-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2015
Dystans całkowity: | 1204.52 km (w terenie 45.00 km; 3.74%) |
Czas w ruchu: | 50:13 |
Średnia prędkość: | 23.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.26 km/h |
Suma podjazdów: | 5403 m |
Suma kalorii: | 30999 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 86.04 km i 3h 35m |
Więcej statystyk |
- DST 58.93km
- Czas 02:04
- VAVG 28.51km/h
- VMAX 41.56km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 1854kcal
- Podjazdy 217m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Poprawka po wczorajszym wyjeździe
Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 0
Już wczoraj wracając z Lichenia myślałem o tym, żeby dziś także wyskoczyć na jakiś dystans. Miałem ustawiony budzik na 5.30 jednak wygrała chęć wyspania się. Tak poranek odpuściłem, spędziłem czas z rodzinką, ale po popołudniowy grillu już nie mogłem się powstrzymać. Cały dzień chodził za mną wyjazd, więc znalazłem chwilkę około 17 i wyjechałem. Wyznaczyłem trasę na takie szybkie 60km, żeby w miarę wcześnie wrócić. Pojechałem więc w stronę Brzezia ścieżką, a potem odbiłem na Tursko i Janków. Mimo, że wiatr miałem w twarz jechało się bardzo dobrze, powiedziałbym nawet zadziwiająco dobrze mając w nogach wczorajszy dystans. Tempo utrzymywałem gdzieś na około 27km/h. Zrobiłem małą pauzę na moście przez Jankowem, a potem już jechałem ostro dalej. Tempo cały czas się trzymało, a wiatr miałem już z boku, więc nie przeszkadzał. Mimo gorączki lejącej się z nieba nie czułem zmęczenia. Miałem ze sobą dwa pełne bidony i dużą butle w plecaku. Na takie ciepło trzeba być przygotowanym. Z Jankowa poleciałem na Chocz i Gizałki. Specjalnie ułożyłem sobie taką trasę gdyż wiedziałem, że jest tu sporo odcinków z górki i można fajnie się rozbujać. Tempo nie spada więc cisnę cały czas. Od Gizałek aż do domu, ani razu prędkość nie spadła mi poniżej średniej, a ta miała już 28km/h. Tak dojechałem do domu. A gdy się zatrzymałem byłem mokrutki. Genialny wyjazd, nie spodziewałem się, że będzie mi się tak rewelacyjnie jechało.
Na moście przed Jankowem © tomstar
Giant na moście © tomstar
Mała pauza przed Choczem i widoczek © tomstar
Giancik © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 203.09km
- Czas 08:05
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 49.92km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 5531kcal
- Podjazdy 704m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzecia wyprawa do Lichenia
Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 3
Już tradycją stało się, aby w ostatni weekend sierpnia jechać do Lichenia. Tak sobie wymyśliliśmy, że na zakończenie sezonu letniego akurat pojedziemy do Lichenia. Co roku zbiera się coraz więcej osób, a i dystans trochę rośnie. Tym razem wyznaczyliśmy sobie trasę trochę okrężną, żeby wyszło nam 200km. Umawiamy się więc jak zwykle na 4 rano na rynku. Przyjeżdża Gajor, potem Maciej i Miłosz. Zanim jednak ruszymy mamy małą uroczystość. Z tego względu, że Maciej zawsze z nami jeździ, a i jest rzecz jasna w teamie, sprezentowaliśmy mu koszulę z naszym logo. Dziś rano przed wyjazdem nastąpiło oficjalne wręczenie. Oczywiście Maciej zaraz przebrał się w nową koszulkę i ruszyliśmy. Jedziemy na Chocz żeby po drodze zabrać jeszcze Wojtka i jego kolegę Przemka. Dołączyli prze Choczem i razem w szóstkę ruszyliśmy już w drogę. Jedziemy na Zagórów i potem na Słupcę. Tak jak ostatnio jechałem z Baką. Od rana jest trochę zimno i jest gęsta mgła dlatego odczucie chłodu jest jeszcze większe. Ale w sumie nie jest aż tak źle, bo po ponad godzinie robi się jasno i już trochę cieplej. Gdy dojeżdżamy do Słupcy słońce już jest dość wysoko aby nas rozgrzać. W Słupcy na stacji pijemy kawę i jemy kiełbasę. Potem odbijamy na boki żeby okrężną drogą objechać jezioro Konińskie, elektrownie i dojechać najpierw do Ślesina. Jedzie się rewelacyjnie, a średnia trzyma się około 27km/h. Po drodze ściągamy długie bluzy, bo jest już na prawdę ciepło. W Ślesinie mała przerwa nad jeziorem i już tylko 10km do Lichenia. W Licheniu jesteśmy trochę dłużej, odpoczywamy, robimy zdjęcia i uzupełniamy wodę. Spod bazyliki jedziemy jeszcze na plażę. Tutaj mamy na liczniku 100km. Teraz wracamy przez Konin i stałą trasą do domu. Przebijamy się przez miasto i kierujemy znaną nam drogą na Grodziec. Tutaj musimy trochę wykręcić i pojechać z powrotem do Gizałek, potem znowu na Chocz żeby dobić trochę kilometrów, bo zabrakłoby nam do pełnych 200km. Lecimy bokami na Pleszew i jeszcze mała rundka przez miasto. Na liczniku bezpieczne 203km. Pod koniec zaczął wiać już lekki wiaterek, który trochę przeszkadzał, ale daliśmy radę i oficjalne zakończenie sezonu zaliczone. Mam nadzieję, że mimo wszystko we wrześniu będzie jeszcze ciepło żeby można było ponabijać jeszcze kilometrów. Dzięki chłopaki za wyprawę.
Maciej oficjalnie otrzymuje koszulkę teamową © tomstar
Maciej i chłopaki z koszulką © tomstar
Przygotowanie do wyjazdu © tomstar
Pauza przez Zagórowem © tomstar
Kawa i kiełbacha w Słupcy © tomstar
Nad jeziorem w Ślesinie © tomstar
Przed Bazyliką w Licheniu © tomstar
Bazylika w Licheniu © tomstar
Giant w Licheniu © tomstar
Domer Bike Team © tomstar
Jezioro w Licheniu © tomstar
Słitaśna focia musi być © tomstar
Na przewrie w Koninie © tomstar
W lesie za Grodźcem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, WYPRAWY|, Z MIŁOSZEM|
- DST 61.23km
- Czas 02:19
- VAVG 26.43km/h
- VMAX 45.36km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1770kcal
- Podjazdy 228m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Okazja na wieczorne łapanie kilometrów
Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 26.08.2015 | Komentarze 0
Ostatnio trochę więcej czasu poświęcam na bieganie, ponieważ 20 października odbywa się w Pleszewie Bieg Przemysława, w którym chce wystartować. Dlatego ostatnio wieczorami gdy mam wolną chwilę wybiegam na parę kilometrów. Ale dziś wyjątkowo żona została w domu i nie mogłem przepuścić takiej okazji. Wskoczyłem więc na rower już o 19:00 i poleciałem w małą trasę. Zaplanowałem spokojne 60km. Pogoda znowu nam się robi przyjemna, więc nie trzeba się za bardzo ubierać. Nie ma wiatru, a temperatura około 20 stopni. Lecę zatem na Chocz, żeby potem odbić na Grodzisko, Zawidowice i Tursko. Jadę potem na Jedlec, ale wyjątkowo nie wykręcam na Gołuchów na ścieżkę rowerową tylko jadę przez wioski aż do Kuchar. Odpuściłem sobie ścieżkę, bo o tej porze i przy tak dobrej pogodzie na pewno będzie ona roić się od spacerujących rowerzystów, których ciężko wyprzedać. Z Kuchar jadę na Krzywosądów i Bronów. Stamtąd już prosto do domu. Ładny czas i świetny wyjazd. Jechało się rewelacyjnie i nie jestem aż tak późno w domu.
Zachód słońca © tomstar
Wieczorne niebo © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 29.35km
- Czas 01:19
- VAVG 22.29km/h
- VMAX 53.72km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 715kcal
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacerek z Dorotką
Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 0
Dziś odpuściłem sobie poranny wyjazd z chłopakami, tym bardziej, że nastawiali się na 100km. Musiałem troszkę odpocząć po tej nocnej dwusetce. Poleżałem w łóżku aż do godziny 9 rano. A skoro jestem w domu to postanowiliśmy z Dorotką zrobić mały spacerek, dawno nigdzie razem nie pojechaliśmy. Maluda poleciała do babci, a my o godzinie 11 wskoczyliśmy na rowerki. Standardowo spokojnym tempem pojechaliśmy sobie do Gołuchowa. Chcieliśmy wjechać na plaże, ale zgodnie ze zwyczajem tego śmiesznego ośrodka na bramce siedziała pani Genia z biletami. Plaża pusta, temperatura około 20 stopni, ale twardo trzeba kasować, bo może jedna osoba się wykąpie. Posiedzieliśmy więc sobie na tamie i przez park obok żubrów wróciliśmy do domu. Nie cisnęliśmy, tym bardziej, że wieczorkiem chcemy jeszcze zaliczyć mały bieg.
Na tamie w Gołuchowie © tomstar
Na tamie w Gołuchowie © tomstar
Rowerki na tamie © tomstar
- DST 202.94km
- Czas 08:32
- VAVG 23.78km/h
- VMAX 40.36km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 4566kcal
- Podjazdy 1081m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Gniezno nocą
Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 2
Już ostatnio mówiłem, że drugi raz na nocną wyprawę nie pojadę. Minęło raptem dwa tygodnie, a ja znowu szykuję się na całonocny wyjazd. Ty razem dał się namówić Miłosz, aby mi towarzyszyć. Trasa jest dłuższa, bo chcemy zaatakować Gniezno. Planowany dystans to 200km. Umawiamy się na 20.00 u mnie. Noc ma być już chłodniejsza, więc pod koszulkę zakładam bluzę termoaktywną, a do plecaka wędruje wiatrówka. Wyjeżdżamy gdy jest jeszcze jasno. Kierujemy się na Chocz, stamtąd na Gizałki i Zagórów. Jedzie się bardzo dobrze, mamy ładną średnią, a i humory i chęci dopisują. W Zagórowie robimy małą pauzę. Potem kierujemy się na Słupcę. Tam mamy zamiar napić się ciepłej kawy i coś zjeść. W Słupcy jesteśmy koło 23. Niestety nie ma tu Orlenu i trafiamy na jakąś dziwną stację, gdzie ciepła jest tylko jedna parówka, a kawa jakaś niedorobiona. Z niechęcią kupujemy to co mają i jedziemy dalej na Powidz. Lecimy przez Strzałków, potem na dziesięciokilometrową drogę dookoła jednostki zbudowaną z betonowych płyt. Ten odcinek był dość męczący, bo cały czas trzęsie rowerem. Dojeżdżamy powoli do Powidza, wykręcamy na plaże i chwilę tam odpoczywamy. Niestety jest bardzo ciemno, a moim głupolowatym aparatem nie robi się dobrych zdjęć, tym bardziej, że mam potrzaskany monitor. Dalej kierujemy się na Witkowo i Gniezno. W Gnieźnie jesteśmy około 1 w nocy. Miasto jeszcze żyje, lokale są pełne ludzi i dookoła gra muzyka. Robimy zdjęcia na rynku i zjeżdżamy w kierunku Bazyliki. Niestety nie jest ona dziś oświetlona, więc nie można zrobić dobrych zdjęć. Niestety zrobiło się bardzo zimno, łapie nas zmęczenie i zaczyna się jechać dość ciężko. Teraz kierujemy się bokami, tak aby nie jechać główną drogą. Jedziemy na Czerniejewo, Nekle i Miłosław. Cały czas jakimiś zadupiami, gdzie nie ma świateł na drogach, nie jeżdżą auta, a drogi raczej niewygodne. Doskwiera nam zimno, chociaż niby nie jest, aż tak źle. Jednak licznik pokazuje 10 stopni. Drugą złą wiadomością jest to,że nie możemy znaleźć stacji, a te które mijamy są pozamykane. Ciepła kawa uratowała by nam życie. Kończą się też batony i zaczynamy robić się głodni. Jedziemy praktycznie od stacji do stacji z nadzieją, że kolejna będzie otwarta. Tym sposobem dojeżdżamy aż do Gizałek. Ostatnia stacja także zamknięta, więc nie pozostaje nam nic innego jak jechać już do domu. Wstaje słońce, więc robi się coraz przyjemniej, choć nadal zimno. Do domu dokulaliśmy się o 6.30 rano. Nogi mam zmarznięte i twarde jak kamień, jest mi zimno i jestem cholernie zmęczony. Ten wyjazd nijak nie ma porównania z wyjazdem do Lichenia gdzie temperatura w nocy nie spadła poniżej 22 stopni. Ta nocka dała nam w kość, ale wygraliśmy choć byliśmy bliscy polegnięcia. Przekrój temperatur od 20 stopni na wyjeździe do 10 gdzieś nad ranem. Teraz wyjazdy już na prawdę tylko w dzień, bo noce są za zimne. Szacun dla Miłosza i wielkie dzięki za towarzystwo, bo miał nie jechać, a dał się namówić. Ale w końcu jest pierwsze 200 km w tym sezonie.
Zachód słońca za Pleszewem © tomstar
Na pauzie w Zagórowie © tomstar
Przejazd na autostradą © tomstar
Tam gdzieś jest jezioro powidzkie © tomstar
Rynek w Gnieźnie © tomstar
Aleja w kierunku Bazyliki w Gnieźnie © tomstar
Pauza w Czerniejewie © tomstar
Dziwna wieża gdzieś na wsi © tomstar
Na stacji w Gizałkach © tomstar
W Gizałkach © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, WYPRAWY|, Z MIŁOSZEM|, NOCNE WYPADY|
- DST 42.69km
- Czas 01:41
- VAVG 25.36km/h
- VMAX 48.32km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1166kcal
- Podjazdy 162m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorna rundka
Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0
Na wieczór zapisał się dziś Baka, Gajor i Miłosz. Po wczorajszym szaleństwie, dziś na spokojnie małe 40km przed snem. Spotykamy się u mnie o 21 i ruszamy powoli w stronę Chocza. Odbijamy w Broniszewicach na Grodzisko. Stamtąd skręcamy na Tursko i Gołuchów. Na tamie w Gołuchowie robimy małą przerwę na focie. Potem już z powrotem do domu. Robi się już trochę chłodniej wieczorami i trzeba było założyć długi rękaw. Szybki, udany wypadzik.
Na tamie w Gołuchowie © tomstar
Kategoria DO 50KM|, Z MIŁOSZEM|, Z BAKĄ|
- DST 30.59km
- Czas 00:59
- VAVG 31.11km/h
- VMAX 47.07km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1105kcal
- Podjazdy 110m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprint z Baką oraz... przejechałem psa
Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 5
Dziś czas na kolejny wyjazd, a skoro chłopakom nie pasuje postanowiłem rzucić się na czasówkę do Dobrzycy. Dawno nie walczyłem z czasem, więc jest dobra okazja. Dodatkowo Baka kupił nowy rower i ma parcie na szybkość, także nawzajem będziemy się wspomagać. Baka przyjeżdża o 21 swoim nowym Unibikiem Xenonen. Rowerek świetny, cały na XT i SLX, praktycznie sam jeździ. Chwilę gadamy i lecimy. Standard do Dobrzycy. Od razu za miastem Baka trochę mi ucieka i trzyma się gdzieś 100 metrów przede mną. Dojeżdżam go w Dobrzycy i przez miasto prowadzę ja. Robimy nawrotkę i lecimy z powrotem do domu. na prostej Baka znowu mi odskoczył, tym razem gdzieś na jakieś 200 metrów. Widzę tylko w oddali jego lampkę. Czas dobry i jest opcja zbliżenia się do rekordu trasy. Niestety na drugim łuku w Kowalewie przykra niespodzianka. Wypadam z zakrętu na pełnej mocy, a tutaj środkiem drogi spaceruje sobie czarny piesek. Zobaczyłem go w ostatniej chwili i chcę go ominąć lewą stroną odchodząc do środka jezdni. Piesek chyba był zamyślony, bo zobaczył mnie w ostatniej chwili. Podskoczył, warknął i wbiegł mi prosto pod przednie koło. Dostał po pysku z opony i rykoszetem w bok z prawego pedała. Chcąc się ratować przydepnąłem lewą nogą i strzelił mnie taki skurcz w lewej łydce, że myślałem, że się wywalę. Musiałem zatrzymać się na minutę, bo myślałem, że padnę z bólu. Rozciągnąłem nogę i pojechałem dalej. Niestety czas poszedł się walić i dojeżdżam około dwóch minut za Baką.
Dystans: 30,59 kmCzas: 59:26
Średnia prędkość: 31:24 km/h
Średni czas: 1:55 min/km
Nowy Unibike Xenon Baki © tomstar
- DST 76.37km
- Teren 35.00km
- Czas 03:57
- VAVG 19.33km/h
- VMAX 55.73km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1652kcal
- Podjazdy 509m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikeorient - Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i Widawki - Burzenin 15.08.2015
Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 15.08.2015 | Komentarze 4
Przyszedł czas na mój pierwszy start w rajdzie rowerowym na orientacje. Chłopaki byli już pierwszy raz, więc szlify złapali, ja byłem świeżynką. Tym razem Bikeorient odbywał się w Burzeninie i Parku Krajobrazowym terenów Warty i Widawki. Wyjeżdżamy z domu o 6 rano, żeby na spokojnie na 8 być na miejscu. Dojeżdżamy, mała kawa i kiełbasa na stacji i idziemy się rozejrzeć. Powoli zaczynają zjeżdżać się kolejni zawodnicy. O 9 zaczynamy się szykować, przebierać i gotować rowery. Mapniki założone, zgłosiliśmy się po pakiet startowy w biurze i czekamy na start. O 9.55 można brać mapy. Po doświadczeniach z ostatniego wyjazdu chłopacy są już mądrzejsi i wyznaczają lepsze, szybsze i łatwiejsze trasy. Lecimy po kolei na pierwszy punkt, który jest najbliżej. Czeka nas mała wspinaczka, potem dużo jazdy szutrowymi drogami do kolejnych punktów. W miarę szybko dojeżdżamy do drugiego punktu na kolejnym wzniesieniu. Potem jedziemy na wyznaczony przez nas punkt numer trzy. Jest nim wieża na polu. Nawigacja idzie nam dobrze i jedzie się na prawdę super. Organizatorzy przewidzieli przeprawę przez Wartę, co nas bardzo ucieszyło gdyż słońce grzeje mocno i jest na prawdę gorąco. Do naszego czwartego punktu przebijamy się przez rzekę, ale skoro już tu jesteśmy nie można odmówić sobie kąpieli. Po małym odpoczynku lecimy dalej. Nabijamy kolejne punkty. Musimy kilka razy zawrócić tak żeby trzymać się twardych dróg, które zapewniają nam w miarę szybką jazdę. Dojechaliśmy do lasu do punktu oznaczonego jak numer 10. Robi się naprawdę gorąco. Potem znowu nad Wartę do punktu numer 5. Niestety tutaj nie można się przeprawić, więc musimy zawrócić. Zrobiliśmy małe kółko i lecimy dalej ponownie koło startu. Kierujemy się na punkt na którym jest woda i jedzenie. Jest to zarazem punkt widokowy na całą dolinę. Zaraz obok jest kolejny punkt w starym bunkrze. Trzeba tu zjechać bardzo stromą kamienna drogą, a następnie tą samą drogą podjechać. Niezłe wyzwanie, ale z przodu najmniejsza przerzutka, a z tyłu największa i się udało. Stamtąd walimy na dwa najbardziej oddalone punkty w lasach. Punkt numer 14 i 9. Przy czternastce trochę się naszukaliśmy, bo punkt schowany w lesie z korycie małych strumyków. Dziewiątka już łatwiejsza. Docieramy tam szybko. Udało nam się zebrać 11 punktów, czyli full na trasie mega. Teraz już strzała do mety. Wpadam na metę pierwszy z nas, zaraz za mną Wojtek i Miłosz, potem Gajor, Maciej i Mikołaj. Dzielą nas zaledwie sekundy. Całą trasę kończę na 57 miejscu z czasem 6h i 56sekund. Uczestników było ponad 130. Teraz prysznic, jedzenie i odpoczynek. Czekamy aż wszyscy zjadą z tras, małe podsumowanie, wręczenie nagród i wracamy. Mikołaj wygrał dodatkowo słoik miodu, a Maciej plecak. Wyjazd super, jestem bardzo pozytywnie nakręcony i chce jeszcze raz, choćby jutro. Spodobała mi się taka forma rywalizacji i zabawy w terenie zarazem. Wszystko na rowerach i w na prawdę świetnej atmosferze. Następny Bikeorient w październiku.
Na starcie z pakietami © tomstar
Autka na parkingu © tomstar
Szykujemy się © tomstar
Gotowe rowerki © tomstar
Ekipa przed startem © tomstar
Odprawa © tomstar
Na pierwszym punkcie © tomstar
Punkt numer trzy © tomstar
Przeprawa przez Warte © tomstar
Kąpiel w Warcie © tomstar
Punkt numer pięć © tomstar
Punkt numer sześć © tomstar
Odpoczynek na punkcie © tomstar
Giant z numerkiem © tomstar
Kolejny punkt © tomstar
Mały odpoczynek © tomstar
Na punkcie widokowym © tomstar
Jedzenie i woda © tomstar
Punkt przy bunkrze © tomstar
Najgorszy punkt w rodku lasu © tomstar
Ostatni, jedenasty punkt © tomstar
Rowery na mecie © tomstar
Na mecie © tomstar
Podczas rozdawania nagród © tomstar
Końcowe wyniki © tomstar
Gotowi do domu © tomstar
Kategoria Z MIKOŁAJEM|, Z MIŁOSZEM|, BIKEORIENT|, |50-100KM|
- DST 42.69km
- Czas 01:49
- VAVG 23.50km/h
- VMAX 36.45km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 1068kcal
- Podjazdy 163m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczornie na nowych oponach
Środa, 12 sierpnia 2015 · dodano: 12.08.2015 | Komentarze 0
Zbliża się powoli sobota i wyjazd na Bike Orient. Zmieniłem więc opony w Giancie na terenowe. Zakupiłem Smart Samy w rozmiarze 1.75, taki maksymalnie wejdzie mi w ramę. Rowerek wygląda teraz jak smok. Zmieniłem też pedały na normalne, gdyż SPD w terenie to dla mnie samobójstwo. Trzeba rowerek przetestować. Umawiam się więc z chłopakami na 21 na małe 40km. Przyjeżdża Miłosz, Mikołaj i Gajor. Lecimy kółeczkiem na Gołuchów.Mała pauza na tamie i do domu. Rowerek jeździ super, opony buczą na asfalcie. Zobaczymy jak się spisze na Oriencie.
Giant na terenowych oponach © tomstar
Na tamie w Gołuchowie © tomstar
Kategoria DO 50KM|, Z MIKOŁAJEM|, Z MIŁOSZEM|
- DST 60.49km
- Teren 5.00km
- Czas 03:04
- VAVG 19.72km/h
- VMAX 38.22km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 1327kcal
- Podjazdy 294m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaliskie keszyki na spokojnie
Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0
Po wczorajszej wyprawie dziś czas na spokojny wyjazd. Umawiamy się się z Miłoszem standardowo na 4 rano. Jedziemy dziś w dwóch, więc bez żadnej spinki postanawiamy skoczyć do Kalisza na śniadanie i poszukać kilka keszy. Jedziemy spokojnym tempem na Kalisz. Na początek kesz w bunkrze na osiedlach przed Kaliszem. Potem kolejny za pomnikiem przy cmentarzu komunalnym. Wpadamy na stację na kawę i parówkę i postanawiamy odbić trochę i zaliczyć jeszcze dwa kesze. Jeden niedaleko pod mostem i następny koło seminarium. Wracamy na trasę i za Kaliszem zjeżdżamy w teren aby poszukać kolejnych trzech keszy. Jeden z nich to kolejny bunkier, następny to przedwojenna strzelnica, do której dotarcie nie było takie łatwe. Tereny tu bardzo górzyste i piaszczyste wąskie ścieżki w lesie. Na koniec wjeżdżamy do Kościelnej Wsi po kesza przy kościele. Potem lecimy już do domu. Po drodze jeszcze mały kesz w parku w Gołuchowie. Zaczyna się robić coraz cieplej, więc wracamy już do domu. Dziś spokojnie, spacerowym tempem, bardziej wycieczkowo.
Na starcie godzina 4 rano © tomstar
Keszyk przy bunkrze przed Kaliszem © tomstar
Wpis do logbooka © tomstar
Wschód słońca © tomstar
Kesz przy cmentarzu komunalnym w Kaliszu © tomstar
Przerwa na parówe © tomstar
Seminarium w Kaliszu © tomstar
W lesie za Kaliszem © tomstar
W lesie za Kaliszem © tomstar
Keszyk w Kościelnej Wsi © tomstar
W parku w Gołuchowie © tomstar
Zamek w Gołuchowie © tomstar
Kategoria GEOCACHING|, |50-100KM|, Z MIŁOSZEM|