-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
Z BAKĄ|
Dystans całkowity: | 25638.50 km (w terenie 8.00 km; 0.03%) |
Czas w ruchu: | 963:48 |
Średnia prędkość: | 26.60 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
Suma podjazdów: | 123268 m |
Suma kalorii: | 504528 kcal |
Liczba aktywności: | 240 |
Średnio na aktywność: | 106.83 km i 4h 00m |
Więcej statystyk |
- DST 60.00km
- Czas 02:29
- VAVG 24.16km/h
- VMAX 67.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1189kcal
- Podjazdy 1290m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Pologne Amatorów - Bukowina Tatrzańska 09.08.2019
Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 09.08.2019 | Komentarze 0
Przyjechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej na Tour de Pologne Amatorów. Czekałem na ten dzień od bardzo dawna. Zapisałem się jeszcze zimą i nie mogłem się doczekać. W końcu przyszedł ten dzień. Wyjechaliśmy z Baką w czwartek po pracy i o 22 byliśmy w Bukowinie. Przygotowaliśmy wszystko na rano i o 24 poszliśmy spać. Pobudka o 5 rano, ponieważ nie mamy odebranych pakietów i wszystko musimy załatwić od rana. Lecimy do biura zawodów, pobieramy pakiety i lecimy na start. Tam około godzinki czekania. O 7:30 start. Grupy puszczane były co 2 minuty po około 200 osób. Wystartowaliśmy w czwartej grupie. Na początek więcej zjazdów niż podjazdów. Średnia prędkość oscyluje nam w okolicach 30km/h. Na początku najadłem się trochę strachu, ale to moja wina amatora. Na pierwszym poważnym zjeździe hamowałem tylko tyłem i przednie koło wpadło mi w masakryczne wibracje. Prawie się wywaliłem. Zatrzymałem się w obawie, że coś się uszkodziło, ale było ok i pojechałem dalej. Od teraz hamowałem równocześnie przodem i tyłem i wszystko było ok. Weryfikacja nadeszła na pierwszej ścianie Harnaś. Dojechałem do połowy i musiałem zejść z roweru. Nie dałem rady jej podjechać. To była rzeźnia. Na szczycie wskoczyliśmy na rowery i polecieliśmy dalej. Teraz leci się już dobrze. Podjazdy nie są takie straszne i dajemy zrobić wszystkie. Kolejna weryfikacja nadeszła na ścianie Bukovina. Tam podjazd ma 1km i podobno w najgorszym miejscu ma 25%. Kawałek podjechaliśmy, jednak musieliśmy się poddać. Doszliśmy do wypłaszczenia i na szczyt do premii górskiej dojechaliśmy już na rowerach. I teraz czekało nas najgorsze, masakryczny zjazd, problemem nie była stromizna tylko beznadziejna jakość asfaltu. Same dziury. Rowerem rzucało, tracił on przyczepność, było to bardzo niebezpieczne. Ale udało nam się go zjechać. Ostatni podjazd przed metą już nie taki straszny i dojeżdżamy do mety razem po 2,5 godzinie. Góry zweryfikowały i oddzieliły kolarzy od amatorów. Niestety ciężko się przygotować na takie podjazdy u nas w Wielkopolsce, gdzie wszędzie płasko jak stół. Ale każdy kolarz powinien zaliczyć góry. Jutro jedziemy już turystycznie w trasę po okolicy. Po zakończeniu wyścigu poszliśmy coś zjeść i pojechaliśmy znowu na ścianę Harnaś kibicować zawodowcom. Obejrzeliśmy dwa podjazdy i wróciliśmy na most 5 km przed metą. Porobiliśmy troszkę zdjęć i wróciliśmy do hotelu zebrać siły na jutro.
Po odebraniu pakietu © tomstar7
Rower gotowy do startu © tomstar
Przed startem selfik © tomstar
Baka przed startem © tomstar
Przed startem © tomstar7
Dojazd do mety © tomstar
Na jednym z podjazdów © tomstar
Zjazd © tomstar
Widok na start © tomstar
Ściana Bukowina © tomstar
Finał ściany Bukowina © tomstar
Widok na metę © tomstar
Meta © tomstar
Na mecie Tour de Pologne © tomstar
Druga runda na Harnasiu - ucieczka © tomstar7
Podjeżdżają pod Harnasia 2 © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia 3 © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia © tomstar
Podjeżdżają pod Harnasia © tomstar
Zwycięzca etapu na ostatnim podjeździe na Harnasia © tomstar
Ostatnie kolemtry przed metą © tomstar7
Przelatują do mety © tomstar
Pan strażak powiedział, że możemy tędy sobie zjechać © tomstar
Widoczek na potok © tomstar
Widoczek z Harnasia © tomstar
Baka zdobył dwa bidony © tomstar
Szosa i widoczek © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|, ZAWODY|, GÓRY|
- DST 211.59km
- Czas 07:55
- VAVG 26.73km/h
- VMAX 49.90km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 4100kcal
- Podjazdy 923m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Porządna dwusetka
Sobota, 20 lipca 2019 · dodano: 20.07.2019 | Komentarze 0
Zapowiada nam się piękna sobota. Cieplutko, zero wiatru i deszczu. Nie mogliśmy sobie odmówić takiego dnia na wyjazd i to wyjazd nie byle jaki, bo mierzymy w 200km. Planujemy pojechać w stronę Kobylej Góry. Trasa dowolna, mamy parę opcji, ale ostatecznie decydujemy się na drogę przez Milicz. Prowadzi Baka. Startujemy o 7 rano. Lecimy na Dobrzycę i Boczkami na Krotoszyn. Tam mała pauza na rynku, kilka fotek i lecimy dalej. Potem ładnymi terenami w stronę Milicza. Tutaj przelatujemy przez jeziora piękną groblą, na której zrobiona jest ścieżka. Tam też pstrykamy kilka fotek. Potem dalej bokami w stronę Międzyborza. Tereny są tutaj piękne niestety drogi już gorsze i czasem nie można cieszyć się z widoczków, bo trzeba uważać na dziury. Ale i tak cieszymy się okolicą. W Międzyborzu wbijamy na stację żeby zjeść parówę i napić się radlerka. Obmyślamy tez jak dalej pojedziemy. Padł pomysł na 250km, ale całe szczęście się opamiętaliśmy. Stwierdziliśmy, że dziś 200km wystarczy. I ostatecznie okazało się, że dobrze zrobiliśmy. Z Międzyborza jedziemy na Kobylą Górę, jednak omijamy ją bokiem i kierujemy się na Ostrzeszów. Tam chcemy zrobić pauzę, jednak miasto tak samo rozkopane jak Pleszew i gdzie by się nie chciało wjechać tam zamknięta droga. Jedziemy więc dalej i pauzę robimy dopiero w Mikstacie. Zrobiło się już bardzo gorąco. Tak więc na rynku znowu bezalkoholowy radlerek. Z Mikstatu są świetne drogi, ładne górki i widoki. Robimy jeszcze małe kółeczko i od strony Lewkowa lecimy na Raszków. Tam jeszcze ostatnia, mała pauza żeby doładować cukier w postaci coca coli. Teraz już prosto do domu. Wyszło ładne 210km, na dziś wystarczy. Dobrze, że nie pojechaliśmy na 250, bo pod koniec byliśmy już zmęczeni. Zrobiła nam się ładna wycieczka.
Pauza w Krotoszynie © tomstar
Fontanna w Krotoszynie © tomstar
Widoczek © tomstar
Widoczek na jeziorach Milickich © tomstar
Rowerki na grobli © tomstar
Kolejny widoczek w Miliczu © tomstar
Pauza w Międzyborzu © tomstar
Radlerek na stacji © tomstar
Pauza w Mikstacie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, Z BAKĄ|
- DST 72.00km
- Czas 02:34
- VAVG 28.05km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 1405kcal
- Podjazdy 312m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojna rozjazdówka
Czwartek, 18 lipca 2019 · dodano: 18.07.2019 | Komentarze 0
Na dziś umawiam się z Baką. Wylatujemy razem na spokojną rozjazdówkę. Ostatnie dwa wyjazdy to szybkie treningi, więc dziś tylko rozciągamy nogi. Lecimy sobie standardem na Dobrzycę potem na Jarocin. Tam mieliśmy zakręcić w stronę domu, ale w ostatniej chwili postanowiliśmy, że pojedziemy jeszcze na Żerków. Za Żerkowem robimy małą pauzę i potem już bez przerwy do domu. Spokojnie i bez spiny, a i tak wyszła dobra średnia.
Na pauzie © tomstar
Kategoria Z BAKĄ|, |50-100KM|
- DST 112.00km
- Czas 03:41
- VAVG 30.41km/h
- VMAX 48.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2163kcal
- Podjazdy 409m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Mocny trening
Sobota, 13 lipca 2019 · dodano: 13.07.2019 | Komentarze 0
Umawiam się z Baką na 8. Robię poprawkę po wczorajszej stówie. Mamy nadal świetną pogodę, więc trzeba to wykorzystać. Po wczorajszym wyjeździe czuję się bardzo dobrze, więc nie ma co się oszczędzać. Ma u nas przejść burza koło 11, więc postanawiamy z Baką zrobić szybką stówkę. Robimy kółeczko na Zagórów. Wylatujemy z miasta od razu na dużej prędkości i tak jakoś ładnie trzyma nam się średnia 29km/h. Trzymamy to tempo. Przed Zagórowem postanawiamy troszkę przycisnąć żeby zbliżyć się do 30km/h. Robimy zmiany co 5 minut i pierwszy trzyma prędkość ponad 33km/h. Przelatujemy przez Zagórów i bokami lecimy dalej. Za Zagórowem malutka pauza żeby rozciągnąć nogi i od razu dzida dalej. Teraz lecimy już na spokojnie, ale staramy się utrzymać 30km/h. Kawałek przez Gizałkami zatrzymujemy się jeszcze na chwilę pod sklepem żeby się napić. Teraz już prosta droga do domu. Za Grabem, na 15km przed domem znowu wbijamy na szybszy bieg i ciśniemy tak do domu. Niechcący zrobił nam się mocny, dobry trening. Czuję się świetnie i cieszę się, że po wczorajszej stówie dzisiejsza weszła tak łatwo.
Trasa © tomstar
Trasa © tomstar
Trasa © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 33.71km
- Czas 01:35
- VAVG 21.29km/h
- VMAX 43.70km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 662kcal
- Podjazdy 205m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza szosa Kondzia
Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 07.07.2019 | Komentarze 0
Kondziu, kumpel ze szkoły, kupił sobie w ostatnim tygodniu szosę. Już od dawna chorował na kolarzówkę i w końcu nadszedł ten czas żeby kupić maszynę. Wybór padł na Vento 3.0. Dla niego w zupełności wystarczająca szosa i w rozsądnym budżecie. Skoczyliśmy do pobliskiego sklepu, a dziś znaleźliśmy czas żeby rower przetrzeć i zrobić pierwsze kilometry. Jest to Kondzia pierwsza szosa, więc musiał oswoić się z rowerem, pozycją i innym sposobem jazdy. Pojechaliśmy na małe 30km, w zupełności wystarczy żeby poznać rower. Powolutku i spokojnie żeby zobaczyć jak chodzą przerzutki, jaka pozycja będzie optymalna. Mocno też dziś wieje, więc nie ma co rzucać się na większe wyjazdy. Rozjazdówka zrobiona, szosa ochrzczona :)
Dobra ekipa © tomstar
Maszyny na postoju © tomstar
- DST 101.88km
- Czas 03:58
- VAVG 25.68km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 2002kcal
- Podjazdy 491m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojna stówka
Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 0
Dziś plan na spokojny wyjazd. Wczoraj do późna męski grill z Fifą, więc nie chciało mi się za bardzo wstawać. Ale umówiłem się z Baką na 8 więc wstałem o 7, ogarnąłem się i wyjechaliśmy. Po analizie zaplanowaliśmy pojechać znowu na Borek. Mamy wiatr na wschód, więc teraz polecimy pod wiatr, a potem z wiatrem. Modyfikujemy trochę trasę, żeby nie było za nudno. Lecimy spokojnie, średnia raczej słaba, ale jakoś nam się dzisiaj nie śpieszy. W Borku wjeżdżamy na stację żeby zjeść parówę i napić się kawy. Potem wracamy przez Jarocin i boczkami do domu. Po drodze jeszcze mała pauza na zdjęcie. Mała, spokojna stówka zaliczona.
Pauza na powrocie za Jarocinem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 101.31km
- Czas 03:43
- VAVG 27.26km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 1959kcal
- Podjazdy 533m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Test licznika Meilan M1
Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 29.06.2019 | Komentarze 3
W ostatnim czasie udało mi się nawiązać współpracę z kolejną
firmą. Jest to firma RevoltTech z Kluczborka. Są oni jedynym, oficjalnym
przedstawicielem produktów Meilan na Polskę. Produkty Meilan to osprzęt
rowerowy taki jak liczniki czy oświetlenie. Firma Meilan to Chiński producent.
W swojej ofercie mają bardzo ciekawy licznik rowerowy Meilan M1. Po
porozumieniu z RevoltTech otrzymałem jeden taki licznik aby go przetestować i
opisać.
W teście tym skupię się bardziej na użytkowych aspektach urządzenia, patrząc z punktu widzenia rowerzysty, który na co dzień korzysta z licznika. Nie skupiałem się tutaj na wielu funkcjach, które Meilan M1 posiada. Pełny opis możliwości licznika znajduje się na stronie BikeBoard i tam dowiemy się co producent deklaruje. Ja przetestowałem licznik pod swoim kontem i przydatności w normalnej, standardowej wycieczce po zróżnicowanym terenie i to jak licznik spisał się i jak działały jego funkcje.
Opakowanie, wygląd i elementy zestawu.
Licznik przyszedł do mnie w bardzo ładnym, zgrabnym, twardym pudełku. Pudełko jest kolorowe i opisane. W środku licznik oraz dodatkowy osprzęt. Dwa uchwyty, jeden na mostek, drugi to ramię na montaż przed kierownicą. Po za tym podkładki z gumy, opaski zaciskowe i kluczyk do przykręcenia uchwytów. Wszystko bardzo estetyczne. Uchwyty wyglądają na solidne i mocne. Sam licznik wykonany jest z plastiku z dużym 2,6 calowym wyświetlaczem.
Wyświetlacz
Wyświetlacz jest czarno-biały. Ma 2,6 cala. Posiada trójstopniowe podświetlenie. Na wyświetlaczu w trybie aktywności możemy wybrać dowolnie wiele parametrów, które podczas treningu są nam potrzebne. Pól tych jest 9. Gdy przyciskamy przycisk „+” na boku licznika powiększamy pola redukując ilość wyświetlanych o dolne wiersze. W największym powiększeniu na ekranie mamy trzy najważniejsze parametry. Wszystko to jest dowolnie edytowalne. W trakcie aktywności mamy główny wyświetlacz jak i drugi na którym znajduje się stan baterii, godzina, data i stan połączeń z GPS, bluetooth i dodatkowymi czujnikami. Według mnie wyświetlacz mógłby mieć lepszy kontrast czerni, ponieważ w mocnym słońcu litery są szare i czasami trzeba chwilę się przyjrzeć żeby odczytać parametry.
GPS
To co najważniejsze w tego typu urządzeniach, czyli jakość łapania i trzymania sygnału GPS. Według mnie jest on bardzo dobry. Sygnał łapany jest w przeciągu parunastu sekund. W niektórych przypadkach trwało to około minuty, ale nigdy dłużej. Po złapaniu sygnału GPS licznik automatycznie ustawił datę i godzinę. Przez 5 godzin jazdy przez miasta, wioski i lasy sygnał nigdy nie spadł poniżej dwóch kresek. Nigdy nie został zgubiony. A zapisywany ślad jest dość dokładny. Oczywiście zdarzają się małe zakłamania, ale z doświadczenia wiem, że każde urządzenie z GPS, nieważne jak dokładne, zapisuje trasę podobnie. W głębokim lesie GPS ma jednak małe problemy. Nie gubi sygnału, ale wskazania prędkości aktualnej są zakłamane. Skaczą pomiędzy dziwnie niskimi żeby za chwilę skoczyć na bardzo wysoką prędkość. Taka sytuacja zdarza się gdy wjedziemy w las, z dala od dróg. Na całe szczęście nie wpływa to znacząco na inne wskazania takie jak średnia prędkość czy dokładność zapisu trasy. Bardzo dobrze działa funkcja autopauzy. GPS reaguje bardzo szybko. Chwilę po zatrzymaniu wyskakuje pauza i praktycznie gdy ruszymy rowerem po przejechaniu metra czy dwóch już aktywność zostaje wznowiona.
Bateria.
Producent deklaruje 25 godzin pracy przy minimalnym podświetleniu. Według mnie podświetlenie w ciągu dnia nie jest wcale potrzebne. Przejechałem bez podświetlenia 5 godzin i zeszło 12 procent baterii. Tak więc spokojnie mogę potwierdzić, że licznik wytrzyma tyle ile deklaruje producent, a nawet więcej jeżeli nie korzystamy z podświetlenia. O żywotności baterii będzie można coś powiedzieć po długotrwałym użytkowaniu, może po roku.
Nawigacja i zapis trasy.
Licznik nie posiada wbudowanych map. Nawiguje się nim za pomocą aplikacji Komoot. Należy założyć tam konto, sparować licznik z telefonem i za pomocą telefonu nawigować trasę na ekranie licznika. Niestety wymaga to włączonego telefonu, GPS w telefonie i ciągły kontakt z licznikiem za pomocą bluetooth. Aplikacja Komoot w pełnej wersji jest płatna, ale przy zakupie licznika Meilan M1 otrzymujemy kod, który daje nam możliwość uzyskania bezpłatnego, pełnego dostępu do wszystkich funkcji aplikacji. Zapisaną aktywność można zrzucić przez połączenie się z telefonem lub za pomocą przewodu na komputer. Oba sposoby są bardzo szybkie i wygodne.
Test przeprowadziłem korzystając dla porównania z klasycznym, bezprzewodowym licznikiem Sigma BC 16.16, który pomiar zbiera z koła. Różnica w przejechanym dystansie to niespełna 1,6km. Pozostałe parametry takie jak czas jazdy, średnia prędkość, maksymalna prędkość czy temperatura na obu urządzeniach jest prawie taka sama. Nie zauważyłem rażących rozbieżności. Podczas testu złapał mnie także dość mocny deszcz i jechałem w nim przez ponad 20 kilometrów. Z licznikiem nic się nie stało, cały czas dobrze wskazywał parametry. W domu po wytarciu działa bez problemu. Także szczelność i odporność na wodę bardzo wysoka.
Podsumowanie
W dobie bardzo drogich, firmowych nawigacji zakup chińskiego produktu za prawie trzykrotnie mniej wydaje się ryzykowny. Można by powiedzieć, że płacimy za jakość, a chińskie produkty jakie są każdy wie. Ale tutaj jest dokładnie na odwrót. Licznik kosztuje zaledwie 500zł. Jakość sygnału GPS jest doskonały, zapis trasy idealny, dostajemy bardzo dobrą baterię i urządzenie pozwalające na świetny zapis naszego treningu. Może nie posiada on kolorowego i dotykowego wyświetlacza, ale wydaje mi się, że jest to zbędny gadżet. Ja oczekuje od urządzenia funkcjonalności i prostoty w użytkowaniu razem z szerokim zakresem możliwości. Licznik Meilan M1 daje nam to wszystko. Zadziwiające jest to, że za tak niską cenę można zakupić bardzo dobry licznik z GPS. Dodatkowo do licznika można zakupić szereg czujników takich jak czujnik kadencji, mocy czy tętna. Osobiście polecę ten licznik zaawansowanym amatorom, którzy czerpią przyjemność z jazdy. Ale zarówno też zawodowcom z troszkę mniejszym budżetem, bo otrzymają naprawdę urządzenie, które dokładnie zmierzy wszystkie niezbędne parametry dobrego treningu.
Dla zainteresowanych licznik można zakupić na stronie www.revolttech.pl
W teście tym skupię się bardziej na użytkowych aspektach urządzenia, patrząc z punktu widzenia rowerzysty, który na co dzień korzysta z licznika. Nie skupiałem się tutaj na wielu funkcjach, które Meilan M1 posiada. Pełny opis możliwości licznika znajduje się na stronie BikeBoard i tam dowiemy się co producent deklaruje. Ja przetestowałem licznik pod swoim kontem i przydatności w normalnej, standardowej wycieczce po zróżnicowanym terenie i to jak licznik spisał się i jak działały jego funkcje.
Opakowanie, wygląd i elementy zestawu.
Licznik przyszedł do mnie w bardzo ładnym, zgrabnym, twardym pudełku. Pudełko jest kolorowe i opisane. W środku licznik oraz dodatkowy osprzęt. Dwa uchwyty, jeden na mostek, drugi to ramię na montaż przed kierownicą. Po za tym podkładki z gumy, opaski zaciskowe i kluczyk do przykręcenia uchwytów. Wszystko bardzo estetyczne. Uchwyty wyglądają na solidne i mocne. Sam licznik wykonany jest z plastiku z dużym 2,6 calowym wyświetlaczem.
Wyświetlacz
Wyświetlacz jest czarno-biały. Ma 2,6 cala. Posiada trójstopniowe podświetlenie. Na wyświetlaczu w trybie aktywności możemy wybrać dowolnie wiele parametrów, które podczas treningu są nam potrzebne. Pól tych jest 9. Gdy przyciskamy przycisk „+” na boku licznika powiększamy pola redukując ilość wyświetlanych o dolne wiersze. W największym powiększeniu na ekranie mamy trzy najważniejsze parametry. Wszystko to jest dowolnie edytowalne. W trakcie aktywności mamy główny wyświetlacz jak i drugi na którym znajduje się stan baterii, godzina, data i stan połączeń z GPS, bluetooth i dodatkowymi czujnikami. Według mnie wyświetlacz mógłby mieć lepszy kontrast czerni, ponieważ w mocnym słońcu litery są szare i czasami trzeba chwilę się przyjrzeć żeby odczytać parametry.
GPS
To co najważniejsze w tego typu urządzeniach, czyli jakość łapania i trzymania sygnału GPS. Według mnie jest on bardzo dobry. Sygnał łapany jest w przeciągu parunastu sekund. W niektórych przypadkach trwało to około minuty, ale nigdy dłużej. Po złapaniu sygnału GPS licznik automatycznie ustawił datę i godzinę. Przez 5 godzin jazdy przez miasta, wioski i lasy sygnał nigdy nie spadł poniżej dwóch kresek. Nigdy nie został zgubiony. A zapisywany ślad jest dość dokładny. Oczywiście zdarzają się małe zakłamania, ale z doświadczenia wiem, że każde urządzenie z GPS, nieważne jak dokładne, zapisuje trasę podobnie. W głębokim lesie GPS ma jednak małe problemy. Nie gubi sygnału, ale wskazania prędkości aktualnej są zakłamane. Skaczą pomiędzy dziwnie niskimi żeby za chwilę skoczyć na bardzo wysoką prędkość. Taka sytuacja zdarza się gdy wjedziemy w las, z dala od dróg. Na całe szczęście nie wpływa to znacząco na inne wskazania takie jak średnia prędkość czy dokładność zapisu trasy. Bardzo dobrze działa funkcja autopauzy. GPS reaguje bardzo szybko. Chwilę po zatrzymaniu wyskakuje pauza i praktycznie gdy ruszymy rowerem po przejechaniu metra czy dwóch już aktywność zostaje wznowiona.
Bateria.
Producent deklaruje 25 godzin pracy przy minimalnym podświetleniu. Według mnie podświetlenie w ciągu dnia nie jest wcale potrzebne. Przejechałem bez podświetlenia 5 godzin i zeszło 12 procent baterii. Tak więc spokojnie mogę potwierdzić, że licznik wytrzyma tyle ile deklaruje producent, a nawet więcej jeżeli nie korzystamy z podświetlenia. O żywotności baterii będzie można coś powiedzieć po długotrwałym użytkowaniu, może po roku.
Nawigacja i zapis trasy.
Licznik nie posiada wbudowanych map. Nawiguje się nim za pomocą aplikacji Komoot. Należy założyć tam konto, sparować licznik z telefonem i za pomocą telefonu nawigować trasę na ekranie licznika. Niestety wymaga to włączonego telefonu, GPS w telefonie i ciągły kontakt z licznikiem za pomocą bluetooth. Aplikacja Komoot w pełnej wersji jest płatna, ale przy zakupie licznika Meilan M1 otrzymujemy kod, który daje nam możliwość uzyskania bezpłatnego, pełnego dostępu do wszystkich funkcji aplikacji. Zapisaną aktywność można zrzucić przez połączenie się z telefonem lub za pomocą przewodu na komputer. Oba sposoby są bardzo szybkie i wygodne.
Test przeprowadziłem korzystając dla porównania z klasycznym, bezprzewodowym licznikiem Sigma BC 16.16, który pomiar zbiera z koła. Różnica w przejechanym dystansie to niespełna 1,6km. Pozostałe parametry takie jak czas jazdy, średnia prędkość, maksymalna prędkość czy temperatura na obu urządzeniach jest prawie taka sama. Nie zauważyłem rażących rozbieżności. Podczas testu złapał mnie także dość mocny deszcz i jechałem w nim przez ponad 20 kilometrów. Z licznikiem nic się nie stało, cały czas dobrze wskazywał parametry. W domu po wytarciu działa bez problemu. Także szczelność i odporność na wodę bardzo wysoka.
Podsumowanie
W dobie bardzo drogich, firmowych nawigacji zakup chińskiego produktu za prawie trzykrotnie mniej wydaje się ryzykowny. Można by powiedzieć, że płacimy za jakość, a chińskie produkty jakie są każdy wie. Ale tutaj jest dokładnie na odwrót. Licznik kosztuje zaledwie 500zł. Jakość sygnału GPS jest doskonały, zapis trasy idealny, dostajemy bardzo dobrą baterię i urządzenie pozwalające na świetny zapis naszego treningu. Może nie posiada on kolorowego i dotykowego wyświetlacza, ale wydaje mi się, że jest to zbędny gadżet. Ja oczekuje od urządzenia funkcjonalności i prostoty w użytkowaniu razem z szerokim zakresem możliwości. Licznik Meilan M1 daje nam to wszystko. Zadziwiające jest to, że za tak niską cenę można zakupić bardzo dobry licznik z GPS. Dodatkowo do licznika można zakupić szereg czujników takich jak czujnik kadencji, mocy czy tętna. Osobiście polecę ten licznik zaawansowanym amatorom, którzy czerpią przyjemność z jazdy. Ale zarówno też zawodowcom z troszkę mniejszym budżetem, bo otrzymają naprawdę urządzenie, które dokładnie zmierzy wszystkie niezbędne parametry dobrego treningu.
Dla zainteresowanych licznik można zakupić na stronie www.revolttech.pl
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 109.68km
- Czas 04:08
- VAVG 26.54km/h
- VMAX 46.77km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 2150kcal
- Podjazdy 437m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Małą stówkę poproszę
Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 22.06.2019 | Komentarze 0
Strasznie mi się dziś nie chciało. Złapałem ostatnio lenia na wyjazdy. Ale wiem, że zawsze jak się ruszę to jedzie się fajnie. Także bez marudzenia na dziś szykuję wypad. Całe szczęście Baka też jedzie, więc mam motywację. Spotykamy się o 8 i lecimy na 100km. Kierujemy się na Koźminek. W tą stronę prowadzi Baka. Jedziemy boczkami, żeby nie było nudno. Fajne tereny i widoczki. Troszkę kluczymy i spokojnie dojeżdżamy do Koźminka od strony Murowańca. Jest tutaj bardzo ładne jeziorko, na którym robimy pauzę. Ale tylko chwilę i lecimy na rynek w Koźminku gdzie robimy dłuższą przerwę z radlerkiem. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i ruszyliśmy w drogę do domu. Teraz prowadzę ja i wracamy standardem przez Janków. Po drodze jeszcze mała pauza przy sklepie żeby uzupełnić energię. Czekolada i pepsi. Potem już prosto do domu. Mamy z wiatrem, dobrą drogę więc lecimy na maksa. W domu jestem nie dużą chwilę po 13.
Nad jeziorem Murowaniec © tomstar
Fontanna w Koźminku © tomstar
Pauza na rynku w Koźminku © tomstar
Radlerek musi być © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 128.59km
- Czas 05:04
- VAVG 25.38km/h
- VMAX 42.31km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2814kcal
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
A miałem już nie jeździć na nocki
Sobota, 8 czerwca 2019 · dodano: 08.06.2019 | Komentarze 2
Ale co poradzić jak nie ma czasu w dzień. Ten weekend mam akurat bardzo zajęty. Wypada nam 20 lat matury, więc postanowiliśmy się spotkać ze znajomymi z klasy. Tak więc w sobotę idziemy si ę bawić, a za to w niedziele komunię mam mój chrześniak. Oba dni wyleciały mi z kalendarza rowerowego. Tak więc od razu pojawił się pomysł żeby wyjechać na nockę w piątek. Baki nie trzeba było namawiać, bo też planował nockę. Tak więc umawiamy się na 21. Niestety nie udało mi się zdrzemnąć, więc jadę troszkę zmęczony. Postanowiliśmy pojechać do Dolska. Stamtąd Baka chce jechać dalej, bo planuje dziś zrobić 300km. Ja mierze tylko w 130km. Jedzie się bardzo dobrze. Jest ciepło i jadę na krótko. Mam ze sobą bluzę i drożdżówki. Wziąłem też Red Bulla. Robimy tylko jedna pauzę w Jarocinie żeby kupić baterię na stacji. Potem już bez przerwy do Dolska. Dojeżdżamy o 24:00. Tam robimy dłuższą pauzę. Ubieram bluzę, jemy coś i pijemy. Teraz się rozłączamy. Baka jedzie dalej, a ja wracam do domu. Lecę już prosto bez pauz, zatrzymałem się tylko na chwilę w Koźminie, żeby rozciągnąć nogi. Potem już strzała do domu. W domu jestem o 3 w nocy. Szybkie kąpanie i spać. Miałem już nie robić nocek, ale zapomniałem jakie to fajne. Dobry wyjazd zrobiony.
O godzinie 24:00 na rynku w Dolsku © tomstar
Giant Contend SL 2 © tomstar
Rynek w Dolsku © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, NOCNE WYPADY|
- DST 204.38km
- Czas 07:37
- VAVG 26.83km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 2385kcal
- Podjazdy 587m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza dwusetka w tym roku
Sobota, 1 czerwca 2019 · dodano: 01.06.2019 | Komentarze 0
Plan na dziś - pierwsza dwusetka w tym roku, no i w sumie pierwsza dwusetka na tej szosie. Pogoda jest super, nie wieje, ciepło, mam cały dzień wolny, więc nie może być inaczej jak duży, porządny wyjazd. Umawiam się z Baką na 8 rano. Trasę planuje Baka. Mamy jechać na północ, w stronę Ślesina. Baka prowadzi, bo jak to na niego przystało jedziemy jakimiś bokami i wioskami. Ale jedzie się super i bez problemów. Jest bardzo przyjemnie. Testuje dziś nowe wkładki do butów, ponieważ nie wiadomo czemu po pięciu latach nagle zaczęły mnie uwierać i drętwieje mi stopa. Może przez to, że są już dość mocno zużyte, a może przez lekką moją ingerencję w podeszwę. Nie zmienia to faktu, że musiałem coś wymyślić, bo nie chciałem kupować nowych butów. Wkładki spisały się super, stopa nie zdrętwiała, kolano nie boli. Tak więc zakup nowych butów odkładamy, ale chyba i tak w tym sezonie będę musiał kupić nową parę, bo obecne są już mocno ściuchrane. Pogoda mówi nam, że w Ślesinie około 11 ma przejść burza. Nie boimy się, bo do Ślesina mamy wjechać o 13. Jednak burza miała inne plany i dokładnie o 13 mocno lugnęło. Zabrakło nam raptem, kilometra do stacji żeby przeczekać burzę. Jednak nie jest źle, zmokliśmy tylko lekko. Na stacji jemy parówe i pijemy kawę oraz robimy czyszczenie rowerów z błota. Deszcz przestaje padać i bardzo szybko robi się sucho. Teraz wracamy już do domu. Zrobiło się bardzo gorąco i duszno. Robimy jeszcze małą pauzę na stacji w Lądzie. Pijemy radlerka i bez przerwy lecimy do domu. Dobry, mocny wyjazd.
Ładna droga za Stawiszynem © tomstar
Most na starym mieście w Koninie © tomstar
Warta w Koninie © tomstar
Widoczek za Licheniem © tomstar
Baka czyści rower © tomstar
Gdzieś w polach © tomstar
Trasa © tomstar
Radler na stacji © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, Z BAKĄ|