-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info

Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 68225.13 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.49 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR













Moje rowery


Archiwum bloga
- 2025, Lipiec8 - 2
- 2025, Czerwiec17 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień17 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Styczeń1 - 0
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 19
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
|50-100KM|
Dystans całkowity: | 23753.90 km (w terenie 392.00 km; 1.65%) |
Czas w ruchu: | 894:14 |
Średnia prędkość: | 26.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Suma podjazdów: | 116051 m |
Suma kalorii: | 511824 kcal |
Liczba aktywności: | 364 |
Średnio na aktywność: | 65.26 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
- DST 59.19km
- Czas 02:07
- VAVG 27.96km/h
- VMAX 41.48km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1751kcal
- Podjazdy 322m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Testowanie nowych przerzutek
Środa, 22 czerwca 2016 · dodano: 22.06.2016 | Komentarze 0
Dziś rower został wyposażony w nowe przerzutki. Niestety stare już odmawiały posłuszeństwa i ciężko było je wysterować. Postanowiłem więc zakupić nowe. Niestety w grupie SLX ciężko było znaleźć komplet w ustawieniu 3x9, wszystko jest już robione na 3x10. Więc po naradach z kolegami ze serwisu stwierdziliśmy, że teraz kupię wszystko w Deore, a za dwa sezony jak przyjdzie czas na wymianę kasety i łańcucha, wymienię wszystko na 3x10 i wtedy wszystko chyba już w SRAM X7, ale jeszcze zobaczymy. Tak więc wskakuję dziś po 17 na rower i lecę na małą trasę na Chocz i Gizałki. Szybka sześćdziesiątka i do domu. Jest bardzo gorąco i nie ma się co przemęczać. Przerzutki jeszcze do małego wysterowania, ale jest ok. Szybko wracam do domu. Już za trzy dni lecimy w trasę do Władysławowa. Jak już pewnie niektórzy wiedzą robimy 400km w 24h dla Otylki. Plakat i info wisi na głównej w wydarzeniach, także serdecznie zapraszam.

Manetki Deore © tomstar

Przerzutka tylna Deore Shadow © tomstar

Przerzutka przednia Deore © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 86.77km
- Czas 03:04
- VAVG 28.29km/h
- VMAX 41.63km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 2624kcal
- Podjazdy 353m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybki wypad od rana
Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0
Wczoraj rano wróciłem z tygodniowego urlopu, więc dziś od rana obowiązkowo trzeba było wyskoczyć na rower. Miałem tydzień odpoczynku od wysiłku, chociaż trochę deptałem na rowerze stacjonarnym, także trzeba teraz ostro przygotować się do wyjazdu w sobotę na 400km. 25 czerwca jedziemy dla Otylki i muszę się rozjeździć. Budzik ustawiłem na 5 rano, jednak wstałem o 5:40, zrobiłem sobie kawę i uszykowałem rzeczy. Zanim jednak wyjechałem musiałem na szybko ustawić przednie koło i hamulce. Nie wiadomo dlaczego czujniki od licznika na kole zaczęły o siebie ocierać. Poluzowałem się zacisk piasty i ustawiłem wszystko od nowa, wiązało to się też z szybkim ustawieniem hamulców. Zrobiłem to wszystko w 10 minut i mogłem już jechać. Planowałem zrobić szybką stówę, ale ze względu na to, że wstałem chwilę później postanowiłem lekko ten dystans skrócić. Poleciałem na Dobrzycę potem w stronę Krotoszyna, ale po drodze odbiłem na trasę na Ostrów. Jedzie się rewelacyjnie, jest bardzo ciepło, zero wiatru i piękne słońce. Jadę bez przerwy przez 30km, robię małą przerwę i dalej na Ostrów. Tam kawa i kiełbasa, bo zgłodniałem i dalej przez piaski do domu. Tutaj postanowiłem odbić na Szczury i z powrotem przez Raszków do domu. Wyszło mi 86km, ale na dziś wystarczyło, bo średnia wyszła 28km/h. Dobry czas. Po drodze mijałem wielu rowerzystów. Przypominam jeszcze raz, że w sobotę Jedziemy dla Otylki. Każdy kto chce pomóc sześcioletniej dziewczynce chorej na białaczkę może wpłacać pieniądze na konto. Cała akcja opisana jest w wydarzeniach na stronie głównej. Z góry dzięki za pomoc.

Mała pauza po przejechaniu 30km © tomstar

Widok na drogę na Ostrów © tomstar

Jezioro na piaskach w Ostrowie © tomstar

Droga przed Bronowem © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 55.51km
- Czas 02:25
- VAVG 22.97km/h
- VMAX 48.77km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 1330kcal
- Podjazdy 242m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna próba kolana
Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 0
Przyszedł czas żeby sprawdzić stan kolana. Przerwa trwa już ponad trzy tygodnie. Przez ostatni tydzień miałem założone plastry na kolanach stabilizujące rzepkę. Ból minął całkowicie. Wczoraj jeszcze trochę pracowałem w ogrodzie i dużo kucałem, pochylałem się i klękałem. Nic mi nie było. Plastry ściągnąłem wieczorem. Trzeba więc sprawdzić na niedużym dystansie jak wszystko wygląda. Zabezpieczyłem się w lód w sprayu i pojechaliśmy. Umówiłem się z Baką na 6 rano na rynku. Lecimy jak zwykle na Kalisz. Pogoda jest wyśmienita, jest bardzo ciepło, zero wiatru i chmur. Cały czas uważam na kolano, deptam spokojnie i bez niepotrzebnych zrywów. Po przejechaniu 15 km lekko czuję mały ból z boku kolana, ale psiknąłem lodem i przestało. Potem operację powtórzyłem w Kaliszu. Na prawdę bardzo to pomaga i ból całkowicie mija. Niestety nie na długo. Ale nie jest aż tak źle, kolano tylko lekko boli. Wracamy spokojnie do domu. Teraz mała rehabilitacja, maść chłodząca i odpoczynek. Umawiamy się na wtorek, zobaczymy jak będzie. Planujemy zrobić 100km. Wszystko jak bardzo kolano będzie chciało współpracować. Przy okazji pierwszy raz wyjechałem z Baka na jego nowym rowerze. W sumie na starym, jednak na nowej ramie. Baka kupił sobie ramę Meridy XT z 2013 roku i cały sprzęt z Unibike do niej przełożył. Rama jest świetna i przede wszystkim większa od poprzedniej. Teraz rowerek prezentuje się genialnie.

Widoczek na jezioro w Gołuchowie © tomstar

Nowa rama Baki - Merida XT Edition 2013 © tomstar

W drodze powrotnej przy parku © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|
- DST 51.62km
- Czas 02:02
- VAVG 25.39km/h
- VMAX 39.88km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 1390kcal
- Podjazdy 199m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowa korba SLX - testy
Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 30.04.2016 | Komentarze 2
Lawina ruszyła. Po wymianie hamulców w zeszłym miesiącu, nie mogłem się powstrzymać przed wymianą korby. Stara strasznie mnie irytowała, była krzywa i łańcuch obcierał o wózek przerzutki. Dodatkowo w środę jedziemy do Liberca i chciałem aby rowerek był dobrze przygotowany. Dzięki kolegom z nowego sklepu rowerowego Force w Pleszewie szybko ściągnęliśmy korbę. A sama wymiana to już tylko formalność i w ciągu kilku godzin była założona. Dziś miałem nigdzie nie jechać, ale w zaistniałej sytuacji musiałem wyskoczyć na testy. Zrobiłem małe kółeczko 50km, bo popołudniu jadę jeszcze na turniej kosza, więc nie chciałem przesadzać. Pierwsze wrażenie - korba jest rzeczywiście sztywniejsza. Przy stawaniu na pedałach i wspinaczce w ogóle się nie krzywi i czuć na SPDekach jak mocno się trzyma. No i oczywiście nic nie obciera, łańcuch dobrze leży i już nie trze o wózek. Po za tym w sklepie powiedzieli mi, że gdy rozkręcili stary suport wyleciała z niego woda i był cały zardzewiały. Więc to był chyba ostatni dzwonek na wymianę. Cieszę się, że to zrobiłem mimo, że nie było to tanie. Jutro jeszcze małe przetarcie na 100km z chłopakami, a w środę lecimy już na Liberec. Dziś też muszę uzbroić rower do wyprawy w bagażnik i błotniki, bo ma trochę padać.

Nowa korba SLX © tomstar

Wschód słońca za Pleszewem © tomstar

Piękna korba SLX © tomstar

W Koźmińcu przed opuszczonym domem © tomstar

Panorama w Ligocie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 64.72km
- Teren 50.00km
- Czas 04:01
- VAVG 16.11km/h
- VMAX 50.48km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1360kcal
- Podjazdy 917m
- Sprzęt Batavus 1.1
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Orient - Góry Świętokrzyskie - Strawczyn
Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 24.04.2016 | Komentarze 5
W końcu nadszedł czas aby wyruszyć w pierwszy w tym roku Bike Orient. Organizatorzy zabierają nas dość daleko od domu, bo aż 250km za Piotrków Trybunalski, w okolice Kielc. Dokładnie bazą rajdu jest piękna miejscowość Strawczyn. Ze względu na to, że mamy tak daleko postanowiliśmy pojechać już w piątek po pracy, spokojnie wyspać się i rano wypoczęci wystartować.
Gotowi do wyjazdu © tomstar
Rowery gotowe były już w czwartek, żeby w piątek po pracy szybko wyruszyć. Jedziemy około 18, lecimy jeszcze po Wojtka do Grodziska, pakujemy jego rower i ruszamy w trasę. Pogoda rewelacyjna, jedzie się super, jest słonecznie i ciepło. Po drodze zatrzymujemy się tylko na małą kawę.

Jedziemy, ekipa w aucie © tomstar

Przerwa na kawę na stacji przed Piotrkowem Trybunalskim © tomstar
Do Strawczyna wjeżdżamy około godziny 22. Mimo tego, że jest już ciemno trafiamy na piękne widoki. Wjeżdżamy od strony miejscowości Mniów przez dość duże wzniesienie, z którego rozciąga się piękna nocna panorama. Zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy zdjęcie, ale niestety nie wyszło. Dociera do nas także, że na pewno organizatorzy pogonią nas pod ten podjazd, który jest mega stromy i długi. Przejeżdżamy przez Strawczyn i jedziemy kawałek dalej do Korczyna, gdzie mamy nocleg. Dojeżdżamy, zabieramy rzeczy i idziemy do pokoju. Na miejscu jeszcze małe piwko, trochę posiedzieliśmy i o 12 idziemy spać.

Pokój w Czupurku © tomstar
Wstajemy o 6 rano. Szybkie mycie, pakowanie i idziemy na pyszne śniadanie podane przez gospodynie domu. Jeszcze mała kawka i jedziemy na start. W międzyczasie dzwoni do nas Mikołaj, że jest już na miejscu. Ze względu na napięty plan w piątek wyjeżdżał w nocy i razem z żoną był w Strawczynie o 7 rano. Już na nas czekają. Dojeżdżamy do bazy, meldujemy się w biurze, zabieramy pakiety startowe i zaczynamy się szykować.

Przygotowania do startu © tomstar
Trzeba przyznać, że ośrodek piękny. Duże boisko, basen, restauracje, jeziorko,plaża i to wszystko pośród malowniczych gór. Rewelacyjne miejsce. Ściągamy rowery, zakładamy chipy, numery. Bidony pełne, w plecakach jedzenie. Ubieramy się w koszulki i czekamy na start.

Już gotowi © tomstar

I jeszcze focia przy firmowym banerze © tomstar
O godzinie 9.55 zaczyna się odprawa. Dostajemy mapy i mamy chwilę na analizę i wyznaczenie trasy. Po chwili wyznaczamy 10 punktów, które trzeba zaliczyć na trasie mega. Zaczynamy od najgorszego podjazdu, potem górą robimy 6 punktów i jedziemy na dół żeby złapać jeszcze 4. Umówiliśmy się tak, że my lecimy w czwórkę na przód, a Mikołaj spokojnie razem z żoną. Po za tym dołącza do nas nasz stary druh Przemek, który towarzyszy nam już podczas trzeciego rajdu. Także my lecimy do przodu, a Mikołaj, Ada i Przemek za nami. Większość uczestników zaczęła od punktu numer 11. Podjazd do tego punktu jest rzeczywiście morderczy. Używaliśmy przerzutek, o których istnieniu w rowerze nawet nie wiedziałem. Dojeżdżamy na szczyt, podbijamy pierwszy punkt i ruszamy dalej.

Pierwszy punkt - Dno jaru © tomstar
Teraz jedziemy wzdłuż lasu nadal pod górę żeby z dobrej strony dojechać do kolejnego punktu. Mimo tego, że prawie same podjazdy jedzie się super. Teren piękny, a widoki zapierają dech w piersiach. Kolejny punkt to skraj zagajnika, kawałek od drogi w las. Zostawiamy rowery na drodze i na nogach idziemy w las. Podbijamy punkt i zawracamy w kierunku następnego.

Drugi punkt - Skraj zagajnika © tomstar
Teraz łapiemy czerwony szlak, który poprowadzi nas idealnie do kolejnego punktu. Jedziemy teraz szczytem i nie ma już takich mocnych podjazdów, chociaż chwilami trzeba prowadzić rower, bo ciężko byłoby podjechać na stromych i piaszczystych drogach. Trzeci punkt do platforma widokowa. Żeby tutaj dojechać mamy stromy zjazd po kamieniach. Można się tutaj nieźle rozpędzić, ale brak doświadczenia w takich zjazdach nie pomaga i praktycznie ręka cały czas na hamulcu. Bez problemu dojeżdżamy do punktu i podbijamy karty. Widok rewelacyjny, aparat nie oddaje tego co można zobaczyć.

Jedna z licznych wspinaczek © tomstar

Punkt widokowy na Starwczyn © tomstar

Na punkcie widokowym © tomstar

Trzeci punkt - Platforma widokowa © tomstar
Do czwartego punktu przez chwilę prowadzi nas jeszcze czerwony szlak, z którego jednak musimy zjechać i wbić się głębiej w las. Cały czas jedziemy w towarzystwie innych rowerzystów, dzięki temu jest troszkę łatwiej, a i wszyscy nawzajem pomagamy sobie w wyznaczaniu trasy. Czwarty punkt to źródło. Trafiamy więc na mały strumień i wzdłuż niego lecimy w stronę punktu. Zjeżdżamy z drogi i musimy przejść przez krzaki, ale za chwilę znajdujemy ścieżkę i łatwo trafiamy do celu.

Czwarty punkt - Źródło © tomstar
Do tego miejsca szło nam rewelacyjnie, ale dobra passa się skończyła.Trochę przekombinowaliśmy i niestety pobłądziliśmy. Nie chcieliśmy jak wszyscy wrócić do czerwonego szlaku tylko trochę krótszą drogą odbić i wjechać na drogę asfaltową, po której łatwiej i szybciej będzie się jechać. Niestety trochę pomyliliśmy drogi, których w rzeczywistości było więcej niż na mapie i zapędziliśmy się za daleko. Dwie próby znalezienia drogi skończyły się ślepymi zaułkami zakończonymi mokradłami. W końcu zdecydowaliśmy się przez nie przebić. W odległości niespełna 200 metrów widzimy już drogę, więc nie ma co szukać dalej tylko walimy przez wodę w stronę asfaltu. Nogi zapadają się w wodzie prawie pod kolana. Ale w końcu trafiamy na drogę. Szkoda, bo straciliśmy tutaj około 30 minut. Ale jest już dobrze i jedziemy dalej. Teraz już łatwo trafiamy na następny punkt.

Piąty punkt - Wykrot © tomstar
Wyjeżdżamy z lasu i teraz do kolejnego punktu mamy już po asfalcie. Szybko dojeżdżamy do kolejnego lasu i szukamy punktu. Mała analiza drogi i małym kółeczkiem dojeżdżamy do flagi. Spotykamy tutaj Mikołaja z ekipą. Mała wymiana doświadczeń z drogi i jedziemy dalej. Z tego wszystkiego zapomniałem zrobić tutaj zdjęcia. Dojeżdżamy do skrzyżowania i rozdzielamy się. Mikołaj z Adą i Przemkiem jadą w prawo do punktu numer 4, a my lecimy w lewo ponownie na asfalt i kierujemy się na punkt numer 10 - Brzeg rozlewiska. W tym miejscu dołączył do nas jeden kolega, który zgubił mapę i od jakiego czasu za nami jechał. Od teraz jedziemy razem. Tutaj trafiamy juz łatwo i szybko. Podbijamy karty i lecimy dalej.

Siódmy punkt - Brzeg rozlewiska © tomstar
Przelatujemy przez las i wpadamy na asfalt. Teraz piękna, prosta droga do kolejnego punktu, gdzie jest bufet. Mamy tutaj dużo podjazdów, ale na całe szczęście po asfalcie, więc fajnie się jedzie. Punkt schowany jest na terenie gospodarstwa agroturystycznego. Znajdujemy go i robimy małą przerwę. Muszę przyznać, że uraczyłem się plackiem, który był przepyszny. Odpoczywamy dłuższą chwilę, uzupełniamy napoje i ruszamy dalej.

Ósmy punkt - Bufet © tomstar
Do następnego miejsca mamy bardzo łatwą drogę. Jedziemy asfaltem, a potem zielonym szlakiem do podstawy skały. Jednak w pewnym momencie orientujemy się, że z tej strony nie dojedziemy. Inni rowerzyści wracają drogą asfaltową. Także zmieniamy plany i próbujemy dostać się do punktu od drugiej strony. Bardzo dobrze zrobiliśmy, bo nie dość, że nie weszlibyśmy na skały, to na dodatek straszne krzaki i trzeba zostawić daleko rowery i iść na nogach. Wiele ekip chwile tutaj błądziło w poszukiwaniu flagi.

Dziewiąty punkt - Podstawa skały © tomstar

Skały na punkcie © tomstar
Ok, teraz już ostatni punkt. Powinno być łatwo. Mamy cały czas asfalt i możemy szybko polecieć dalej. Duży kawałek drogi mamy przez pobliskie miejscowości. Odbijamy trochę w teren, odmierzamy odpowiednią odległość na mapie żeby nie powtórzyć błędu i nie zapędzić się za daleko i szybko znajdujemy punkt. Musieliśmy się rozłączyć na jednym skrzyżowaniu, żeby szybko znaleźć właściwą drogę, ale bez problemu trafiamy na miejsce. Odbijamy karty i wracamy do domu. Jeszcze mała przerwa przed startem, bo koledze, który z nami jechał przebiła się opona. Na całe szczęście miał shota do zalepienia opony, pomagamy mu i jedziemy dalej.

Dziesiąty punkt - Skraj lasu © tomstar

Mamy wszystkie punkty © tomstar
Gdy wpadamy na drogę do Strawczyna rozpędzamy się prawie pod 40km/h. Mamy piękną trasę z górki i można nieźle pojechać. Na metę wpadamy około 15.30. Zostawiamy karty startowe, dostajemy od razu zimne piwo do ręki i na boku odpoczywamy. Trasa zaliczona, wszystkie punkty zaliczone. Gdyby nie to małe zamieszanie, na którym straciliśmy trochę czasu, byłby nasz własny rekord, ale i tak jest super. Przyprowadziłem auto na parking i zaczynamy się szykować do powrotu, ładujemy rowery na dach i idziemy się wykąpać.

Na mecie © tomstar

Szykowanie do domu © tomstar
Oczywiście gospodarze uraczyli nas pysznym obiadem oraz ogniskiem z kiełbasą. Zjedliśmy kotleta z ziemniakami i poszliśmy upiec sobie kiełbasy.

Pyszny obiadek © tomstar

I kiełbasa z ogniska © tomstar
Teraz czekamy na wyniki. W międzyczasie wraca Mikołaj z Adą i Przemkiem. Także zaliczyli 10 punktów. Wyznaczyli całkowicie inną trasę, ale też bardzo ładnie im poszło i byli za nami około godziny. W biurze zawodów pojawiła się wstępna lista z wynikami. Poszliśmy zobaczyć jak nam poszło. Ku naszemu zdziwieniu zajęliśmy miejsca od 32 do 35. Świetny wynik, a w głowie mamy jeszcze, że gdyby nie to 30 minut mogłoby być o kilkanaście pozycji lepiej. Także na prawdę świetny wynik. Robimy sobie jeszcze kawę i idziemy na plac na ogłoszenie zwycięzców.

Lista wyników © tomstar
Na ogłoszeniu wyników rozlosowano jeszcze ufundowane przez nas nagrody, rozdano nasze misiaki dzieciom i na koniec zrobiliśmy pamiątkową fotę. Teraz już tylko powrót do domu.

Banerek firmowy © tomstar

Pożegnalna fota © tomstar
Impreza świetna, organizacja perfekcyjna. Tereny na prawdę genialne i po raz kolejny jesteśmy zachwyceni tą formą aktywności rowerowej. Już nie możemy doczekać się kolejnego rajdu w Sulejowie pod koniec Czerwca.
Kategoria |50-100KM|, BIKEORIENT|, Z MIŁOSZEM|
- DST 74.36km
- Czas 02:55
- VAVG 25.49km/h
- VMAX 44.93km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 1988kcal
- Podjazdy 382m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Żerków w deszczu
Sobota, 9 kwietnia 2016 · dodano: 09.04.2016 | Komentarze 2
Dwie różne pogody zapowiadały różne warunki na dziś. Meteo, na którym zawsze się opieramy, mówiło o deszczu, jednak twoja pogoda twierdziła, że będzie 17 stopni i słońce. Bardzo duża rozbieżność. Jednak umawiamy się z Baką na 6 rano. Jedziemy bez względu na warunki. Wstaję o 5 i stwierdzam, że pada, nie mocno ale jednak dość intensywnie mży. Całe szczęście, że umówiłem się z Baką, bo obawiam się, że gdybym miał jechać sam może bym sobie odpuścił. A więc lecimy, jedziemy standardem na Dobrzycę i Żerków. Cały czas lekko pada, ale jedzie się dobrze. W Jarocinie wjeżdżamy na stację, ale nie pijemy kawy i nic nie jemy. Potem lecimy na Żerków. Tutaj można ładnie się rozbujać, więc do samego Żerkowa lecimy na lemondkach. Mała pauza na rynku w Żerkowie i potem już bez przerwy do domu. Cały czas padało, ale deszcz nam dzisiaj nie przeszkadzał i dobrze, że wyjechaliśmy.

Mała przerwa na stacji w Jarocinie © tomstar

Rynek w Żerkowie © tomstar

Mała przerwa na rynku w Żerkowie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|
- DST 84.57km
- Czas 02:46
- VAVG 30.57km/h
- VMAX 45.70km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2827kcal
- Podjazdy 367m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Aaaa! No wreszcie!
Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 05.04.2016 | Komentarze 0
W końcu jest tak ciepło, że można wreszcie zrzucić te wszystkie futra, wiatrówki, bluzy i getry i jak człowiek wyjechać w trasę. Pogoda jest wyśmienita, temperatura pod 20 stopni i zero wiatru, piękne słońce. Już wczoraj wiedziałem, że po pracy na pewno polecę na rower. Babcia zamówiona na wieczór, jakbym wrócił odrobinę później, a żona na 20 idzie na fitness. Także spokojnie mogłem jechać, bo maluda w dobrych rękach. Wiedziałem, że na pewno polecę na 60km, a w jakim tempie to miało się okazać. W rezerwie był plan na odbicie i dołożenie 20km. Jadę więc na Janków, potem na Chocz i Gizałki. Już w połowie tej drogi stwierdzam, że na pewno polecę na 80km. Tempo mam 30km/h, cały czas jadę na lemondce i jedzie się super. Za Gizałkami przed Grabem mam "kolację". Wybiła 19 więc sięgam po dwa batony, które mam w kieszeni. Wszystko w jeździe, nie przerywam pedałowania ani na chwilę. Gdy wyjeżdżam z Grabu doganiam na jakieś 100 metrów gościa na szosie. Gdy mnie zauważył cały czas się oglądał. Analizował kto to za nim jedzie, złapał tempo i poleciał. Trzymałem się go cały czas na odległość około 100 metrów. Ale gość co chwila patrzył na mnie czy czasem go nie doganiam. Tak lecieliśmy sobie aż do Czermina i wzajemnie nabijaliśmy sobie tempo. Ja nie chciałem żeby mi uciekł, a on pewnie żebym go dogonił. W Czerminie jednak odbijam na Kotlin. Chwilę odpoczywam jadąc wolniej, bo na dziurawej drodze ciężko utrzymać tempo. Plecy troszkę już mnie zaczynają boleć od leżenia na lemondce. Jadę do Dobrzycy i potem prostą już drogą do domu. Wyszło prawie 85km. Żadnej przerwy, ani na sekundę. Zdjęcia zrobiłem dopiero w domu po powrocie. Czuję się rewelacyjnie, zmęczony, ale zadowolony. Takiego wyniku jeszcze nie miałem. Czas po przejechaniu 30km to 56:50 min, stary rekord na 30km pobity o 2 minuty. Średnia na całym dystansie ponad 30km/h. Po za tym dziś założyłem sobie torbę podsiodłową Zefala, która dziś przyszła. Ma pojemność 1 litra i doskonale mieści się w niej aparat i telefon.

Zdjęcie w domu na podwórku po powrocie © tomstar

Nowa torba podsiodłowa Zefal © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 50.42km
- Czas 01:46
- VAVG 28.54km/h
- VMAX 42.07km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 1533kcal
- Podjazdy 168m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Solóweczka
Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 0
Wczoraj wspaniałomyślnie ustawiłem sobie budzik na 5 rano, żeby pozbierać się i o 6 wyjechać na małe 70km. Popołudniu ma wiać, a rano spokój, więc chciałem wykorzystać dobre warunki. Budzik mnie obudził jednak nie miałem w ogóle sił. Wieczorne, piątkowe 1,5 godziny koszykówki zrobiło swoje. Tak więc położyłem się z powrotem. Załatwiliśmy wszystkie domowe sprawy i o 13 wskoczyłem na szybkie 50km. Wieje dość mocno, ale nie jest tak źle. Praktycznie całą drogę jadę na lemondce. Wiatr nie przeszkadza, a prędkość nie spada poniżej 25km/h. Gdy mam z wiatrem jadę 37km/h. Trasę wyznaczyłem przez Dobrzycę, Nową Wieś, Koźminek i Bronów do domu. Droga szybka, ładny asfalt, więc można spokojnie jechać. Średnia wyszła rewelacyjna, szkoda, że miałem tak mało czasu, bo spokojnie pod stówę bym dzisiaj dobił. Ale jutro mamy jechać od rana z chłopakami, więc swoje zrobimy.

Droga z Dobrzycy na Nową Wieś © tomstar

Giancik w słońcu © tomstar

Boczna droga przez las na Bronów © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 52.76km
- Czas 02:19
- VAVG 22.77km/h
- VMAX 43.21km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 1376kcal
- Podjazdy 221m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Mały wypad na śniadanie do Kalisza
Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 20.03.2016 | Komentarze 0
Dzisiejszy wyjazd uzależniony był od warunków jakie będą dziś panować. Zapowiadali, że ma od samego rana padać. Jestem więc z Baką umówiony na telefon. Wstaję o 7 rano i deszczu nie widać. Napisałem do Baki, że lecimy o 9. Na dziś szybka trasa standardem do Kalisza na śniadanie. Baka idzie jeszcze na 14 do roboty, więc musimy się szybko uwinąć. Wiatr wieje dość mocno, ale mamy go w plecy i jedzie się bardzo przyjemnie. Jedziemy bez przerwy do samego Kalisza. Wjeżdżamy na stację na kawę i parówę. Teraz będzie już gorzej, bo wiatr będziemy mieć prosto w twarz. Momentami jest dość ciężko, bo wiatr na prawdę mocny. Po raz kolejny przydaje się lemondka. Niestety nie wszędzie można ją wykorzystać, bo jedziemy głównie ścieżką, a tutaj ciężko się złożyć i lecieć 30km/h. Ale gdy tylko mamy trochę asfaltu od razu kładziemy się na lemondkę i tniemy ile fabryka dała. Uwinęliśmy się szybko i na 12 jesteśmy w domu.

Panorama Kalisza © tomstar

Na stacji w Kaliszu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|
- DST 75.60km
- Czas 02:52
- VAVG 26.37km/h
- VMAX 46.78km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 2252kcal
- Podjazdy 339m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowości, nowości - lemondka, hamulce
Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 19.03.2016 | Komentarze 2
Dziś są moje urodziny, stary jestem bo wybiło mi 36, ale czuje się na 18 ;-) Wczoraj popołudniu odebrałem rower z serwisu, a na wieczór dostałem od żony lemondkę. Po wywrotce z zeszłego tygodnia oba kółka musiały pójść do centrowania, ale to w sumie dobrze, bo i tak rower jechał na zmianę hamulców. W tygodniu przyszły zamówione SLXy, w końcu się doczekałem. We wtorek rowerek stał już na serwisie, ładnie się uwinęli, bo wczoraj mogłem go już odebrać. Wieczorkiem usiadłem jeszcze i zamontowałem lemondkę. Rowerek wygląda teraz obłędnie. Nie mogło być inaczej żeby dziś nie zrobić testów. Jestem umówiony z Baką na 10. W planach Żerków. Tam jest dobra droga, która idealnie nadaje się na testy lemondki. Wyjeżdżamy z miasta i wpadamy na prostą do Dobrzycy. Pierwsze wrażenie - masakra. Z dużą niepewnością układałem się na lemondce. Sprawa nie jest wcale taka łatwa dla początkującego. Inaczej się jedzie i prowadzi rower. Ale ogólnie od razu prędkość podskakuje o 5km/h. Kilka razy się układam i wstaję żeby złapać pewność. Dojeżdżamy do Jarocina. Stamtąd jest świetna droga na Żerków. Startujemy z dobrej górki, łapiemy średnią około 40km/h i tak lecimy do samego Żerkowa. Wiatr dodatkowo mamy w plecy, więc leci się świetnie. W Żerkowie mały odpoczynek i przez Grab wracamy do domu. Tutaj już trochę pod wiatr i muszę przyznać, że lemondka w takich warunkach to zbawienie. Z Grabu do Pleszewa mamy 15km i tam lecimy cały czas 27 - 30 km/h a mamy centralnie pod wiatr, który jest dość mocny. Jestem zmęczony, ale podejrzewam, że bez lemondki byłoby o wiele gorzej. Także zakup uważam za genialny. Po za tym hamulce. Trzymają się super, wyglądają super i pracują super. Tarcze mam XT, które są genialne, twarde, sztywne i mocne. Zakup fantastyczny. Dzisiejszy wyjazd świetny.

Giant z nowym osprzętem © tomstar

Lemondka na Giancie © tomstar

Hamulce SLX przód © tomstar

Hamulce SLX tył © tomstar

Klamki SLX © tomstar

Na małej pauzie w Dobrzycy © tomstar

W Żerkowie na rynku © tomstar

Ostatnia pauza w Grabie przy sklepie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|