy znowu na Ścieżkę wokół Tatr i dojeżdżamy do Białego Dunajca. Tutaj skręcamy w stronę Gliczarowa Górnego żeby wrócić do Bukowiny. Tutaj mamy długi i trudny podjazd. Ma on 5 kilometrów długości i na początku ma 20%, a potem do samego Gliczarowa Górnego nie odpuszcza i cały czas nachylenie jest powyżej 10%. Gdy podjeżdżamy widzimy po lewej ścianę Bukovina. Potem już nawrotka w Bukowinie Tatrzańskiej i zjazd do domu. Troszkę obawiałem się tego wyjazdu, ale był on o wiele bardziej przemyślany i spokojny w porównaniu z wczorajszym. Nie wyciągnął tak z nas sił i był o wiele przyjemniejszy mimo dwa razy dłuższego dystansu. Teraz odpoczynek, kolacja i szykowanie głowy i nóg na jutro.


Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu
Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu © tomstar
Mala na moście.
Mala na moście. © BakaYabashi
Baka robi focie na ścieżce
Baka robi focie na ścieżce © tomstar
Kolejny most na ścieżce
Kolejny most na ścieżce © tomstar
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry © tomstar
Widok przed Trsteną
Widok przed Trsteną © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Widok na jezioro Oravskie
Widok na jezioro Oravskie © tomstar
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki...
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki... © BakaYabashi
Na granicy polsko-slowackiej
Na granicy polsko-słowackiej © tomstar
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska.
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska. © BakaYabashi
Widok z Gubałówki na Tatry
Widok z Gubałówki na Tatry © tomstar
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :)
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :) © BakaYabashi