-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
ZAWODY|
Dystans całkowity: | 1036.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 36:04 |
Średnia prędkość: | 28.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.70 km/h |
Suma podjazdów: | 6885 m |
Suma kalorii: | 21879 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 69.12 km i 2h 24m |
Więcej statystyk |
- DST 65.00km
- Czas 01:43
- VAVG 37.86km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 985kcal
- Podjazdy 272m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Pałuki Tour Żnin
Niedziela, 1 września 2024 · dodano: 01.09.2024 | Komentarze 0
Nadszedł czas na ostatni wyścig w tym sezonie, a zarazem najlepszy i mój ulubiony. Jadę do Żnina na Pałuki Tour. Blisko domu, fajna, szybka trasa, świetna organizacja. Jadę sam. Wyjeżdżam o 7:30, na miejscu jestem chwilę po 10. Mam dużo czasu. Odbieram pakiet, jem małe śniadanie i jeszcze trochę odpoczywam w aucie. O 11 zaczynam się szykować. Jeszcze chwila relaksu w Cukrowni Żnin i ruszam na start. Mam sektor B. Startujemy o 12. Pierwsze 3km to start honorowy. Jest dość szarpany i dużo hamowania. Nie cisnę się, jadę ostrożnie i czekam na ostry start. I poszło. Wszyscy się rozpędzili, początek jest dość szybki, dużo zjazdów i szeroka droga. Próbuję uciec z grupy, tak jak zawsze to robiłem. Nie chcę zostać zamknięty i stresować się czy nie trafię na kraksę. Jadę na początku, ale nie na czubie. Zajmuje pozycję w okolicach 5-8. Ale cały czas staram się być z przodu. Łapię co jakiś czas nowe, dobre koło. Nie pracuję jako pierwszy, nie mam dziś na to sił. Tak jadąc przejechałem 25km. Przed nami kolejny podjazd, a ja czuję, że troszkę odchodzą mi siły. Zjeżdżam na koniec grupy. Ale odwracam się i nikogo z tyłu nie widzę. Jak odpadnę od grupy to będę jechać sam. Tak nie może być. Spinam się i doganiam peleton. Siadam na kole i cały czas się utrzymuję. Jest jeden minus takiej jazdy. Po każdy zwolnieniu na zakręcie muszę gonić, bo zwalniam jako ostatni i jako ostatni przyspieszam, a grupa już leci. Kilka razy goniłem peleton, ale cały czas udawało mi się nie gubić koła. W tym roku ten wyścig akurat tak się ułożył. Ani przed nami, ani za nami nie było żadnych pojedynczych kolarzy, czy małych grupek. Nasz peleton miał około 50 kolarzy i tak od startu do mety się trzymał. Jechało się dobrze i wbrew pozorom nie byłem mocno zmęczony. Uwielbiam ten wyścig.
Zająłem 173 miejsce open i 61 w kategorii M40. W obu przypadkach w połowie stawki.
Zająłem 173 miejsce open i 61 w kategorii M40. W obu przypadkach w połowie stawki.
Pałuki Tour © tomstar
Medal Pałuki Tour © tomstar
Medal Pałuki Tour © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 83.80km
- Czas 02:44
- VAVG 30.66km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 1569kcal
- Podjazdy 1264m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Pologne Amatorów Karpacz
Niedziela, 11 sierpnia 2024 · dodano: 12.08.2024 | Komentarze 0
Tu każdy jedzie swój własny wyścig.
Po kupnie nowej szosy troszkę znowu napaliłem się na starty w zawodach. Dawno już nie byłem w górach, a ostatni start w TdP miałem 5 lat temu. Postanowiłem się zapisać. Pojechaliśmy z żoną już w piątek. Chcieliśmy troszkę odpocząć, pozwiedzać i na spokojnie wystartować. Pakiet odebrałem sobie w sobotę. W niedzielę rano wstałem, uszykowałem się i poszliśmy na śniadanie. O 11 pojechałem na start. Z doświadczenia wiedziałem, że trzeba być w miarę wcześnie, aby zająć dobre miejsce w pierwszym sektorze. Nie zależało mi na czasie czy wielkim ściganiu się, ale na tym żeby w miarę płynnie jechać i nie korkować się na podjazdach gdy na trasie będzie za dużo zawodników. O 13 stanąłem w sektorze i czekam. Byłem troszkę wystraszony z powodu startu, który leciał z Gołębiewskiego na dół Karpacza. Jak na start uważam, że dość to niebezpieczne. Każdy dusi, wszyscy rwą do przodu, a tu spirale i mocny procent w dół. Ruszył sektor VIP, potem sektor przyjaciół i w końcu my. Mimo zapowiadanej neutralizacji startu aż do wypłaszczenia i w teorii zakazu wyprzedzania wszyscy lecą na złamanie karku. Zjechałem na prawą i przepuszczałem wariatów. Jechałem szybko, ale ostrożnie. Za dużo zakrętów i zbyt wielu niedoświadczonych zawodników. Szkoda roweru i zdrowia. Na rondzie w dolnym Karpaczu skręcamy w prawo. Teraz troszkę pod górę i potem znowu w dół. Około 15km jechaliśmy cały czas zjazdem. Dopiero wtedy wjechaliśmy na rundę. Zawodnicy rozciągnęli się, zrobiło się luźniej i bezpieczniej. Teraz zaczyna się wyścig. Jedzie mi się bardzo dobrze, szybko i wygodnie. Mamy kawałek po płaskim i wjeżdżamy na podjazd. Nie jest straszny, troszkę długi, ale płynny, bez ostrych hopek. Podjeżdża mi się go dobrze. Za nim świetny zjazd. Nie za ostry, ale można spokojnie bujnąć się grubo ponad 60km/h. Zakręty są łagodne i dobrze je widać. Lubię takie zjazdy i tutaj cisnę na maksa, ale z rozsądkiem. Po długim zjeździe mamy mały podjazd i wjazd na drugą rundę. Znam teraz już trasę i mogę dobrze rozłożyć siły. Każdy tu jedzie sam sobie, tworzą się małe grupki, ale wszystko się cały czas tasuje w zależności od tego kto ma ile sił na podjazd i jak szybko zjeżdża. Ja jadę swoje, tyle ile mogę, ale cały czas mając w głowie, że trzeba wrócić, a do mety prowadzi morderczy podjazd. Rundy przejechałem i skierowaliśmy się na trasę powrotną. Wracamy taką samą drogą. Już jestem zmęczony i coraz częściej używam małego blatu i coraz lżejszych przełożeń. Zaczęły tez łapać mnie skurcze w nogach. Nigdy mnie nie łapały, ale chyba po prostu ostro cisnąłem i takie są tego efekty. Podjazd prawie do samej mety nie jest straszny, nie raz go podjeżdżałem, ale grubo zaczyna się na ostatnim kilometrze na segmencie na Orlinek. Tu po skręcie przy stacji zaczyna się ściana. skurcze już mi przeszkadzają, a ja mam coraz mniej sił. Zaczyna się walka z samym sobą. Na ostatnich metrach dopinguje mnie żona. Powoli, ale dojeżdżam do mety. Wyścig super. Trochę się bałem, ale wystarczy zachować zdrowy rozsądek, a wszystko będzie dobrze.
Zająłem 917 miejsce na 2000 uczestników
W kategorii M40 mam 183 miejsce na 347 zawodników
Po kupnie nowej szosy troszkę znowu napaliłem się na starty w zawodach. Dawno już nie byłem w górach, a ostatni start w TdP miałem 5 lat temu. Postanowiłem się zapisać. Pojechaliśmy z żoną już w piątek. Chcieliśmy troszkę odpocząć, pozwiedzać i na spokojnie wystartować. Pakiet odebrałem sobie w sobotę. W niedzielę rano wstałem, uszykowałem się i poszliśmy na śniadanie. O 11 pojechałem na start. Z doświadczenia wiedziałem, że trzeba być w miarę wcześnie, aby zająć dobre miejsce w pierwszym sektorze. Nie zależało mi na czasie czy wielkim ściganiu się, ale na tym żeby w miarę płynnie jechać i nie korkować się na podjazdach gdy na trasie będzie za dużo zawodników. O 13 stanąłem w sektorze i czekam. Byłem troszkę wystraszony z powodu startu, który leciał z Gołębiewskiego na dół Karpacza. Jak na start uważam, że dość to niebezpieczne. Każdy dusi, wszyscy rwą do przodu, a tu spirale i mocny procent w dół. Ruszył sektor VIP, potem sektor przyjaciół i w końcu my. Mimo zapowiadanej neutralizacji startu aż do wypłaszczenia i w teorii zakazu wyprzedzania wszyscy lecą na złamanie karku. Zjechałem na prawą i przepuszczałem wariatów. Jechałem szybko, ale ostrożnie. Za dużo zakrętów i zbyt wielu niedoświadczonych zawodników. Szkoda roweru i zdrowia. Na rondzie w dolnym Karpaczu skręcamy w prawo. Teraz troszkę pod górę i potem znowu w dół. Około 15km jechaliśmy cały czas zjazdem. Dopiero wtedy wjechaliśmy na rundę. Zawodnicy rozciągnęli się, zrobiło się luźniej i bezpieczniej. Teraz zaczyna się wyścig. Jedzie mi się bardzo dobrze, szybko i wygodnie. Mamy kawałek po płaskim i wjeżdżamy na podjazd. Nie jest straszny, troszkę długi, ale płynny, bez ostrych hopek. Podjeżdża mi się go dobrze. Za nim świetny zjazd. Nie za ostry, ale można spokojnie bujnąć się grubo ponad 60km/h. Zakręty są łagodne i dobrze je widać. Lubię takie zjazdy i tutaj cisnę na maksa, ale z rozsądkiem. Po długim zjeździe mamy mały podjazd i wjazd na drugą rundę. Znam teraz już trasę i mogę dobrze rozłożyć siły. Każdy tu jedzie sam sobie, tworzą się małe grupki, ale wszystko się cały czas tasuje w zależności od tego kto ma ile sił na podjazd i jak szybko zjeżdża. Ja jadę swoje, tyle ile mogę, ale cały czas mając w głowie, że trzeba wrócić, a do mety prowadzi morderczy podjazd. Rundy przejechałem i skierowaliśmy się na trasę powrotną. Wracamy taką samą drogą. Już jestem zmęczony i coraz częściej używam małego blatu i coraz lżejszych przełożeń. Zaczęły tez łapać mnie skurcze w nogach. Nigdy mnie nie łapały, ale chyba po prostu ostro cisnąłem i takie są tego efekty. Podjazd prawie do samej mety nie jest straszny, nie raz go podjeżdżałem, ale grubo zaczyna się na ostatnim kilometrze na segmencie na Orlinek. Tu po skręcie przy stacji zaczyna się ściana. skurcze już mi przeszkadzają, a ja mam coraz mniej sił. Zaczyna się walka z samym sobą. Na ostatnich metrach dopinguje mnie żona. Powoli, ale dojeżdżam do mety. Wyścig super. Trochę się bałem, ale wystarczy zachować zdrowy rozsądek, a wszystko będzie dobrze.
Zająłem 917 miejsce na 2000 uczestników
W kategorii M40 mam 183 miejsce na 347 zawodników
Przed startem © tomstar
Czekając w sektorze © tomstar
Meta Tour de Pologne Amatorów © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 63.00km
- Czas 01:46
- VAVG 35.66km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1037kcal
- Podjazdy 340m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosowy klasyk Via Dolny Śląsk Obiszów
Sobota, 3 sierpnia 2024 · dodano: 03.08.2024 | Komentarze 0
Jeszcze dobrze nie odpocząłem po Runmageddonie, a już czas na kolejne zawody. Wskakuję na szosę, w końcu, bo stęskniłem się za startami. Zapisałem się na jedną edycję Via Dolny Śląsk. Niestety terminy innych startów mi nie pasowały, więc zaliczam tylko ten jeden. Nie czuję się dobrze. Nadal jestem zmęczony, bolą mnie nogi i nie mam mocy. Po za tym cały tydzień ostro pracowałem w domu przy budowie kotłowni. Wszystko to składa się na brak formy na ten wyścig. Ale jadę i chcę dać z siebie wszystko. Zostałem wpisany do grupy Hobby, czwartej w kolejności. Z tego względu, że to mój pierwszy start w tej imprezie. Ale wydaje mi się, że te podziały nie mają znaczenia, w każdej grupie jest pełno harpaganów, którzy pają moc pod butem. Startujemy o 11. Na początek jest mały podjazd, a potem szybki, długi zjazd, łuk i znowu dłuższa prosta w dół. Dlatego od razu wystrzeliłem na początek, żeby ustawić się na początku grupy, tak żeby nie zostać zamkniętym i nie ryzykować kraksy przy tych prędkościach. Przez 8km trzymamy się wszyscy razem, a ja jadę na czubie. Niestety tylko na tyle wystarczyło mi sił. Nasza grupa zaczęła się dzielić, a ja zostałem w drugiej grupie. Koksy pojechały do przodu. Ale druga grupa jechała trochę za wolno i ja wraz z czterema innymi zawodnikami zawiśliśmy tak po środku. Jechaliśmy szybciej i przez dwa okrążenia nikogo dookoła nas nie było. Dawaliśmy sobie zmiany i dobrze się współpracowało. Na drugiej części okrążenia mieliśmy pod wiatr, niby nie był mocny, ale byliśmy tutaj na podjeździe, na odsłoniętym terenie i deptało się ciężko. Na trzecim okrążeniu grupa zaczęła na doganiać i w połowie okrążenia wszyscy się połączyliśmy. Nadal starałem się jechać z przodu. Nie lubię jeździć w środku stawki. Skutkuje to tym, że tracę siły i niestety na 5km przed metą grupa mi uciekła. Zostało nas pięciu zawodników i razem dojechaliśmy do mety. Byłem już zmęczony. Może jakbym był wypoczęty i nie biegł Runmageddonu wynik byłby lepszy. Ale nie jest źle, zrobiłem sobie dobre przetarcie przed TdP Amatorów, w którym jadę za tydzień. Muszę teraz odpocząć, bo w górach na pewno będzie trudniej.
Przed startem © tomstar
Na mecie © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 65.00km
- Czas 01:41
- VAVG 38.61km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 999kcal
- Podjazdy 352m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Enea Pałuki Tour
Niedziela, 3 września 2023 · dodano: 03.09.2023 | Komentarze 0
Wracam do Żnina na Enea Pałuki Tour, mój ulubiony wyścig. Przyjeżdżam tu już trzeci raz i zawsze jest rewelacyjnie. Zawsze dopisuje pogoda, a organizacja jest na najwyższym poziomie. Przyjechałem chwilę przed 10. Odebrałem pakiet i na spokojnie się przygotowałem. Start jest o 12. Na początku jedziemy około 3km startu honorowego, a potem następuje start ostry. Po starcie jest dość ciasno i trzeba uważać. Dużo szarpania i hamowania. Ale po ostrym starcie wszystko się poukładało. Tym razem wyścig ułożył mi się inaczej niż rok temu. Wtedy dość szybko utworzyła się dość duża grupa, w której jechałem do końca. Dziś noga podawała trochę mocniej i grupa, którą złapałem jechała dla mnie troszkę za wolno. Gdy wychodziłem na zmianę zaczynałem odjeżdżać. Postanowiłem jechać swoim tempem. Dojeżdżałem do zawodników, którzy odpadali z grupy przede mną. Kilku minąłem, ale z paroma złapaliśmy koło i jechaliśmy razem. Było nas około pięciu. Z jednym zawodnikiem współpracowało mi się bardzo dobrze, miał dobrą nogę i dawał mocne zmiany. Po przejechaniu 30km okazało się, że odhaczyliśmy resztę z naszej grupy i zostaliśmy sami. Dawaliśmy sobie szybkie, krótkie zmiany. W pewnym momencie dojechaliśmy blisko do grupy jadącej przed nami. Ale na szybkim zjeździe na łuku doszło tam do kraksy. Ucierpiało w niej kilku zawodników. Jedna dziewczyna leżała i wyła z bólu, twarz miała zalaną krwią. Całe szczęście kilka osób było obok, a pogotowie właśnie przyjechało. Wyglądało to na prawdę nieprzyjemnie. Pojechałem dalej, a współpraca się posypała. Teraz dłuższy kawałek jechałem sam. Ale znowu kilku zawodników dojechało, a my kilku dogoniliśmy. Znowu jechaliśmy w kilkuosobowej grupie. I tak już do końca. Dziś pomoc była potrzebna, bo wiatr był mocny i przeszkadzał. Pod koniec kolega także doszedł do grupy i znowu razem podawaliśmy zmiany odhaczając kolejnych zawodników. Na ostatniej prostej znowu zostaliśmy sami. Nie walczyliśmy, razem wjechaliśmy na metę. Wyścig świetny, znowu się udał. Troszkę się obawiałem, bo jechałem na starych kołach i oponach Michelin, nie chciałem złapać pany. Całe szczęście wszystko przebiegło bezproblemowo. Na miecie czekał śliczny medal. Za rok znowu tu wrócę.
Czas: 1:41:25
Miejsce: 148 na 425 zawodników
W porównaniu z poprzednim rokiem poprawiłem się o 88 miejsc i prawie 6 minut.
Czas: 1:41:25
Miejsce: 148 na 425 zawodników
W porównaniu z poprzednim rokiem poprawiłem się o 88 miejsc i prawie 6 minut.
Przed startem Enea Pałuki Tour © tomstar
Przed startem Enea Pałuki Tour © tomstar
Przed startem Enea Pałuki Tour © tomstar
Przed startem Enea Pałuki Tour © tomstar
Na mecie, piękny medal © tomstar
Medal Enea Pałuki Tour © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|, ZAWODY|
- DST 30.00km
- Czas 00:47
- VAVG 38.30km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 327kcal
- Podjazdy 249m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Bydgoszcz Cycling Challenge
Niedziela, 27 sierpnia 2023 · dodano: 27.08.2023 | Komentarze 0
Dziś pojechałem do Bydgoszczy na Bydgoszcz Cycling Challenge. Jadę sam, bo Bace się nie chciało. Wyjeżdżam o 6 rano, żeby na spokojnie na miejscu się ogarnąć. Na miejscu odbieram pakiet i się szykuję. Startuję w pierwszej serii o 11. Trasa to 6 kółek po Trasie Uniwersyteckiej. Dystans to około 20km. Na początek szybki zjazd, potem kilometrowa wspinaczka i znowu ostry zjazd. Jedzie się bardzo dobrze. Jest dużo miejsca. Wariaty poleciały do przodu, a z tyłu potworzyły się małe grupki. Jest bezpiecznie i szybko. W swojej serii jestem 47, ale niestety drugi bieg był szybszy i więcej zawodników awansowało właśnie z niego. O 14 był finał, a o 16 jazda indywidualna na czas. Krótka czasówka, bo zaledwie 10km. Przeleciałem ją szybciutko i wróciłem do domu. Bardzo fajne zawody, ale raczej dla sprinterów i tych profesjonalnych amatorów, bo tempo było kosmiczne, a walka do samej mety.
Wyścig ze startu wspólnego
miejsce w serii: 47 (ogółem 104)
czas: 31:45.97
średnia: 40km/h
Jazda indywidualna na czas
miejsce: 81
czas: 16:49.38
średnia: 36km/h
Wyścig ze startu wspólnego
miejsce w serii: 47 (ogółem 104)
czas: 31:45.97
średnia: 40km/h
Jazda indywidualna na czas
miejsce: 81
czas: 16:49.38
średnia: 36km/h
Przed startem © tomstar
Start © tomstar
Medal © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 65.00km
- Czas 01:46
- VAVG 36.79km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 1017kcal
- Podjazdy 434m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Enea Pałuki Tour Żnin 2022
Niedziela, 4 września 2022 · dodano: 04.09.2022 | Komentarze 0
Wracam do Żnina po trzech latach przerwy. Obawiałem się tego wyścigu, z jednej strony nie chciałem, żeby padało, z drugiej strony start wspólny mógł różnie się potoczyć. Ale od początku. Niestety jadę sam. Jako kibic jedzie ze mną żona. Na miejscu jestem przed 10. Odebranie pakietu i szykowanie. Cała impreza zorganizowana jest w Cukrowni Żnin. Świetne miejsce, bardzo ładne i klimatyczne. Oczywiście impreza zorganizowana jest na najwyższym poziomie. Przed 12 ustawiłem się w strefie startowej. Organizatorzy zaplanowali start honorowy, a dopiero, po około 3 km start ostry. Było dość ciasno i obawiałem się, czy nie za ciasno, ale po starcie wszyscy pięknie się rozjechali. Wariaty poleciały do przodu, zaraz za samochód sędziego, reszta spokojnie jechała bardziej z tyłu. Nawet nie widziałem flagi startu. Wszystko pięknie rozłożyło się i rozciągnęło. Złapałem swoje tempo, unikając dużych grup. Na początku, po drodze minąłem kilku kolarzy leżących w rowach, co utwierdziło mnie, żeby nie jechać w środku żadnej grupy. Jechałem po swojemu, ale za moimi plecami utworzyła się mała grupa, może 30-40 kolarzy. Jechałem na jej czele. Kilku innych zawodników współpracowało i dawali zmiany gdy dałem im sygnał. Mogłem kilka razy odpocząć, jadąc na trzeciej, czwartej pozycji. Ale szybko uciekałem na przód, bo czasami robiło się zbyt ciasno. Na całe szczęście znałem trasę i wiedziałem, gdzie ustawiać się na przodzie, gdzie były niebezpieczne zakręty. Na około 30-35 kilometrze był wyjazd z wąskiej drogi leśnej na szerszą. Był to dość ostry zakręt poprzedzony dwoma zawijasami. Za zakrętem od razu był podjazd. Poleciałem do przodu i gdy wyszedłem na prostą za plecami zobaczyłem kraksę. Pięciu, może ośmiu kolarzy leżało na zakręcie. Dobrze, że uciekłem na przód. Było może trzech, czterech kolarzy, którzy intensywnie ze mną współpracowało, ale jakieś 80% wyścigu jechałem na czele swojej grupy. Udało się bezpiecznie dojechać do mety i wydaje mi się, że nie było to zbyt trudne, wystarczyło mieć głowę na karku i pamiętać o zdrowym rozsądku. Ostatecznie zająłem 236 miejsce z czasem 1:46:40. Wyścig naprawdę super, obawiałem się, ale ostatecznie nie było czego. Cisnąłem ostro przez cały czas i na metę dojeżdżałem na oparach, ale było warto. Na pewno wrócę tu za rok.
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Enea Pałuki Tour 2022 © tomstar
Kategoria |50-100KM|, ZAWODY|
- DST 45.00km
- Czas 01:19
- VAVG 34.18km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 716kcal
- Podjazdy 274m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Triathlon Kalisz
Niedziela, 28 sierpnia 2022 · dodano: 29.08.2022 | Komentarze 0
Przyszedł czas na zawody. Tym razem triathlon. Startujemy w kategorii sztafet na dystansie 1/4 Ironmana. Zebraliśmy niezłą ekipę. Na pływaniu Kasia Wieczorek, doświadczona triathlonistka, najlepsza jaką znam, na dystansie biegowym Jędrzej Kaczmarek, ultramaratończyk i biegacz górki, no i na rowerze ja - najsłabszy z całego składu ;). Obawiałem się tego startu, bo po zeszłotygodniowym Runmageddonie czułem się słabo, nie miałem mocy i jakoś takie ciężkie nogi. Pogoda też nie była optymistyczna, koło 11 miała przyjść duża burza. Ale nie ma co, lecimy. Kaśka popłynęła pięknie, zameldowała się jako 6 pływaczka w strefie zmian. Teraz kolej na mnie. Trasę znam, ponieważ wiele razu tutaj jeździłem. Daję z siebie wszystko. Na szczęście pogoda jest super. Ciepło, ale nie ma słońca i na całe szczęście nie pada. Trasa jest pofalowana, jest na niej kilka niegroźnych podjazdów. Robię dwa kółka po 22,5km. Staram się utrzymywać mocne tempo. Średnia wyszła mi 44km/h. Nogi nie bolały i czułem się dobrze. Dalej już wszystko w rekach Jędrzeja. Ale nie martwię się o jego wynik. Mamy 11-minutową przewagę nad kolejną sztafetą, a Jędrzej na pewno poleci bardzo szybko. W czasie biegu poszliśmy z Kaśka na metę. Tam czekaliśmy na Jędrzeja żeby wspólnie wbiec na metę. Mamy świetny czas i ostatecznie zajmujemy 3 miejsce. Zawody super, świetnie się leciało i wszyscy są zadowoleni. Cieszę się, że wystartowałem, bo dzięki temu złapałem chęci, które przydadzą się, bo za tydzień kolejny start na Pałuki Tour z ninie.
Przed startem © tomstar
Przed startem © tomstar
W strefie zmian © tomstar
Finiszujemy © tomstar
Na mecie © tomstar
- DST 18.78km
- Czas 00:33
- VAVG 34.15km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 303kcal
- Podjazdy 88m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Duathlon Radwanice
Niedziela, 15 maja 2022 · dodano: 15.05.2022 | Komentarze 0
Czas na zawody. Tym razem duathlon i tak ulubiony przez mnie rower. Byłem sceptycznie nastawiony ze względu na kontuzję kolana. Obawiałem się, czy mi się nie pogorszy, czy ból się nie nasili. Zapobiegawczo zabrałem ze sobą stary stabilizator na kolano, którego kiedyś używałem. Wczoraj założyłem go na kolano przy pracach w ogrodzie i nie czułem bólu. Także postanowiłem dziś go założyć na start. I było dobrze. Nic nie bolało i przebiegło mi się dobrze. Same zawody bardzo fajne, choć parę elementów wymagają poprawy. Takie jak strefa zmian czy kilka odcinków trasy biegowej, które prowadziły przez miedzę czy tuczeń. Ale generalnie bardzo przyjemny start. Bieg na spokojnie, bez ciśnienia, a na rowerze dałem z siebie wszystko, co miałem. Troszkę wiało i było kilka małych podjazdów. Ale trasa bardzo fajna i szeroka. Może wrócę tu za rok.
Miejsce open 39, kategoria wiekowa 9.
Miejsce open 39, kategoria wiekowa 9.
Na mecie duathlonu © tomstar
Na mecie © tomstar
Autko © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 16.00km
- Czas 00:26
- VAVG 36.92km/h
- VMAX 15.90km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 585kcal
- Podjazdy 19m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Duathlon Tor Poznań
Sobota, 15 maja 2021 · dodano: 15.05.2021 | Komentarze 0
Nadszedł czas na pierwszy w tym roku zawody. W zeszłym roku miałem wystartować w Poznaniu w duathlonie, ale z powodu pandemii zawody zostały odwołane. Przeniosłem wpłatę na ten rok i w końcu przyszedł czas, żeby wystartować. Strasznie mi się nie chciało, ponieważ w regulaminie otrzymaliśmy szereg obostrzeń i wymagań w trakcie zawodów, aby wszystko mogło się odbyć. Poza tym przeszło mi już startowanie w zawodach. Ale jedzie ze mną Paweł, więc nie ma wyjścia i lecimy. Prognoza nie była obiecująca, miało być chłodno i padać. Na całe szczęście od rana jest pięknie, słonecznie, ciepło, bez wiatru. Prognozy się nie sprawdziły. Wyjeżdżamy o 6 rano. W Poznaniu jesteśmy chwilę przed 8. Na miejscu okazuje się, że wszyscy zachowują się normalnie, nikt nie nosi masek, nikt nie wydziwia, wszyscy są uśmiechnięci i przyjaźni. Widać, że wszystkim brakowało startów. Startujemy o 9. Nie jestem przygotowany na bieg. Dawno nie biegałem i jestem bez formy, ale nie przejmuje się, bo przyjechałem tutaj raczej rekreacyjnie i nie walczę o żaden wynik. Biegnie się w miarę dobrze. Potem zmiana i rower. Na rowerze jestem w swoim żywiole. Poprawiłem swój wynik z ostatniej edycji o 3 minuty. Średnia też jest o wiele wyższa. Jechało się super. Potem zmiana i bieg. Teraz już powoli i raczej truchtem. Nie ma co się spinać. Ostatecznie wynik w porównaniu z ostatnim startem gorszy zaledwie o 3 minuty, więc nie ma się czego wstydzić. Dobrze, że pojechaliśmy, bo zawody był super.
Bieg 1 - 24:15
Zmiana 1 - 2:02
Rower - 26:35
Zmiana 2 - 2:00
Bieg 2 - 10:40
Miejsce open 95 (165)
Bieg 1 - 24:15
Zmiana 1 - 2:02
Rower - 26:35
Zmiana 2 - 2:00
Bieg 2 - 10:40
Miejsce open 95 (165)
Po zawodach © tomstar
Przed startem © tomstar
Razem z Pawłem w strefie zmian © tomstar
Gotowy do startu © tomstar
Na trasie wyścigu © tomstar
Na trasie wyścigu © tomstar
Kategoria ZAWODY|
- DST 65.00km
- Czas 01:52
- VAVG 34.82km/h
- VMAX 57.40km/h
- Temperatura 35.0°C
- Kalorie 1265kcal
- Podjazdy 511m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Enea Pałuki Tour - Żnin - 01.09.2019
Niedziela, 1 września 2019 · dodano: 01.09.2019 | Komentarze 0
Nadszedł czas na ostatni rowerowy start w tym roku. Wybrałem się do Żnina na Enea Pałuki Tour. Wyścig odbywa się w bardzo fajnych terenach, a dystans to 65km. Jadą ze mną moje dziewczyny w formie kibiców. Wstajemy o 6 rano, żeby na spokojnie o 7 wyjechać. Do Żnina mamy 120km, a że lubię przyjechać na start wcześniej i na spokojnie się uszykować, wyjeżdżamy dość szybko. Start przewidziany jest na 12, ale wcześniej odbywają się starty młodzieżowe. Dojechaliśmy na miejsce. Najpierw poszliśmy odebrać pakiet, a potem wróciłem do auta uszykować rower i siebie. Potem spokojnie usiedliśmy w miasteczku kibiców i czekaliśmy. O 11:30 poszedłem ustawić się na starcie. Bardzo optymistycznie zapisałem się do grupy szybszej, czyli A ze średnią powyżej 35km/h. Ale ustawiłem się na jej końcu. Dziś jest piekielnie gorąco i wieje dość mocno wiatr. Połowę trasy będziemy mieć pod wiatr, ale za to z powrotem z wiatrem. O 12 start. Start jest bardzo dynamiczny, na zjeździe i od razu wszyscy nabierają dużych prędkości. Grupa się nie rozjeżdża zbyt mocno, raczej wszyscy trzymają się w dużym peletonie. Plan mam żeby utrzymać średnią 32-33km/h, więc nie duszę za mocno, ale poniesiony emocjami i tempem grupy jadę w okolicach 36km/h. Po paru kilometrach utworzyła się szybka ucieczka, która poleciała do przodu. Zrobiła się przerwa i potem nasza grupa. Na początku trochę rozciągnięta, ale po paru kilometrach zaczęła się zbijać i formować jedna grupa. Nie lubię jeździć w środku grupy, ale na jednym podjeździe zostałem zamknięty od strony pobocza i musiałem jechać tak jak wszyscy, a że nie każdy umiał w grupie jeździć dochodziło do gwałtownych hamować i dziwnych zwolnień. Nie chciałbym jechać na tej pozycji na zjeździe. Gdy tylko zrobiło się miejsce wyskoczyłem na zewnątrz, docisnąłem i poleciałem na początek grupy. Tam już zostałem. Jechałem swoim tempem i gdy się po jakimś czasie odwróciłem zobaczyłem, że ciągnę za sobą niezły peleton. Było w nim spokojnie 50 osób. Może i mój błąd, bo teraz jechaliśmy pod wiatr, a ja traciłem energię ciągnąc grupę, ale jechało mi się dobrze. Kilka razy na chwilę jeden kolarz wyszedł mi na zmianę, ale reszta nie kwapiła się do współpracy. Także stało się tak, że prowadziłem grupę przez 30 kilometrów. Gdy zawróciliśmy już w stronę mety wiatr mieliśmy już w plecy, ale zaczęły się podjazdy. Pierwsza część trasy szybka i głównie z górki, ale pod wiatr. Druga z wiatrem, ale o wiele więcej podjazdów. Na dwóch musiałem nawet przedni blat zredukować do małego żeby podjechać. I tutaj niestety odbiło mi się długokilometrowe prowadzenie. Niestety osłabłem i wylądowałem na końcu grupy, która na jednym z większych podjazdów mi odjechała. Teraz tak na prawdę zacząłem jechać sam. Jechałem swoim tempem, nikt nie jechał za mną i ja do nikogo się nie doczepiłem na koło. Wyprzedziłem kilku kolarzy, którzy także odpadli z grupy. Ale nie przejmowałem się, bo średnia prędkość cały czas była powyżej 34km/h, co jest dla mnie bardzo dobrym wynikiem. I tak samotnie dojechałem do mety. Wyścig był fenomenalny, szybki, ale wymagający, górki zrobiły swoje, a wiatr dołożył jeszcze pięć groszy. Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Mój czas to 1:51:53 h i 191 miejsce open. Myślałem, że z takim wynikiem będę wyżej, ponieważ sprawdzałem zeszłoroczne wyniki, ale chyba tegoroczny start był o wiele szybszy. Średnia prędkość wyszła mi 34,3km/h. Na pewno wrócę tu za rok. Cała impreza zorganizowana perfekcyjnie, a trasa bardzo dobra. Może za rok uda się namówić Bakę na start, we dwóch na pewno jechałoby się lepiej. Troszkę zabrakło mi współpracy innych zawodników, szkoda, bo mogłaby ona przełożyć się na lepszy wynik nas wszystkich. Ale jestem z siebie dumny, że przez połowę dystansu ciągnąłem zawodników o wiele lepszych od siebie i generalnie nie przyjechałem na metę o wiele później od nich.
Czas: 1:51:53,17 h
Miejsce open: 191/432
Miejsce wśród mężczyzn: 184
Miejsce w kategorii wiekowej: 76
Czas: 1:51:53,17 h
Miejsce open: 191/432
Miejsce wśród mężczyzn: 184
Miejsce w kategorii wiekowej: 76
Oficjalne zdjęcie przed startem © tomstar
Na linii startu © tomstar
I już na mecie © tomstar
I jeszcze fota z widokiem na start © tomstar
Medal Enea Pałuki Tour © tomstar
Kategoria |50-100KM|, ZAWODY|