Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

ZAWODY|

Dystans całkowity:1036.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:36:04
Średnia prędkość:28.75 km/h
Maksymalna prędkość:67.70 km/h
Suma podjazdów:6885 m
Suma kalorii:21879 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:69.12 km i 2h 24m
Więcej statystyk
  • DST 60.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 24.16km/h
  • VMAX 67.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1189kcal
  • Podjazdy 1290m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Pologne Amatorów - Bukowina Tatrzańska 09.08.2019

Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 09.08.2019 | Komentarze 0

Przyjechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej na Tour de Pologne Amatorów. Czekałem na ten dzień od bardzo dawna. Zapisałem się jeszcze zimą i nie mogłem się doczekać. W końcu przyszedł ten dzień. Wyjechaliśmy z Baką w czwartek po pracy i o 22 byliśmy w Bukowinie. Przygotowaliśmy wszystko na rano i o 24 poszliśmy spać. Pobudka o 5 rano, ponieważ nie mamy odebranych pakietów i wszystko musimy załatwić od rana. Lecimy do biura zawodów, pobieramy pakiety i lecimy na start. Tam około godzinki czekania. O 7:30 start. Grupy puszczane były co 2 minuty po około 200 osób. Wystartowaliśmy w czwartej grupie. Na początek więcej zjazdów niż podjazdów. Średnia prędkość oscyluje nam w okolicach 30km/h. Na początku najadłem się trochę strachu, ale to moja wina amatora. Na pierwszym poważnym zjeździe hamowałem tylko tyłem i przednie koło wpadło mi w masakryczne wibracje. Prawie się wywaliłem. Zatrzymałem się w obawie, że coś się uszkodziło, ale było ok i pojechałem dalej. Od teraz hamowałem równocześnie przodem i tyłem i wszystko było ok. Weryfikacja nadeszła na pierwszej ścianie Harnaś. Dojechałem do połowy i musiałem zejść z roweru. Nie dałem rady jej podjechać. To była rzeźnia. Na szczycie wskoczyliśmy na rowery i polecieliśmy dalej. Teraz leci się już dobrze. Podjazdy nie są takie straszne i dajemy zrobić wszystkie. Kolejna weryfikacja nadeszła na ścianie Bukovina. Tam podjazd ma 1km i podobno w najgorszym miejscu ma 25%. Kawałek podjechaliśmy, jednak musieliśmy się poddać. Doszliśmy do wypłaszczenia i na szczyt do premii górskiej dojechaliśmy już na rowerach. I teraz czekało nas najgorsze, masakryczny zjazd, problemem nie była stromizna tylko beznadziejna jakość asfaltu. Same dziury. Rowerem rzucało, tracił on przyczepność, było to bardzo niebezpieczne. Ale udało nam się go zjechać. Ostatni podjazd przed metą już nie taki straszny i dojeżdżamy do mety razem po 2,5 godzinie. Góry zweryfikowały i oddzieliły kolarzy od amatorów. Niestety ciężko się przygotować na takie podjazdy u nas w Wielkopolsce, gdzie wszędzie płasko jak stół. Ale każdy kolarz powinien zaliczyć góry. Jutro jedziemy już turystycznie w trasę po okolicy. Po zakończeniu wyścigu poszliśmy coś zjeść i pojechaliśmy znowu na ścianę Harnaś kibicować zawodowcom. Obejrzeliśmy dwa podjazdy i wróciliśmy na most 5 km przed metą. Porobiliśmy troszkę zdjęć i wróciliśmy do hotelu zebrać siły na jutro.
Po odebraniu pakietu
Po odebraniu pakietu © tomstar7
Rower gotowy do startu
Rower gotowy do startu © tomstar
Przed startem selfik
Przed startem selfik © tomstar
Baka przed startem
Baka przed startem © tomstar
Przed startem
Przed startem © tomstar7
Dojazd do mety
Dojazd do mety © tomstar
Na jednym z podjazdów
Na jednym z podjazdów © tomstar
Zjazd
Zjazd © tomstar
Widok na start
Widok na start © tomstar
Ściana Bukowina
Ściana Bukowina © tomstar
Finał ściany Bukowina
Finał ściany Bukowina © tomstar
Widok na metę
Widok na metę © tomstar
Meta
Meta © tomstar
Na mecie Tour de Pologne
Na mecie Tour de Pologne © tomstar
Druga runda na Harnasiu - ucieczka
Druga runda na Harnasiu - ucieczka © tomstar7
Podjeżdżają pod Harnasia 2
Podjeżdżają pod Harnasia 2 © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia 3
Podjeżdżają pod Harnasia 3 © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia
Podjeżdżają pod Harnasia © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia
Podjeżdżają pod Harnasia © tomstar
Wzyciężca etapu na ostatnim podjeździe na Harnasia
Zwycięzca etapu na ostatnim podjeździe na Harnasia © tomstar
Ostatnie kolemtry przed metą
Ostatnie kolemtry przed metą © tomstar7
Przelatują do mety
Przelatują do mety © tomstar
Pan strażak powiedział, że możemy tędy sobie zjechać
Pan strażak powiedział, że możemy tędy sobie zjechać © tomstar
Widoczek na potok
Widoczek na potok © tomstar
Widoczek z Harnasia
Widoczek z Harnasia © tomstar
Baka zdobył dwa bidony
Baka zdobył dwa bidony © tomstar
Szosa i widoczek
Szosa i widoczek © tomstar


  • DST 20.00km
  • Czas 00:34
  • VAVG 35.29km/h
  • VMAX 45.02km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 589kcal
  • Podjazdy 94m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon Championman Czempiń 11.05.2019

Sobota, 11 maja 2019 · dodano: 11.05.2019 | Komentarze 2

W końcu przyszedł czas na najlepszy start w tym roku czyli duathlon w Czempiniu. Uwielbiam ten start. Impreza jest mega profesjonalnie zorganizowana i przeprowadzona, trasa jest świetna, a najlepsze są medale. Pierwszy raz byłem w Czempiniu w zeszłym roku i w tym nie mogłem odpuścić sobie tego startu. Zapisałem się zaraz po starcie zapisów chyba w listopadzie. Rano wyjechaliśmy o 6, żona pojechała razem ze mną jako najwierniejszy kibic i nadworny fotograf. Troszkę się spieszymy, bo zaspaliśmy, a nie chcę się spóźnić. Dojeżdżamy chwilę po 7. Ubieram się, zabieram rower i wszystkie potrzebne rzeczy i idziemy do biura zawodów. Odbieram pakiet, oklejam rower i kask i zaprowadzam maszynę do strefy zmian. W tym roku startuję na mojej szosie. W zeszłym roku jechałem jeszcze na crossie. Mam numer 1218 i dobrą pozycję do startu na rower. Paweł tym razem przyjechał osobno razem z koleżanką Kaśką. Spotykamy się na rozgrzewce i wymieniamy uwagami. Z tego względu, że startuję tutaj już drugi raz nie denerwuję się i znam zasady zmian. Start przewidziany jest na 8:30. W tym roku nie cisnę biegowo. Jestem bez formy i kondycji i nie trenowałem dużo biegów w tym roku. Start. Na początku tempo szybkie w okolicach 3:30 min/km, za szybko, stanowczo. Łapię oddech, swoje tempo i zwalniam do 4:00 - 4:10. To tempo też potem troszkę spada i na zmianę wbiegam razem z Pawłem z tempem średnim 4:13. Zmiana szybka, buty, kask i na końcu rower. Na zawody zakładam buty i pedały od mtb, są one lepsze, szybciej się je zakłada i lepiej się z nich biegnie. Wypadam na trasę rowerową. Droga jest tutaj super, trasa raczej płaska. Pogoda też świetna, mimo, że dość chłodno jedzie się przyjemnie. Wiaterek znikomy, prawie nieodczuwalny. Staram się jechać szybciej niż w zeszłym roku. Jedzie się na prawdę super. Kocham to, a jazda na szosie sprawia mi bardzo dużo przyjemności. Na 10 kilometrze jest nawrotka. Jest ona bardzo ciasna i niewygodna, bo na zwyklej, wąskiej drodze. Wypinam obydwa buty, zwalniam maksymalnie i ledwo mieszczę się w zakręcie. Teraz już szybko na start. Wbiegam w strefę zmian, zrzucam buty i kask, odwieszam rower i lecę. Nie lubię biec po rowerze, dziwnie się czuję zsiadając ze siodełka i od razu ruszając do biegu. Tempo teraz o wiele wolniejsze. Jestem troszkę zmęczony, ale utrzymuję 4:20. Nawrotka, ostatni podbieg i meta. Paweł jest niespełna dwie minutki za mną. Bieg fantastyczny. Na mecie jak zwykle piękny medal. Idę jeszcze na posiłek - spaghetti i placek, kilka zdjęć i odbieranie rowerów ze strefy startowej. Generalnie czas mam słabszy o dokładnie 2:22 minuty w porównaniu z zeszłym rokiem. Pogorszyłem się na biegu, ale nadrobiłem na rowerze. Uczestników też było o stu więcej. Jestem zadowolony, nie wymagałem od siebie więcej, tym bardziej, że w zeszłym tygodniu biegłem Wings for life i zrobiłem 26km. Zawody jak zwykle na najwyższym poziomie.

Poszczególne czasy:
Bieg 1 - 00:21:26(115)
Zmiana 1 - 00:01:36
Rower - 00:33:56(103)
Zmiana 2 - 00:01:19
Bieg 2 - 00:12:03(163)
Łączny czas - 01:10:20
Miejsce open - 116



Przepiękny medal Duathlonowy
Przepiękny medal Duathlonowy © tomstar

Rowerek w strefie zmian
Rowerek w strefie zmian © tomstar

Strefa zmian przed startem
Strefa zmian przed startem © tomstar

Zaduma przed startem :)
Zaduma przed startem :) © tomstar

Z Pawłem przed startem
Z Pawłem przed startem © tomstar

Zbiegam z trasy rowerowej (fot. moja żonka)
Zbiegam z trasy rowerowej (fot. moja żonka) © tomstar

Wbiegam na metę - pozycji zwycięzcy brak :)
Wbiegam na metę - pozycji zwycięzcy brak :) © tomstar

Z medalem na mecie
Z medalem na mecie © tomstar

Z Pawłem na mecie
Z Pawłem na mecie © tomstar
Kategoria ZAWODY|


  • DST 16.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 33.10km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2022kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon Tor Poznań

Sobota, 6 kwietnia 2019 · dodano: 06.04.2019 | Komentarze 1

Czas na pierwszy start w tym roku. Zaczynamy od duathlonu w Poznaniu. Potraktowałem ten start bardzo na luzie i na spokojnie jako przetarcie przed duathlonem w Czempiniu za miesiąc. Jestem bez formy biegowej, więc o żadne wyniki nie walczę. Jedzie ze mną kolega Paweł. To jego debiut w tego typu imprezie. Wyjeżdżamy o 5:30. Do Poznania mamy kawałek, więc dobrze jest dojechać na spokojnie żeby mieć czas na odebranie pakietów startowych i przygotowanie do startu. Gdy wszystko gotowe wstawiamy rowery do strefy zmian i idziemy na start. Strefa zmian jest wzdłuż pit-stopu i ma chyba z 200 metrów. Przed startem rozgrzewka. Okrążenie toru ma 4 km, więc linia startu ustawiona jest o kilometr przed pit-stopem. Dystans to 5km biegu, 16 roweru i znowu 2km biegu. Nie mam wymagań, ale chciałem utrzymać tempo biegu na około 4:00min/km. Na początku się udaje, ale tempo mi powoli spada i ostatecznie pierwsze 5km przebiegam w tempie 4:15min/km. Wbiegam w strefę zmian razem z Pawłem. Przebieramy buty, zakładamy kaski i bierzemy rowery. Wiatr jest dość mocny i wieje na dwóch prostych, które na dodatek są pod górkę. Ciężko jest utrzymać stałe tempo jazdy, bo po nawrotce wiatr w plecy i prędkość sięga 45km/h. Jazda trochę szarpana i męcząca, ale nie jest tak źle. Kilka razy podłączyłem się pod pociąg żeby odpocząć. 16 km przejechałem z czasem 28:14 min. Zmiana butów i ostatnie 2km. Zawsze dziwnie mi się biegnie po zejściu z roweru, tym bardziej, że lecimy na prostą pod górkę i pod wiatr. Teraz 1km i nawrotka do mety. Tutaj biegnę już wolniej, bo jestem zmęczony. Nie leży mi coś ostatnio bieganie. Ale upragniona meta i medal. Ostatecznie zajmuję 64 miejsce open na 181 uczestników. Dobry wynik, jestem zadowolony. Paweł zajmuje 86 miejsce.

Poszczególne czasy:
Bieg 1 - 21:32 min
Zmiana 1 - 01:52 min
Rower - 28:14 min
Zmiana 2 - 02:02 min
Bieg 2 - 09:14 min
Łączny czas - 1:02:54 min
Tomasz Kosmala Giant Contend SL 2
Tomasz Kosmala Giant Contend SL 2 © tomstar
Medal
Medal © tomstar
Rozciąganie przed startem
Rozciąganie przed startem © tomstar

Odstawiaie roweru do strefy zmian
Odstawianie roweru do strefy zmian © tomstar

Przed startem
Przed startem © tomstar

Ja przed startem na widowni
Ja przed startem na widowni © tomstar
Wybieganie ze strefy zmian
Wybieganie ze strefy zmian © tomstar
Na mecie
Na mecie © tomstar

  • DST 404.19km
  • Czas 17:20
  • VAVG 23.32km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 8687kcal
  • Podjazdy 1258m
  • Sprzęt B'Twin Ultra 900 CF
  • Aktywność Jazda na rowerze

Decathlon Carbon Challenge

Piątek, 8 czerwca 2018 · dodano: 27.06.2018 | Komentarze 0

Zupełnie przypadkowo natrafiłem na konkurs organizowany przez Decathlon. Trzeba było napisać w 300 znakach "O czym myślisz jak jeździsz rowerem". Napisałem kilka zdań i wysłałem. Spośród zgłoszonych osób jury miało wylosować grupę osób, które otrzymają szosę BTwin Ultra 900 na 48 godzin. W ciągu tych dwóch dni trzeba wykręcić jak największą liczbę kilometrów. Wygrywa ten, który wykręci jak najwięcej. Do wygrania właśnie ta szosa. Nieoczekiwanie 4 czerwca przyszły wyniki i okazało się, że się zakwalifikowałem. Byłem jednym z 42 szczęśliwców. Termin wypadł mi od razu po ogłoszeniu wyników czyli 7-9 czerwca. Nie byłem zbytnio przygotowany, ale na całe szczęście mam urlop więc mi pasuje. Umówiłem się na czwartek na 17 po odbiór roweru do Poznania. Dołączył do mnie Baka. Wrzuciliśmy jego auto na dach i pojechaliśmy. W Decathlonie poszło bardzo szybko. Od razu dostałem rower i kamerę, na której miałem uwiecznić zdjęcia i filmy z trasy. Miałem plan na 700km, wydawało mi się, że jest to osiągalne. Na początek powrót do domu. Jedziemy w stronę Kórnika, tak aby jak najszybciej wydostać się z Poznania. Co 25 kilometrów robimy zdjęcie. Tak mówił regulamin. Nigdy wcześniej nie jeździłem szosą, dlatego miałem małe obawy, ale bardzo szybko się oswoiłem i leciało się na prawdę świetnie. Rower ma ramę karbonową i cały osprzęt Shimano 105. Maszyna jest leciutka i bardzo zwinna. Świetnie się zbiera, a podjazdy to czysta przyjemność. Z Kórnika dojeżdżamy do trasy 11. Mieliśmy pojechać nią tylko 3km, ale jest tak duży ruch, że nie chcemy się pchać, tym bardziej, że nie ma pobocza. Przecinamy więc trasę i jedziemy na Pyzdry. Wyjdzie nam więcej o 30 km, ale w tym przypadku nie ma to znaczenia. Robi się wieczór, słońce zachodzi i jest o wiele przyjemniej. Robimy małe kółeczko, żeby przejechać Wartę i kierujemy się do domu. Dojeżdżam o godzinie 00:30. Baka pojechał do domu żeby odpocząć, a ja przepakowuje się, ubieram w cieplejsze rzeczy i szykuję się na dalszą jazdę. O 1 w nocy ruszam na pierwszą setkę. Zaplanowałem sobie robienie kółek po 100km, po każdym okrążeniu mały odpoczynek w domu. Jadę na Janków, stamtąd na Chocz i Gizałki, potem na Jarocin i przez Dobrzycę do domu. Trasę zapisuję na dwóch źródłach, żeby w razie awarii mieć alternatywę. Jedno to zegarek Suunto druga to aplikacja Runtastic. Nocka nie jest taka zła, ale jest dość chłodno. Cieszę się gdy już o 4 rano robi się jasno i powoli coraz cieplej. Po drodze nagrywam jeszcze filmik. W domu jestem o 7 rano. Ale czuję już zmęczenie. Wykąpałem się, zjadłem coś i na chwilę się położyłem. Troszkę mi się zdrzemło, ale tylko małe 30 minut. Bardzo mi to pomogło. Zebrałem się, wypiłem kawę i ruszyłem na drugą stówę. Teraz jest już bardzo ciepło. Jadę tak samo jak w nocy. Jedzie się przyjemnie, ale coraz bardziej odczuwam zmęczenie. Muszę robić częściej pauzy i niestety zwalniam tempo. W drodze powrotnej wjechałem jeszcze do pracy żeby pokazać chłopakom rower. Mam małe opóźnienie w stosunku do planu, ale mam zapas 30km. W domu jestem chwilę po 14. Znowu się wykapałem i zjadłem. Baka ma przyjechać o 15 i tą stówę zrobić ze mną. Niestety nie jest dobrze. Odczuwam już duże zmęczenie, mam obtarty tyłek i zaczynają boleć kolana. Dziwi mnie to, bo przecież dokładnie rok temu pojechaliśmy w Bieszczady i tam 500km zrobiłem bez większego problemu w 34 godziny. Dlatego tutaj, mając dom pod nosem i pełny "serwis" liczyłem na więcej. Jestem trochę rozczarowany. Ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. O 15 wyjeżdżamy. Mamy zrobić 100km, a potem mam zaplanowane spanko, tak około 6 godzin. Potem o 10 rano powrót do Poznania. Miało dać mi to 600km i bardzo dobry wynik w konkursie. Niestety szybko po wyjechaniu czuję, że nie zrobię tej stówy. Jest mega gorąco i już wszystko mnie boli. Skracamy trasę do 70km. I na ostatnich nogach dokulałem się do domu. Stwierdziłem, że na pewno nie pojadę w nocy. Muszę odpocząć. Najwyżej wyjdzie tylko 500km. Jednak nocka nie pomogła. Rano czuję się jakbym spadł z dachu. Spałem jak zabity od 22 do 8 rano. Budzi mnie sms od Baki. Niestety odpisuję mu, że nie dam rady wrócić do Poznania. Dupa nadal boli, a kolana i plecy wołają o pomstę do nieba. Ledwo się ruszam. Niestety chyba jestem już na to za stary. Szkoda, bo dystans 400km nie jest jakimś wielkim wyczynem i wydaje mi się, że bez problemu zostanie pobity. Ale nic nie poradzę. Wyczyściłem szosę, odkręciłem swoje rzeczy i uszykowałem ją do oddania. Zapakuję ją do bagażnika i popołudniu odwiozę. Jestem rozczarowany, ale znam dobrze swoje ciało i wiem, że dalsza jazda mogłaby się skończyć poważną kontuzją, a tak naprawdę sezon w pełni i jeszcze dużo można pojeździć. Co do szosy. Po duathlonie w Czempinie strasznie się napaliłem na kupno. Już od dawna oglądałem różne modele i czaiłem się żeby coś wybrać. Dobrze się złożyło, że miałem okazję pojeździć przed zakupem. I stwierdzam, że jednak nie chce szosy. Doświadczenie, które zdobyłem jeżdżąc przez te 400km potwierdziło, że nie jest to maszyna na moje potrzeby. Lubię długie wyjazdy, spokojnie pokręcić się po okolicy, czasem gdy mam dobry asfalt polecieć trochę szybciej. Mój Giant daje mi możliwość robić to wszystko na raz. Rower jest uniwersalny. Mogę założyć bagażnik i sakwy i polecieć w trasę, albo położyć się na lemondce i zrobić szybką stówę. Szosa jest rowerem, według mnie, tylko do ścigania. I w tym jest genialna, pięknie się składa, jest zwinna i mega szybka. Ale pozycja nie sprzyja długim, spokojnym wyjazdom. Bolały mnie plecy i ręce. Szosa byłaby wykorzystywana przeze mnie tylko okazyjnie, na zawody raz w roku i może kilka razy w sezonie żeby sobie pośmigać. Także nie będę zły jak nie wygram, a na pewno na razie nie kupię sobie swojej szosy. Tak więc zakończyłem wyzwanie z dystansem 404,19 km. Nie jest to jakiś piorunujący wynik, ale wystarczy. Szkoda, że nie 600km. Bardzo fajny konkurs i gratuluję pomysłu. Nagroda świetna, bo szosa warta jest 6500zł. I o taka nagrodę warto walczyć.





Szosa świeżo odebrana z Decathlonu

Szosa świeżo odebrana z Decathlonu © tomstar
Na pierwszej pauzie
Na pierwszej pauzie © tomstar
Z Baką na pauzie
Z Baką na pauzie © tomstar
Pauza w Zakrzewiu
Pauza w Zakrzewiu © tomstar
Jestem oświecony
Jestem oświecony © tomstar
Powolutku zachodzi słońce
Powolutku zachodzi słońce © tomstar
Już coraz bliżej domu
Już coraz bliżej domu © tomstar
Na pauzie na pierwszej stówie po okolicy
Na pauzie na pierwszej stówie po okolicy © tomstar
Nocka
Nocka © tomstar
W Czerminie
W Czerminie © tomstar
Pauza w Dobrzycy
Pauza w Dobrzycy © tomstar
W domu po pierwszym kółku
W domu po pierwszym kółku © tomstar
Pauza na drugim kółku
Pauza na drugim kółku © tomstar
Ponownie w Czerminie
Ponownie w Czerminie © tomstar
Ścieżka na Jarocin
Ścieżka na Jarocin © tomstar
Na pauzie
Na pauzie © tomstar
Pauza w Jarocinie
Pauza w Jarocinie © tomstar
Trzecie kółko już z Baką
Trzecie kółko już z Baką © tomstar
Już prawie koniec
Już prawie koniec © tomstar


  • DST 20.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 34.29km/h
  • VMAX 43.61km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 589kcal
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duathlon Champion Man Czempiń 2018

Sobota, 12 maja 2018 · dodano: 12.05.2018 | Komentarze 5

Dziś nadszedł czas na pierwszy w życiu start w duathlonie. Postanowiłem spróbować sił w tej dyscyplinie, ponieważ startuje dużo w imprezach biegowych, ale nigdy jeszcze z nikim się nie ścigałem. Duathlon to idealne połączenie moich dwóch zainteresowań. Strasznie się bałem tego startu, a przede wszystkim zmian i samej jazdy rowerem. Nie chciałem wyjść na amatora i czegoś nie spieprzyć na zmianach. Ale udało się wszystko super. Ale po kolei. Do Czempinia mam niespełna 100km, a start przewidziany był na 8:30. Wyjeżdżamy zatem o 5 rano. Na miejscu przygotowania, uszykowanie roweru w strefie zmian i start. Startowałem na dystansie Sprint, czyli 5km biegania, 20km roweru i 2,5km biegania. Chciałem zmieścić się w 1:10h. Bieganie jak to bieganie, ale raczej na trasie rowerowej nie mam szans z czasówkami i szosami, ale łatwo skóry nie oddałem. Na 5km byłem 59 z czasem 19:46min. Dobre tempo. Potem zmiana, która zajęła mi minutę i dwadzieścia sekund. Poszło ładnie, bez spiny, ale w miarę sprawnie. Potem rower. Jechało mi się świetnie, nie spodziewałem się, że pójdzie tak dobrze. Chciałem trzymać prędkość około 34km/h, wyszło 35,5km/h. Z tego co widziałem to byłem drugi na rowerze nie szosowym i czasowym :). Utrzymałem tempo, odpocząłem po bieganiu i dojechałem na zmianę w czasie 34:53 co dało mi 117 miejsce. Mogło być lepiej, ale co mój mały crossik może poradzić w starciu z zawodowcami. Zmiana znowu w tym samym czasie i bieg na 2,5km. Tempo tez dobre, bo utrzymałem 4:05 - 4:10 min/km. Biegłem 10:42 min i tutaj byłem 62. Generalnie skończyłem na 82 miejscu na 432 uczestników z czasem 1:07:58h. Fenomenalny czas. Jestem mega zadowolony, przede wszystkim dlatego, że czuję się super. Po ostatnich startach na półmaratonie i Wings for Life w strasznym upale dobrze jest polecieć w końcu w normalnych warunkach. Impreza na ogromny plus. Na pewno wrócę tu za rok.


Z medalem
Z medalem © tomstar

5 rano przed wyjazdem
5 rano przed wyjazdem © tomstar

Gotowy do startu
Gotowy do startu © tomstar

Giant w boksach
Giant w boksach © tomstar

Selfik przed startem
Selfik przed startem © tomstar
Na trasie Duathlon Czempiń
Na trasie Duathlon Czempiń © tomstar

Na zmianie po dystansie rowerowym
Na zmianie po dystansie rowerowym © tomstar

Zmiana
Zmiana © tomstar

Finish
Finish © tomstar

Koszulka i medal
Koszulka i medal © tomstar