-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info

Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 64794.50 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.34 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR













Moje rowery


Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień13 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Styczeń1 - 0
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
Z BAKĄ|
Dystans całkowity: | 27012.99 km (w terenie 8.00 km; 0.03%) |
Czas w ruchu: | 1012:39 |
Średnia prędkość: | 26.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
Suma podjazdów: | 126900 m |
Suma kalorii: | 528312 kcal |
Liczba aktywności: | 257 |
Średnio na aktywność: | 105.11 km i 3h 56m |
Więcej statystyk |
- DST 102.70km
- Czas 04:34
- VAVG 22.49km/h
- VMAX 60.90km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2067kcal
- Podjazdy 1490m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry - dzień 4
Sobota, 11 lipca 2020 · dodano: 11.07.2020 | Komentarze 0
Pogoda spłatała nam dziś figla i zmodyfikowała całkowicie plany. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że około 14 nad nasz rejon nadciągnie burza i będzie padać praktycznie do wieczora. Mamy jednak parę godzin od rana. Burza ma przyjść z zachodu, więc lecimy na wschód. Taki był plan, ale teraz przynajmniej mamy pewność gdzie jechać i jak zaplanować trasę. Chcemy objechać jezioro Czorsztyńskie. Jest tam świetna ścieżka, a jeżeli złapie nas deszcz jak będziemy już wracać nie będzie takiej tragedii. Wstajemy o 6 rano, szybkie szykowanie i o 6:50 siedzimy już na rowerach. Jedziemy drogą, którą znamy z poprzedniego roku. Najpierw kierujemy się na Trybsz żeby potem małym kółeczkiem dojechać do ścieżki rowerowej w Dursztynie. Prowadzi ona prawie pod same jezioro Czorsztyńskie. Po drodze robimy kilka fotek. Miejsce jest świetne, ścieżka prowadzi przez pola, nie ma tutaj żadnego ruchu, cisza i spokój. Potem już mała pauza na tamie w Niedzicy i tam wbijamy na Velo Dunajec. W zeszłym roku też tędy jechaliśmy, ale niestety połowa ścieżki nie była jeszcze ukończona. W tym roku wszystko jest już gotowe, wszędzie asfalt, postoje, kładki i mostki. Po drodze robimy kilka zdjęć i w Dębnie odbijamy z Velo Dunajec na Trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Niestety oznakowanie jest bardzo słabe i pojechaliśmy w stronę Nowego Targu i musieliśmy zawrócić. Wbijamy w końcu na ścieżkę wokół jeziora. Jest ona fantastyczna. Ciągnie się praktycznie przy samej wodzie. Po drodze pełno postojów i świetnych widoczków. Trasa ciągnie się zawijasami wzdłuż brzegu. Po drodze nawet mijamy bar i plażę. Na prawdę mam wrażenie, że najlepsza trasa jaką jechałem. W Czorsztynie ścieżka się kończy. Przed nami jeden konkretny podjazd i potem świetny zjazd do Sromowce Wyżne. Potem zawracamy do Niedzicy. Do domu lecimy już prosto drogą, nie kombinujemy i cały czas ciśniemy. Nie chcemy ryzykować, że złapie nas deszcz. Udaje się. Dojeżdżamy do domu suchą nogą. Zdecydowanie dzisiejszy wyjazd był najlepszy.
Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.
Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.

Ścieżka Pętla Spiska © tomstar

Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej. © BakaYabashi

Na ścieżce © tomstar

Na horyzoncie górska wioska. © BakaYabashi

Velo Dunajec © tomstar

Rowerek podziwia widoki © tomstar

Jezioro Czorsztyńkie © tomstar

Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn © tomstar

Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty. © BakaYabashi

Jedna z wielu kładek na trasie © tomstar

Widok z tamy na jezioro © tomstar

Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego © tomstar

Przerywnik na trasie © tomstar

Wodospad © tomstar

Rowerek pozuje na tle jeziora © tomstar

Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem. © BakaYabashi
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 133.80km
- Czas 06:24
- VAVG 20.91km/h
- VMAX 68.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 2690kcal
- Podjazdy 2050m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry - dzień 3
Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0
Na dziś zaplanowany mamy najtrudniejszy etap. Chcemy zrobić najdłuższy dystans, ma nie być chmur, mocne słońce, gorąco i wiatr w porywach nawet do 90km/h. Wstajemy około 7 rano. Jak zwykle śniadanie, kawa i szykowanie. Wyjeżdżamy o 9. Jedziemy w dół od naszego hotelu, żeby podjechać do Gliczarowa dość konkretnym podjazdem. Potem długa droga z dół aż do Szaflar. Świetnie się tu zjeżdża, nie jest zbyt stromo, asfalt jest świetny i nie ma mocnych zakrętów. Potem chwilę jedziemy Szlakiem wokół Tatr tak jak wczoraj. Tym razem jednak nie wjeżdżamy na ścieżkę tylko lecimy dalej na Rabę Wyżną. Mamy tutaj super zawijasy, na przemian lasy i pola. Podjazdy też są łagodniejsze. Kierujemy się na Rabkę Zdrój. Tam wjeżdżamy na mały plac przy dworcu PKP. Robimy pauzę i lecimy dalej. Teraz dużym kółkiem lecimy na Jordanów i Spytkowice. Niestety nie jest tutaj ani za ciekawie, ani za ładnie. Po za tym bardzo duży ruch praktycznie na każdej z bocznych dróg. Chcemy jak najszybciej stąd odjechać. Wracamy tak samo przez Rabę Wyżną tylko tym razem odbijamy w stronę Harkabuz. Czeka nas tutaj podjazd o długości 4,5 km. Przy takiej wysokiej temperaturze i mocnym bocznym wietrze podjazd jest dość ciężki. Na szczycie robimy mała pauzę i lecimy dalej. W Bukowinie-Osiedle wbijamy na fantastyczne boczne drogi. Szerokie na jedno auto, asfaltowe dróżki ciągną się zawijasami przez pola i pomiędzy pojedynczymi domami. Po prawej stronie mamy przepiękny widok na całe Tatry. Dookoła nas pola, cisza, spokój. Mógłbym w takim miejscu mieszkać. Jedziemy dalej w stronę Ludźmierza. Tam robimy ostatnią pauzę pod sklepem, uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Teraz kierujemy się na Szaflary tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Między nami, a domem oddzielają nas dwa podjazdy. Najpierw jeden ze Szaflar, krótszy i łagodniejszy. Ale potem mamy 7 kilometrów pod górę. Średnio 6%, czasami trochę więcej. Powoli i mozolnie podjeżdżamy bez przerwy. Dopiero na górze zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie Bace jak podjeżdża. Teraz już prosto do domu. Jesteśmy trochę zmęczeni. Wyjazd rzeczywiście okazał się bardzo wymagający. Pogoda nie pomagała. Także w nagrodę na wieczór zamówiliśmy pizze i mamy zimne piwko. Jutro ostatni dzień. Niestety popołudniu ma przejść burza, może uda nam się przejechać zaplanowaną trasę.

Widok na Tatry z Gliczarowa © tomstar

Rynek w Rabce Zdrój © tomstar

Pauza na rynku w Rabce © tomstar

Mala ciśnie pod górkę. © BakaYabashi

Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną © tomstar

Piękny widok na całe Tatry © tomstar

Znowu podjazd. © BakaYabashi

Baka podjeżdża © tomstar
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 121.20km
- Czas 05:31
- VAVG 21.97km/h
- VMAX 66.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2436kcal
- Podjazdy 1580m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry - dzień 2
Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0
Dziś rozpoczynamy drugi dzień, dzień właściwy, bo wczoraj było tylko przetarcie. Od dziś trasy planuje Baka. Chciałem żebyśmy pojechali na Słowację, więc tak Baka wyznaczył trasę. Wstaliśmy dziś na spokojnie o 8. Zjedliśmy śniadanie, kawa i szykowanie do wyjazdu. Wyjeżdżamy paręnaście minut po 9. Kierujemy się do Centrum Bukowiny, a potem świetnym, długim zjazdem lecimy w stronę Szaflar. Tam chcemy wbić się na Szlak dookoła Tatr. Ta ścieżka ma nas zaprowadzić aż na Słowację. Na początku mamy dość duży ruch samochodowy, musimy też przeciąć Zakopiankę. Ale całe szczęście musimy nią jechać tylko kilkaset metrów. Potem już ścieżka rowerowa. Ścieżka jest fantastyczna. Cisza, spokój, droga przez łąki i pola. Mija nas wielu rowerzystów. Po drodze zbudowane są mosty nad rzekami i liczne punkty postojowe. Kierujemy się na Trstenę. Ścieżka ma nas zaprowadzić praktycznie na sam rynek miasta. Po drodze robimy kilka pauz, bo widoczki są fantastyczne. Spokojnie dojeżdżamy do Trsteny. Tam na rynku robimy małą pauzę. Analizując mapy postanowiliśmy jeszcze odbić nad jezioro Oravskie. Mamy do niego bardzo blisko i szkoda żeby tam nie pojechać. Robimy kółeczko i dojeżdżamy do tamy. Tam kolejna pauza, kilka fotek i wracamy tą samą drogą. Potem tak samo ścieżką wracamy prawie pod granicę Polski, ale przy ostatnim punkcie postojowym po stronie Słowackiej odbijamy do pobliskiej wioski żeby granicę przekroczyć normalną drogą i skierować się na Zakopane. Boczkami kierujemy się w stronę Zakopanego. Po drodze zrobiliśmy większą pauzę pod sklepem żeby uzupełnić zapasy. Teraz przed nami podjazd pod Gubałówkę. Podjazd jest dość długi i wymagający. Na Gubałówce straszny ruch i klimat odpustu kościelnego. Ciężko przejechać między ludźmi, który w ogóle nie zwracają uwagi na rowery i chodzą całą szerokością drogi. W końcu udaje nam się uwolnić i skierować się w stronę Poronina. Tam wbijamy znowu na Ścieżkę wokół Tatr i dojeżdżamy do Białego Dunajca. Tutaj skręcamy w stronę Gliczarowa Górnego żeby wrócić do Bukowiny. Tutaj mamy długi i trudny podjazd. Ma on 5 kilometrów długości i na początku ma 20%, a potem do samego Gliczarowa Górnego nie odpuszcza i cały czas nachylenie jest powyżej 10%. Gdy podjeżdżamy widzimy po lewej ścianę Bukovina. Potem już nawrotka w Bukowinie Tatrzańskiej i zjazd do domu. Troszkę obawiałem się tego wyjazdu, ale był on o wiele bardziej przemyślany i spokojny w porównaniu z wczorajszym. Nie wyciągnął tak z nas sił i był o wiele przyjemniejszy mimo dwa razy dłuższego dystansu. Teraz odpoczynek, kolacja i szykowanie głowy i nóg na jutro.

Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu © tomstar

Mala na moście. © BakaYabashi

Baka robi focie na ścieżce © tomstar

Kolejny most na ścieżce © tomstar

Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry © tomstar

Widok przed Trsteną © tomstar

Na rynku w Trstenie © tomstar

Na rynku w Trstenie © tomstar

Widok na jezioro Oravskie © tomstar

Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki... © BakaYabashi

Na granicy polsko-słowackiej © tomstar

W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska. © BakaYabashi

Widok z Gubałówki na Tatry © tomstar

Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :) © BakaYabashi
Kategoria GÓRY|, POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 69.27km
- Czas 03:17
- VAVG 21.10km/h
- VMAX 66.20km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1392kcal
- Podjazdy 1450m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Tatry - dzień 1
Środa, 8 lipca 2020 · dodano: 08.07.2020 | Komentarze 0
Wróciłem w góry. Tym razem z Baką. W ten weekend miał się odbyć Tour de Pologne Amatorów, ale niestety z powodu epidemii i te zawody zostały odwołane. Ale nocleg mamy opłacony, urlop zaplanowany więc szkoda zmarnować wolne dni. Więc nic nie odwołujemy i postanawiamy razem z Baką wykorzystać te pięć dni na pojeżdżenie po najwyższych górach w Polsce. Umawiamy się na 6 rano. Pakuje wszystko, rower wędruje na dach i jadę po Bakę. Trasa do Bukowiny Tatrzańskiej zajmuje nam niespełna 5 godzin. Rozkładamy się w hotelu i szykujemy rowery. Chcemy jeszcze dziś wykorzystać dzień na przepalenie nóg i przyzwyczajenie organizmu do podjazdów. Jedziemy na pałę, nie planujemy trasy, co wyjdzie to wyjdzie. Ja chciałem pojechać tylko na Harnasie i na świeżo spróbować go znowu podjechać. Niestety i tym razem się nie udaje. Ten podjazd jest jeszcze dla nas za mocny. Ja się poddałem i podprowadziłem rower, a Baka dojechał na szczyt na trzy razy. Brakuje nam jeszcze techniki. Potem robimy kółeczko i wracamy do Bukowiny żeby odbić potem w stronę Szaflar. Na początku nie jedzie mi się zbyt dobrze, tak jakoś brakuje mocy, ale z każdym kilometrem nogi rozjeżdżają się coraz bardziej. Do Szaflar mamy zjazd i potem wbijamy na trasę TdP. W Białym Dunajcu robimy przerwę i jedziemy dalej. Okazało się, że jesteśmy blisko drugiej ścianki na Gliczarowie, czyli ściany Bukovina. Przegłosowałem nas i postanowiliśmy, że i ją dziś spróbujemy podjechać. Niestety te ściany są dla mnie jeszcze za mocne. Musiałem najgorszy kawałek podprowadzić rower, jest tutaj 23%. Gdy się troszkę wypłaszczyło podjechałem resztę. Ale Baka dał radę, podjechał na raz całą ścianę. Jest moc. Potem już prosto pojechaliśmy do Bukowiny. Na dziś wystarczy. Od jutra planujemy już robić po 100km dziennie. Tak dziś odpoczynek i szykujemy się na jutro.

Tatry © tomstar

W tle Tatry © tomstar

Biały Dunajec © tomstar

Tutaj jedna z paru kilkunastoprocentowych górek. © BakaYabashi

Mala na podjeździe. © BakaYabashi

Ściana Bukovina, ja się poddałem, a Baka jedzie dalej © tomstar

Kończę podjazd pod ściankę Bukovina © tomstar

Baka podjechał Ścianę Bukovina © tomstar
Kategoria Z BAKĄ|, GÓRY|, |50-100KM|
- DST 57.00km
- Czas 01:47
- VAVG 31.96km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1120kcal
- Podjazdy 272m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Treningowo
Poniedziałek, 22 czerwca 2020 · dodano: 22.06.2020 | Komentarze 0
Tak na szybko po robocie. Połowa dystansu z Baką, reszta sam. Rozdzielamy się w Dobieszczyźnie, Baka leci na spokojne sto, ja duszę do domu na średnią 32km/h. Bez pauzy, na maxa. Trening wyszedł dobrze.
Jedziemy, a Baka trochę jakiś niewyraźny :) © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z BAKĄ|
- DST 124.40km
- Czas 04:28
- VAVG 27.85km/h
- VMAX 44.90km/h
- Temperatura 31.0°C
- Kalorie 2446kcal
- Podjazdy 637m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Nudno, nudno, nudno...
Sobota, 13 czerwca 2020 · dodano: 13.06.2020 | Komentarze 0
Powrót na rower gdy wraca się z gór jest zawsze bolesny i smutny. Po pięknych widoczkach, ciekawych trasach, podjazdach i znajdach czas na powrót do szarej rzeczywistości płaskiej Wielkopolski. Wracamy na proste drogi, pola i łąki, sporadycznie lasy. Znane wszystkie trasy na pamięć. I ten wiatr. Nie ma wyjazdu żeby nie zastanawiać się jak mocno i skąd dziś będzie wiać. I to ustalanie trasy pod wiatr, tak aby z wiatrem mieć do domu. W górach tego problemu nie ma. Tam wstawałem i po prostu jechałem, przed siebie, tam gdzie chciałem. Umówiłem się z Baką na 7 rano. Trasa jak zwykle standardowa. Dziś wiatr kazał nam jechać do Koźminka. Wiedziałem, że będzie gorąco, ale nie spodziewałem się, że aż tak bardzo. Z każdą godziną robi się coraz większa parówa. W południe termometr na liczniku pokazał 40 stopni w słońcu. Gdy się zatrzymywaliśmy od razu zalewał nas pot. Nie mogło być więc inaczej i w Koźminku przyszedł czas na zimnego radlerka. Potem nawrtoka do domu i w Stawiszynie kolejna pauza na piwko. Dziś nie ma innej możliwości, słońce jest zabójcze. Chwilę po 12 jesteśmy w domu. Terapia powrotu do nudy zaliczona. Całe szczęście za miesiąc wracam w góry :)

Krótka pauza w Kaliszu na banana © tomstar

Piwko w Koźminku © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 112.00km
- Czas 04:04
- VAVG 27.54km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 2199kcal
- Podjazdy 579m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Powiało, powiało
Niedziela, 31 maja 2020 · dodano: 31.05.2020 | Komentarze 0
Meteo pokazywało na dzisiaj dość mocny deszcz od rana. Miało padać już od 6 i co najmniej do 9. Nie planowaliśmy się wyjazdu, mieliśmy być tylko w kontakcie i obserwować pogodę. Wstałem rano, a tutaj pogoda całkiem ładna. Padało w nocy, ale jest na tyle ciepło i wieje, że wszystko wokół jest suche. Wyszło też słońce i zrobiło się na prawdę ciepło. Piszę więc do Baki, że jedziemy o 11. Wieje bardzo mocno, ale nie ma co marnować tak fajnego dnia. Trasę ustala Baka. Jedziemy ponownie na Zagórów, ponieważ wiatr cały czas jest z północy. Baka zmienił troszkę trasę w porównaniu do wczorajszego dnia. Kręcimy trochę w okolicy Zagórowa i potem zawracamy do domu. Wiatr na prawdę mocno wieje, ale nie jest jakoś dokuczliwy. Gdy lecimy do domu mamy już z wiatrem. Wykręcamy jeszcze na Dobieszczyznę i od Czermina wracamy do domu. Dobrze, że pojechaliśmy, bo pomimo mocnego wiatru wyszedł na prawdę przyjemny wyjazd. A już w czwartek powitam góry. W przyszły weekend miał się odbyć Majka Days, który niestety został odwołany. Jednak opłacony nocleg pozostał. Nie można tego zmarnować. Także zabieram rodzinkę i rower i jedziemy na tydzień w góry.

Rowerek na pauzie © tomstar

Piękny lasek po drodze © tomstar
Kategoria Z BAKĄ|, POWYŻEJ 100KM|
- DST 120.00km
- Czas 04:18
- VAVG 27.91km/h
- VMAX 46.70km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 2338kcal
- Podjazdy 568m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Od rana trochę zimno
Sobota, 30 maja 2020 · dodano: 30.05.2020 | Komentarze 0
Pogoda w ostatnich dniach znowu nie rozpieszczała. Jakoś ten maj nie jest za ciepły i bardzo deszczowy. W zeszłym roku było stanowczo lepiej. Dziś w reszcie ciepło i bez deszczu, wieje tylko trochę wiatr. Umawiamy się z Baką na 9 rano. Ja jadę do niego, bo chcemy porównać dystans na licznikach, chcę sprawdzić czy mam wprowadzony odpowiedni rozmiar koła. Od rana jest troszkę chłodno, ale na całe szczęści wychodzi słońce i z każdą chwilą robi się coraz cieplej. Robimy standardową stówkę przez Zagórów, ale na odwrót tak aby mieć z wiatrem do domu. Jedziemy spokojnie boczkami do Zagórowa. Za Zagórowem robimy małą pauzę. Potem, przed Pyzdrami postanawiamy sprawdzić jedną drogę. Wyglądała ładnie i zastanawialiśmy się dokąd prowadzi. Dzięki temu odkryliśmy ładny objazd z Pyzdr w stronę Zagórowa. Dzięki niemu nie będziemy musieli jeździć główną drogą gdzie jest duży ruch. Potem już standardem i z wiatrem wróciliśmy do domu.

Droga przez las © tomstar

Piękne niebo © tomstar

Rowerki na pauzie © tomstar

Widoczek © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 156.00km
- Czas 05:32
- VAVG 28.19km/h
- VMAX 47.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3041kcal
- Podjazdy 642m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Ładne, duże kółeczko
Piątek, 22 maja 2020 · dodano: 22.05.2020 | Komentarze 0
Jak zwykle cieszyłem się na weekend, bo pogoda robi się coraz lepsza, więc można wyjeżdżać na stówki. Jednak nie wyglądało to dobrze, wszystko wskazuje na to, że cały weekend ma padać. Całe szczęście mam parę nadgodzin do odebrania. Patrząc na meteo zobaczyłem, że piątek jest za to przepiękny. Ma całkowicie ustać wiatr, będzie ciepło i przyjemnie. Bez zastanowienia postanowiłem wykorzystać nadgodziny. Poszedłem do pracy tylko na trzy godziny i o 11 pojechałem do domu. Baka widząc jaka pogoda ma być w weekend zrobił to samo. Także odebrał nadgodziny i ostatecznie umówiliśmy się na wspólny wyjazd. Z tego względu, że jutro nigdzie nie pojedziemy dziś nie ma się co oszczędzać. Ustalam trasę na 150. Mam ochotę pojechać w stronę Pyzdr drogą przez przeprawę promową, a potem znanymi trasami na Zagórów. Ale dalej już w nowe tereny tam gdzie jeszcze nie jeździliśmy. Wieczorem sprawdziłem trasę, wszędzie jest asfalt i drogi wyglądają dobrze. Nie ciśniemy jakoś mocno, ale jedzie się dobrze. Zrobiliśmy małą pauzę przed Rychwałem, a potem w samym Rychwale na kawę i parówe. Potem już jechaliśmy bez przerwy do domu. Przejechaliśmy ładnymi, bocznymi drogami aż do samego Stawiszyna. Potem już standardem do domu. Od Stawiszyna pociskamy mocniej. Asfalt jest tutaj bardzo dobry i świetnie się leci. Podbiliśmy trochę średnią i wróciliśmy do domu o wiele szybciej niż przewidywaliśmy, bo jestem w domu już o 18. Świetny wyjazd i cieszę się, że udało mi się wykorzystać tak dobry dzień.

Czekając na prom © tomstar

Na promie © tomstar

Łódka przy promie © tomstar

Ładna dróżka przez las za Rychwałem © tomstar

Chmury © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 120.50km
- Czas 04:24
- VAVG 27.39km/h
- VMAX 56.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2328kcal
- Podjazdy 575m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Troszkę z wiatrem, troszkę z deszczem
Niedziela, 17 maja 2020 · dodano: 17.05.2020 | Komentarze 0
Wiatr nie przestaje wiać. Jest tak samo jak wczoraj, ale za to o wiele cieplej. Chmury też nie przykrywają szczelnie nieba, tylko co jakiś czas pozwalają przebić się słońcu. Wiatr nie jest już dla nas taki dokuczliwy jak kiedyś, dlatego wyjeżdżamy oczywiście na 100km. Ruszamy o 9. Wiatr mam wschodni, więc jedziemy na Dobrzycę, a potem kluczymy w okolicy Koźmina. Niestety naszła jakaś brzydka chmura, z której zaczęło kropić. Postanowiliśmy zmienić trasę i pojechać na Krotoszyn, tak żeby uciekać przed deszczem. Gdy zatrzymaliśmy się żeby ustalić trasę rozpadało się na dobre. Zastanawialiśmy się co robić. Czy zawrócić czy jechać w deszczu. Na całe szczęście pogoda okazała się łaskawa, bo mocny wiatr, po kilku minutach przegonił chmury i przestało padać. To rozwiązało problem. Mogliśmy wrócić na starą trasę i jechać dalej. Dobrze zrobiliśmy, bo znowu zrobiło się ciepło, osłabł trochę wiatr, a słońce świeciło już cały czas. Pokręciliśmy jeszcze po okolicy i skierowaliśmy się do domu. Teraz mamy z wiatrem i jedzie się na prawdę przyjemnie. Jeszcze małe dociśnięcie na drodze z Dobrzycy do Pleszewa i do domu.

Giant Contend SL 2 © tomstar

Selfik © tomstar

Droga © tomstar

Leśna droga © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|