Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63266.28 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z MIŁOSZEM|

Dystans całkowity:6298.70 km (w terenie 419.00 km; 6.65%)
Czas w ruchu:277:57
Średnia prędkość:22.66 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:41118 m
Suma kalorii:163149 kcal
Liczba aktywności:87
Średnio na aktywność:72.40 km i 3h 11m
Więcej statystyk
  • DST 40.62km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 21.57km/h
  • VMAX 35.28km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 1110kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kamień narzutowy w Gołuchowie

Niedziela, 24 listopada 2013 · dodano: 24.11.2013 | Komentarze 1

Jak rzekłem tak zrobiłem, wstałem rano, zjadłem śniadanie i bez zbędnego zastanawiania się zacząłem szykować się na rower. Krótki sms do Miłosza - odpowiedź mogła być tylko jedyna :) o 10 wyjeżdżamy, czas ograniczony, ale chcemy skusić się na około 40km. Wykręcamy sobie bokami do Gołuchowa. Na tamie chwila przemyśleń. Miłosz zaproponował odbicie od trasy i pojechanie do kamienia. W sumie mały dystans przez las będzie wskazany. Robimy kółeczko i wracamy na trasę. Jedziemy jeszcze na chwilę na Karczemkę. W między czasie zaczyna dość mocno wiać, ale na szczęście jesteśmy już blisko domu. Dziś nawigacja w telefonie ześwirowała i runtastic wyznaczył mi, że przejechałem 107km w tempie 57km/h :) chciałbym mieć takie osiągi.


Trasa między Turskiem a Gołuchowem © tomstar

Na plaży w Gołuchowie © tomstar

Merida przy kamieniu © tomstar

Kamień narzutowy w Gołuchowie © tomstar

Jedziemy :) © tomstar

Staw na karczemce © tomstar


  • DST 39.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 23.88km/h
  • VMAX 35.26km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 1039kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Robi się coraz zimniej

Wtorek, 19 listopada 2013 · dodano: 19.11.2013 | Komentarze 0

Miałem dziś jechać standardowo na kosza, jednak strasznie mi się nie chciało. Chciałem sobie wieczorem odpocząć i posiedzieć w domu. Jednak Miłosz podsłuchał, że mam wolny wieczór i nie mógł mi podarować jeżeli bym z nim dziś nie pojechał. No cóż chwilę się opierałem, ale poddałem się bez walki. Godzina 19 start na małe 40km. Lecimy standardem do Czermina i Dobrzycy. Zimno jak cholera. Nie wiem jak ja wyrobię kiedy temperatury spadną poniżej zera :)

Do 5000km w tym roku zabrakło... 9km! eh.... myślałem, że dziś dobiję :)


Mała pauza w Kotlinie © tomstar

I przerwa w Dobrzycy © tomstar


  • DST 49.00km
  • Teren 31.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 15.81km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1040kcal
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Kamieńsk decydujące starcie

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 09.11.2013 | Komentarze 3

To już chyba ostatnie spotkanie z Górą Kamieńsk w tym roku, chociaż znając nas może coś nam w grudniu odbije :) Tym razem dołączył do nas Maciej i we trzech zamierzaliśmy zaatakować górę. Wyjazd jak zwykle o 5 rano, tak aby mieć dużo czasu na miejscu. Pogoda ma być deszczowa, ale stwierdzamy, że o to chodzi i chcemy się zgnoić w błocie :) Dojeżdżamy około 8 rano, szybkie szykowanie i ruszamy w trasę. Na początek podjazd asfaltem na samą górę, objazd dookoła i mały postój u góry stoku. Ze względu, że Maciej jest tu pierwszy raz nie możemy odpuścić sobie zjazdu trasą Downhillową. Przyznam szczerze, że w takich warunkach to szaleństwo jeszcze dla takich amatorów w tym sporcie jak my. Trasa błotnista i strasznie śliska. Momentami było groźnie :) Na dole kawka i standardowy kabanos i wyjazd numer dwa. Tym razem chcieliśmy objechać całą kopalnię Bełchatów wokół wielkiej dziury. Niestety bardzo szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, gdyż jest to teren zamknięty i nie ma tam żadnych ścieżek rowerowych, tak aby po skarpie objechać wykopalisko. Pozostało nam pojechanie zwykłą drogą do najbliższego punktu widokowego. Tam mały postój i fotki. Cała dziura robi olbrzymie wrażenie. Zdjęcia tego nie oddają. Postanawiamy wrócić i ponownie podjechać do połowy góry i zjechać niebieskim szlakiem. Pogoda była wyśmienita, nie padało, ale kilka dużych kałuż musieliśmy zaliczyć. Wyjazd jak zwykle udany, choć nie udało się wykonać planu w całości. Może na wiosnę jak będzie ciepło puścimy się jakoś dookoła całej kopalni i elektrowni.


Rano przed wyjazdem © tomstar

Na miejscu © tomstar

Gotowi do startu © tomstar

W połowie podjazdu © tomstar

Punkt widokowy na górze © tomstar

Jest i dziura © tomstar

Z przybliżenia © tomstar

Punkt widokowy na kopalnię © tomstar

Odpoczynek © tomstar

Słitaśna fota musi być :) © tomstar

Merida po przejściach © tomstar

Na koniec © tomstar

Próba złapania panoramy ze stoku © tomstar

Panorama kopalni © tomstar


  • DST 52.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 23.64km/h
  • VMAX 36.22km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1368kcal
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjazd z finałem na Karczemce

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 0

Pogoda jest ostatnio przepiękna, w końcu nadszedł weekend i można wybrać się na rower. Dziś dołączył także Miłosz. Ruszamy najpierw tą sama trasą co w zeszłym tygodniu. Jedziemy na Chocz potem na Janków. Dalej trasa rysuje się już sama. Z Jankowa przez Tursko i pobliskie lasy do Gołuchowa. Zahaczamy także o park i robimy mały postój pod zamkiem. Potem jeszcze tama na jeziorze i wracamy do domu. Po drodze postanawiamy jeszcze wykręcić na Karczemkę, którą mamy bardzo blisko. Bardzo dawno tam nie byłem i z chęcią się tam przejechałem. Jest to stary poligon, który należał kiedyś do jednostki, która była w Pleszewie. Mały postój nad stawem i wracamy do domu. Pogoda naprawdę wyśmienita. Piękne słońce i bardzo ciepło. Wypad super.


Widoczek za Choczem © tomstar

Krótki przystanek przed Jankowem © tomstar

Za chwilę będziemy ścigać się z ciągnikiem :) © tomstar

Zamek w Gołuchowie w słońcu © tomstar

Rowerki w parku © tomstar

Odpoczynek pod zamkiem © tomstar

Jeziorko w Gołuchowie © tomstar

Nowe białe felgi Miłosza © tomstar

Staw na Karczemce © tomstar


  • DST 56.29km
  • Teren 44.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 18.46km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1270kcal
  • Podjazdy 641m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Kamieńsk we mgle

Sobota, 12 października 2013 · dodano: 12.10.2013 | Komentarze 4

Nadszedł czas aby ponownie zmierzyć się z Górą Kamieńsk. Póki jeszcze można trzeba korzystać z pogody. Dziś pobudka o 4.30 i o 5.00 planowany wyjazd. Chcemy być wcześniej niż ostatnio żeby zdążyć przed wieczorem wykręcić więcej kilometrów. Teraz już będzie lepiej, bo znamy teren, wiemy gdzie jechać i gdzie jeszcze nie byliśmy. Jesteśmy na miejscu chwilę po 8.00, szybkie szykowanie siebie i rowerów i w drogę. Nie ma co zwlekać. Pogoda od rana raczej nieprzyjazna, straszna mgła i raczej chłodno i wilgotno, mimo, że zapowiadali dziś nawet 20 stopni. Pierwsze podjazdy bardzo męczące, organizm nie zdążył się jeszcze obudzić, a i wiatr straszny, wiał niemiłosiernie. Robimy pierwszą trasę i zjeżdżamy połową asfaltowego podjazdu, gdzie wykręciliśmy 65km/h. Niezła prędkość. Powrót na parking, ciepła kawa i kabanosy i ruszamy w drugą trasę. Tym razem chcemy objechać całą górę tak jak to jest na szlakach. Znajdujemy kilka ciekawych miejsc, w których nie byliśmy poprzednim razem. Robimy ładne kółko i wracamy znowu na start. W między czasie mgła opadła i rozeszły się chmury, wiatr nie przestał wiać, ale zrobiło się bardzo przyjemnie. Mamy czas na jeszcze jedną trasę. Wjeżdżamy znowu na górę i wracamy bardzo długim i szybkim zjazdem z drugiej strony góry. Przez prawie 3km prędkość nie schodziła z 50km/h. Znowu kółeczko dookoła góry i powrót. Wykręciliśmy o wiele więcej kilometrów niż ostatnio i czuję się bardzo zadowolony. Wypad rewelacyjny i jak zwykle wymęczeni wracamy do domu. Zrobiliśmy trochę zdjęć, ale na większości raczej my i mleko dookoła :)

Zaczynamy podjazdy © tomstar

Punkt widokowy, jak widać nic nie widać :) © tomstar

Pod krzyżem na szczycie © tomstar

Mgła na szczycie stoku © tomstar

Domek myśliwego, tutaj wcześniej nie byliśmy © tomstar

Świetne miejsce na grillowanie :) © tomstar

Niezły zjazd © tomstar

Rowerki na przerwie © tomstar

Drugi podjazd, Walczący Miłosz :) © tomstar

Tym razem na szczycie już lepszy widok © tomstar

Rowerki na szczycie stoku © tomstar

Jeden z punktów widokowych u stóp góry © tomstar

Pejzaż rowerowy :) © tomstar

Odpoczynek © tomstar

W lesie gdy wyszło słońce © tomstar

Finał, wracamy :) © tomstar


  • DST 34.61km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 15.16km/h
  • VMAX 40.09km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 736kcal
  • Podjazdy 501m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Kamieńsk

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 14.09.2013 | Komentarze 3

A więc nadszedł ten czas. O Górze Kamieńsk usłyszeliśmy w tv w jednej z reklam. Nie jest tam od nas daleko, można pojechać. Jednak wypad rowerowy musiałby trwać co najmniej dwa dni, a na to teraz niestety nie mam czasu. Na całe szczęście Miłosz wpadł na pomysł żeby wrzucić rowery na dach i wyskoczyć polatać po tej górze. Pomysł wyśmienity. A więc dziś przyszedł czas na wyjazd. Merida została z powrotem uzbrojona w swoje opony terenowe 2.1. Pakujemy się o 6 rano i ruszamy. O 9.30 jesteśmy na miejscu. Chwila przygotowań i w drogę. Góra Kamieńsk oferuje trzy szlaki rowerowe podzielone na długości. W sumie proponują aby wszystkie rozpocząć wjeżdżając na górę wyciągiem, tam start mają wszystkie trasy. To nie dla nas, na górę trzeba wjechać o własnych siłach. Wspinamy się pierwszym szlakiem w stronę punktu widokowego i składowiska gipsu. Miłosz zaliczył tam niezły skok w piasek-gips. Okleił mu rower jak mąka z wodą, nie można było tego wyczyścić :) Tam opuszczamy oznakowane szlaki i objeżdżamy górę przez szczyt i dojeżdżamy do zjazdu ze stoku. Tam jest trasa downhillowa, nie mogliśmy nią nie zjechać. Niestety jesteśmy całkowitymi amatorami i wstyd się przyznać, ale w dwóch miejscach zeszliśmy z rowerów i musieliśmy je sprowadzić :) Ale w dole trasy jechaliśmy już na maksa . Potem mały odpoczynek na dole i trasa numer dwa. Tym razem objeżdżamy górę. Oczywiście po kawałku zjeżdżamy z wyznaczonego szlaku i wbijamy się w teren, ponieważ ścieżka rowerowa prowadziła asfaltową drogą, a dziś miał być dzień upieprzenia siebie i rowerów. Objeżdżamy górę i wracamy do punktu startu. Niestety na dalsze trasy nie starczyło czasu, ale na pewno tu wrócimy żeby jeszcze się sprawdzić w terenie. Świetne miejsce, polecam wszystkim. Nie zrobiliśmy może za dużo kilometrów, ale teren bardzo wymagający i byliśmy dość zmęczeni.


Gotowi do wyjazdu © tomstar

Jesteśmy na miejscu, trzeba się rozpakować © tomstar

Elektrownia w oddali © tomstar

Na punkt widokowy prowadził trzy kilometrowy podjazd © tomstar

Miłosz utopiony w gipso-piasku © tomstar

Widok z dołu na składowisko gipsu © tomstar

Składowisko gipsu od góry © tomstar

Na szczycie Góry Kamieńsk © tomstar

Odpoczynek na szczycie © tomstar

Widok ze stoku © tomstar

Na górze stoku © tomstar

Zjeżdżamy downhillem :) © tomstar

Troszke wstyd ale było cholernie stromo i ślisko :) © tomstar

Objazd góry © tomstar

Podczas objazdu góry © tomstar

Powoli wracamy na start © tomstar

Już po wszystkim, czas na pakowanie © tomstar

Merida po trasach © tomstar

Wracamy © tomstar


  • DST 56.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 24.53km/h
  • VMAX 36.25km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1515kcal
  • Podjazdy 209m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny wypad za miasto

Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 0

No, w końcu się udało. To mój dopiero pierwszy wyjazd we wrześniu. Troszkę słaby ten początek miesiąca, ale naprawdę do tej pory nie było pogody na wyjazd. Dopiero dziś stosunkowo uspokoił się wiatr i znalazłem małą chwile na wypad. Pojechaliśmy razem z Miłoszem standardową trasą. Choć wygląda ona całkowicie inaczej nocą. O 21 już praktycznie jest ciemno, a tym bardziej w lesie. Ogólnie dziś bardzo ciepły wieczór i jechało się wyśmienicie, chociaż oczy trzeba by mieć dookoła głowy, bo samobójców jeżdżących bez świateł pełno. Teraz czas w weekend nadrobić straty, bo podobno ma być ładnie.


Widoczek za Grodziskiem © tomstar

Mały postój w Gołuchowie na tle Dino :) © tomstar


  • DST 148.50km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 27.42km/h
  • VMAX 39.98km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 3843kcal
  • Podjazdy 769m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na koniec miesiąca Licheń

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 31.08.2013 | Komentarze 3

A więc ostatni duży wyjazd w te wakacje. W sumie dzięki Miłoszowi jedziemy w tą trasę, bo samemu chyba by mi się nie chciało. A więc wyjeżdżamy o 6 rano. Troszkę mi się przysnęło i chwile trwało zanim doszedłem do siebie. Rano dość chłodno, na termometrze zaledwie 12 stopni. Na niebie chmury, ale bez wiatru, więc chłód nie taki dokuczliwy. Jedziemy przez Chocz, Grodziec w kierunku Konina. Wybieramy boczne drogi, ponieważ krajówką raczej nie ma sensu. Jak się potem okazuje to dość ruchliwy szlak rowerowy, gdyż mijamy wiele grup rowerzystów. Dojeżdżamy do Konina około 9 i staramy się jak najlepiej przez niego przebić. Na całe szczęście prawie przez całe miasto prowadzą ścieżki rowerowe, więc przeprawa nie jest zbyt ciężka. Do Lichenia dojeżdżamy około 10.30. Tam już pogoda piękna, nie ma chmur, ciepło, dużo słońca. Odpoczęliśmy tam około pół godziny, wzbudzając nie małe zainteresowanie ludzi. Chyba wyglądaliśmy na pielgrzymów rowerowych :) Wracamy tą samą drogą. Powoli zaczyna ruszać się wiatr. Odbijamy tylko na inny most w Koninie, tak aby zahaczyć o stare miasto. Potem już znanym szlakiem. Znowu mijamy dość duże dwie grupy rowerzystów. Niestety po drodze Miłoszowi odnawia się kontuzja kolana i część drogi powrotnej to walka z bólem. Pod koniec kilka małych postojów na odpoczynek i rozciągnięcie nóg. Wszystko w towarzystwie stałego ostatnio kompana wyjazdów czyli wiatru. Tak zakończyłem miesiąc. W te wakacje zaliczyłem wszystkie planowane miejsca i zrobiłem w sierpniu swoje 1500km. Po za tym odnotowałem najdłuższy wyjazd i swoje pierwsze 200km. Merida spisuje się fantastycznie i jeździ bezawaryjnie z czego jestem bardzo zadowolony.


Pierwszy odpoczynek w lesie w Choczu © tomstar

Merida w lesie © tomstar

W Grodźcu mieliśmy klienta na czekolade © tomstar

Przejazd nad A2 © tomstar

Trasa A2 © tomstar

Most do Konina © tomstar

Na moście © tomstar

Na moście przed Koninem © tomstar

Kamień w Licheniu na którym objawiła się Matka Boska © tomstar

Dzwony w Licheniu © tomstar

Bazylika w Licheniu © tomstar

Zdobyliśmy Licheń © tomstar

Plaża w Licheniu © tomstar

Stary rynek w Koninie © tomstar

Analiza czasu i trasy © tomstar

Odpoczynek w Grodźcu w drodze powrotnej © tomstar

Mała pauza w lesie w Choczu © tomstar


  • DST 83.74km
  • Czas 03:30
  • VAVG 23.93km/h
  • VMAX 61.28km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2225kcal
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śmiełów raz jeszcze

Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 24.08.2013 | Komentarze 3

Tym razem z Dorotą i Miłoszem. Mieliśmy jechać we dwójkę, ale wieczorem udało się namówić Miłosza żeby pojechał z nami. Start o godzinie 9.00. Jedziemy spokojnie do Żerkowa, tam mamy zawitać do Śmiełowa i z powrotem przez Jarocin i Dobrzycę do domu. Po drodze podjeżdżamy pod górę gdzie był start i zjazd mistrzostw Polski w MTB w lipcu. Chcieliśmy zobaczyć jak to jest, wjechaliśmy na górę i zjechaliśmy dróżką, którą zjeżdżali zawodnicy. Powiem jedno - masakra. Prawie cały czas na hamulcu uważając na każdy kamień i nierówność. Po raz kolejny upewniam się, że wyścigi MTB to nie jest zabawa dla mnie :) Potem na chwilę do Śmiełowa. Na długim zjeździe za Żerkowem rozwijamy tym razem prędkość maksymalną 61km/h, potem niestety trzeba pod tą górę podjechać. W Jarocinie kawa i spokojna droga do Dobrzycy. Oczywiście nie mogłoby być inaczej gdyby nie zaczął wiać wiatr. Ostatnie 15km to istna mordęga. Ale jakoś dojechaliśmy i muszę przyznać, że niby dystans krótki, ale wyczerpujący.


Ekipa na starcie © tomstar

Góra mtb w Żerkowie © tomstar

Jedziemy © tomstar

... i dojechaliśmy :) © tomstar

Razem z żonką :) © tomstar

Na punkcie widokowym © tomstar

Śmiełów © tomstar

Odpoczynek w Śmiełowie © tomstar

Batonik na rynku w Żerkowie © tomstar

Kawa na stacji w Jarocinie © tomstar

Jedzie ekipa :) © tomstar

W parku w Dobrzycy © tomstar


  • DST 204.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 08:52
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 43.84km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 5258kcal
  • Podjazdy 1856m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Operacja Jeziorsko czyli 200km w nogi

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 6

W końcu się udało. Wstaję rano, patrzę przez okno i jest dość ładnie. Prognozy wczoraj mówiły o słonecznym niebie bez chmur. Niestety te prognozy można było schować między bajki, bo choć nie padało niebo cały czas było zasłonięte ciemnymi chmurami. Umawiam się z Miłoszem na 6.30 i wyruszamy. Jedziemy na tamę na jeziorze Jeziorsko, mamy tam 85km. Po za tym chcemy objechać jezioro i zrobić w sumie trasę 200km. Droga do Jeziorska przebiega nam bardzo spokojnie. Za Opatówkiem ruszył się trochę wiatr, który utrudniał jazdę. Chyba wchodzimy w taką porę roku, że deszcz albo wiatr będzie nieodzownym kompanem wyjazdów. Na tamie kilka fotek i dłuższy odpoczynek. Potem zjeżdżamy z drogi i jedziemy dookoła jeziora przez teren i dzikie plaże. Okolica piękna, żeby nie powiedzieć przepiękna. Świetne ścieżki, plaże i skarpy. Wszystko pół dzikie i nieopanowane przez człowieka. Praktycznie co chwila można by robić świetne zdjęcia. Objeżdżamy tak mniej więcej połowę jeziora, potem wbijamy już na drogi asfaltowe i już spokojnie dojeżdżamy do Warty z drugiej strony jeziora. Tam odpoczynek i czas na drogę do domu. Kierujemy się bokami do Błaszek i potem do Kalisza przez okoliczne wioski. Unikamy głównych dróg żeby jechało się przyjemniej. Docieramy do Kalisza od strony Szałe. Jak zwykle kawa na stacji, mały odpoczynek i ruszamy w ostatni odcinek do domu. Dojeżdżamy około 19.00, cały wyjazd trwał 12,5 godziny. Dostaliśmy ostro po tyłku i przyznaję się bez bicia, że jestem wykończony. Najbardziej bolą kolana i dupa od siodełka :) Daliśmy razem z Miłoszem rade i jestem dumny z naszego wyczynu. Rekord trasy na ten rok chyba na razie nie do pobicia. Wyprawa się udała, jestem bardzo zadowolony, szczęśliwy i zachwycony terenami w Jeziorsku. Kiedyś na pewno tam wrócę.


Takie ścieżki rowerowe są w Kaliszu © tomstar

Odpoczynek w Opatówku © tomstar

Na rynku w Koźminku © tomstar

Koźminek © tomstar

Przejazd przez tamę w Jeziorsku © tomstar

Tablica informacyjna na prakingu przy tamie © tomstar

Granica województwa, Łódzkie - trzecie do kolekcji © tomstar

Odpoczynek na środku tamy © tomstar

Zdobyliśmy Jeziorsko © tomstar

Widok na tamę © tomstar

Rzeka Warta z drugiej strony tamy © tomstar

Teren dookoła jeziora © tomstar

Zjazd na jednej ze ścieżek © tomstar

Skarpa przy jeziorze © tomstar

Piękne widoczki © tomstar

Cały w trawie :) © tomstar

Na jednej z dzikich plaż © tomstar

Przecudowne miejsca © tomstar

Mała zatoczka utworzona z kamieni © tomstar

Widoków ciąg dalszy © tomstar

Trafiliśmy za konie na wybiegu przy plaży © tomstar

Miłosz nakarmił chyba wszystkie konie :) © tomstar

Odpoczynek w Warcie © tomstar

Na tamie na Szałe w Kaliszu © tomstar

Kawa na stacji w Kaliszu © tomstar