Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 68020.97 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.47 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z BAKĄ|

Dystans całkowity:28779.10 km (w terenie 8.00 km; 0.03%)
Czas w ruchu:1073:14
Średnia prędkość:26.82 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:131539 m
Suma kalorii:558310 kcal
Liczba aktywności:273
Średnio na aktywność:105.42 km i 3h 55m
Więcej statystyk
  • DST 156.23km
  • Czas 06:02
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 3101kcal
  • Podjazdy 752m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pojezierze Sławskie - dzień 2 - Żelazny Most

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Będąc w tych rejonach dwa lata temu w oko wpadło mi jedno miejsce - Żelazny Most. Widoczny z satelity, wygląda jak piękne jezioro, a jest to zbiornik pofloatacyjny zbierający odpady z wydobycia rudy żelaza. Zawsze chciałem zobaczyć to miejsce. Plan więc na dziś był oczywisty. Wyznaczamy trasę na Głogów i potem na Żelazny Most. Wstajemy chwilę po 7 rano. Od rana śniadanie, kawa i spokojne szykowanie. Wyruszamy o 9 i od raz kierujemy się na Głogów. Od rana trochę pada, ale po 8 już robi się sucho. Powietrze jest przyjemne, chmury zasłaniają słońce i nie jest za gorąco. W Głogowie wjeżdżamy na stare miasto i robimy przerwę. Rynek jest tutaj bardzo ładny, kamienice są przepiękne, a wokoło pełno ruin i zabytków. Potem kierujemy się już na Żelazny Most. Tereny za Głogowem są genialne. Pełno pagórków, ciekawych podjazdów i ładnych widoczków. Dużo też bocznych dróg, na których nie ma ruchu. Dojeżdżamy do Żelaznego Mostu, niestety nie ma możliwości zrobienia fajnego zdjęcia. Sam zbiornik otoczony jest wysokim wałem, na który jest zakaz wstępu. Objeżdżamy go przez pewien czas, a potem odbijamy na Polkowice. Drogi cały czas bardzo ładne. W Polkowicach robimy pauzę na stacji i potem już bokami kierujemy się na Nową Sól. Jadę dziś we wkładkach z moich normalnych, sportowych butów. I jedzie się super. Nic mnie nie boli, nic nie uwiera, palce nie drętwieją. Decyzja jest jedna - wkładki zaserwowane mi przez pana bikefittera idą do kosza. Nigdy w życiu nie miałem w butach tak złych i niewygodnych wkładek. Jestem zdziwiony, że tak mnie te wkładki uwierały. Podobno były ekstra-super dopasowane do mojej stopy. Reszta ustawień super. Jedzie się bardzo wygodnie, dupa nie boli, plecy nie bolą, nogi nie bolą. Dziś jedzie się o wiele lepiej niż wczoraj, mógłbym nawet powiedzieć, że idealnie. W Nowym Miasteczku trafiamy na otwartą budkę z fastfoodami. Naszła nas ochota na tortille. Robimy pauzę, jemy i pijemy. Potem już prosto na Nową Sól. Do bazy wracamy drogą, którą jechałem dwa lata temu. Prowadzi ona przez las, jest cicha i nie ma ruchu. O 17 jesteśmy na miejscu. Wyjazd fenomenalny. Jutro tylko mała stówa i wracamy do domu.

Droga na Głogów
Droga na Głogów © BakaYabashi
Rynek w Głogowie
Rynek w Głogowie © BakaYabashi
Kamienice na rynku w Głogowie
Kamienice na rynku w Głogowie © BakaYabashi
Chłopiec z procą w Głogowie
Chłopiec z procą w Głogowie © BakaYabashi
Na rynku w Głogowie
Na rynku w Głogowie © BakaYabashi
Zjazd za Głogowem
Zjazd za Głogowem © BakaYabashi
Baka jedzie podjazd za Głogowem
Baka jedzie podjazd za Głogowem © BakaYabashi
Widok na wały Żelaznego Mostu
Widok na wały Żelaznego Mostu © BakaYabashi
Widok na wały Żelaznego Mostu
Widok na wały Żelaznego Mostu © BakaYabashi
Most w Nowej Soli
Most w Nowej Soli © BakaYabashi
Droga do bazy
Droga do bazy © BakaYabashi

© BakaYabashi


  • DST 166.00km
  • Czas 06:28
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 3080kcal
  • Podjazdy 777m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pojezierze Sławskie - dzień 1 - Zielona Góra

Piątek, 14 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Zupełnie przypadkowo zrobiło mi się trzy dni wolnego na koniec tygodnia. Postanowiłem wykorzystać to na ostatni wypad na rowerek. Na szybko znalazłem nocleg w okolicach Sławy. Byłem tu dwa lata temu i bardzo mi się podobało. Świetne tereny, dobre drogi, górki i lasy. Bez problemu na wyjazd namówiłem Bakę. Wyjeżdżamy w piętek o 5 rano. Na miejsce zajeżdżamy chwilę po 8. Szykujemy się, zostawiamy auto i lecimy w trasę. Mamy plan pojechać do Zielonej Góry i potem, robiąc boczki, wrócić przez Nową Sól do bazy. Wczoraj byłem tez na bikefittingu w Poznaniu i dziś jest idealny dzień na testy jak zmiany w ustawieniach wpłyną na jakość jazdy. Lecimy najpierw na Zielona Górę. Przeprawiamy się promem w miejscowości Przewóz. Potem bokami omijamy Zieloną Górę i jedziemy na dół w stronę Kożuchowa. Po drodze walczę z wkładkami do butów. Na fittingu dostałem nowe, które podobno dopasują się do mojej stopy, jednak ciężko im to idzie. W prawej nodze czuję ucisk na śródstopiu. Niestety w trakcie jazdy nie poprawia się na tyle, żebym stwierdził, że jest dobrze. Nie jest to ucisk dokuczliwy, który sprawia ból, ale taki bardziej denerwujący, jakby coś wpadło do buta. Na jutro postanowiłem włożyć normalne wkładki z butów biegowych i zobaczyć jak się będzie jechać. Gdy dojechaliśmy do Kożuchowa przypadkowo znajdujemy ścieżkę rowerową. Szybka analiza i sprawdzamy, że prowadzi ona aż do samej Nowej Soli i potem dalej aż do Konotopu. Postanawiamy pojechać tą ścieżką. Ścieżka jest świetna, prowadzi starym wiaduktem kolejowym prze lasy i pola. Gdy ścieżka dojeżdża do Odry naszym oczom ukazał się wielki, stary most kolejowy przez który przeprowadzony jest przejazd. Miejscówka świetna, zatrzymujemy się i robimy zdjęcia. Potem już prosto do Konotopu i potem przez Sławę do bazy. Pogodę mieliśmy dziś świetną, było ciepło, ale na całe szczęście przez cały dzień niebo zasłaniały chmury. Chwilami troszkę pokropiło. Wyszedł nam ładny dystans. Z plusów, muszę powiedzieć, że jedzie się na prawdę dobrze. Jakby nie przejmować się wkładką wszystko inne było super. Nie bolą mnie nogi, plecy ani ręce. Na nowym siodle dobrze się siedzi, a to mnie nie uwiera ani nie ciśnie. Mam nadzieję, że jutro z nowymi wkładkami będzie już wszystko super. Po powrocie zjedliśmy ciepły obiad w restauracji, wypiliśmy piwko i czas na odpoczynek.

Taka oto nawzę miał ośrodek, w którym spaliśmy
Taka oto nazwę miał ośrodek, w którym spaliśmy © BakaYabashi
Przeprawa promowa przez Odrę
Przeprawa promowa przez Odrę © BakaYabashi
Droga przez las
Droga przez las © BakaYabas
Pauza za Zieloną Górą
Pauza za Zieloną Górą © BakaYabashi
Jedziemy
Jedziemy © BakaYabashi
Jadę ścieżką pod górę
Jadę ścieżką pod górę © BakaYabashi
Kościół po drodze
Kościół po drodze © BakaYabashi
Na rynku w Kożuchowie
Na rynku w Kożuchowie © BakaYabashi
Na rynku w Kożuchowie
Na rynku w Kożuchowie © BakaYabashi
Ładne zdjęcia wymagają poświęceń
Ładne zdjęcia wymagają poświęceń © BakaYabashi
Odra w Nowej Soli
Odra w Nowej Soli © BakaYabashi
Ścieżka rowerowa poprowadzona przez stary most kolejowy
Ścieżka rowerowa poprowadzona przez stary most kolejowy © BakaYabashi
Na moście
Na moście © BakaYabashi
Stary wiadukt po drodze
Stary wiadukt po drodze © BakaYabashi
Wieczorne jezioro Tarnowskie Duże
Wieczorne jezioro Tarnowskie Duże © BakaYabashi


  • DST 100.90km
  • Czas 03:37
  • VAVG 27.90km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2008kcal
  • Podjazdy 351m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rekord dystansu rocznego

Niedziela, 9 sierpnia 2020 · dodano: 09.08.2020 | Komentarze 0

Dziś kolejna mała, szybka stówka od rana. Dziś też ma być jeszcze cieplej niż wczoraj. Wiaterek mamy bardzo słaby na zachód więc mamy tak na prawdę wolną rękę gdzie pojechać. Nie chce znowu jechać do Koźminka więc lecimy na bocznym do Odolanowa. Standardowa trasa i pauza na stacji w Odolanowie. Potem nawrotka i do domu. Robi się bardzo gorąco i nie ma co przeciągać, trzeba wracać do domu, bo jazda w takim upale nie będzie przyjemna. Dziś też pobiłem swój rekord rocznego dystansu. W zeszłym roku miałem bardzo dobry sezon i przejechałem 6423km, a dziś mam już 6505km, a jest dopiero początek sierpnia. Mocno mierzę zatem w 8000km, ale wszystko będzie uzależnione od pogody i czasu. Może się uda.

Baka jedzie
Baka jedzie © tomstar
Pauza na parówe w Odolanowie
Pauza na parówe w Odolanowie © tomstar
Pauza w standardowym miejscu nad jeziorkiem za Odolanowe
Pauza w standardowym miejscu nad jeziorkiem za Odolanowe © tomstar


  • DST 102.69km
  • Czas 03:44
  • VAVG 27.51km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 2044kcal
  • Podjazdy 401m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koźminek bokami

Sobota, 8 sierpnia 2020 · dodano: 08.08.2020 | Komentarze 0

Zapowiada nam się na prawdę upalna pogoda. Lubię jak jest ciepło, ale czasem jest po prostu za parno i źle się wtedy jeździ. Umawiamy się z Baką na 7 rano. Chyba o tej godzinie wystarczy, nie ma co się szarpać i wyjeżdżać o 6 lub wcześniej. I tak nas upał dopadnie. Jedziemy na spokojne 100km w stronę Koźminka. Baka trochę zmęczony, a ja testuje buty i nie chcę też robić za dużego dystansu żeby w razie dyskomfortu nie męczyć się na trasie. Tym razem wybieramy inną drogę niż zawsze. Nie można kręcić cały czas tymi samymi trasami. Dojeżdżamy do Koźminka od drugiej strony. Na rynku robimy pauzę i jemy parówę. Mały odpoczynek i wracamy do domu. Wiatr jest dziś prawie nieodczuwalny i jedzie się bardzo dobrze. A co najważniejsze noga mi nie drętwieje. Nie bolą mnie plecy ani ręce, a przede wszystkim kolana. Cały czas zwracam uwagę i kontroluję czy wszystko jest ok. Wydaje mi się, że jest bardzo dobrze i chyba zmiana pozycji klamek przy wymianie osprzętu dobrze wpłynęła na pozycję i dzięki temu stopa mi nie drętwieje. Bardzo się z tego powodu cieszę i wydaje mi się, że nie będę musiał jechać na bikefitting. Jeszcze jutro stówa dla potwierdzenia czy wszystko jest ok. Jestem dobrej myśli.


Parówa na rynku w Koźminku
Parówa na rynku w Koźminku © tomstar
Buciki w których nie drętwieje noga :)
Buciki w których nie drętwieje noga :) © tomstar
Na rynku w Koźminku
Na rynku w Koźminku © tomstar


  • DST 201.94km
  • Czas 07:32
  • VAVG 26.81km/h
  • VMAX 63.30km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 4057kcal
  • Podjazdy 877m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwusetka z przygodami

Sobota, 25 lipca 2020 · dodano: 25.07.2020 | Komentarze 0

Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie 200km. Nie może być sezonu żebym nie wyjechał na 200. W końcu przyszedł czas, mamy bardzo dobre warunki, nie za ciepło, nie ma wiatru, trzeba jechać. Umawiamy się z Baką na 7 rano. Mamy lecieć na Gostyń i potem kółeczkiem przez Dolsk do domu. Jedziemy na Dobrzycę i potem robimy boczki żeby dojechać do Gostynia. Pierwszą pauzę robimy w Borku. Odpoczywamy chwilę na rynku i lecimy na Potarzycę. Z Potarzycy do Gostynia. Tam robimy pauzę na stacji żeby coś zjeść. Potem objeżdżamy Gostyń, nie chcemy lecieć przez miasto, bo jest duży ruch. Teraz już wbijamy na boczne drogi żeby objechać jezioro Cichowo. Zawijaskami dojeżdżamy do Mościszek i tam niespodzianka. Skończył nam się asfalt. Dwie różne mapy wskazywały, że będzie tam droga. Co prawda jest, ale tylko utwardzona. Wysypany lekki żwirek i dobrze ubity. Postanowiliśmy przejechać. Jeździliśmy już po gorszych dziurach i wszystko było ok. Odcinek bez asfaltu miał około 2km. Przejechaliśmy. Gdy znowu wróciliśmy na asfalt zatrzymaliśmy się żeby zweryfikować trasę. I wtedy okazało się, że mam z tyłu flaka. Jednak oponka nie dała rady. Nie byłoby w tym nic strasznego gdybyśmy mieli dętkę i pompkę. Ale pechowo dziś żaden z nas nic nie zabrał. Nie ma co rozpaczać. Jest 12:20 i 10km do Śremu. Szybkie wyszukiwanie w googlach i znaleźliśmy sklep rowerowy w Śremie. Szybki telefon i Baka rusza z kopyta żeby kupić wszystko co potrzeba. Ja zostaję na przystanku i czekam. W międzyczasie ściągnąłem koło i oponę i przygotowałem wszystko do zmiany dętki. Baka zdążył, wszystko kupił i wrócił. Wymiana trwała może 10 minut. Gdy ruszyliśmy śmialiśmy się ze swojej głupoty. Jak można wyjechać na tak duży dystans bez sprzętu? Mamy nauczkę na przyszłość, aż za bardzo zaufałem swoim oponom. Już teraz nie wyjadę bez zapasowej dętki i pompki. Straciliśmy 1,5h. Ale nie jest źle mamy czas i chęci więc spokojnie jedziemy dalej. Teraz lecimy do Dolska, tam piwko na stacji i lecimy na Książ Wielkopolski. Z Książa jest świetna droga więc nadrabiamy trochę na średniej. Potem Żerków. Tam pauza na rynku i już bez przerwy do domu. Mimo wszystko wyjazd super, generalnie nic złego się nie stało i sprawnie sobie z problemem poradziliśmy. W sumie to pierwsza moja pana na szosie, pierwsza przez dwa lata. Pierwsza dwustówka w tym roku zaliczona.


Rynek w Borku
Rynek w Borku © tomstar
Ścieżka dookoła Gostynia
Ścieżka dookoła Gostynia © tomstar
Przejazd pod starym wiaduktem kolejowym za Gostyniem
Przejazd pod starym wiaduktem kolejowym za Gostyniem © tomstar
Piękny widok za Gostyniem
Piękny widok za Gostyniem © tomstar
Baka kurde skończył się asfalt. Jedziemy? Jedziemy, po gorszych dziurach jeżdziliśmy. Przejedziemy.
Baka, kurde skończył się asfalt. Jedziemy? Jedziemy, po gorszych dziurach jeździliśmy. Przejedziemy. © tomstar
...ups. No nie przejechaliśmy, a ja nie mam zapasowej dętki ;)
...ups. No nie przejechaliśmy, a ja nie mam zapasowej dętki ;) © tomstar
Na rynku w Dolsku
Na rynku w Dolsku © tomstar
Widoczek za Dolskiem
Widoczek za Dolskiem © tomstar
Rynek w Książu Wielkopolskim
Rynek w Książu Wielkopolskim © tomstar


  • DST 106.40km
  • Czas 03:42
  • VAVG 28.76km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2139kcal
  • Podjazdy 387m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyczny Koźminek

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 19.07.2020 | Komentarze 0

Miałem dziś jechać sam, ale wczoraj wieczorem odezwał się Baka i umówiliśmy się na wspólną stówkę. Nie kombinujemy jedziemy tak jak sobie zaplanowałem na standardową trasę do Koźminka. Wyruszamy o 7 rano, bo wczoraj słońce grzało niemiłosiernie i chciałem dziś tego uniknąć. Na szczęście dziś na niebie jest trochę chmur i słońce tak nie praży. Lecimy spokojnie boczkami na Koźminek. Robimy jedną pauzę po drodze, a potem na rynku dłuższą przerwę żeby odpocząć i się napić piwka. Potem już prosto do domu. Lecimy na Stawiszyn i potem ulubioną, szybką trasą do Pleszewa. Pod koniec trochę pocisnęliśmy i podbiliśmy troszkę średnią. Dobrze, że dziś nie było tak gorąco. Czułem się o wiele lepiej niż wczoraj. Duchota mi jednak nie służy. A jutro koniec urlopu i trzeba wracać do pracy.


Droga na Koźminek
Droga na Koźminek © tomstar
Fontanna w Koźminku
Fontanna w Koźminku © tomstar
Pauza na rynku w Koźminku
Pauza na rynku w Koźminku © tomstar


  • DST 102.70km
  • Czas 04:34
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2067kcal
  • Podjazdy 1490m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 4

Sobota, 11 lipca 2020 · dodano: 11.07.2020 | Komentarze 0

Pogoda spłatała nam dziś figla i zmodyfikowała całkowicie plany. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że około 14 nad nasz rejon nadciągnie burza i będzie padać praktycznie do wieczora. Mamy jednak parę godzin od rana. Burza ma przyjść z zachodu, więc lecimy na wschód. Taki był plan, ale teraz przynajmniej mamy pewność gdzie jechać i jak zaplanować trasę. Chcemy objechać jezioro Czorsztyńskie. Jest tam świetna ścieżka, a jeżeli złapie nas deszcz jak będziemy już wracać nie będzie takiej tragedii. Wstajemy o 6 rano, szybkie szykowanie i o 6:50 siedzimy już na rowerach. Jedziemy drogą, którą znamy z poprzedniego roku. Najpierw kierujemy się na Trybsz żeby potem małym kółeczkiem dojechać do ścieżki rowerowej w Dursztynie. Prowadzi ona prawie pod same jezioro Czorsztyńskie. Po drodze robimy kilka fotek. Miejsce jest świetne, ścieżka prowadzi przez pola, nie ma tutaj żadnego ruchu, cisza i spokój. Potem już mała pauza na tamie w Niedzicy i tam wbijamy na Velo Dunajec. W zeszłym roku też tędy jechaliśmy, ale niestety połowa ścieżki nie była jeszcze ukończona. W tym roku wszystko jest już gotowe, wszędzie asfalt, postoje, kładki i mostki. Po drodze robimy kilka zdjęć i w Dębnie odbijamy z Velo Dunajec na Trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Niestety oznakowanie jest bardzo słabe i pojechaliśmy w stronę Nowego Targu i musieliśmy zawrócić. Wbijamy w końcu na ścieżkę wokół jeziora. Jest ona fantastyczna. Ciągnie się praktycznie przy samej wodzie. Po drodze pełno postojów i świetnych widoczków. Trasa ciągnie się zawijasami wzdłuż brzegu. Po drodze nawet mijamy bar i plażę. Na prawdę mam wrażenie, że najlepsza trasa jaką jechałem. W Czorsztynie ścieżka się kończy. Przed nami jeden konkretny podjazd i potem świetny zjazd do Sromowce Wyżne. Potem zawracamy do Niedzicy. Do domu lecimy już prosto drogą, nie kombinujemy i cały czas ciśniemy. Nie chcemy ryzykować, że złapie nas deszcz. Udaje się. Dojeżdżamy do domu suchą nogą. Zdecydowanie dzisiejszy wyjazd był najlepszy.

Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.



Ścieżka Pętla Spiska
Ścieżka Pętla Spiska © tomstar
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej.
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej. © BakaYabashi
Na ścieżce
Na ścieżce © tomstar
Na horyzoncie górska wioska.
Na horyzoncie górska wioska. © BakaYabashi
Velo Dunajec
Velo Dunajec © tomstar
Rowerek podziwia widoki
Rowerek podziwia widoki © tomstar
Jezioro Czorsztyńkie
Jezioro Czorsztyńkie © tomstar
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn © tomstar
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty.
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty. © BakaYabashi
Jedna z wielu kładek na trasie
Jedna z wielu kładek na trasie © tomstar
Widok z tamy na jezioro
Widok z tamy na jezioro © tomstar
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego © tomstar
Przerywnik na trasie
Przerywnik na trasie © tomstar
Wodospad
Wodospad © tomstar
Rowerek pozuje na tle jeziora
Rowerek pozuje na tle jeziora © tomstar
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem.
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem. © BakaYabashi


  • DST 133.80km
  • Czas 06:24
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2690kcal
  • Podjazdy 2050m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 3

Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0

Na dziś zaplanowany mamy najtrudniejszy etap. Chcemy zrobić najdłuższy dystans, ma nie być chmur, mocne słońce, gorąco i wiatr w porywach nawet do 90km/h. Wstajemy około 7 rano. Jak zwykle śniadanie, kawa i szykowanie. Wyjeżdżamy o 9. Jedziemy w dół od naszego hotelu, żeby podjechać do Gliczarowa dość konkretnym podjazdem. Potem długa droga z dół aż do Szaflar. Świetnie się tu zjeżdża, nie jest zbyt stromo, asfalt jest świetny i nie ma mocnych zakrętów. Potem chwilę jedziemy Szlakiem wokół Tatr tak jak wczoraj. Tym razem jednak nie wjeżdżamy na ścieżkę tylko lecimy dalej na Rabę Wyżną. Mamy tutaj super zawijasy, na przemian lasy i pola. Podjazdy też są łagodniejsze. Kierujemy się na Rabkę Zdrój. Tam wjeżdżamy na mały plac przy dworcu PKP. Robimy pauzę i lecimy dalej. Teraz dużym kółkiem lecimy na Jordanów i Spytkowice. Niestety nie jest tutaj ani za ciekawie, ani za ładnie. Po za tym bardzo duży ruch praktycznie na każdej z bocznych dróg. Chcemy jak najszybciej stąd odjechać. Wracamy tak samo przez Rabę Wyżną tylko tym razem odbijamy w stronę Harkabuz. Czeka nas tutaj podjazd o długości 4,5 km. Przy takiej wysokiej temperaturze i mocnym bocznym wietrze podjazd jest dość ciężki. Na szczycie robimy mała pauzę i lecimy dalej. W Bukowinie-Osiedle wbijamy na fantastyczne boczne drogi. Szerokie na jedno auto, asfaltowe dróżki ciągną się zawijasami przez pola i pomiędzy pojedynczymi domami. Po prawej stronie mamy przepiękny widok na całe Tatry. Dookoła nas pola, cisza, spokój. Mógłbym w takim miejscu mieszkać. Jedziemy dalej w stronę Ludźmierza. Tam robimy ostatnią pauzę pod sklepem, uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Teraz kierujemy się na Szaflary tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Między nami, a domem oddzielają nas dwa podjazdy. Najpierw jeden ze Szaflar, krótszy i łagodniejszy. Ale potem mamy 7 kilometrów pod górę. Średnio 6%, czasami trochę więcej. Powoli i mozolnie podjeżdżamy bez przerwy. Dopiero na górze zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie Bace jak podjeżdża. Teraz już prosto do domu. Jesteśmy trochę zmęczeni. Wyjazd rzeczywiście okazał się bardzo wymagający. Pogoda nie pomagała. Także w nagrodę na wieczór zamówiliśmy pizze i mamy zimne piwko. Jutro ostatni dzień. Niestety popołudniu ma przejść burza, może uda nam się przejechać zaplanowaną trasę.

Widok na Tatry z Gliczarowa
Widok na Tatry z Gliczarowa © tomstar
Rynek w Rabce Zdrój
Rynek w Rabce Zdrój © tomstar
Pauza na rynku w Rabce
Pauza na rynku w Rabce © tomstar
Mala ciśnie pod górkę.
Mala ciśnie pod górkę. © BakaYabashi
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną © tomstar
Piękny widok na całe Tatry
Piękny widok na całe Tatry © tomstar
Znowu podjazd.
Znowu podjazd. © BakaYabashi
Baka podjeżdża
Baka podjeżdża © tomstar


  • DST 121.20km
  • Czas 05:31
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2436kcal
  • Podjazdy 1580m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 2

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0

Dziś rozpoczynamy drugi dzień, dzień właściwy, bo wczoraj było tylko przetarcie. Od dziś trasy planuje Baka. Chciałem żebyśmy pojechali na Słowację, więc tak Baka wyznaczył trasę. Wstaliśmy dziś na spokojnie o 8. Zjedliśmy śniadanie, kawa i szykowanie do wyjazdu. Wyjeżdżamy paręnaście minut po 9. Kierujemy się do Centrum Bukowiny, a potem świetnym, długim zjazdem lecimy w stronę Szaflar. Tam chcemy wbić się na Szlak dookoła Tatr. Ta ścieżka ma nas zaprowadzić aż na Słowację. Na początku mamy dość duży ruch samochodowy, musimy też przeciąć Zakopiankę. Ale całe szczęście musimy nią jechać tylko kilkaset metrów. Potem już ścieżka rowerowa. Ścieżka jest fantastyczna. Cisza, spokój, droga przez łąki i pola. Mija nas wielu rowerzystów. Po drodze zbudowane są mosty nad rzekami i liczne punkty postojowe. Kierujemy się na Trstenę. Ścieżka ma nas zaprowadzić praktycznie na sam rynek miasta. Po drodze robimy kilka pauz, bo widoczki są fantastyczne. Spokojnie dojeżdżamy do Trsteny. Tam na rynku robimy małą pauzę. Analizując mapy postanowiliśmy jeszcze odbić nad jezioro Oravskie. Mamy do niego bardzo blisko i szkoda żeby tam nie pojechać. Robimy kółeczko i dojeżdżamy do tamy. Tam kolejna pauza, kilka fotek i wracamy tą samą drogą. Potem tak samo ścieżką wracamy prawie pod granicę Polski, ale przy ostatnim punkcie postojowym po stronie Słowackiej odbijamy do pobliskiej wioski żeby granicę przekroczyć normalną drogą i skierować się na Zakopane. Boczkami kierujemy się w stronę Zakopanego. Po drodze zrobiliśmy większą pauzę pod sklepem żeby uzupełnić zapasy. Teraz przed nami podjazd pod Gubałówkę. Podjazd jest dość długi i wymagający. Na Gubałówce straszny ruch i klimat odpustu kościelnego. Ciężko przejechać między ludźmi, który w ogóle nie zwracają uwagi na rowery i chodzą całą szerokością drogi. W końcu udaje nam się uwolnić i skierować się w stronę Poronina. Tam wbijamy znowu na Ścieżkę wokół Tatr i dojeżdżamy do Białego Dunajca. Tutaj skręcamy w stronę Gliczarowa Górnego żeby wrócić do Bukowiny. Tutaj mamy długi i trudny podjazd. Ma on 5 kilometrów długości i na początku ma 20%, a potem do samego Gliczarowa Górnego nie odpuszcza i cały czas nachylenie jest powyżej 10%. Gdy podjeżdżamy widzimy po lewej ścianę Bukovina. Potem już nawrotka w Bukowinie Tatrzańskiej i zjazd do domu. Troszkę obawiałem się tego wyjazdu, ale był on o wiele bardziej przemyślany i spokojny w porównaniu z wczorajszym. Nie wyciągnął tak z nas sił i był o wiele przyjemniejszy mimo dwa razy dłuższego dystansu. Teraz odpoczynek, kolacja i szykowanie głowy i nóg na jutro.


Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu
Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu © tomstar
Mala na moście.
Mala na moście. © BakaYabashi
Baka robi focie na ścieżce
Baka robi focie na ścieżce © tomstar
Kolejny most na ścieżce
Kolejny most na ścieżce © tomstar
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry © tomstar
Widok przed Trsteną
Widok przed Trsteną © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Widok na jezioro Oravskie
Widok na jezioro Oravskie © tomstar
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki...
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki... © BakaYabashi
Na granicy polsko-slowackiej
Na granicy polsko-słowackiej © tomstar
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska.
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska. © BakaYabashi
Widok z Gubałówki na Tatry
Widok z Gubałówki na Tatry © tomstar
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :)
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :) © BakaYabashi


  • DST 69.27km
  • Czas 03:17
  • VAVG 21.10km/h
  • VMAX 66.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1392kcal
  • Podjazdy 1450m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 1

Środa, 8 lipca 2020 · dodano: 08.07.2020 | Komentarze 0

Wróciłem w góry. Tym razem z Baką. W ten weekend miał się odbyć Tour de Pologne Amatorów, ale niestety z powodu epidemii i te zawody zostały odwołane. Ale nocleg mamy opłacony, urlop zaplanowany więc szkoda zmarnować wolne dni. Więc nic nie odwołujemy i postanawiamy razem z Baką wykorzystać te pięć dni na pojeżdżenie po najwyższych górach w Polsce. Umawiamy się na 6 rano. Pakuje wszystko, rower wędruje na dach i jadę po Bakę. Trasa do Bukowiny Tatrzańskiej zajmuje nam niespełna 5 godzin. Rozkładamy się w hotelu i szykujemy rowery. Chcemy jeszcze dziś wykorzystać dzień na przepalenie nóg i przyzwyczajenie organizmu do podjazdów. Jedziemy na pałę, nie planujemy trasy, co wyjdzie to wyjdzie. Ja chciałem pojechać tylko na Harnasie i na świeżo spróbować go znowu podjechać. Niestety i tym razem się nie udaje. Ten podjazd jest jeszcze dla nas za mocny. Ja się poddałem i podprowadziłem rower, a Baka dojechał na szczyt na trzy razy. Brakuje nam jeszcze techniki. Potem robimy kółeczko i wracamy do Bukowiny żeby odbić potem w stronę Szaflar. Na początku nie jedzie mi się zbyt dobrze, tak jakoś brakuje mocy, ale z każdym kilometrem nogi rozjeżdżają się coraz bardziej. Do Szaflar mamy zjazd i potem wbijamy na trasę TdP. W Białym Dunajcu robimy przerwę i jedziemy dalej. Okazało się, że jesteśmy blisko drugiej ścianki na Gliczarowie, czyli ściany Bukovina. Przegłosowałem nas i postanowiliśmy, że i ją dziś spróbujemy podjechać. Niestety te ściany są dla mnie jeszcze za mocne. Musiałem najgorszy kawałek podprowadzić rower, jest tutaj 23%. Gdy się troszkę wypłaszczyło podjechałem resztę. Ale Baka dał radę, podjechał na raz całą ścianę. Jest moc. Potem już prosto pojechaliśmy do Bukowiny. Na dziś wystarczy. Od jutra planujemy już robić po 100km dziennie. Tak dziś odpoczynek i szykujemy się na jutro.


Tatry
Tatry © tomstar
W tle Tatry
W tle Tatry © tomstar
Biały Dunajec
Biały Dunajec © tomstar
Tutaj jedna z paru kilkunasto procentowych górek.
Tutaj jedna z paru kilkunastoprocentowych górek. © BakaYabashi
Mala na podjeździe.
Mala na podjeździe. © BakaYabashi
Ściana Bukovina, ja się poddałem, a Baka jedzie dalej
Ściana Bukovina, ja się poddałem, a Baka jedzie dalej © tomstar
Kończę podjazd pod ściankę Bukovina
Kończę podjazd pod ściankę Bukovina © tomstar
Baka podjechał Ścianę Bukovina
Baka podjechał Ścianę Bukovina © tomstar