-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info

Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mója szosa, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi lub z żoną.
Przejechałem już: 70615.24 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.50 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR














Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Sierpień16 - 0
- 2025, Lipiec19 - 2
- 2025, Czerwiec17 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień17 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Styczeń1 - 0
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 19
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
Z BAKĄ|
Dystans całkowity: | 30277.27 km (w terenie 8.00 km; 0.03%) |
Czas w ruchu: | 1130:38 |
Średnia prędkość: | 26.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
Suma podjazdów: | 143022 m |
Suma kalorii: | 584797 kcal |
Liczba aktywności: | 286 |
Średnio na aktywność: | 105.86 km i 3h 57m |
Więcej statystyk |
- DST 115.54km
- Czas 03:56
- VAVG 29.37km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1926kcal
- Podjazdy 303m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobić do 7000 i 1000
Niedziela, 17 sierpnia 2025 · dodano: 17.08.2025 | Komentarze 0
Wczoraj spokojny spacerek z żonką no to dzisiaj trzeba wbić większy dystans, tym bardziej, że 110km brakuje mi do 1000km w tym miesiącu i zarazem do 7000km w tym roku. Trasę wyznaczyłem na Żerków, bo tak mamy wiatr. Ale jedziemy inaczej niż zwykle, można powiedzieć na odwrót. Przelatujemy przez Żerków, zjeżdżamy zjazdem do Śmiełowa i jedziemy na prom na Warcie. Stamtąd do Pyzdr i tam robimy mała pauzę. Potem już kółeczkiem naszymi standardowymi boczkami. Ale odbijamy jeszcze do Żerkowa, żeby zrobić odpowiedni dystans. Z Żerkowa już w mocniejszym tempie do domu. Nie zauważyłem też, że mam już przejechane ponad 70000km od początku mojej przygody z rowerem. Niezły dystans.

Pauza w Pyzdrach © tomstar

Przeprawa przez Wartę © tomstar

Widoczek © tomstar

Pozowanko © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 120.75km
- Czas 04:08
- VAVG 29.21km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 2026kcal
- Podjazdy 361m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyjaździk
Piątek, 15 sierpnia 2025 · dodano: 15.08.2025 | Komentarze 0
Jest gorąco. W końcu. Lubię jak jest gorąco. Oczywiście może to być męczące, ale wolę to niż zimno i deszcz. W końcu jest lato, a latem ma być gorąco. Dziś ma być najgorętszy dzień, więc trzeba wyjechać szybko. Jedziemy o 6 rano. Może zdążymy przed najgorszymi upałami. Wyznaczyłem troszkę inną trasę. Wieje nam na północ, więc trzeba coś wymyślić w stronę Odolanowa i Ostrowa. Polecimy boczkami, ominiemy Odolanów i pod Ostrowem wrócimy do domu. Wychodzi nam 120km, ale tyle może być. Jest pogoda, czas i zero wiatru, więc dystans jak najbardziej na miejscu. Od rana mi się nie chce, ale z czasem depta się coraz lepiej. To już końcówka sezonu, więc zmęczenie daje o sobie znać. Ale w końcu to jeden z lepszych sezonów i mam już pokaźny dystans najechany. Wracamy przez Lewków i standardem do domu. Na koniec zaatakowałem segment na Niepodległości i udało się zdobyć KOMa.

Trasa © tomstar

Słońce © tomstar

Zbiory © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 236.39km
- Czas 09:12
- VAVG 25.69km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 4201kcal
- Podjazdy 542m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Zobaczyć Most Eurpejski i Trasę Pojezierzy Zachodnich
Środa, 6 sierpnia 2025 · dodano: 06.08.2025 | Komentarze 0
Mamy jeszcze tydzień wolnego, więc padł szalony pomysł. Ostatnio gdzieś mi się wyświetliła fajna ścieżka z mostem nad rzeką. Sprawdziłem co to. Okazało się, że to Most Europejski nad Odrą, a ścieżka prowadzi po starym wale kolejowym, ma ona kilkadziesiąt kilometrów i jest w całości asfaltowa. No cóż, takiego czegoś nie można nie zobaczyć i nie przejechać. Mamy wolne, więc jedziemy. Szukaliśmy opcji jak tą ścieżkę przejechać, żeby zrobić jej odcinek od Barlinka do granicy i potem jakoś wrócić. Niestety w okolicy po za ścieżkami są słabe boczne drogi. Ciężko jest wrócić i ciężko ustalić bazę noclegową. Ostatecznie padło na Gorzów Wielkopolski. Dojedziemy do Barlinka, potem ścieżką do granicy, po stronie niemieckiej do Kostrzyna i z powrotem do Gorzowa. Wychodzi 236km, dużo, ale co tam, jedziemy. Z Pleszewa wyjeżdżamy o 3 rano. W Gorzowie jesteśmy przed szóstą. Szykujemy się i ruszamy. Niestety jest cholernie zimno, bo rano zaledwie 8 stopni. Ubieramy bluzy i kurtki. Odwracamy też trasę. Mamy taki wiatr, że lepiej najpierw pojechać do Kostrzyna i potem na most i wracać przez Barlinek. Dobrze zrobiliśmy, bo dojazd do Kostrzyna okropny. Niby jest ścieżka, ale tak na prawdę jej nie ma. Dziury, piasek i patyki. Jedzie się okropnie. Ale potraktowaliśmy do jako techniczny dojazd do lepszego odcinka naszej wyprawy. O 8 jesteśmy na granicy. Przebijamy się przez miasto, przejeżdżamy rzekę i wjeżdżamy na ścieżkę. Wiatr dopiero zaczął się wzmagać. Mamy go teraz z boku i nie jedzie się źle. Ścieżka prowadzi wzdłuż Odry, po wale i jest cala asfaltowa. Rano jest tu pusto, cicho i spokojnie. Dojeżdżamy do mostu. Tu zatrzymujemy się na trochę dłużej. Robimy focie i odpoczywamy. Teraz wracamy do Polski i wbijamy na naszą ścieżkę docelową czyli Trasę Pojezierzy Zachodnich. Ścieżka jest świetna, prowadzi przez lasy i pola, z dala od cywilizacji. Trzeba się wcześniej zaopatrzyć w wodę i jakieś batony, bo sklepu się tu nie uraczy. W Trzcińsku-Zdroju odbijamy do miasta do sklepu, robimy pauzę i jedziemy dalej. Niestety są trzy odcinki, które łączą nowo powstałą ścieżkę. Są to drogi lokalne i niestety żadna z nich nie jest wyremontowana. Jest tu pełno dziur i jedzie się źle. Ale jakoś to przejeżdżamy i dojeżdżamy do Barlinka. Tutaj też robimy pauzę i lecimy już prosto do Gorzowa. Ostatnie kilometry są ciężkie, zmęczenie, brak snu dają się we znaki. Ale jest dobrze. Nie padało, szybko zrobiło się ciepło i udało nam się oszukać wiatr. Wyprawa epicka, najwięcej kilometrów w tym roku i wiele nowych gmin. Ogólnie polecam trasę, ale trzeba się przygotować.

Selfik na starcie w Gorzowie © tomstar

Na moście na Odrze © tomstar

Na moście na Odrze © tomstar

Selfik na wale po stronie niemieckiej © tomstar

Na Polskę sobie patrzę © tomstar

Widoczek © tomstar

Na Moście Europejskim © tomstar

Granica © tomstar

Most Europejski © tomstar

Ścieżka © tomstar

Ścieżka © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, WYPRAWY|, Z BAKĄ|
- DST 49.00km
- Czas 02:12
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 59.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 967kcal
- Podjazdy 1063m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 6
Sobota, 2 sierpnia 2025 · dodano: 02.08.2025 | Komentarze 0
Ostatni dzień. Mamy wracać do domu, ale jak będzie pogoda to jedziemy jeszcze na małe kółko. I na całe szczęście pogoda jest. Wstajemy szybko, sprzątanie mieszkania, wszystko zaniesione do samochodu i jedziemy na start. Z ekipy jadą wszyscy. Cała szóstka gotowa do jazdy. Trasę wyznaczył Kamil. Pokręcimy po okolicy, blisko Karpacza i zrobimy kilka podjazdów. Jedziemy do podnóży podjazdu na Przełęcz Karkonoską. Zrobimy ten podjazd tak na 2/3, bo na resztę nie ma czasu. Trzeba by wracać przez Czachy, a to na dziś za długo. Pogoda jest wyśmienita, jedzie się super, dobrze się podjeżdża. Na szczycie mały odpoczynek i potem dzida na dół i podjazd do Karpacza, wywijka przez Orlinek i na pełnym speedzie do Kowar. Przebieramy się i jedziemy do domu. Wyjazd wyśmienity, udał się w 90 procentach. Tylko ten piątek nie wyszedł nam do końca jakbyśmy chcieli, ale tak na prawdę straciliśmy tylko 50km. Wszystko inne się udało. Genialne tereny, genialne drogi i przede wszystkim genialna ekipa. Trzeba to powtórzyć.
Kilka statystyk:
6 dni
Dystans - 553,84 km
Podjazdy - 9156 m
Czas jazdy - 24 h
Kilka statystyk:
6 dni
Dystans - 553,84 km
Podjazdy - 9156 m
Czas jazdy - 24 h

Zawodowa ekipa © tomstar

Pozowanko © tomstar

Rzeka © tomstar
- DST 53.00km
- Czas 02:49
- VAVG 18.82km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 1078kcal
- Podjazdy 1216m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 5
Piątek, 1 sierpnia 2025 · dodano: 01.08.2025 | Komentarze 0
Od rana ostra burza mózgów i wymiana spostrzeżeń, uwag, analiz i wszystkiego z deszczem i rowerem związane. Niestety prognozy okazały się tym razem trafne i od rana pada, przestaje, znowu pada i tak w kółko. Nie wiemy co robić, padać ma wszędzie i o różnych porach. Wstępnie jedziemy tak jak pierwotnie planowaliśmy do Kudowy Zdrój. Potem jednak planujemy małe kółko do Czech, potem czekamy i jednak padło na duże kółko do Czech. I tak już zostało. Czekamy jeszcze chwilę, żeby wyschło i jedziemy. Kierujemy się na Małą Upe, podjazdem, którym jechaliśmy we wtorek. Jest wilgotno, ale nie strasznie, więc jedzie się w miarę dobrze. Na szczycie robimy mała pauzę i szykujemy się do zjazdu na dół. W trakcie zjazdu zaczyna padać. Masakra jak nagle zrobiło się zimno i niebezpiecznie. Jest ślisko, nic nie widać, a ręce marzną. W połowie zjazdu zatrzymujemy się na przystanku i czekamy, aż przestanie padać. Postanowiliśmy skrócić trasę i zrobić małe kółeczko na 50km. Na dole skręcamy w lewo i wjeżdżamy na boczne dróżki, aby z powrotem podjechać pod Mała Upe. Boczki są tutaj niesamowicie piękne. Nie wiedziałem, że są tu asfalty i można spokojnie przejechać. Szkoda, że jest brzydka pogoda, bo można by się delektować przyroda i zrobić świetne focie. Po drodze trafiamy na schronisko Lysecinske Boudy i postanowiliśmy, że się tam zatrzymamy i zjemy coś ciepłego. Bardzo dobrze zrobiliśmy, bo znowu się rozpadało. Przeczekaliśmy deszcz i pojechaliśmy dalej. Pozostał nam zjazd do Kowar i jesteśmy w domu. W Kowarach wyszło piękne słońce i od razu zrobiło się cieplutko i sucho. Ale po parunastu minutach od naszego powrotu znowu zaczęło padać, żeby po 30 minutach znowu wyszło słońce. Powalona ta pogoda. Dobrze, że zepsuła nam tylko jeden dzień. Mimo trudów, zimna i deszczu mogę uznać ten wyjazd za epicki. Maszyny się spisały, nikomu nic się nie stało i cali wróciliśmy do domu. Po powrocie rowerki od razu umyliśmy. Zobaczymy co będzie jutro. Wstępnie plan jest na rychły powrót do domu, ale jeżeli pogoda zwariuje i rano będzie sucho i ciepło i nie będzie deszczowych chmur, to może skusimy się na szybkie 50km przed wyjazdem. Chciałbym się jeszcze przejechać, bo po dzisiejszym czuję niedosyt, ale w deszczu drugi raz nie pojadę.

Ekipa © tomstar

Przerwa na podjeździe © tomstar

Widoczek © tomstar

Podjeżdżamy © tomstar

Na szczycie © tomstar

Rzeka w Czechach © tomstar

Udawany sprint pod górkę © tomstar

Pozowanko w jednej z nielicznych słonecznych chwil © tomstar

W schronisku © tomstar
Kategoria |50-100KM|, GÓRY|, Z BAKĄ|
- DST 116.70km
- Czas 04:38
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 61.60km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2074kcal
- Podjazdy 1845m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 4
Czwartek, 31 lipca 2025 · dodano: 31.07.2025 | Komentarze 0
Zaczynamy dzień czwarty. Od rana przyjeżdża ekipa z Kalisza i w szóstkę będziemy teraz jeździć. Chłopaki są chwilę po 9, przebierają się, szykują i jedziemy w trasę. Atakujemy znowu Karpacz lecz teraz jedziemy bokiem i wyjeżdżamy obok Gołębiewskiego. Podjazd szczerze nas zaskoczył. Nie myślałem, że jest tu tak stromo, momentami sięgało 18%. Jeszcze na tym wyjeździe nie mieliśmy takich procentów. Powoli i mozolnie wspinamy się na szczyt. Koło Wangu mała pauza, wszyscy się zjeżdżamy i lecimy na dół zjazdem. Potem omijamy Piechowice i kolejny podjazd w okolice Szklarskiej. Każdy jedzie swoim tempem, ale na szczycie zawsze na siebie czekamy. Omijamy Szklarską i znowu podjazd. Profil dzisiejszej trasy jest od początku wymagający. Ale na szczycie już koniec dużych trudności na dziś. Teraz długi, prosty zjazd do Świeradowa Zdroju. Rowerki idą szybko, droga jest szeroka, prosta, wszystko widać. Spokojnie można się rozpędzić. Tutaj też mamy maksy tego wyjazdu, bo przekroczyłem 60km/h. W Świeradowie wjeżdżamy na rynek i siadamy w barze na dłuższą przerwę i jedzonko. Odpoczywamy, uzupełniamy wodę i wracamy do domu. Teraz jest już łatwiej. Zostało nam trochę ponad 50km, a droga raczej płaska lub są zjazdy. Momentami małe hopki, które idą dość sprawnie. Droga fajna, boczna i spokojna, ładnie widać góry. Narzucamy troszkę większe tempo, bo zbierają się chmury i może gonić nas deszcz. Gdy przyjechaliśmy do Kowar po parunastu minutach zaczęło kropić. Teraz odpoczynek, mycie, a wieczorkiem skoczyliśmy jeszcze na piwo. Niestety na jutro zapowiadany jest na cały dzień deszcz. Ale zobaczymy co to będzie, bo pogoda nie raz zaskoczyła nas na tym wyjeździe pozytywnie. Na razie udaje się przejechać suchym kołem. Może uda się i jutro. Tym wyjazdem zamknąłem lipiec z dystansem 1624km i przekroczyłem 6000km w tym roku.

Widoczek © tomstar

Ekipa na pauzie © tomstar

Rowerki na pauzie © tomstar

Jedziemy © tomstar

Jedziemy © tomstar
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 104.00km
- Czas 04:11
- VAVG 24.86km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1900kcal
- Podjazdy 1323m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 3
Środa, 30 lipca 2025 · dodano: 30.07.2025 | Komentarze 0
Od rana piękne słońce, ale niestety nie jest super ciepło. O 8 rano zaledwie 12 stopni. Niebo bezchmurne. Ale pogoda wskazuje, że około 16 ma u nas padać. Chmury i deszcz mają przyjść z południa, więc z Trutnova, a my mieliśmy dziś przez Trutnov jechać. Stwierdziliśmy, że wybieramy inną trasę. Mamy zapas tras i właśnie jedną z nich wykorzystamy. Mniejszy dystans, mniejsze przewyższenia, dużo płaskiego. Powinno pójść płynnie i szybko. Z Kowar lecimy na Trzcińsko trasą TdP Amatorów z zeszłego roku. Potem odbijamy na Marciszów i dalej na Czarny Bór. Teraz robi się trochę nudno, bo jest dość płasko, małe hopki, a widoczki takie sobie. Troszkę jednak od tych gór odjechaliśmy. Dopiero w Mieroszowie zawracamy i jedziemy wzdłuż granicy na Lubawkę. Tutaj znowu zaczynają się podjazdy i ładne tereny. W Chełmsku Śląskim robimy mała pauzę i kierujemy się do domu. Przejeżdżamy Lubawkę i kierujemy się na Kowary. Ostatni podjazd, który wybrałem jest w remoncie, ale podobno asfalt już leży. Ale na dziś przewidziane jest układanie ostatniej warstwy asfaltu. Ale ryzykujemy i jedziemy, najwyżej będziemy prowadzić rowery. Nie jest jednak tak źle, rzeczywiście coś robią, ale małymi odcinkami i w sumie prowadzimy rowery tylko przez kilkadziesiąt metrów. Tym podjazdem ma iść za tydzień Tour de Pologne. Fajnie jest jechać tą samą drogą, a jeszcze fajniej będzie to potem oglądać w tv. My też tędy jechaliśmy. Ze szczytu już szybki zjazd do Kowar. Szybko, sprawnie i przyjemnie. W domu jesteśmy przed 15. Dobrze zrobiliśmy, bo rzeczywiście po 16 zaczęło kropić. Niegroźnie i w sumie już przestało, ale nie wiadomo jak ten deszcz zachowywał się gdzie indziej. Może padało mocniej, a może mżawka jechałaby z nami od Trutnova. Teraz zasłużony odpoczynek i zbieranie sił na jutro, bo przyjeżdża ekipa z Kalisza z Grzegorzem na czele. A jutro prawie 120km i 1800m przewyższeń w planie. Trzeba będzie to wytrzymać, bo wypoczęta, mocna ekipa może nadać konkretne tempo. Najważniejsze, żeby nie padało.

Widoczek © tomstar

Trasa © tomstar

Widoczek © tomstar

Pauza w Chełmsku Śląskim © tomstar

Podjazd do Kowar © tomstar
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 119.31km
- Czas 05:11
- VAVG 23.02km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 2231kcal
- Podjazdy 1875m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 2
Wtorek, 29 lipca 2025 · dodano: 29.07.2025 | Komentarze 0
Dzień drugi. Wyspaliśmy się i około 7 wstaliśmy. Niestety za oknem brzydko. Jest mokro, drogi mokre i jest mocna mgła. Nie pada, ale pewnie jest duża wilgotność i wszystko jest mokre. Może nawet w nocy padało. Zaczęły się analizy. Czekamy do 10 i zobaczymy co będzie. Padł pomysł na zmianę trasy na troszkę łatwiejszą, z mniejszymi podjazdami, a przede wszystkim zjazdami. Na mokrym nie ma zjeżdżać, bo się zabijemy. Na szczęście zaczęło robić się sucho. Pal licho, jedziemy i wybieramy pierwotną trasę. Najwyżej. Trzymamy się planu. Wczoraj się udało, dziś też musi. Ale jest zimno. Rano zaledwie 10 stopni, a maks dzisiaj ma być 15. Jednak nie biorę kurtki, jadę tak jak wczoraj w bezrękawniku. Basta, veto... Jest lipiec, lato, ja w kurtce jeździć nie będę. Plan na dziś to Trutnov. Jedziemy podjazdem na Graniczne Budy. Asfalt jest wilgotny, ale miejscami przesycha. Na granicy robimy mała pauzę i teraz 12km w dół. Asfalt coraz bardziej suchy i można dość szybko polecieć. Ale za to wymarzłem, na klacie jest ok, membrana dała radę, ale głowa, ręce, nogi poczuły chłód. W miejscowości Svoboda nad Upou skręcamy na zachód. Robimy tutaj duże kółeczko, żeby od zachodu wjechać do Trutnova. Mamy tu kilka fajnych podjazdów i zjazdów. Wyszło słońce, zrobiło się sucho, ale nadal nie jest super ciepło. Na podjazdach się pocimy, ale na zjazdach nas przewiewa. Dojeżdżamy do Trutnova. Wbijamy na rynek, mała pauza i piwko. Teraz czas na powrót. Nawigacja pokazuje niespełna 30km, ale zdecydowana większość tego dystansu to podjazd do granicy. Całe szczęście nie jest taki stromy, bo średnio 3%, ale długi i czasochłonny. Jedziemy spokojnie, równo i płynnie. Dojeżdżamy do granicy i teraz do samego domy zjazd. 12km przejechaliśmy w 15 minut i w mgnieniu oka jesteśmy w domu. Niestety dziś ofiarą wyjazdu padł mój telefon. Wywrócił się gdy robiłem fotę ze statywu i tak nieszczęśliwie upadł na monitor, że ten cały się zalał i nie mogę go używać. Szkoda... Czekamy teraz na jutro, zobaczymy co nam zafunduje pogoda i gdzie pojedziemy.

Widoczek na podjeździe © tomstar

Koniec podjazdu i granica © tomstar

Przed Trutnovem © tomstar

Rynek w Trutnovie © tomstar

Rowerki czekają a my pijemy piwko © tomstar

Połowa podjazdu do domu © tomstar
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 111.83km
- Czas 04:57
- VAVG 22.59km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 2166kcal
- Podjazdy 1834m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Karpacz - dzień 1
Poniedziałek, 28 lipca 2025 · dodano: 28.07.2025 | Komentarze 0
Zaczynamy dwutygodniowy urlop. Już w marcu planowaliśmy wypad w góry latem. Ostatni raz byliśmy w 2021 roku w Nowym Sączu. Trzeba wrócić do tej tradycji. Wybieramy Karpacz. Byłem tu rok temu na TdP Amatorów i bardzo mi się te tereny spodobały. Fajne podjazdy, bezpieczne zjazdy, przystępne tereny. Wymagające, ale nie zabójcze. Planujemy tydzień, od poniedziałku do soboty. Niestety w ostatnim czasie pogoda jest fatalna. Niestabilna, deszczowa i tak na prawdę nieprzewidywalna. Ostatnie prognozy nie napawały nas optymizmem. Do Polski ma przyjść jakiś niż i cały tydzień ma być deszczowy. Wyjazd mamy już od dawna opłacony, cały tydzień zaplanowany i raczej nie chcemy zrezygnować z wyjazdu. Jedziemy, bo cóż poradzić? Na miejscu zobaczymy co będzie i będziemy podejmować decyzje. Wyjeżdżamy o 4 rano. W Pleszewie cały czas pada. Po drodze także pogoda się nie poprawia. Na całe szczęście od Wrocławia zaczyna się robić coraz lepiej. Jest sucho, a nawet czasem wychodzi słońce. Dojeżdżamy do Kowar, bo tutaj mamy bazę. Jest pochmurnie, ale nie pada. Przebieramy się i jedziemy. Kierujemy się na Karpacz i od razu walimy na najtrudniejszy podjazd. Jedziemy cały Karpacz do Wangu odbijając na podjazd pod Orlinek. Potem świetny zjazd i kolejne podjazdy. Gdy zjeżdżamy do Przesieki mija nas, uwaga! Rafał Majka. Jechał sobie podjazd, machnąłem mu, a on mi odmachał. Czułem się jak dzieciak, który spotkał gwiazdę rocka. Szkoda, że nie podjeżdżaliśmy, może usiedlibyśmy mu na kole i udałoby się zrobić fotę. No ale machnięcie ręką wystarczy. W lasach jest wilgotnie, ale nie pada. Teraz mamy kolejne podjazdy. Jedziemy do Piechowic i tam zawracamy w stronę Jeleniej Góry. Na początku trasy mieliśmy najtrudniejsze odcinki. Trzy konkretne podjazdy, ale za to fantastyczne zjazdy. Zapomniałem jak ja to lubię. Gdyby nie było mokro można by polecieć na prawdę szybko. W Piechowicach zrobiliśmy pauzę na drożdżówę. Przelatujemy przez miasto i teraz fajnymi boczkami na Jelenią. Tam mała pauza na rynku i wracamy do bazy. Jedziemy jeszcze świetną ścieżką, która prowadzi wzdłuż rzeki Bóbr. Bardzo fajna ścieżka. Ostatnie podjazdy i jesteśmy w domu. Nie padało! I to jest news dnia. Jestem wniebowzięty, bo bardzo się obawiałem, że pojedziemy w deszczu, albo co gorsza nie pojedziemy wcale. Teraz trzymamy kciuki, żeby jutro było tak samo, albo lepiej. Dawno nie czułem się tak dobrze, fizycznie i psychicznie. Potrzebowałem takiego wyjazdu, wyjazdu w góry, który dodatkowo się udał. Oby z każdym dniem było lepiej.

Selfik na podjeździe © tomstar

Przerwa na drożdżówe © tomstar

Podjazd © tomstar

Pauza na rynku w Jeleniej Górze © tomstar

Selfik na ścieżce rowerowej © tomstar

Widoczek © tomstar
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 106.87km
- Czas 03:46
- VAVG 28.37km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1795kcal
- Podjazdy 263m
- Sprzęt Orbea Orca M30
- Aktywność Jazda na rowerze
Mgła
Sobota, 26 lipca 2025 · dodano: 26.07.2025 | Komentarze 0
Idzie jakiś niż genueński czy inne straszności pogodowe i zapowiada się okropne parę dni. Trzeba wykorzystać pogodę póki jest jeszcze ładna. Umawiamy się na 6 rano, bo popołudniu ma padać. Raz pokazuje, że o 11, raz, że o 13 itd. Nie ma co ryzykować, trzeba jechać póki na stówę nie będzie deszczu. Lecimy bokami dookoła Jarocina. Wyznaczyłem fajne boczki, żeby nie jeździć ciągle tymi samymi drogami. U nas ładnie, nie ma chmur i świeci słoneczko. Ale im bliżej Jarocina robi się coraz chłodniej i pojawia się mgła. Myśleliśmy, że to chmury, a to nisko wisząca mgła, tak gęsta, że rowery zrobił się wilgotne. Robimy kółeczko dookoła Jarocina i lecimy do Żerkowa. Tam mała pauza i do domu. Gdy wracamy znowu robi się ładnie i słonecznie. W poniedziałek lecimy do Karpacza na tydzień pojeździć po górach, ale pogoda nie zachęca. Mam nadzieję, że uda nam się i nie będzie padać.

Mgła © tomstar

Mgła © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|