-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mója szosa, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi lub z żoną.
Przejechałem już: 71614.29 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.55 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Październik1 - 0
- 2025, Wrzesień11 - 0
- 2025, Sierpień18 - 0
- 2025, Lipiec19 - 2
- 2025, Czerwiec17 - 0
- 2025, Maj12 - 0
- 2025, Kwiecień17 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Styczeń1 - 0
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 19
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
POWYŻEJ 100KM|
| Dystans całkowity: | 31514.07 km (w terenie 100.00 km; 0.32%) |
| Czas w ruchu: | 1167:42 |
| Średnia prędkość: | 26.99 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
| Suma podjazdów: | 137660 m |
| Suma kalorii: | 625689 kcal |
| Liczba aktywności: | 278 |
| Średnio na aktywność: | 113.36 km i 4h 12m |
| Więcej statystyk | |
- DST 101.55km
- Czas 04:11
- VAVG 24.27km/h
- VMAX 54.65km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3573kcal
- Podjazdy 280m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo wcześnie rano
Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0
Wczoraj był duży firmowy grill, więc dzisiaj trzeba było to wszystko spalić. Wracamy na stare tory i jak zawsze umawiamy się na poranną stówę w niedzielę. Spotykamy się o 5 rano, bo Milosz chce do 10 wrócić do domu. Jak zwykle ruszamy z rynku, jadę ja, Baka i Miłosz. Kierujemy się na Raszków. Od rana jest trochę chłodno, ale nie jest tak źle. Szybko wychodzi słońce i zaczyna nas rozgrzewać. W Raszkowie robimy małą pauzę, bo na stacji w Ostrowie zatrzymamy się na chwilę dłużej. Jemy tam kiełbachę i pijemy kawę. Potem tylko chwila na Piaskach na zdjęcie i lecimy dalej. Jedziemy sobie bokami do Kalisza. Jest wcześnie, cicho i spokojnie. W Kaliszu zatrzymujemy się znowu na chwilę przed Decathlonem i wracamy do domu. Tym razem w Kucharach odbijamy ze ścieżki rowerowej i do samego Pleszewa jedziemy bokami. Bardzo ładne, spokojne i kręte drogi. Po drodze wzmaga się troszkę wiatr, ale dziś jest przyjemny. Potem jeszcze odprowadzamy Miłosza i wracamy przez miasto do domu żeby dobić do stówy.

Wschód słońca za Pleszewem © tomstar

Wschód słońca za Pleszewem © tomstar

Pauza w Raszkowie © tomstar

Na Piaskach w Ostrowie © tomstar

Słitaśna focia :) © tomstar

Przed Decathlonem w Kaliszu © tomstar

Droga do Zawidowic © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 165.79km
- Czas 06:15
- VAVG 26.53km/h
- VMAX 50.24km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 4595kcal
- Podjazdy 838m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Odprowadzić Bakę do Dolska
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0
Niestety nocna stówa w piątek nie wypaliła. Wieczorem pogoda strasznie się popsuła i w nocy padało. Także sobota zrobiła się leniwa. Ale nic straconego. W niedziele miało być już ładnie. Umówiłem się zatem z Baką, że razem gdzieś polecimy. Baka zaczyna urlop i wyjeżdża w trasę na cały tydzień. Polecę więc z nim i odprowadzę tyle ile się da. Baka jedzie na zachód, a po drodze mamy Dolsk, który jest w idealnej odległości. Pojedziemy tam i Baka poleci dalej, a ja sobie wrócę do domu. Rano jest zadziwiająco ciepło i bardzo szybko ściągamy bluzy. Tym razem nawiguje Baka, prowadzi bokami na Jarocin i dalej tak samo bokami na Dolsk. Po drodze trwa cały czas debata nad tym, które drogi lepsze, boczne zakamarki Baki czy moje drogi powiatowe i wojewódzkie. Oczywiście konsensusu nie ma, ale dziś dałem się namówić na drogi, którymi w sumie jeszcze nigdy nie jechałem. Dojeżdżamy do Dolska i tutaj się żegnamy. Baka leci w stronę Nowego Tomyśla, a ja na plażę w Dolsku, gdzie chwilę odpoczywam i zamierzam wrócić do domu. Siedząc na moście na plaży analizuję sobie drogę. Jak polecę tak jak zawsze do domu zrobię zaledwie 120km, a dziś jest świetny dzień i mam ochotę jeszcze pojeździć. Postanawiam więc iść za radą Baki i pojechać bokami w strony gdzie jeszcze nie byłem. Wykręcam więc na Gostyń. Tam odpoczywam na rynku i zamiast główną jechać na Borek wykręcam bokami na Pogorzelę. Muszę przyznać, że drogi wcale nie takie złe, a za to cisza, spokój i zero samochodów. Dziś taka podróż była mi potrzebna. W międzyczasie piszę do domu, że przyjadę trochę później. Gdy żona "pozwala korzystać z pogody" postanawiam wykręcić jeszcze bardziej. Jadę więc na Krotoszyn i tym razem znowu bokami. Praktycznie większość dzisiejszej trasy to drogi po których jeszcze nie jeździłem, dojdzie mi więc kilka gmin do zaliczenia. Przed południem zaczyna wzmagać się wiatr, ale na całe szczęście gdy z Krotoszyna jadę do domu mam go w plecy. Dzisiejszy wyjazd muszę zaliczyć do szczególnie udanych, bo jechało mi się świetnie. Już dawno nie deptało mi się tak dobrze.

Za Jarocinem © tomstar

Kawałek przed Dolskiem © tomstar

Przed Dolskiem © tomstar

Selfik na pożegnanie © tomstar

Na rynku w Dolsku © tomstar

Na rynku w Gostyniu © tomstar

Na rynku w Krotoszynie © tomstar

Przed parkiem w Dobrzycy © tomstar

Park w Dobrzycy © tomstar
Kategoria Z BAKĄ|, SAMOTNIE|, POWYŻEJ 100KM|
- DST 137.00km
- Czas 05:13
- VAVG 26.26km/h
- VMAX 49.38km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3825kcal
- Podjazdy 841m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Ponownie do Antonina
Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 0
Urlop w pełni więc trzeba go tym razem dobrze wykorzystać. Wczoraj tylko mały wypad, ale na dziś umówiłem się z Baką na dłuższy wyjazd. Mamy zamiar pojechać do Antonina. Jest tam bardzo fajna trasa, a powrót z Mikstatu wręcz rewelacyjny. Umawiamy się jak zwykle na 6 rano. Po wczorajszych burzach dziś trochę chłodniej, więc trzeba założyć bluzę pod spod. Ale po za tym bardzo przyjemnie. Jedziemy na Raszków. W Raszkowie robimy małą przerwę i odbijamy na Odolanów. W Odolanowie szukamy stacji, bo już jesteśmy głodni. Chwilę odpoczywamy, jemy kiełbachę i pijemy kawę i lecimy dalej. Dojeżdżamy do ronda i skręcamy na Antonin. Tutaj dzida, bo to bardzo ruchliwa trasa. Mamy na szczęście tylko 5km, a i od rana mały ruch. W Antoninie robimy dłuższą przerwę i lecimy dalej na Mikstat. Robi się coraz cieplej, ale też nasila się wiatr. Z Mikstatu mamy piękną drogę do Ostrowa. Można tutaj jechać nawet 50km/h. Przebijamy się przez Ostrów, mała pauza na Piaskach i przez Szczury wracamy do domu. Niestety od Ostrowa już bardzo mocno wieje i oczywiście mamy ten wiatr prosto w twarz. Ale spokojnie dojeżdżamy do domu. We środę chcemy skoczyć do Kobylej Góry.

Pierwsza pauza w Raszkowie © tomstar

Po drodze za Odolanowem © tomstar

Jezioro w Antoninie © tomstar

Jezioro w Antoninie © tomstar

Jezioro na piaskach w Ostrowie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 112.16km
- Czas 04:12
- VAVG 26.70km/h
- VMAX 44.18km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 3161kcal
- Podjazdy 573m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko wraca na dobre tory
Środa, 8 czerwca 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0
Dziś przyszedł czas na kolejny wyjazd z cyklu sprawdzamy moje kolano. Miałem pojechać wczoraj z Baką, ale miałem za dużo zajęć i się nie wyrobiłem. Dlatego dziś o godzinie 7 rano wyskoczyłem sam. Plan na małe 70km, na spokojnie, na Żerków, bo trasa tam dobra i przyjemna. W plecaku oczywiście shot z lodem. Nie ma co jedziemy. Skoro 25 czerwca mam przejechać 400km dla Otylki to już najwyższy czas wrócić do treningów. Co będzie to będzie. Jadę spokojnie na Dobrzycę, oczywiście kolanko lekko czuję, więc zapobiegawczo w Dobrzycy mały strzał z lodu. Potem kieruję się na Jarocin. Ból się nie powiększa, więc jestem dobrej myśli. Niestety w Jarocinie znowu mały strzał, bo kolano cały czas czuję, a nie chcę żeby coś strzeliło. Poleciałem szybką trasą na Żerków. Tam mały odpoczynek i kieruję się przez Grab do domu. I tutaj nagle jak ręką odjął kolano przestaje boleć. W Grabie już nic nie czuję, więc bardzo zadowolony lecę dalej. W Czerminie odbijam w stronę Grodziska, stamtąd kieruję się na Gołuchów i dalej bokami na Pleszew. Jak już jedzie się tak dobrze szkoda marnować dnia i nie zrobić stówy. Ostatecznie kolano leciutko boli, ale w perspektywie tego co przejechałem i z takim tempem jest świetnie. Pogoda dzisiaj wyśmienita, piękne słońce, gorąco i tylko lekki wiaterek. Może w końcu wszystko wraca na dobre tory. Trzymam kciuki.

W parku w Dobrzycy © tomstar

Mała pauza w Jarocinie © tomstar

Na rynku w Żerkowie © tomstar

Logo Bikestats na torbie © tomstar

Droga z Grodziska © tomstar

I na koniec jeziorko w Gołuchowie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, SAMOTNIE|
- DST 135.29km
- Czas 06:25
- VAVG 21.08km/h
- VMAX 54.93km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3128kcal
- Podjazdy 3324m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Liberec - dzień 2
Czwartek, 5 maja 2016 · dodano: 07.05.2016 | Komentarze 2
Plan na dziś - zdobyć Liberec. Mieliśmy wstać o 5 rano i o 6 wyruszyć, ale wiedzieliśmy, że po wczorajszym dniu będzie to raczej niemożliwe. Wstaliśmy spokojnie o 6 rano. Powoli się ogarnęliśmy, zrobiliśmy sobie jajecznicę z kiełbasą i kawę, a potem poszliśmy wyczyścić rowery. Sakwy mieliśmy w pokoju, więc dziś powinno się jechać lżej. Po wczorajszym dniu były strasznie ubłocone. Trzeba było wyczyścić ramy, przetrzeć łańcuchy i wszystko porządnie nasmarować. Gdy rowerki gotowe poszliśmy się uszykować. Na całe szczęście dziś ma nie padać. Od rana jeszcze chłodno i chmury, ale pogoda jest bardzo przyjemna. Bierzemy wiatrówki, batony i wodę. Wyjeżdżamy dopiero chwilę po 8. Kierujemy się w stronę Szklarskiej Poręby i dalej do granicy państwa. I od razu zaczynają się podjazdy. Byliśmy na to przygotowani, jednak mimo wszystko, dla nas rowerzystów nizinnych, takie góry to wielkie wyzwanie. Chyba nic nie było w stanie nas przygotować na taką wspinaczkę. Wysiłek rekompensują nam przecudowne widoki. Piękne lasy, potoki i skały. Jedziemy bardzo powoli, ale do przodu. Często się zatrzymujemy żeby zrobić zdjęcia i przy okazji chwilę odpocząć. Dojeżdżamy do Szklarskiej, odpoczywamy chwilę dłużej i wspinamy się dalej. Bardzo, bardzo powoli dokulaliśmy się do granicy. Podjazd od hotelu do tego miejsca miał 20km! Cały czas się wspinaliśmy. Jechaliśmy pod górę nieustannie przez 20km. Szok. Na granicy dopiero widzimy, że droga prowadzi w dół. Oczywiście tutaj się zatrzymujemy żeby uwiecznić chwilę przekroczenia rowerami granicy. Pstrykamy fotki pod polską i czeską tablicą. Wsiadamy na rowery i dzida w dół. Zjazd jest rewelacyjny. Na liczniku od razu prędkość 50-60km/h. Jednak trzeba uważać, bo ruch duży i co chwila zdradzieckie zakręty. Palce cały czas w gotowości na hamulcach. Tym bardzo długim zjazdem dojeżdżamy praktycznie do samego Harrachova. Zatrzymujemy się przy potoku i wysokim moście, robimy fotę i jedziemy dalej. Zaczyna się kolejny duży podjazd. Może nie jest taki długi ale o wiele bardziej stromy. Niestety w połowie Miłosz stwierdza, że jest już wykończony. Ledwo co wjeżdżamy na szczyt. Tutaj robimy naradę. Niestety Miłosz stwierdza, że do Liberca nie dojedzie. Mamy przed sobą jeszcze 40km, ale oczywiście trzeba jeszcze wrócić. Męska decyzja. Wojtek postanawia wrócić z Miłoszem do Harrachova, odpocząć tam, pozwiedzać i wrócić do domu. Zdrowy rozsądek zwycięża, bo zmęczenie i możliwość złapania poważniej kontuzji może zniszczyć plany i skomplikować powrót. Ja z Baką jedziemy dalej. Żegnamy się i ruszamy. Duży podjazd okazał się ostatnim takim w drodze do Liberca. Mamy piękną serpentynę na dół aż do samego Jablonca, a potem tylko spokojne, krótkie podjazdy. W Jabloncu robimy zakupy na stacji. Mimo bariery językowej spokojnie się dogadujemy. Czesi są bardzo mili i serdeczni. Po drodze mijamy wielu rowerzystów, którzy nas pozdrawiają czeskim "Ahoj". Ruszamy, omijamy główną drogę i bokiem kierujemy się na Liberec. Dojeżdżamy do niego zaskakująco szybko, bo aż zdziwiliśmy się gdy minęliśmy tablicę miasta. Zatrzymaliśmy się i zawróciliśmy żeby zrobić sobie zdjęcie. Teraz zaczyna się ruchliwe miasto, światła, tramwaje i auta. Jedziemy prosto, główną drogą i kierujemy się po znakach do centrum. Trochę kluczymy po Libercu i gdy już stwierdzamy, że zrobimy sobie zdjęcie byle gdzie i wracamy, trafiamy na starówkę. Wjeżdżamy na przepiękny rynek. Pogoda zrobiła nam się w międzyczasie świetna, jest ciepło i słonecznie. Siadamy przy fontannie na rynku i odpoczywamy. Miasto jest piękne, bardzo ładny ratusz i fontanna. Zrobiliśmy kilka fotek i jeszcze chwilę posiedzieliśmy. Byłem w fantastycznym nastroju. Mimo świadomości trudnego powrotu rozpierała mnie duma, że w końcu udało mi się osiągnąć cel i siedzę na rynku w Libercu. Nie ma co, na zegarku 14, więc czas wracać. Sam wyjazd z miasta i droga do Jablonca jest w miarę łatwa, jedzie się dobrze, a podjazdy nie są takie straszne. W pewnym momencie mamy jeszcze bardzo szybki i długi zjazd. Przez chwilę zaczyna nawet padać, ale to tylko mały deszczyk, może 5 minut i za chwilę znowu wychodzi słońce. Teraz się zaczyna. Pierwszy z dwóch najgorszych podjazdów. Wspinamy się bardzo powoli. Ten podjazd musimy brać na dwa razy, bo brakuje nam w pewnych momentach sił. Gdy dojeżdżamy na górę padamy z sił. Jesteśmy w miejscu, w którym rozstaliśmy się z chłopakami. Ale nie robimy pauzy, bo wiemy, że teraz czeka nas długi zjazd i odpoczniemy na rowerach. Lecimy znowu ponad 50km/h. Szybko zjeżdżamy na dół i rozpoczynamy drugi, duży podjazd. Jesteśmy już zmęczeni, ale w głowie cały czas mamy świadomość, że w nagrodę do domu poprowadzi nas 20km zjazdu. Wspinamy się do granicy i ruszamy w dół. Hamulce się gotują, bo cały czas lekko hamuję, żeby za bardzo się nie rozpędzić, bo na każdym zakręcie można wylecieć z drogi. W połowie zatrzymujemy się na chwilę w Szklarskiej, żeby kupić pamiątki i lecimy dalej. Mamy fantastyczny czas, bo o 17:30 jesteśmy już w domu. Nie spodziewałem się, że tak dobrze nam pójdzie. Tym bardziej, że poprzedni dzień dał nam mocno w kość. Trochę zaczęło boleć mnie kolano, ale nie na tyle, żeby się tym niepokoić. Chłopaki są już na miejscu, wykąpani i po zakupach. Zwiedzili sobie Harrachov, wodospady, skocznię i kupili Krecika. Do kolacji mamy jeszcze dwie godziny, więc spokojnie się kapiemy, pijemy kawę i odpoczywamy. Po kolacji pakujemy się i szykujemy, bo o 6 rano chcemy wyjechać w drogę powrotną do domu.

Na starcie przed hotelem © tomstar

Na podjeżdzie przy potoku © tomstar

Górski potok © tomstar

Giant w górach © tomstar

Skały © tomstar

W Szklarskiej Porębie © tomstar

Szklarska Poręba © tomstar

Szklarska Poręba © tomstar

Na kolejnej przerwie © tomstar

Podjazd © tomstar

Granica Polski © tomstar

Granica Czech © tomstar

Most po zjeździe przed Harrachovem © tomstar

Przed Harrachovem © tomstar

Na stacji w Jabloncu © tomstar

Panorama Liberca © tomstar

Przy tablicy Liberec © tomstar

Przy tablicy Liberec z Baką © tomstar

Na rynku w Libercu © tomstar

Ratusz w Libercu © tomstar

Przed fontanną w Libercu © tomstar

Giant w Libercu © tomstar

Morderczy podjazd © tomstar

Widok na serpentynę © tomstar

Piękne widoki za Jabloncem © tomstar

Za Jabloncem © tomstar

W hotelu, widok z okna © tomstar
Kategoria LIBEREC 2016|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, WYPRAWY|, Z MIŁOSZEM|
- DST 116.68km
- Teren 3.00km
- Czas 04:37
- VAVG 25.27km/h
- VMAX 40.22km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 3089kcal
- Podjazdy 702m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Książ Wielkopolski z chłopakami
Niedziela, 1 maja 2016 · dodano: 01.05.2016 | Komentarze 0
Na dziś zaplanowaliśmy ostatni przed Libercem wyjazd. Planujemy zrobić 115km i przez kolejne dwa dni odpoczywać żeby być świeżym i gotowym na środę. Umawiamy się jak zawsze na 6 rano. Baka przyjeżdża po mnie i lecimy razem po Miłosza. Kierujemy się na Dobrzycę. Od rana trochę chłodno. Mamy założone wiatrówki getry. Na całe szczęście nie ma za mocnego wiatru. Z Dobrzycy jedziemy na Koźmin, tam mała pauza na rynku i dalej na Borek. W Borku słońce już ładnie świeci. Zatrzymujemy się na rynku, jemy batony i ściągamy wiatrówki. Jest już na prawdę przyjemnie, więc można jechać tylko w bluzach. Jedziemy kawałek przez las żeby wyjechać na ładna drogę na Książ. W Książu robimy dłuższą przerwę na stacji na kiełbasę i kawę. Teraz kierujemy się w stronę Klęki i Żerkowa. Niestety wiatr zaczął mocniej dmuchać i to jest prosto w twarz. Na całe szczęście w pogotowiu są lemondki. Spokojnym tempem dojeżdżamy do Żerkowa. Mała pauza na rynku i lecimy już prosto do domu. Jeszcze na chwilę zatrzymujemy się przed sklepem w Grabie i teraz prosto do domu. Wypad super, a teraz czas na zbieranie siły na wyprawę do Liberca. Jeszcze tylko dwa dni.

Mała pauza na rynku w Koźminie © tomstar

Pauza na rynku w Borku © tomstar

Leśna droga do Książa © tomstar

Rynek w Książu © tomstar

Przerwa na parówę na stacji w Książu © tomstar

Na rynku w Żerkowie © tomstar

Standardowo przed sklepem w Grabie © tomstar

Rowerek gotowy do podróży do Liberca © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 104.75km
- Czas 03:54
- VAVG 26.86km/h
- VMAX 46.42km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 2969kcal
- Podjazdy 461m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
10 000 km Gianta
Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 17.04.2016 | Komentarze 0
Na dziś szykuje się powtórka. Wczoraj jechałem sam, a na dziś chętny na wyjazd jest Baka i Miłosz. Analizujemy pogodę, która co chwila się zmienia, jedni mówią, że będzie cały czas padać, drudzy, że popołudniu, a trzecia prognoza, że padać nie będzie w ogóle. W końcu godzina 22 i ostatnia analiza. Meteo.pl mówi, że od rana spokój, tak więc jedziemy. Robimy oczywiście 100km. Spotykam się z Baką na rynku i jedziemy po Miłosza. Kierujemy się na Dobrzycę, potem Koźmin i Borek. Za Dobrzycą zaczyna lekko kropić, ale praktycznie prawie niezauważalnie. Jedzie się bardzo dobrze choć troszkę chłodno. Gdy wylatujemy z Koźmina kładziemy się na lemondki i do samego Borku pocinamy ze średnią ponad 30km/h. Droga jest świetna, dużo zjazdów, więc można szybko jechać. Na rynku w Borku robimy małą przerwę i cofamy się w stronę Jarocina. Tutaj spokojnie, bez szaleństw. Cisza i spokój, nie dość, że wcześnie, niedziela to jeszcze pogoda nie dla spacerowiczów. Dojeżdżamy tak do Jarocina, jedziemy na stację na kawę i parówę. Potem musimy się znowu odrobinę cofnąć żeby wykręcić na Grab. I tutaj ponownie można popędzić. Świetna droga i na licznikach prędkość około 35km/h. Pogoda się polepsza, nie pada, jest sucho i o wiele cieplej. W Grabie mała pauza i znowu strzała do domu. Mimo lekkiego zmęczenia wyjazd świetny. No i mój Giant nabił dziś 10 000 km przez półtora roku.

Wschód słońca za Dobrzycą © tomstar

Mała przerwa w parku w Koźminie © tomstar

Na rynku w Borku © tomstar

Rowery na stacji w Jarocinie © tomstar

Mała przerwa w Grabie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 134.13km
- Czas 05:02
- VAVG 26.65km/h
- VMAX 52.22km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 3760kcal
- Podjazdy 815m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Antonin
Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 16.04.2016 | Komentarze 0
Pogoda na dziś nie była ciekawa. Miało wiać i padać, ale na całe szczęście dopiero po 13. Od rana w miarę spokojnie, ale chłodno. Przyznam się szczerze, że nie chciało mi się wstawać, ale wczoraj wieczorem powiedziałem, że jadę bez względu na pogodę. Wstaję o 5 rano. Ciuchy mam uszykowane, jem małe śniadanie i pije kawę. Pogoda jest ok. Można jechać. Na dziś plan na 130km, chcę jechać do Antonina. Lekko wieje wiaterek, ale za to będę miał go w plecy jak będę wracać. Na początku troszkę topornie i w miarę wolno, ale zaczynam się rozbudzać i łapać energię. Jedzie się dobrze. Dojeżdżam do Raszkowa, robię małą przerwę i potem odbijam na Odolanów. Tam zatrzymuję się też na chwilę żeby coś zjeść. Dalej lecę bokami na Antonin. Kiedyś już tą trasą jechałem i przysiągłem sobie, że jak znowu tędy pojadę muszę coś zrobić. W miejscowości Czarnylas znalazłem najkrótszą na świecie ścieżkę rowerową. Musiałem zrobić zdjęcia. Przez całą miejscowość, około 3km ciągnie się piękny, nowy chodnik, ale nie wiadomo dlaczego tylko na małym odcinku jest ścieżka rowerowa. Dokładnie w środku miejscowości, na odcinku około 20 metrów stoją znaki początek i koniec ścieżki rowerowej. Nigdzie indziej nie znalazłem znaków, które mówiłyby o tym, że ta ścieżka wiedzie gdzieś dalej. Wygląda to komicznie. Tylko pogratulować. Jadę dalej. Dojeżdżam do Antonina. Tutaj robię dłuższą przerwę. Wyszło słońce i zrobiło się na prawdę ciepło. Ściągam wiatrówkę, komin, długie rękawiczki i czapkę. Teraz jedzie się o wiele przyjemniej. Odbijam w bok na Mikstat i jadę przez piękne lasy, cisza, spokój i cieple słońce. Z Mikstatu mam świetną drogę. Już tutaj byłem i przygotowałem się na świetny zjazd. Praktycznie do samego Ostrowa jest z górki. Pierwsze kilka kilometrów jadąc na lemondce na liczniku mam około 50km/h, potem średnia utrzymuje się na około 40km/h. Przebijam się przez Ostrów i robię pauzę na piaskach. Teraz mam z wiatrem i jedzie się dobrze. Odbijam bokami z powrotem w kierunku Raszkowa i dalej prosto do domu. Jestem troszkę zmęczony, ale nie żałuję ani sekundy, wyjazd rewelacyjny i pluł bym sobie w brodę gdybym nie pojechał.

Wschód słońca za Pleszewem © tomstar

Pauza na rynku w Raszkowie i wschodzące słońce © tomstar

Pauza w Odolanowie © tomstar

Najkrótsza ścieżka rowerowa na świecie © tomstar

Pauza w Antoninie © tomstar

Jezioro w Antoninie © tomstar

Nad jeziorem w Antoninie © tomstar

Plecak z naszywkami © tomstar

Piękna ścieżka rowerowa w Mikstacie © tomstar

Widoczek w Mikstacie © tomstar

W Ostrowie na Piaskach © tomstar

Ostatnia pauza przed Bronowem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, SAMOTNIE|
- DST 112.20km
- Czas 04:39
- VAVG 24.13km/h
- VMAX 37.09km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 2871kcal
- Podjazdy 607m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Piękny początek miesiąca
Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 2
Umówiony jestem na dziś z Miłoszem i Baką na godzinę 6 rano. Pogoda robi nam się coraz lepsza i można już od rana wyjeżdżać. Co prawda o 6 rano jest jeszcze chłodno, ale gdy tylko słońce wstaje robi się coraz cieplej i przyjemniej. Plan na dziś to 100km. Było kilka wariantów trasy, ale padło na Odolanów, dawno tam nie byliśmy, a droga fajna, tym bardziej, że zapowiadali północny wiatr i powrót będziemy mieli z wiatrem. Spotykamy się na rynku i lecimy na Raszków. W Raszkowie robimy pauzę na kawę, bo jeszcze troszkę chłodno. Potem lecimy prosto na Odolanów. Tam też robimy małą pauzę i kierujemy się na Krotoszyn. Mamy tutaj świetną drogę przez las, słońce pięknie już świeci i jest bardzo przyjemnie. Jedzie się na prawdę rewelacyjnie. W Krotoszynie robimy pauzę na śniadanie. Standardowo kiełbacha i kawa. Potem dobrą, szybką trasą na Koźmin. W Koźminie jest już tak ciepło, że zakładam krótkie rękawiczki i ściągam wiatrówkę. Jest na prawdę rewelacyjnie. Lecimy spokojnie do Dobrzycy, tam mała pauza i już prosto do domu. Wyszło trochę ponad 110km. Czuję się super, wyjazd na prawdę udany i mimo tego, że zapowiadali dość silny wiatr to w ogóle nam nie przeszkadzał, a momentami wydawało się, że wcale nie wieje.

Wschód słońca za Taczanowem © tomstar

Na stacji w Raszkowie © tomstar

Mały odpoczynek w Odolanowie © tomstar

I kiełbacha w Krotoszynie na stacji © tomstar

Pauza w Koźminie na rynku © tomstar

Ostania przerwa w Dobrzycy w parku © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 101.00km
- Czas 04:00
- VAVG 25.25km/h
- VMAX 42.37km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 2697kcal
- Podjazdy 345m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna stówa w marcu
Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 28.03.2016 | Komentarze 0
Wczoraj odpoczynek i wyżerka, a dziś obowiązkowe spalanie kalorii. Na poniedziałek umówieni jesteśmy z Baką już od czwartku. Miał z nami jechać jeszcze Miłosz, ale niestety nie udało mu się zorganizować. Spotykamy się z Baką o 7 rano. Plan jest na 100km. Trasę wyznaczyłem już wczoraj wieczorem. Były dwie opcje, albo standardem na Ostrów i Kalisz, lub na Odolanów i Krotoszyn. Wybieramy jednak Ostrów i Kalisz, bo tam mamy fajne drogi i w wielu miejscach można pośmigać na lemondce. Pogoda bardzo fajna, ciepło, bez wiatru, szkoda tylko, że nie ma słońca. Lecimy na Dobrzycę, w Fabianowie skręcamy na wioski i kierujemy się na Ostrów. Od Ligoty mamy świetny asfalt i praktycznie 20km do samego Ostrowa lecimy na lemondkach. W Raszkowie na rynku tylko mała pauza i jedziemy na piaski do Ostrowa. Tam też mały odpoczynek i dalej wioskami kierujemy się na Kalisz. Tym razem nie robimy przerwy na stacji w Kaliszu. Odpuszczamy sobie kawę i parówę i lecimy na Janków. Tutaj ponownie świetna droga i można się rozbujać. Mamy dużo górek, ale to dobrze, bo przyda się trening przez Libercem. Dojeżdżamy do Jankowa i skręcamy już na Pleszew. Teraz mamy pod wiatr, ale nie jest on taki mocny żeby przeszkadzać. Robimy jeszcze mały odpoczynek na moście nad Prosną i jedziemy do domu. Wychodzi idealne 101km w równe 4 godziny. I kolejna stówa w marcu zaliczona.

Mała pauza na rynku w Raszkowie © tomstar

Jezioro na Piaskach w Ostrowie © tomstar

Na Piaskach w Ostrowie © tomstar

Droga gdzieś pomiędzy Ostrowem a Kaliszem © tomstar

W Kaliszu © tomstar

Pauza na moście za Jankowem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|







