Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mója szosa, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi lub z żoną.


Przejechałem już: 71070.68 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.53 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl






Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

|50-100KM|

Dystans całkowity:24631.71 km (w terenie 392.00 km; 1.59%)
Czas w ruchu:925:18
Średnia prędkość:26.62 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:119238 m
Suma kalorii:526895 kcal
Liczba aktywności:379
Średnio na aktywność:64.99 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 62.57km
  • Czas 02:30
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 51.29km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1636kcal
  • Podjazdy 378m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia droga na amortyzatorze

Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 0

Umówiliśmy się dziś z chłopakami na mały wypad. Mieliśmy zrobić kółeczko na 60km. O 20 Miłosz piszę, że odrobinę się spóźnią, więc ja już gotowy wskoczyłem na rower i przejechałem się wokół miasta i zrobiłem 15km. Wróciłem pod dom i zaczekałem na chłopaków. Założyłem jeszcze bluzę, bo troszkę chłodno. Pojechaliśmy standardem na Janków potem na Chocz. Jechało się przyjemnie. Zero wiatru, lekki chłodek. W Choczu jednak Gajor stwierdza, że chce skrócić trochę trasę, bo tyle mu na dziś wystarczy. Zatrzymaliśmy się więc pod Dino w Choczu, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy razem do domu. Dziś też była ostatnia jazda na amortyzatorze. W drodze do mnie jest sztywny widelec Mosso, który już jutro zagości na moim rowerze. Strasznie jestem ciekaw tej zmiany i już nie mogę się doczekać.
Zachód słońca
Zachód słońca © tomstar
Zachód słońca
Zachód słońca © tomstar
Na moście przed Jankowem
Na moście przed Jankowem © tomstar
Przed Dino w Choczu
Przed Dino w Choczu © tomstar


  • DST 83.93km
  • Czas 03:02
  • VAVG 27.67km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2463kcal
  • Podjazdy 689m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świetny wyjazd po śniadaniu

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0

W końcu ustały te silne wiatry i dziś pogoda zapowiadała się wyśmienita. Niestety żona wyjeżdżała od rana, a ja dopiero na 9 miałem umówiona babcie, więc nie mogłem jak zawsze wyjechać o 6 rano tylko zaraz po 9. Zjadłem więc śniadanie, zaprowadziłem maludę do babci i poleciałem. Ze względu na brak czasu zaplanowałem szybką trasę przez Jarocin i Żerków. Na dziś zero wiatru, lekkie chmury i temperatura około 20 stopni. Pogoda idealna. Lecę więc na Dobrzycę, ale jakoś nie mam mocy i chęci, tak jakbym musiał się zmuszać do deptania. Ale mimo wszystko jadę. W Dobrzycy zatrzymałem się w parku, a potem kawałek przed Jarocinem przy sklepie żeby zjeść sobie batony i coś wypić. Wybiła godzina drugiego śniadania. Przez Jarocin chciałem przebić się jak najszybciej, bo trafiłem na największy ruch. Do Żerkowa już standardem, na lemondce najszybciej jak się tylko da. Żerków też przeleciałem i zatrzymałem się kawałek dalej na punkcie widokowym. Tutaj chwilę odpocząłem i długim zjazdem poleciałem na Śmiełów. Jak już się tak rozpędziłem to tak zostałem i jechałem bez przerwy do domu. Ponad 40km ze średnią prędkością 30km/h. W końcu zaczęło mi się fajnie jechać i złapałem ogromne chęci. Szkoda, że mam dziś tak mało czasu, bo na pewno rzuciłbym się na 150km, a nawet na 200km. Chwilę przed 13 jestem w domu.
Na ławce w parku w Dobrzycy
Na ławce w parku w Dobrzycy © tomstar
Giancik w Dobrzycy
Giancik w Dobrzycy © tomstar
Punkt widokowy w Żerkowie
Punkt widokowy w Żerkowie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 75.91km
  • Czas 03:12
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 39.42km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1929kcal
  • Podjazdy 531m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna siedemdziesiątka

Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 14.07.2016 | Komentarze 0

Nie chce mi się spać, dlatego usiadłem do kompa. Właśnie wróciliśmy z Miłoszem z nocnego wypadu. Mieliśmy jechać rano we czwartek na wypad, ale pogoda ma być jutro paskudna, więc padła decyzja o małym, nocnym wypadzie. Umawiamy się a 21. Jadę po Miłosza i lecimy na Ostrów. Jest bardzo ciepło i przyjemnie, zero wiatru. Założyłem bluzę pod spód, ale od razu u Miłosza ją ściągnąłem. Schowałem do plecaka i już nie była mi potrzebna. Jedziemy spokojnie, bo jak wyliczyliśmy Miłosz miał dwa miesiące przerwy od roweru. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Po drodze cały czas sobie rozmawiamy. Pierwszą małą pauzę robimy na rynku w Raszkowie. Potem już dzida do Ostrowa. I tutaj po drodze strzela mi szprycha w tylnym kole. Zrobiła mi się już wczoraj lekka ósemka i miałem iść na centrowanie koła, ale jakoś nie było mi super spieszno. No ale teraz niestety już muszę iść. W związku z tym koło straciło swoją ostatnią okazję na współpracę ze mną i w sierpniu na pewno kupuję nową obręcz i szprychy, tym razem lepsze, na pewno Alexrims lub DT Swiss. W Ostrowie jemy parówę i pijemy kawę. Potem wykręcamy w stronę domu. Mieliśmy jechać jeszcze na Kalisz, ale w związku z pękniętą szprychą stwierdzamy, że nie ma co przesadzać. Po za tym jak po takiej długiej przerwie Miłosz jest trochę zmęczony. Więc wracamy. Po drodze zerwał się jeszcze mocniejszy wiatr, ale już bez przeszkód wróciliśmy do domu.
Rynek w Raszkowie w nocy
Rynek w Raszkowie w nocy © tomstar
My na rynku w Raszkowie w nocy
My na rynku w Raszkowie w nocy © tomstar
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Nocna droga do domu
Nocna droga do domu © tomstar


  • DST 60.95km
  • Czas 02:11
  • VAVG 27.92km/h
  • VMAX 40.36km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1804kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki wypad od rana

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0

Pogoda się nam trochę zepsuła i pokrzyżowała mi wycieczkowe plany. Silny wiatr od środy przeszkadza mi w dłuższym wyjeździe. We środę właśnie miałem lecieć na 200km, ale za oknem była jakaś masakra. Wiatr dmuchał strasznie, drzewa tańczyły, a i co chwila padało. Także niestety wyjazd musiałem odłożyć. Niestety prognozy są takie, że ma wiać cały czas, może trochę słabiej, ale jednak. Dlatego wczoraj postanowiłem wyskoczyć dziś wcześnie rano. Miało być w miarę spokojnie, więc na szybko byłem w stanie skoczyć na małe 60km. Wstałem o 4 rano i pół godziny później już jechałem. Troszkę zimno od rana, ale gdy tylko wstało słońce od razu zrobiło się przyjemniej. Poleciałem standardem na Janków, Chocz i Gizałki. Nie robiłem dziś więcej, bo umówiłem się z Baką na nocną stówę. Jutro też w ciągu dnia ma wiać, więc trzeba kilometry robić nocą. Wylatujemy dziś chwilę przed północą.
Wschód słońca za Pleszewem
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Wschód słońca na moście przed Jankowem
Wschód słońca na moście przed Jankowem © tomstar
Na moście przed Jankowem
Na moście przed Jankowem © tomstar
Na moście za Gizałkami
Na moście za Gizałkami © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 62.63km
  • Czas 02:14
  • VAVG 28.04km/h
  • VMAX 43.93km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1876kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwariuje z tym moim rowerem

Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 02.07.2016 | Komentarze 0

Po powrocie z Władysławowa rowerek oczywiście powędrował na serwis. Zerwany łańcuch musiał być wymieniony i trzeba było ustawić przerzutki. Chłopaki włożyli mi łańcuch Sun Race i muszę przyznać, że depta się teraz lżej i bardziej miękko. Także z tego jestem bardzo zadowolony. Jednak przerzutki nadal nie do końca dobrze przerzucają. W dół idzie ok, pięknie zrzuca, jednak na wyższe już ma problem. No i przód lekko obciera o wózek na dwóch ostatnich biegach. A co najbardziej wkurzające trzeszczy mi korba. Nie mogę dokładnie zlokalizować gdzie. Czasem cyka, czasem nie. Ale przede wszystkim gdy staję na pedałach. Trochę podokręcałem śruby i jeszcze muszę ją dokładnie wyczyścić, zobaczymy czy coś to da. Jeżeli ktoś się zna i miał podobne problemy chętnie wysłucham podpowiedzi. Dziś na spokojnie małe 60km, bo trochę roboty mam w domu, ale jutro już chcę zrobić coś około 120km. Pogoda jest rewelacyjna i trzeba to wykorzystać, tym bardziej, że zacząłem urlop.
Na moście przed Jankowem
Na moście przed Jankowem © tomstar
W Choczu
W Choczu © tomstar
Na moście w Gizałkach
Na moście w Gizałkach © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 59.19km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.96km/h
  • VMAX 41.48km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1751kcal
  • Podjazdy 322m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testowanie nowych przerzutek

Środa, 22 czerwca 2016 · dodano: 22.06.2016 | Komentarze 0

Dziś rower został wyposażony w nowe przerzutki. Niestety stare już odmawiały posłuszeństwa i ciężko było je wysterować. Postanowiłem więc zakupić nowe. Niestety w grupie SLX ciężko było znaleźć komplet w ustawieniu 3x9, wszystko jest już robione na 3x10. Więc po naradach z kolegami ze serwisu stwierdziliśmy, że teraz kupię wszystko w Deore, a za dwa sezony jak przyjdzie czas na wymianę kasety i łańcucha, wymienię wszystko na 3x10 i wtedy wszystko chyba już w SRAM X7, ale jeszcze zobaczymy. Tak więc wskakuję dziś po 17 na rower i lecę na małą trasę na Chocz i Gizałki. Szybka sześćdziesiątka i do domu. Jest bardzo gorąco i nie ma się co przemęczać. Przerzutki jeszcze do małego wysterowania, ale jest ok. Szybko wracam do domu. Już za trzy dni lecimy w trasę do Władysławowa. Jak już pewnie niektórzy wiedzą robimy 400km w 24h dla Otylki. Plakat i info wisi na głównej w wydarzeniach, także serdecznie zapraszam.
Manetki Deore
Manetki Deore © tomstar
Przerzutka tylna Deore Shadow
Przerzutka tylna Deore Shadow © tomstar
Przerzutka przednia Deore
Przerzutka przednia Deore © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 86.77km
  • Czas 03:04
  • VAVG 28.29km/h
  • VMAX 41.63km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 2624kcal
  • Podjazdy 353m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki wypad od rana

Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0

Wczoraj rano wróciłem z tygodniowego urlopu, więc dziś od rana obowiązkowo trzeba było wyskoczyć na rower. Miałem tydzień odpoczynku od wysiłku, chociaż trochę deptałem na rowerze stacjonarnym, także trzeba teraz ostro przygotować się do wyjazdu w sobotę na 400km. 25 czerwca jedziemy dla Otylki i muszę się rozjeździć. Budzik ustawiłem na 5 rano, jednak wstałem o 5:40, zrobiłem sobie kawę i uszykowałem rzeczy. Zanim jednak wyjechałem musiałem na szybko ustawić przednie koło i hamulce. Nie wiadomo dlaczego czujniki od licznika na kole zaczęły o siebie ocierać. Poluzowałem się zacisk piasty i ustawiłem wszystko od nowa, wiązało to się też z szybkim ustawieniem hamulców. Zrobiłem to wszystko w 10 minut i mogłem już jechać. Planowałem zrobić szybką stówę, ale ze względu na to, że wstałem chwilę później postanowiłem lekko ten dystans skrócić. Poleciałem na Dobrzycę potem w stronę Krotoszyna, ale po drodze odbiłem na trasę na Ostrów. Jedzie się rewelacyjnie, jest bardzo ciepło, zero wiatru i piękne słońce. Jadę bez przerwy przez 30km, robię małą przerwę i dalej na Ostrów. Tam kawa i kiełbasa, bo zgłodniałem i dalej przez piaski do domu. Tutaj postanowiłem odbić na Szczury i z powrotem przez Raszków do domu. Wyszło mi 86km, ale na dziś wystarczyło, bo średnia wyszła 28km/h. Dobry czas. Po drodze mijałem wielu rowerzystów. Przypominam jeszcze raz, że w sobotę Jedziemy dla Otylki. Każdy kto chce pomóc sześcioletniej dziewczynce chorej na białaczkę może wpłacać pieniądze na konto. Cała akcja opisana jest w wydarzeniach na stronie głównej. Z góry dzięki za pomoc.
Mała pauza po przejechaniu 30km
Mała pauza po przejechaniu 30km © tomstar
Widok na drogę na Ostrów
Widok na drogę na Ostrów © tomstar
Jezioro na piaskach w Ostrowie
Jezioro na piaskach w Ostrowie © tomstar
Droga przed Bronowem
Droga przed Bronowem © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 55.51km
  • Czas 02:25
  • VAVG 22.97km/h
  • VMAX 48.77km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1330kcal
  • Podjazdy 242m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna próba kolana

Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 0

Przyszedł czas żeby sprawdzić stan kolana. Przerwa trwa już ponad trzy tygodnie. Przez ostatni tydzień miałem założone plastry na kolanach stabilizujące rzepkę. Ból minął całkowicie. Wczoraj jeszcze trochę pracowałem w ogrodzie i dużo kucałem, pochylałem się i klękałem. Nic mi nie było. Plastry ściągnąłem wieczorem. Trzeba więc sprawdzić na niedużym dystansie jak wszystko wygląda. Zabezpieczyłem się w lód w sprayu i pojechaliśmy. Umówiłem się z Baką na 6 rano na rynku. Lecimy jak zwykle na Kalisz. Pogoda jest wyśmienita, jest bardzo ciepło, zero wiatru i chmur. Cały czas uważam na kolano, deptam spokojnie i bez niepotrzebnych zrywów. Po przejechaniu 15 km lekko czuję mały ból z boku kolana, ale psiknąłem lodem i przestało. Potem operację powtórzyłem w Kaliszu. Na prawdę bardzo to pomaga i ból całkowicie mija. Niestety nie na długo. Ale nie jest aż tak źle, kolano tylko lekko boli. Wracamy spokojnie do domu. Teraz mała rehabilitacja, maść chłodząca i odpoczynek. Umawiamy się na wtorek, zobaczymy jak będzie. Planujemy zrobić 100km. Wszystko jak bardzo kolano będzie chciało współpracować. Przy okazji pierwszy raz wyjechałem z Baka na jego nowym rowerze. W sumie na starym, jednak na nowej ramie. Baka kupił sobie ramę Meridy XT z 2013 roku i cały sprzęt z Unibike do niej przełożył. Rama jest świetna i przede wszystkim większa od poprzedniej. Teraz rowerek prezentuje się genialnie.
Widoczek na jezioro w Gołuchowie
Widoczek na jezioro w Gołuchowie © tomstar
Nowa rama Baki - Merida XT Edition 2013
Nowa rama Baki - Merida XT Edition 2013 © tomstar
W drodze powrotnej przy parku
W drodze powrotnej przy parku © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|


  • DST 51.62km
  • Czas 02:02
  • VAVG 25.39km/h
  • VMAX 39.88km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 1390kcal
  • Podjazdy 199m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowa korba SLX - testy

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 30.04.2016 | Komentarze 2

Lawina ruszyła. Po wymianie hamulców w zeszłym miesiącu, nie mogłem się powstrzymać przed wymianą korby. Stara strasznie mnie irytowała, była krzywa i łańcuch obcierał o wózek przerzutki. Dodatkowo w środę jedziemy do Liberca i chciałem aby rowerek był dobrze przygotowany. Dzięki kolegom z nowego sklepu rowerowego Force w Pleszewie szybko ściągnęliśmy korbę. A sama wymiana to już tylko formalność i w ciągu kilku godzin była założona. Dziś miałem nigdzie nie jechać, ale w zaistniałej sytuacji musiałem wyskoczyć na testy. Zrobiłem małe kółeczko 50km, bo popołudniu jadę jeszcze na turniej kosza, więc nie chciałem przesadzać. Pierwsze wrażenie - korba jest rzeczywiście sztywniejsza. Przy stawaniu na pedałach i wspinaczce w ogóle się nie krzywi i czuć na SPDekach jak mocno się trzyma. No i oczywiście nic nie obciera, łańcuch dobrze leży i już nie trze o wózek. Po za tym w sklepie powiedzieli mi, że gdy rozkręcili stary suport wyleciała z niego woda i był cały zardzewiały. Więc to był chyba ostatni dzwonek na wymianę. Cieszę się, że to zrobiłem mimo, że nie było to tanie. Jutro jeszcze małe przetarcie na 100km z chłopakami, a w środę lecimy już na Liberec. Dziś też muszę uzbroić rower do wyprawy w bagażnik i błotniki, bo ma trochę padać.
Nowa korba SLX
Nowa korba SLX © tomstar
Wschód słońca za Pleszewem
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Piękna korba SLX
Piękna korba SLX © tomstar
W Koźmińcu przed opuszczonym domem
W Koźmińcu przed opuszczonym domem © tomstar
Panorama w Ligocie
Panorama w Ligocie © tomstar

Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 64.72km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 16.11km/h
  • VMAX 50.48km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1360kcal
  • Podjazdy 917m
  • Sprzęt Batavus 1.1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Orient - Góry Świętokrzyskie - Strawczyn

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 24.04.2016 | Komentarze 5

W końcu nadszedł czas aby wyruszyć w pierwszy w tym roku Bike Orient. Organizatorzy zabierają nas dość daleko od domu, bo aż 250km za Piotrków Trybunalski, w okolice Kielc. Dokładnie bazą rajdu jest piękna miejscowość Strawczyn. Ze względu na to, że mamy tak daleko postanowiliśmy pojechać już w piątek po pracy, spokojnie wyspać się i rano wypoczęci wystartować.


Gotowi do wyjazdu
Gotowi do wyjazdu © tomstar
Rowery gotowe były już w czwartek, żeby w piątek po pracy szybko wyruszyć. Jedziemy około 18, lecimy jeszcze po Wojtka do Grodziska, pakujemy jego rower i ruszamy w trasę. Pogoda rewelacyjna, jedzie się super, jest słonecznie i ciepło. Po drodze zatrzymujemy się tylko na małą kawę.
Jediemy, ekipa w aucie
Jedziemy, ekipa w aucie © tomstar
Przerwa na kawę na stacji przed Piotrkowem Trybunalskim
Przerwa na kawę na stacji przed Piotrkowem Trybunalskim © tomstar
Do Strawczyna wjeżdżamy około godziny 22. Mimo tego, że jest już ciemno trafiamy na piękne widoki. Wjeżdżamy od strony miejscowości Mniów przez dość duże wzniesienie, z którego rozciąga się piękna nocna panorama. Zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy zdjęcie, ale niestety nie wyszło. Dociera do nas także, że na pewno organizatorzy pogonią nas pod ten podjazd, który jest mega stromy i długi. Przejeżdżamy przez Strawczyn i jedziemy kawałek dalej do Korczyna, gdzie mamy nocleg. Dojeżdżamy, zabieramy rzeczy i idziemy do pokoju. Na miejscu jeszcze małe piwko, trochę posiedzieliśmy i o 12 idziemy spać.
Pokój w Czupurku
Pokój w Czupurku © tomstar
Wstajemy o 6 rano. Szybkie mycie, pakowanie i idziemy na pyszne śniadanie podane przez gospodynie domu. Jeszcze mała kawka i jedziemy na start. W międzyczasie dzwoni do nas Mikołaj, że jest już na miejscu. Ze względu na napięty plan w piątek wyjeżdżał w nocy i razem z żoną był w Strawczynie o 7 rano. Już na nas czekają. Dojeżdżamy do bazy, meldujemy się w biurze, zabieramy pakiety startowe i zaczynamy się szykować.
Przygotowania do startu
Przygotowania do startu © tomstar
Trzeba przyznać, że ośrodek piękny. Duże boisko, basen, restauracje, jeziorko,plaża i to wszystko pośród malowniczych gór. Rewelacyjne miejsce. Ściągamy rowery, zakładamy chipy, numery. Bidony pełne, w plecakach jedzenie. Ubieramy się w koszulki i czekamy na start.
Już gotowi
Już gotowi © tomstar
I jeszcze focia przy firmowym banerze
I jeszcze focia przy firmowym banerze © tomstar
O godzinie 9.55 zaczyna się odprawa. Dostajemy mapy i mamy chwilę na analizę i wyznaczenie trasy. Po chwili wyznaczamy 10 punktów, które trzeba zaliczyć na trasie mega. Zaczynamy od najgorszego podjazdu, potem górą robimy 6 punktów i jedziemy na dół żeby złapać jeszcze 4. Umówiliśmy się tak, że my lecimy w czwórkę na przód, a Mikołaj spokojnie razem z żoną. Po za tym dołącza do nas nasz stary druh Przemek, który towarzyszy nam już podczas trzeciego rajdu. Także my lecimy do przodu, a Mikołaj, Ada i Przemek za nami. Większość uczestników zaczęła od punktu numer 11. Podjazd do tego punktu jest rzeczywiście morderczy. Używaliśmy przerzutek, o których istnieniu w rowerze nawet nie wiedziałem. Dojeżdżamy na szczyt, podbijamy pierwszy punkt i ruszamy dalej.
Pierwszy punkt - Dno jaru
Pierwszy punkt - Dno jaru © tomstar
Teraz jedziemy wzdłuż lasu nadal pod górę żeby z dobrej strony dojechać do kolejnego punktu. Mimo tego, że prawie same podjazdy jedzie się super. Teren piękny, a widoki zapierają dech w piersiach. Kolejny punkt to skraj zagajnika, kawałek od drogi w las. Zostawiamy rowery na drodze i na nogach idziemy w las. Podbijamy punkt i zawracamy w kierunku następnego.
Drugi punkt - Skraj zagajnika
Drugi punkt - Skraj zagajnika © tomstar
Teraz łapiemy czerwony szlak, który poprowadzi nas idealnie do kolejnego punktu. Jedziemy teraz szczytem i nie ma już takich mocnych podjazdów, chociaż chwilami trzeba prowadzić rower, bo ciężko byłoby podjechać na stromych i piaszczystych drogach. Trzeci punkt do platforma widokowa. Żeby tutaj dojechać mamy stromy zjazd po kamieniach. Można się tutaj nieźle rozpędzić, ale brak doświadczenia w takich zjazdach nie pomaga i praktycznie ręka cały czas na hamulcu. Bez problemu dojeżdżamy do punktu i podbijamy karty. Widok rewelacyjny, aparat nie oddaje tego co można zobaczyć.
Jedna z licznych wspinanek
Jedna z licznych wspinaczek © tomstar
Punkt widokowy na Starwczyn
Punkt widokowy na Starwczyn © tomstar
Na punkcie widokowym
Na punkcie widokowym © tomstar
Trzeci punkt - Platforma widokowa
Trzeci punkt - Platforma widokowa © tomstar
Do czwartego punktu przez chwilę prowadzi nas jeszcze czerwony szlak, z którego jednak musimy zjechać i wbić się głębiej w las. Cały czas jedziemy w towarzystwie innych rowerzystów, dzięki temu jest troszkę łatwiej, a i wszyscy nawzajem pomagamy sobie w wyznaczaniu trasy. Czwarty punkt to źródło. Trafiamy więc na mały strumień i wzdłuż niego lecimy w stronę punktu. Zjeżdżamy z drogi i musimy przejść przez krzaki, ale za chwilę znajdujemy ścieżkę i łatwo trafiamy do celu.
Czwarty punkt - Żródło
Czwarty punkt - Źródło © tomstar
Do tego miejsca szło nam rewelacyjnie, ale dobra passa się skończyła.Trochę przekombinowaliśmy i niestety pobłądziliśmy. Nie chcieliśmy jak wszyscy wrócić do czerwonego szlaku tylko trochę krótszą drogą odbić i wjechać na drogę asfaltową, po której łatwiej i szybciej będzie się jechać. Niestety trochę pomyliliśmy drogi, których w rzeczywistości było więcej niż na mapie i zapędziliśmy się za daleko. Dwie próby znalezienia drogi skończyły się ślepymi zaułkami zakończonymi mokradłami. W końcu zdecydowaliśmy się przez nie przebić. W odległości niespełna 200 metrów widzimy już drogę, więc nie ma co szukać dalej tylko walimy przez wodę w stronę asfaltu. Nogi zapadają się w wodzie prawie pod kolana. Ale w końcu trafiamy na drogę. Szkoda, bo straciliśmy tutaj około 30 minut. Ale jest już dobrze i jedziemy dalej. Teraz już łatwo trafiamy na następny punkt.
Piąty punkt - Wykrot
Piąty punkt - Wykrot © tomstar
Wyjeżdżamy z lasu i teraz do kolejnego punktu mamy już po asfalcie. Szybko dojeżdżamy do kolejnego lasu i szukamy punktu. Mała analiza drogi i małym kółeczkiem dojeżdżamy do flagi. Spotykamy tutaj Mikołaja z ekipą. Mała wymiana doświadczeń z drogi i jedziemy dalej. Z tego wszystkiego zapomniałem zrobić tutaj zdjęcia. Dojeżdżamy do skrzyżowania i rozdzielamy się. Mikołaj z Adą i Przemkiem jadą w prawo do punktu numer 4, a my lecimy w lewo ponownie na asfalt i kierujemy się na punkt numer 10 - Brzeg rozlewiska. W tym miejscu dołączył do nas jeden kolega, który zgubił mapę i od jakiego czasu za nami jechał. Od teraz jedziemy razem. Tutaj trafiamy juz łatwo i szybko. Podbijamy karty i lecimy dalej.
Siódmy punkt - Brzeg rozlewiska
Siódmy punkt - Brzeg rozlewiska © tomstar
Przelatujemy przez las i wpadamy na asfalt. Teraz piękna, prosta droga do kolejnego punktu, gdzie jest bufet. Mamy tutaj dużo podjazdów, ale na całe szczęście po asfalcie, więc fajnie się jedzie. Punkt schowany jest na terenie gospodarstwa agroturystycznego. Znajdujemy go i robimy małą przerwę. Muszę przyznać, że uraczyłem się plackiem, który był przepyszny. Odpoczywamy dłuższą chwilę, uzupełniamy napoje i ruszamy dalej.
Ósmy punkt - Bufet
Ósmy punkt - Bufet © tomstar
Do następnego miejsca mamy bardzo łatwą drogę. Jedziemy asfaltem, a potem zielonym szlakiem do podstawy skały. Jednak w pewnym momencie orientujemy się, że z tej strony nie dojedziemy. Inni rowerzyści wracają drogą asfaltową. Także zmieniamy plany i próbujemy dostać się do punktu od drugiej strony. Bardzo dobrze zrobiliśmy, bo nie dość, że nie weszlibyśmy na skały, to na dodatek straszne krzaki i trzeba zostawić daleko rowery i iść na nogach. Wiele ekip chwile tutaj błądziło w poszukiwaniu flagi.
Dziewiąty punkt - Podstawa skały
Dziewiąty punkt - Podstawa skały © tomstar
Skały na punkcie
Skały na punkcie © tomstar
Ok, teraz już ostatni punkt. Powinno być łatwo. Mamy cały czas asfalt i możemy szybko polecieć dalej. Duży kawałek drogi mamy przez pobliskie miejscowości. Odbijamy trochę w teren, odmierzamy odpowiednią odległość na mapie żeby nie powtórzyć błędu i nie zapędzić się za daleko i szybko znajdujemy punkt. Musieliśmy się rozłączyć na jednym skrzyżowaniu, żeby szybko znaleźć właściwą drogę, ale bez problemu trafiamy na miejsce. Odbijamy karty i wracamy do domu. Jeszcze mała przerwa przed startem, bo koledze, który z nami jechał przebiła się opona. Na całe szczęście miał shota do zalepienia opony, pomagamy mu i jedziemy dalej.
Dziesiąty punkt - Skraj lasu
Dziesiąty punkt - Skraj lasu © tomstar
Mamy wszystkie punkty
Mamy wszystkie punkty © tomstar
Gdy wpadamy na drogę do Strawczyna rozpędzamy się prawie pod 40km/h. Mamy piękną trasę z górki i można nieźle pojechać. Na metę wpadamy około 15.30. Zostawiamy karty startowe, dostajemy od razu zimne piwo do ręki i na boku odpoczywamy. Trasa zaliczona, wszystkie punkty zaliczone. Gdyby nie to małe zamieszanie, na którym straciliśmy trochę czasu, byłby nasz własny rekord, ale i tak jest super. Przyprowadziłem auto na parking i zaczynamy się szykować do powrotu, ładujemy rowery na dach i idziemy się wykąpać.
Na mecie
Na mecie © tomstar
Szykowanie do domu
Szykowanie do domu © tomstar
Oczywiście gospodarze uraczyli nas pysznym obiadem oraz ogniskiem z kiełbasą. Zjedliśmy kotleta z ziemniakami i poszliśmy upiec sobie kiełbasy.
Pyszny obiadek
Pyszny obiadek © tomstar
I kiełbasa z ogniska
I kiełbasa z ogniska © tomstar
Teraz czekamy na wyniki. W międzyczasie wraca Mikołaj z Adą i Przemkiem. Także zaliczyli 10 punktów. Wyznaczyli całkowicie inną trasę, ale też bardzo ładnie im poszło i byli za nami około godziny. W biurze zawodów pojawiła się wstępna lista z wynikami. Poszliśmy zobaczyć jak nam poszło. Ku naszemu zdziwieniu zajęliśmy miejsca od 32 do 35. Świetny wynik, a w głowie mamy jeszcze, że gdyby nie to 30 minut mogłoby być o kilkanaście pozycji lepiej. Także na prawdę świetny wynik. Robimy sobie jeszcze kawę i idziemy na plac na ogłoszenie zwycięzców.
Lista wyników
Lista wyników © tomstar
Na ogłoszeniu wyników rozlosowano jeszcze ufundowane przez nas nagrody, rozdano nasze misiaki dzieciom i na koniec zrobiliśmy pamiątkową fotę. Teraz już tylko powrót do domu.
Banerek firmowy
Banerek firmowy © tomstar
Pożegnalna fota
Pożegnalna fota © tomstar
Impreza świetna, organizacja perfekcyjna. Tereny na prawdę genialne i po raz kolejny jesteśmy zachwyceni tą formą aktywności rowerowej. Już nie możemy doczekać się kolejnego rajdu w Sulejowie pod koniec Czerwca.