-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 1337.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 51:20 |
Średnia prędkość: | 26.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.00 km/h |
Suma podjazdów: | 8690 m |
Suma kalorii: | 37933 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 95.53 km i 3h 40m |
Więcej statystyk |
- DST 34.25km
- Czas 01:32
- VAVG 22.34km/h
- VMAX 51.46km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 788kcal
- Podjazdy 196m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedzić maludę na wakacjach u babci
Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 2
Czas na odpoczynek. Po siedmiu dniach kiedy codziennie coś robiłem, dziś ostatni spokojny wyjazd i czas na odbudowę. Pojechaliśmy z żonką do Dobrzycy zobaczyć jak sobie radzi maluda. Nie obyło się bez przygody na samym początku. Rano przygotowałem rowerki, a gdy popołudniu po pracy chcieliśmy jechać okazało się, że Dorota ma w przednim kole pane. Na szybko skoczyłem do rowerowego po nową dętkę. Szybko założyłem i mogliśmy jechać. Pojechaliśmy sobie spokojnie boczkami. W Dobrzycy posiedzieliśmy pół godziny, pogadaliśmy i szybko zostaliśmy przez córę wygonieni, że mamy już sobie jechać. W końcu wakacje od starych :) Wracaliśmy już prostą drogą. Trochę wzmógł się wiatr, ale nie było tak źle. Teraz oboje zbieramy siły, bo w sobotę czeka nas Runmageddon we Wrocławiu.
W parku w Dobrzycy © tomstar
Z Dorotką © tomstar
- DST 52.36km
- Czas 01:50
- VAVG 28.56km/h
- VMAX 43.06km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1596kcal
- Podjazdy 248m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
A tak mi się nie chciało
Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0
Wspaniałej pogody ciąg dalszy. Już dawno nie było aż tak długo tak równo i spokojnie. Praktycznie od wtorku zeszłego tygodnia ciepło, bez wiatru i z lekkimi chmurami. Takiej pogody nie można marnować. Dziś maluda pojechała na krótkie wakacje do babci, więc po pracy mam wolne i mogę wyskoczyć. Siedząc w pracy strasznie mi się nie chciało. Zastanawiałem się czy po dwóch dniach dłuższych tras nie wypadałoby zrobić sobie małej przerwy, aby nogi odpoczęły. Chęć pedałowania wygrała jednak ze zdrowym rozsądkiem. Wczoraj lekko, czasami zabolało mnie kolano i troszkę się obawiałem, żeby kontuzja się nie odnowiła. Wróciłem do domu z pracy, przygotowałem się i jednak wyjechałem. Wszystko miało ułożyć się w trasie. Na początku rzeczywiście lekko i powoli jechałem w stronę Turska. Gdy przejechałem Jedlec zrobiłem małą pauzę na "jedyneczkę" i wtedy się zaczęło. Wskoczyłem na rower i jakby ktoś mnie odpalił. Ruszyłem z kopyta i już się nie zatrzymałem. Poleciałem na Kuchary potem na Krzywosądów, a stamtąd na Bronów i do domu. Po drodze zerwał się jakiś bezsensowny wiatr, bo ani nie nawiał chmur, ani deszczu. Całe szczęście miałem go w plecy i dodatkowo pomagał. Śrędnią utrzymywałem w granicach 30km/h i tak też dojechałem do domu. Zadziwiająco miałem dziś więcej sił niż w sobotę czy wczoraj i z chęcią walnąłbym dziś stówę, ale mam jeszcze jutro dzień, a kolanko czasem się odezwało, więc tym razem rozsądnie wróciłem do domu, tak żeby nie przesadzić. Tym bardziej, że w sobotę Runmageddon we Wrocławiu i trzeba być gotowym.
Droga z Macewa © tomstar
Giant Roam na Mosso :) © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 122.41km
- Czas 04:46
- VAVG 25.68km/h
- VMAX 45.88km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 3324kcal
- Podjazdy 1053m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Boczkami
Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 0
Dziś wymiana współtowarzysza podróży. Wczoraj pojechałem z Baką, a dziś z Miłoszem. Zaplanowaliśmy sobie trasę totalnymi bokami. Jak zawsze do Kalisza i Ostrowa, ale tym razem omijając miasta i nie jadąc ścieżkami. Pojechaliśmy w tereny gdzie w sumie jeszcze nie byliśmy, niby wszystko blisko domu, ale zawsze jakoś jechaliśmy głównymi drogami. Także dziś spokojny spacerek, po spokojnym terenie, bocznymi drogami. Umawiamy się na 5 rano i lecimy na Tursko, potem na Piotrów. Wszystko wzdłuż trasy na Kalisz. Od rana raczej chłodno i troszkę mi zimno, bo nie wziąłem bluzy, ale jak się później okazało dobrze zrobiłem, bo gdy wyszło słońce zrobiło się na prawdę ciepło. Z Piotrowa odbijamy na Tłokinię. Tutaj zatrzymujemy się przy ładnym pałacyku. Robimy zdjęcia i przy okazji sprawdzamy kesze. W samym tylko parku wokół pałacu jest ich aż cztery, w dalszej okolicy kolejne kilka. Dziś nie ma na to czasu, ale za dwa tygodnie musimy tutaj wrócić z większą ekipa już na zbiory. Potem jedziemy na Opatówek, jemy kiełbachę na stacji i dalej bokami na Ostrów. Jest rewelacja, cisza, ciepło, ptaki śpiewają. Na prawdę bardzo rekreacyjna trasa. Dojeżdżamy do Lewkowa i tędy już znanymi drogami do domu. W Pleszewie wkręcamy jeszcze do plant na zdjęcie i do domu. Mamy dobry czas, bo chwilę przez 11 jesteśmy w domu.
Wschód słońca © tomstar
Wschodzące słońce © tomstar
Przed pałacem w Tłokini © tomstar
Takim oto autkiem podjechała młoda para © tomstar
W parku w Tłokini © tomstar
Widoczek © tomstar
Trasa gdzieś tam :) © tomstar
I dwa selfiki © tomstar
Już blisko domu © tomstar
W naszych plantach © tomstar
Widoczek na staw w plantach © tomstar
Kategoria Z MIŁOSZEM|, POWYŻEJ 100KM|
- DST 143.00km
- Czas 05:30
- VAVG 26.00km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3945kcal
- Podjazdy 1383m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Testów widelca ciąg dalszy
Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 2
Miałem dziś jechać sam, ale Baka musi iść do pracy w niedziele, a dziś miał wolne, więc postanowiliśmy wyskoczyć razem. Robimy sobie spokojne kółeczko po okolicy, bez pospiechu i większego planu. Spotykamy się o 6 rano i lecimy jak zwykle na Raszków. Pojedziemy sobie do Odolanowa, a potem bardzo przyjemną drogą na Krotoszyn. Jest bardzo przyjemnie, nie ma wiatru, nie ma słońca, a temperatura w sam raz. W Krotoszynie jemy kiełbachę i pijemy kawę. Postanawiamy z Krotoszyna nie jechać do domu, tylko wykręcić na boki i skoczyć jeszcze do Pogorzeli. Stamtąd dopiero wracamy do domu przez Koźmin. Muszę przyznać, że dziś troszkę się zmęczyłem, ale to przez to, że mam bardzo aktywny tydzień i od wtorku codziennie coś robię, albo biegam albo jeżdżę na rowerze. O 13 jesteśmy w domu. Z dalszych analiz widelca - nic się nie zmieniło :) Po przejechaniu 140km nie bolą mnie ręce ani łokcie. Nie czułem dyskomfortu po długiej jeździe, ani dziury nie wytrzepały mnie za bardzo. Także uważam, że obawy przed sztywnym widelce zostały totalnie rozwiane. Jeździ się rewelacyjnie i wszystko jest ok.
Giant roam © tomstar
Merida Baki © tomstar
Jak zwykle Raszków © tomstar
Droga z Odolanowa © tomstar
Droga na Pogorzele © tomstar
Droga na Koźmin © tomstar
Dwa głupki © tomstar
Na pauzie w Dobrzycy © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 31.55km
- Czas 01:10
- VAVG 27.04km/h
- VMAX 44.76km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 897kcal
- Podjazdy 284m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Sztywny widelec Mosso M5
Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 22.07.2016 | Komentarze 24
I stała się rzecz, która stać się w końcu musiała. O tym, że będę wymieniać amortyzator wiedziałem od dawna. Długo czytałem i analizowałem co wybrać. Zastanawiałem się nad bardzo dobrym i drogim amortyzatorem, który potem zablokuje. Zastanawiałem się także nad sztywnym carbonem. Po analizie, przeczytaniu chyba wszystkich możliwych tematów na forach oraz po rozmowach ze znajomymi padło na sztywny widelec. Pomysł o carbonie szybko został odrzucony z powodu zbyt dużej ceny. Po bardzo intensywnej burzy mózgu zdecydowałem się na sztywny aluminiowy widelec. Do wyboru miałem Mosso albo Force. Oba w tej samej cenie, ale Force paskudny i brzydki, zwyczajny, bez ciekawego malowania. Wybrałem w końcu Mosso M5. Malowanie idealne, czarny z zielonymi wstawkami, stworzony do mojego roweru. Zamówiłem. Widelec dotarł i dziś wylądował na rowerze. Oczywiście musiałem odbyć pierwszą, testową jazdę. Widelec jest krótszy od amora o 2,5 cm. Niczego nie zmieniałem, widelec założyłem, nie dokładałem podkładek pod mostek, także główka roweru opadła mi o te 2,5 cm. Wrażenia po przejechaniu pierwszych 30 km - żadnej różnicy in minus. Według mnie opinie o masakrycznej zmianie geometrii roweru, niewygodzie w jeździe, nisko zawieszonemu środkowi suportu można włożyć pomiędzy bajki. Rzeczywiście rowerek lekko niżej leży, ale jest to tak minimalna różnica, że prawie nieodczuwalna. Jechało mi się tak samo dobrze jak na amorze. Sprawa druga - tłumienie drgań. Nie odczułem żadnego dyskomfortu, jechałem jak zawsze, a wracając specjalnie wykręciłem na drogę z gorszym asfaltem i dziurami. Nie poczułem jakiejś specjalnej niewygody, czy bólu rąk. Rower zachowywał się jak zawsze na gorszych drogach. A na plus. Rower jest sztywniejszy i lepiej się prowadzi. Czuję to przede wszystkich gdy wspinam się na górki i staję na pedałach. Rower nie buja się i nie tańczy. Jedzie prosto i łatwiej mi się podjeżdża. Po za tym rower wygląda obłędnie. Bardzo mi się podoba. No i ma teraz lżejszy przód. Dla kogoś, kto dużo jeździ na zablokowanym amorze to według mnie idealny wybór. Jestem bardzo zadowolony z tej zmiany. Jutro i pojutrze robię dłuższe wyjazdy, więc zobaczymy jak to bedzie wyglądać na trasach 100 km plus.
Giant Roam na Mosso M5 © tomstar
Widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec © tomstar
Giant Mosso M5 © tomstar
- DST 62.57km
- Czas 02:30
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 51.29km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 1636kcal
- Podjazdy 378m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia droga na amortyzatorze
Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 0
Umówiliśmy się dziś z chłopakami na mały wypad. Mieliśmy zrobić kółeczko na 60km. O 20 Miłosz piszę, że odrobinę się spóźnią, więc ja już gotowy wskoczyłem na rower i przejechałem się wokół miasta i zrobiłem 15km. Wróciłem pod dom i zaczekałem na chłopaków. Założyłem jeszcze bluzę, bo troszkę chłodno. Pojechaliśmy standardem na Janków potem na Chocz. Jechało się przyjemnie. Zero wiatru, lekki chłodek. W Choczu jednak Gajor stwierdza, że chce skrócić trochę trasę, bo tyle mu na dziś wystarczy. Zatrzymaliśmy się więc pod Dino w Choczu, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy razem do domu. Dziś też była ostatnia jazda na amortyzatorze. W drodze do mnie jest sztywny widelec Mosso, który już jutro zagości na moim rowerze. Strasznie jestem ciekaw tej zmiany i już nie mogę się doczekać.
Zachód słońca © tomstar
Zachód słońca © tomstar
Na moście przed Jankowem © tomstar
Przed Dino w Choczu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z MIŁOSZEM|
- DST 101.55km
- Czas 04:11
- VAVG 24.27km/h
- VMAX 54.65km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3573kcal
- Podjazdy 280m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo wcześnie rano
Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0
Wczoraj był duży firmowy grill, więc dzisiaj trzeba było to wszystko spalić. Wracamy na stare tory i jak zawsze umawiamy się na poranną stówę w niedzielę. Spotykamy się o 5 rano, bo Milosz chce do 10 wrócić do domu. Jak zwykle ruszamy z rynku, jadę ja, Baka i Miłosz. Kierujemy się na Raszków. Od rana jest trochę chłodno, ale nie jest tak źle. Szybko wychodzi słońce i zaczyna nas rozgrzewać. W Raszkowie robimy małą pauzę, bo na stacji w Ostrowie zatrzymamy się na chwilę dłużej. Jemy tam kiełbachę i pijemy kawę. Potem tylko chwila na Piaskach na zdjęcie i lecimy dalej. Jedziemy sobie bokami do Kalisza. Jest wcześnie, cicho i spokojnie. W Kaliszu zatrzymujemy się znowu na chwilę przed Decathlonem i wracamy do domu. Tym razem w Kucharach odbijamy ze ścieżki rowerowej i do samego Pleszewa jedziemy bokami. Bardzo ładne, spokojne i kręte drogi. Po drodze wzmaga się troszkę wiatr, ale dziś jest przyjemny. Potem jeszcze odprowadzamy Miłosza i wracamy przez miasto do domu żeby dobić do stówy.
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Pauza w Raszkowie © tomstar
Na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Słitaśna focia :) © tomstar
Przed Decathlonem w Kaliszu © tomstar
Droga do Zawidowic © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 83.93km
- Czas 03:02
- VAVG 27.67km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2463kcal
- Podjazdy 689m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Świetny wyjazd po śniadaniu
Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0
W końcu ustały te silne wiatry i dziś pogoda zapowiadała się wyśmienita. Niestety żona wyjeżdżała od rana, a ja dopiero na 9 miałem umówiona babcie, więc nie mogłem jak zawsze wyjechać o 6 rano tylko zaraz po 9. Zjadłem więc śniadanie, zaprowadziłem maludę do babci i poleciałem. Ze względu na brak czasu zaplanowałem szybką trasę przez Jarocin i Żerków. Na dziś zero wiatru, lekkie chmury i temperatura około 20 stopni. Pogoda idealna. Lecę więc na Dobrzycę, ale jakoś nie mam mocy i chęci, tak jakbym musiał się zmuszać do deptania. Ale mimo wszystko jadę. W Dobrzycy zatrzymałem się w parku, a potem kawałek przed Jarocinem przy sklepie żeby zjeść sobie batony i coś wypić. Wybiła godzina drugiego śniadania. Przez Jarocin chciałem przebić się jak najszybciej, bo trafiłem na największy ruch. Do Żerkowa już standardem, na lemondce najszybciej jak się tylko da. Żerków też przeleciałem i zatrzymałem się kawałek dalej na punkcie widokowym. Tutaj chwilę odpocząłem i długim zjazdem poleciałem na Śmiełów. Jak już się tak rozpędziłem to tak zostałem i jechałem bez przerwy do domu. Ponad 40km ze średnią prędkością 30km/h. W końcu zaczęło mi się fajnie jechać i złapałem ogromne chęci. Szkoda, że mam dziś tak mało czasu, bo na pewno rzuciłbym się na 150km, a nawet na 200km. Chwilę przed 13 jestem w domu.
Na ławce w parku w Dobrzycy © tomstar
Giancik w Dobrzycy © tomstar
Punkt widokowy w Żerkowie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 75.91km
- Czas 03:12
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 39.42km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1929kcal
- Podjazdy 531m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Nocna siedemdziesiątka
Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 14.07.2016 | Komentarze 0
Nie chce mi się spać, dlatego usiadłem do kompa. Właśnie wróciliśmy z Miłoszem z nocnego wypadu. Mieliśmy jechać rano we czwartek na wypad, ale pogoda ma być jutro paskudna, więc padła decyzja o małym, nocnym wypadzie. Umawiamy się a 21. Jadę po Miłosza i lecimy na Ostrów. Jest bardzo ciepło i przyjemnie, zero wiatru. Założyłem bluzę pod spód, ale od razu u Miłosza ją ściągnąłem. Schowałem do plecaka i już nie była mi potrzebna. Jedziemy spokojnie, bo jak wyliczyliśmy Miłosz miał dwa miesiące przerwy od roweru. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Po drodze cały czas sobie rozmawiamy. Pierwszą małą pauzę robimy na rynku w Raszkowie. Potem już dzida do Ostrowa. I tutaj po drodze strzela mi szprycha w tylnym kole. Zrobiła mi się już wczoraj lekka ósemka i miałem iść na centrowanie koła, ale jakoś nie było mi super spieszno. No ale teraz niestety już muszę iść. W związku z tym koło straciło swoją ostatnią okazję na współpracę ze mną i w sierpniu na pewno kupuję nową obręcz i szprychy, tym razem lepsze, na pewno Alexrims lub DT Swiss. W Ostrowie jemy parówę i pijemy kawę. Potem wykręcamy w stronę domu. Mieliśmy jechać jeszcze na Kalisz, ale w związku z pękniętą szprychą stwierdzamy, że nie ma co przesadzać. Po za tym jak po takiej długiej przerwie Miłosz jest trochę zmęczony. Więc wracamy. Po drodze zerwał się jeszcze mocniejszy wiatr, ale już bez przeszkód wróciliśmy do domu.
Rynek w Raszkowie w nocy © tomstar
My na rynku w Raszkowie w nocy © tomstar
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Nocna droga do domu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, NOCNE WYPADY|, Z MIŁOSZEM|
- DST 203.55km
- Czas 07:44
- VAVG 26.32km/h
- VMAX 54.27km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 5682kcal
- Podjazdy 1273m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Podróż sentymentalna
Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 3
Plany na wyjazd były na jutro. Chciałem wyskoczyć na 200km i spróbować wciągnąć w ten wyjazd Miłosza. Jednak analizując pogodę wyszło na to, że to dziś będzie najlepszy dzień na wyjazd. Bez wiatru, bez deszczu, lekkie chmury, temperatura na 20 stopni. Po prostu idealnie. Postanowiłem zatem wszystko przełożyć. Załatwiłem babcie do maludy i uszykowałem się na 6 rano. Niestety Miłosz nie mógł ze mną pojechać więc wybrałem się sam. Postanowiłem pojechać do Jeziorska. Dawno tam nie byłem, a i jest to nasza stara trasa, którą pokonałem trzy lata temu z Miłoszem. Było to wtedy nasze pierwsze 200 km. Także wyszła taka mała trasa wspominkowa. Wyjechałem o 6 rano i poleciałem na Kalisz. Udało mi się przez niego przebić w miarę sprawnie i pojechałem na Opatówek. Na całe szczęście zrobili tutaj dobrą ścieżkę rowerową i można już jechać bezpiecznie. Dojechałem do Opatówka, tutaj zrobiłem sobie pierwszą, małą przerwę. Potem odbiłem już na Rzymsko. Zaczęły się boczne drogi i zrobiło się spokojniej. Zrobiłem tylko jeszcze małą przerwę w Koźminku i bez zbędnych pauz doleciałem już na tamę w Jeziorsku. Zatrzymałem się na środku, na punkcie widokowym i zrobiłem sobie śniadanie. Zabrałem ze sobą w pudełku cztery naleśniki, które teraz ze smakiem wciągnąłem. Posiedziałem jeszcze chwilę i poleciałem dalej. Tym razem nie jechałem po terenie, wzdłuż plaży, bo rower nie jest na to przygotowany. Pojechałem asfaltem co jakiś czas dojeżdżając pod brzeg. Gdy objeżdżałem zalew zaczęło lekko kropić i w ciągu parunastu minut zaczęło padać dość mocno. Niestety pogoda się nam nie sprawdziła, ale mi to nie przeszkadzało i jechałem sobie tak w deszczu aż do samego miasta Warta. Tam na stacji chwilę odpocząłem, wytarłem się i zjadłem i wypiłem coś ciepłego. Dalej już prosta droga na Błaszki. Co jakiś czas jeszcze kropiło, ale był to raczej malutki kapuśniaczek niż deszcz. Za Błaszkami odbiłem z głównej drogi i już cały czas fajnymi bokami jechałem do Kalisza. Przebiłem się ponownie przez miasto i poleciałem w stronę domu. Musiałem jeszcze delikatnie wykręcić, bo zabrakłoby mi 6km do 200km, ale przy okazji wskoczyłem do pracy po paczkę. Jechało mi się rewelacyjnie i muszę przyznać, że nie jestem wcale tak mocno zmęczony. Nogi dały radę, więc jestem zadowolony. Genialna trasa.
Pierwsza pauza w Opatówku © tomstar
Mała pauza w Koźminku © tomstar
Widok na zalew Jeziorsko © tomstar
Na tamie w Jeziorsku © tomstar
Naleśniczki na tamie © tomstar
Widok z drugiej strony zalewu © tomstar
Pochmurny zalew Jeziorsko © tomstar
Boczna droga przed Kaliszem © tomstar
Leśna droga przed Kaliszem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, SAMOTNIE|