-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
Wpisy archiwalne w kategorii
POWYŻEJ 100KM|
Dystans całkowity: | 26722.52 km (w terenie 100.00 km; 0.37%) |
Czas w ruchu: | 999:31 |
Średnia prędkość: | 26.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
Suma podjazdów: | 119726 m |
Suma kalorii: | 543819 kcal |
Liczba aktywności: | 234 |
Średnio na aktywność: | 114.20 km i 4h 16m |
Więcej statystyk |
- DST 112.00km
- Czas 03:41
- VAVG 30.41km/h
- VMAX 48.40km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2163kcal
- Podjazdy 409m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Mocny trening
Sobota, 13 lipca 2019 · dodano: 13.07.2019 | Komentarze 0
Umawiam się z Baką na 8. Robię poprawkę po wczorajszej stówie. Mamy nadal świetną pogodę, więc trzeba to wykorzystać. Po wczorajszym wyjeździe czuję się bardzo dobrze, więc nie ma co się oszczędzać. Ma u nas przejść burza koło 11, więc postanawiamy z Baką zrobić szybką stówkę. Robimy kółeczko na Zagórów. Wylatujemy z miasta od razu na dużej prędkości i tak jakoś ładnie trzyma nam się średnia 29km/h. Trzymamy to tempo. Przed Zagórowem postanawiamy troszkę przycisnąć żeby zbliżyć się do 30km/h. Robimy zmiany co 5 minut i pierwszy trzyma prędkość ponad 33km/h. Przelatujemy przez Zagórów i bokami lecimy dalej. Za Zagórowem malutka pauza żeby rozciągnąć nogi i od razu dzida dalej. Teraz lecimy już na spokojnie, ale staramy się utrzymać 30km/h. Kawałek przez Gizałkami zatrzymujemy się jeszcze na chwilę pod sklepem żeby się napić. Teraz już prosta droga do domu. Za Grabem, na 15km przed domem znowu wbijamy na szybszy bieg i ciśniemy tak do domu. Niechcący zrobił nam się mocny, dobry trening. Czuję się świetnie i cieszę się, że po wczorajszej stówie dzisiejsza weszła tak łatwo.
Trasa © tomstar
Trasa © tomstar
Trasa © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 106.04km
- Czas 03:52
- VAVG 27.42km/h
- VMAX 46.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2054kcal
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobra stówka z Dorotką
Piątek, 12 lipca 2019 · dodano: 12.07.2019 | Komentarze 0
Podczas wyjazdu do Kobylej Góry nie do końca zrealizowałem plan, który sobie założyłem. Czułem pewien niedosyt. Dlatego widząc na dziś znakomita pogodę nie mogłem odpuścić wyjazdu. Namówiłem żonę na wypad na 100km. Chciała jeszcze podczas urlopu wyjechać na taki dystans, więc nadarzyła się świetna okazja. Wyjeżdżamy o 8:30 i kierujemy się na Dobrzycę. Wiatr mamy dziś na północ, więc jedziemy do Odolanowa i potem z wiatrem do domu. Lecimy sobie ładnym asfaltem aż do Raszkowa, tam robimy sobie małą pauzę na rynku. Potem dalej bokami aż do Odolanowa. W Odolanowie śniadanie na stacji czyli standardowa parówa i kawa. Zdjęcie i jedziemy dalej. Teraz już boczkami do samego domu. Nie robimy pauzy, bo jedzie się świetnie, z wiatrem, więc nie ma co bez sensu się zatrzymywać. Spokojnie na 13 dojechaliśmy do domu. Udał nam się świetny wyjazd.
Pauza w Raszkowie © tomstar
Rowerki na pauzie © tomstar
Dorotka na pauzie w Odolanowie © tomstar
Śniadanie w Odolanowie © tomstar
Dorotka jedzie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z ŻONĄ|
- DST 143.45km
- Czas 05:45
- VAVG 24.95km/h
- VMAX 45.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 282kcal
- Podjazdy 994m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Kobyla Góra
Wtorek, 9 lipca 2019 · dodano: 10.07.2019 | Komentarze 0
Co roku we wakacje moja mama zabiera moją córę na wakacje do Kobylej Góry. Jest to idealna okazja żeby zrobić sobie ładną trasę z noclegiem i wrócić do domu. Zaplanowałem wyjazd na wtorek i powrót na środę. Niestety po pięknych, gorących dniach pogoda nam się popsuła i wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Nie lubię jednak przekładać planów, więc postanowiłem, że mimo wszystko pojadę. Na szczęście na wtorek nie zapowiadają deszczu, jednak jest bardzo silny wiatr. Ale tutaj znowu mam szczęście, bo wiatr mam cały czas z boku i z tyłu, a końcówka to wiatr całkowicie w plecy. Wyjeżdżam o 9 rano. Jadę na początek na Dobrzycę, a potem do Raszkowa. W Raszkowie robię pauzę na kawę i parówkę. Potem wykręcam na Odolanów. Tutaj odbijam z głównej drogi i kieruję się na Twardogórę. Po drodze wkręciłem jeszcze do zabytkowego pałacu myśliwskiego. Robię tam pauzę i kilka zdjęć i jadę dalej. Przed Twardogórą zaczęły się górki. Są tutaj bardzo ładne tereny i lasy. Niestety nie wszędzie mogę cieszyć się jazdą, bo drogi są tragiczne. W Twardogórze trafiłem na dwa długie odcinki drogi z kostki. Wytrzęsło mnie tam niemiłosiernie. Prawie jak na Paryż-Roubaix. Z Twardogóry do Sycowa czuję się jakbym jechał po tarce. Nie można się porządnie rozpędzić na zjazdach. Szkoda, bo można byłaby tutaj świetnie sobie potrenować. Przed Sycowem zaczynam tez odczuwać kolano. Dawno mnie nie bolało, więc jestem trochę zdziwiony i zły. Ból nasilił się na tyle, że w Sycowie poszukałem apteki i kupiłem sobie lód w sprayu. Trochę to pomogło, jednak ból cały czas odczuwałem. Z Sycowa wyjechałem w kierunku Domasłowa żeby dobić jeszcze parę kilometrów i potem zawróciłem w stronę Kobylej Góry. Na koniec musiałem jeszcze wjechać na szczyt. Tam także mała pauza i zdjęcia. Potem już do miasta do miejsca gdzie spały dziewczyny. Wieczorkiem odpoczynek, spacer na lody i spanko. Jutro czeka mnie trudny dzień, bo będę miał pod wiatr do domu, ma padać i martwi mnie kolano.
Pauza w Raszkowie © tomstar
Droga za Odolanowem © tomstar
Kierownica © tomstar
Pałac myśliwski © tomstar
Pałac myśliwski © tomstar
Pałac myśliwski © tomstar
Normalnie Paryż - Roubaix © tomstar
Droga z Twardogóry © tomstar
Na pauzie © tomstar
Pomnik na rynku w Sycowie © tomstar
Widok na drogę ekspresową S8 © tomstar
Droga do Kobylej Góry © tomstar
Na szczycie Góry Krzyża © tomstar
Widoczek © tomstar
Giant na szczycie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, SAMOTNIE|
- DST 101.88km
- Czas 03:58
- VAVG 25.68km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 2002kcal
- Podjazdy 491m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojna stówka
Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 06.07.2019 | Komentarze 0
Dziś plan na spokojny wyjazd. Wczoraj do późna męski grill z Fifą, więc nie chciało mi się za bardzo wstawać. Ale umówiłem się z Baką na 8 więc wstałem o 7, ogarnąłem się i wyjechaliśmy. Po analizie zaplanowaliśmy pojechać znowu na Borek. Mamy wiatr na wschód, więc teraz polecimy pod wiatr, a potem z wiatrem. Modyfikujemy trochę trasę, żeby nie było za nudno. Lecimy spokojnie, średnia raczej słaba, ale jakoś nam się dzisiaj nie śpieszy. W Borku wjeżdżamy na stację żeby zjeść parówę i napić się kawy. Potem wracamy przez Jarocin i boczkami do domu. Po drodze jeszcze mała pauza na zdjęcie. Mała, spokojna stówka zaliczona.
Pauza na powrocie za Jarocinem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 101.31km
- Czas 03:43
- VAVG 27.26km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 1959kcal
- Podjazdy 533m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Test licznika Meilan M1
Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 29.06.2019 | Komentarze 3
W ostatnim czasie udało mi się nawiązać współpracę z kolejną
firmą. Jest to firma RevoltTech z Kluczborka. Są oni jedynym, oficjalnym
przedstawicielem produktów Meilan na Polskę. Produkty Meilan to osprzęt
rowerowy taki jak liczniki czy oświetlenie. Firma Meilan to Chiński producent.
W swojej ofercie mają bardzo ciekawy licznik rowerowy Meilan M1. Po
porozumieniu z RevoltTech otrzymałem jeden taki licznik aby go przetestować i
opisać.
W teście tym skupię się bardziej na użytkowych aspektach urządzenia, patrząc z punktu widzenia rowerzysty, który na co dzień korzysta z licznika. Nie skupiałem się tutaj na wielu funkcjach, które Meilan M1 posiada. Pełny opis możliwości licznika znajduje się na stronie BikeBoard i tam dowiemy się co producent deklaruje. Ja przetestowałem licznik pod swoim kontem i przydatności w normalnej, standardowej wycieczce po zróżnicowanym terenie i to jak licznik spisał się i jak działały jego funkcje.
Opakowanie, wygląd i elementy zestawu.
Licznik przyszedł do mnie w bardzo ładnym, zgrabnym, twardym pudełku. Pudełko jest kolorowe i opisane. W środku licznik oraz dodatkowy osprzęt. Dwa uchwyty, jeden na mostek, drugi to ramię na montaż przed kierownicą. Po za tym podkładki z gumy, opaski zaciskowe i kluczyk do przykręcenia uchwytów. Wszystko bardzo estetyczne. Uchwyty wyglądają na solidne i mocne. Sam licznik wykonany jest z plastiku z dużym 2,6 calowym wyświetlaczem.
Wyświetlacz
Wyświetlacz jest czarno-biały. Ma 2,6 cala. Posiada trójstopniowe podświetlenie. Na wyświetlaczu w trybie aktywności możemy wybrać dowolnie wiele parametrów, które podczas treningu są nam potrzebne. Pól tych jest 9. Gdy przyciskamy przycisk „+” na boku licznika powiększamy pola redukując ilość wyświetlanych o dolne wiersze. W największym powiększeniu na ekranie mamy trzy najważniejsze parametry. Wszystko to jest dowolnie edytowalne. W trakcie aktywności mamy główny wyświetlacz jak i drugi na którym znajduje się stan baterii, godzina, data i stan połączeń z GPS, bluetooth i dodatkowymi czujnikami. Według mnie wyświetlacz mógłby mieć lepszy kontrast czerni, ponieważ w mocnym słońcu litery są szare i czasami trzeba chwilę się przyjrzeć żeby odczytać parametry.
GPS
To co najważniejsze w tego typu urządzeniach, czyli jakość łapania i trzymania sygnału GPS. Według mnie jest on bardzo dobry. Sygnał łapany jest w przeciągu parunastu sekund. W niektórych przypadkach trwało to około minuty, ale nigdy dłużej. Po złapaniu sygnału GPS licznik automatycznie ustawił datę i godzinę. Przez 5 godzin jazdy przez miasta, wioski i lasy sygnał nigdy nie spadł poniżej dwóch kresek. Nigdy nie został zgubiony. A zapisywany ślad jest dość dokładny. Oczywiście zdarzają się małe zakłamania, ale z doświadczenia wiem, że każde urządzenie z GPS, nieważne jak dokładne, zapisuje trasę podobnie. W głębokim lesie GPS ma jednak małe problemy. Nie gubi sygnału, ale wskazania prędkości aktualnej są zakłamane. Skaczą pomiędzy dziwnie niskimi żeby za chwilę skoczyć na bardzo wysoką prędkość. Taka sytuacja zdarza się gdy wjedziemy w las, z dala od dróg. Na całe szczęście nie wpływa to znacząco na inne wskazania takie jak średnia prędkość czy dokładność zapisu trasy. Bardzo dobrze działa funkcja autopauzy. GPS reaguje bardzo szybko. Chwilę po zatrzymaniu wyskakuje pauza i praktycznie gdy ruszymy rowerem po przejechaniu metra czy dwóch już aktywność zostaje wznowiona.
Bateria.
Producent deklaruje 25 godzin pracy przy minimalnym podświetleniu. Według mnie podświetlenie w ciągu dnia nie jest wcale potrzebne. Przejechałem bez podświetlenia 5 godzin i zeszło 12 procent baterii. Tak więc spokojnie mogę potwierdzić, że licznik wytrzyma tyle ile deklaruje producent, a nawet więcej jeżeli nie korzystamy z podświetlenia. O żywotności baterii będzie można coś powiedzieć po długotrwałym użytkowaniu, może po roku.
Nawigacja i zapis trasy.
Licznik nie posiada wbudowanych map. Nawiguje się nim za pomocą aplikacji Komoot. Należy założyć tam konto, sparować licznik z telefonem i za pomocą telefonu nawigować trasę na ekranie licznika. Niestety wymaga to włączonego telefonu, GPS w telefonie i ciągły kontakt z licznikiem za pomocą bluetooth. Aplikacja Komoot w pełnej wersji jest płatna, ale przy zakupie licznika Meilan M1 otrzymujemy kod, który daje nam możliwość uzyskania bezpłatnego, pełnego dostępu do wszystkich funkcji aplikacji. Zapisaną aktywność można zrzucić przez połączenie się z telefonem lub za pomocą przewodu na komputer. Oba sposoby są bardzo szybkie i wygodne.
Test przeprowadziłem korzystając dla porównania z klasycznym, bezprzewodowym licznikiem Sigma BC 16.16, który pomiar zbiera z koła. Różnica w przejechanym dystansie to niespełna 1,6km. Pozostałe parametry takie jak czas jazdy, średnia prędkość, maksymalna prędkość czy temperatura na obu urządzeniach jest prawie taka sama. Nie zauważyłem rażących rozbieżności. Podczas testu złapał mnie także dość mocny deszcz i jechałem w nim przez ponad 20 kilometrów. Z licznikiem nic się nie stało, cały czas dobrze wskazywał parametry. W domu po wytarciu działa bez problemu. Także szczelność i odporność na wodę bardzo wysoka.
Podsumowanie
W dobie bardzo drogich, firmowych nawigacji zakup chińskiego produktu za prawie trzykrotnie mniej wydaje się ryzykowny. Można by powiedzieć, że płacimy za jakość, a chińskie produkty jakie są każdy wie. Ale tutaj jest dokładnie na odwrót. Licznik kosztuje zaledwie 500zł. Jakość sygnału GPS jest doskonały, zapis trasy idealny, dostajemy bardzo dobrą baterię i urządzenie pozwalające na świetny zapis naszego treningu. Może nie posiada on kolorowego i dotykowego wyświetlacza, ale wydaje mi się, że jest to zbędny gadżet. Ja oczekuje od urządzenia funkcjonalności i prostoty w użytkowaniu razem z szerokim zakresem możliwości. Licznik Meilan M1 daje nam to wszystko. Zadziwiające jest to, że za tak niską cenę można zakupić bardzo dobry licznik z GPS. Dodatkowo do licznika można zakupić szereg czujników takich jak czujnik kadencji, mocy czy tętna. Osobiście polecę ten licznik zaawansowanym amatorom, którzy czerpią przyjemność z jazdy. Ale zarówno też zawodowcom z troszkę mniejszym budżetem, bo otrzymają naprawdę urządzenie, które dokładnie zmierzy wszystkie niezbędne parametry dobrego treningu.
Dla zainteresowanych licznik można zakupić na stronie www.revolttech.pl
W teście tym skupię się bardziej na użytkowych aspektach urządzenia, patrząc z punktu widzenia rowerzysty, który na co dzień korzysta z licznika. Nie skupiałem się tutaj na wielu funkcjach, które Meilan M1 posiada. Pełny opis możliwości licznika znajduje się na stronie BikeBoard i tam dowiemy się co producent deklaruje. Ja przetestowałem licznik pod swoim kontem i przydatności w normalnej, standardowej wycieczce po zróżnicowanym terenie i to jak licznik spisał się i jak działały jego funkcje.
Opakowanie, wygląd i elementy zestawu.
Licznik przyszedł do mnie w bardzo ładnym, zgrabnym, twardym pudełku. Pudełko jest kolorowe i opisane. W środku licznik oraz dodatkowy osprzęt. Dwa uchwyty, jeden na mostek, drugi to ramię na montaż przed kierownicą. Po za tym podkładki z gumy, opaski zaciskowe i kluczyk do przykręcenia uchwytów. Wszystko bardzo estetyczne. Uchwyty wyglądają na solidne i mocne. Sam licznik wykonany jest z plastiku z dużym 2,6 calowym wyświetlaczem.
Wyświetlacz
Wyświetlacz jest czarno-biały. Ma 2,6 cala. Posiada trójstopniowe podświetlenie. Na wyświetlaczu w trybie aktywności możemy wybrać dowolnie wiele parametrów, które podczas treningu są nam potrzebne. Pól tych jest 9. Gdy przyciskamy przycisk „+” na boku licznika powiększamy pola redukując ilość wyświetlanych o dolne wiersze. W największym powiększeniu na ekranie mamy trzy najważniejsze parametry. Wszystko to jest dowolnie edytowalne. W trakcie aktywności mamy główny wyświetlacz jak i drugi na którym znajduje się stan baterii, godzina, data i stan połączeń z GPS, bluetooth i dodatkowymi czujnikami. Według mnie wyświetlacz mógłby mieć lepszy kontrast czerni, ponieważ w mocnym słońcu litery są szare i czasami trzeba chwilę się przyjrzeć żeby odczytać parametry.
GPS
To co najważniejsze w tego typu urządzeniach, czyli jakość łapania i trzymania sygnału GPS. Według mnie jest on bardzo dobry. Sygnał łapany jest w przeciągu parunastu sekund. W niektórych przypadkach trwało to około minuty, ale nigdy dłużej. Po złapaniu sygnału GPS licznik automatycznie ustawił datę i godzinę. Przez 5 godzin jazdy przez miasta, wioski i lasy sygnał nigdy nie spadł poniżej dwóch kresek. Nigdy nie został zgubiony. A zapisywany ślad jest dość dokładny. Oczywiście zdarzają się małe zakłamania, ale z doświadczenia wiem, że każde urządzenie z GPS, nieważne jak dokładne, zapisuje trasę podobnie. W głębokim lesie GPS ma jednak małe problemy. Nie gubi sygnału, ale wskazania prędkości aktualnej są zakłamane. Skaczą pomiędzy dziwnie niskimi żeby za chwilę skoczyć na bardzo wysoką prędkość. Taka sytuacja zdarza się gdy wjedziemy w las, z dala od dróg. Na całe szczęście nie wpływa to znacząco na inne wskazania takie jak średnia prędkość czy dokładność zapisu trasy. Bardzo dobrze działa funkcja autopauzy. GPS reaguje bardzo szybko. Chwilę po zatrzymaniu wyskakuje pauza i praktycznie gdy ruszymy rowerem po przejechaniu metra czy dwóch już aktywność zostaje wznowiona.
Bateria.
Producent deklaruje 25 godzin pracy przy minimalnym podświetleniu. Według mnie podświetlenie w ciągu dnia nie jest wcale potrzebne. Przejechałem bez podświetlenia 5 godzin i zeszło 12 procent baterii. Tak więc spokojnie mogę potwierdzić, że licznik wytrzyma tyle ile deklaruje producent, a nawet więcej jeżeli nie korzystamy z podświetlenia. O żywotności baterii będzie można coś powiedzieć po długotrwałym użytkowaniu, może po roku.
Nawigacja i zapis trasy.
Licznik nie posiada wbudowanych map. Nawiguje się nim za pomocą aplikacji Komoot. Należy założyć tam konto, sparować licznik z telefonem i za pomocą telefonu nawigować trasę na ekranie licznika. Niestety wymaga to włączonego telefonu, GPS w telefonie i ciągły kontakt z licznikiem za pomocą bluetooth. Aplikacja Komoot w pełnej wersji jest płatna, ale przy zakupie licznika Meilan M1 otrzymujemy kod, który daje nam możliwość uzyskania bezpłatnego, pełnego dostępu do wszystkich funkcji aplikacji. Zapisaną aktywność można zrzucić przez połączenie się z telefonem lub za pomocą przewodu na komputer. Oba sposoby są bardzo szybkie i wygodne.
Test przeprowadziłem korzystając dla porównania z klasycznym, bezprzewodowym licznikiem Sigma BC 16.16, który pomiar zbiera z koła. Różnica w przejechanym dystansie to niespełna 1,6km. Pozostałe parametry takie jak czas jazdy, średnia prędkość, maksymalna prędkość czy temperatura na obu urządzeniach jest prawie taka sama. Nie zauważyłem rażących rozbieżności. Podczas testu złapał mnie także dość mocny deszcz i jechałem w nim przez ponad 20 kilometrów. Z licznikiem nic się nie stało, cały czas dobrze wskazywał parametry. W domu po wytarciu działa bez problemu. Także szczelność i odporność na wodę bardzo wysoka.
Podsumowanie
W dobie bardzo drogich, firmowych nawigacji zakup chińskiego produktu za prawie trzykrotnie mniej wydaje się ryzykowny. Można by powiedzieć, że płacimy za jakość, a chińskie produkty jakie są każdy wie. Ale tutaj jest dokładnie na odwrót. Licznik kosztuje zaledwie 500zł. Jakość sygnału GPS jest doskonały, zapis trasy idealny, dostajemy bardzo dobrą baterię i urządzenie pozwalające na świetny zapis naszego treningu. Może nie posiada on kolorowego i dotykowego wyświetlacza, ale wydaje mi się, że jest to zbędny gadżet. Ja oczekuje od urządzenia funkcjonalności i prostoty w użytkowaniu razem z szerokim zakresem możliwości. Licznik Meilan M1 daje nam to wszystko. Zadziwiające jest to, że za tak niską cenę można zakupić bardzo dobry licznik z GPS. Dodatkowo do licznika można zakupić szereg czujników takich jak czujnik kadencji, mocy czy tętna. Osobiście polecę ten licznik zaawansowanym amatorom, którzy czerpią przyjemność z jazdy. Ale zarówno też zawodowcom z troszkę mniejszym budżetem, bo otrzymają naprawdę urządzenie, które dokładnie zmierzy wszystkie niezbędne parametry dobrego treningu.
Dla zainteresowanych licznik można zakupić na stronie www.revolttech.pl
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik rowerowy Meilan M1 nawigacja GPS © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Licznik Meilan M1 © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 109.68km
- Czas 04:08
- VAVG 26.54km/h
- VMAX 46.77km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 2150kcal
- Podjazdy 437m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Małą stówkę poproszę
Sobota, 22 czerwca 2019 · dodano: 22.06.2019 | Komentarze 0
Strasznie mi się dziś nie chciało. Złapałem ostatnio lenia na wyjazdy. Ale wiem, że zawsze jak się ruszę to jedzie się fajnie. Także bez marudzenia na dziś szykuję wypad. Całe szczęście Baka też jedzie, więc mam motywację. Spotykamy się o 8 i lecimy na 100km. Kierujemy się na Koźminek. W tą stronę prowadzi Baka. Jedziemy boczkami, żeby nie było nudno. Fajne tereny i widoczki. Troszkę kluczymy i spokojnie dojeżdżamy do Koźminka od strony Murowańca. Jest tutaj bardzo ładne jeziorko, na którym robimy pauzę. Ale tylko chwilę i lecimy na rynek w Koźminku gdzie robimy dłuższą przerwę z radlerkiem. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i ruszyliśmy w drogę do domu. Teraz prowadzę ja i wracamy standardem przez Janków. Po drodze jeszcze mała pauza przy sklepie żeby uzupełnić energię. Czekolada i pepsi. Potem już prosto do domu. Mamy z wiatrem, dobrą drogę więc lecimy na maksa. W domu jestem nie dużą chwilę po 13.
Nad jeziorem Murowaniec © tomstar
Fontanna w Koźminku © tomstar
Pauza na rynku w Koźminku © tomstar
Radlerek musi być © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 62.47km
- Czas 02:03
- VAVG 30.47km/h
- VMAX 45.61km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1427kcal
- Podjazdy 290m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening
Poniedziałek, 17 czerwca 2019 · dodano: 17.06.2019 | Komentarze 2
Mieliśmy bardzo luźny weekend. Był odpoczynek, grillowanie i plażowanie, nie obyło się bez piwka. Za karę dziś trzeba było to wszystko spalić. Mamy dobry wiatr i warunki, jedziemy więc na tą samą trasę co ostatnio. Tym razem ciśniemy od samego początku. Mimo gorszej dyspozycji niż ostatnio mamy lepsze tempo. Wiaterek nie przeszkadza. Jedzie się na prawdę dobrze. Staram się na końcu ciągnąć Dorotę do samego domu. Jechaliśmy bez żadnej pauzy. Wyszedł nam idealny trening za karę za rozpustę w weekend :)
Z Dorotką po treningu © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z ŻONĄ|
- DST 123.52km
- Czas 04:21
- VAVG 28.40km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 32.0°C
- Kalorie 2648kcal
- Podjazdy 473m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Zrobił mi się całkiem przyjemny wyjazd
Piątek, 14 czerwca 2019 · dodano: 14.06.2019 | Komentarze 0
Dziś stanowczo cieplej niż wczoraj. Tak samo jak wczoraj i dziś nie chce mi się jechać. Ale tak samo jak wczoraj nie marudzę, tylko zbieram dupę i o 8:30 wyjeżdżam. Planuję jechać na Pyzdry i potem na Zagórów, a dalej to droga pokaże. Chcę zrobić coś około 100km. Nie ma mocnego wiatru, wiem, że jak będę wracać wiatr będzie w plecy, więc nie przejmuję się i jadę. Do Pyzdr jadę sobie boczkami, powoli i bez spiny. W Pyzdrach robię sobie pauzę nad Prosną. Jest tutaj bardzo ładnie. Potem zawracam na trasę i jadę bokami na Zagórów. Jest bardzo gorąco. Po 40 km mam już opróżnione dwa bidony. Po drodze dokupuję wodę. W Zagórowie jadę dalej na wschód, żeby potem zawrócić w stronę domu. Tutaj troszkę się zakręciłem, bo źle pojechałem. Zamiast skręcić na Łukom pojechałem prosto na Grodziec. Skapnąłem się dopiero po parunastu kilometrach, ale nie przejąłem się. Mam czas, chce mi się deptać, więc spokojnie jadę dalej. W Królikowie wbijam na drogę na Gizałki. W Grabie robię jeszcze pauzę na radlerka i lecę do domu. Muszę przyznać, że jestem zmęczony. Temperatura dała się we znaki. Ale wyszedł mi bardzo przyjemny wyjazd.
Droga na Pyzdry © tomstar
Po drodze © tomstar
Prosna © tomstar
Przystań nad Prosną w Pyzdrach © tomstar
Chilloucik © tomstar
Giant w przystani w Pyzdrach © tomstar
Gdzieś... © tomstar
I ja gdzieś... © tomstar
Młoda szosa przyłapana w swoim naturalnym środowisku © tomstar
I obowiązkowo radlerek © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, SAMOTNIE|
- DST 128.59km
- Czas 05:04
- VAVG 25.38km/h
- VMAX 42.31km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2814kcal
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
A miałem już nie jeździć na nocki
Sobota, 8 czerwca 2019 · dodano: 08.06.2019 | Komentarze 2
Ale co poradzić jak nie ma czasu w dzień. Ten weekend mam akurat bardzo zajęty. Wypada nam 20 lat matury, więc postanowiliśmy się spotkać ze znajomymi z klasy. Tak więc w sobotę idziemy si ę bawić, a za to w niedziele komunię mam mój chrześniak. Oba dni wyleciały mi z kalendarza rowerowego. Tak więc od razu pojawił się pomysł żeby wyjechać na nockę w piątek. Baki nie trzeba było namawiać, bo też planował nockę. Tak więc umawiamy się na 21. Niestety nie udało mi się zdrzemnąć, więc jadę troszkę zmęczony. Postanowiliśmy pojechać do Dolska. Stamtąd Baka chce jechać dalej, bo planuje dziś zrobić 300km. Ja mierze tylko w 130km. Jedzie się bardzo dobrze. Jest ciepło i jadę na krótko. Mam ze sobą bluzę i drożdżówki. Wziąłem też Red Bulla. Robimy tylko jedna pauzę w Jarocinie żeby kupić baterię na stacji. Potem już bez przerwy do Dolska. Dojeżdżamy o 24:00. Tam robimy dłuższą pauzę. Ubieram bluzę, jemy coś i pijemy. Teraz się rozłączamy. Baka jedzie dalej, a ja wracam do domu. Lecę już prosto bez pauz, zatrzymałem się tylko na chwilę w Koźminie, żeby rozciągnąć nogi. Potem już strzała do domu. W domu jestem o 3 w nocy. Szybkie kąpanie i spać. Miałem już nie robić nocek, ale zapomniałem jakie to fajne. Dobry wyjazd zrobiony.
O godzinie 24:00 na rynku w Dolsku © tomstar
Giant Contend SL 2 © tomstar
Rynek w Dolsku © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, NOCNE WYPADY|
- DST 106.23km
- Czas 03:38
- VAVG 29.24km/h
- VMAX 44.25km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2282kcal
- Podjazdy 417m
- Sprzęt Giant Contend SL 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Zdąrzyć przed burzą
Wtorek, 21 maja 2019 · dodano: 21.05.2019 | Komentarze 0
Od dziś mam urlop. Nauczyciele nie strajkują więc córka idzie do szkoły. Cóż więc innego mogę zrobić jak nie wyskoczyć na rower. Skończyły mi się na razie zawody, bieganie w tym roku odstawiam na bok, więc mogę spokojnie skupić się na rowerze. Pogoda u nas cały czas super. Meteo zapowiada burzę, ale dopiero po 13. Jest 9 więc zabieram się i wyjeżdżam. Biorę plecak i kilka części do szwagra, bo szykujemy małą niespodziewajkę dla żony. Ale o tym niedługo. Wjeżdżam do niego, gadamy kilkanaście minut i lecę dalej. Chce zdążyć przed deszczem. Trasa szybka i prosta. Jadę główną na Odolanów. Nie robię pauz. Po pierwsze nie chce mi się, nie jestem zmęczony, a po drugie nie chciałbym żeby mnie zlugało. W Odolanowie nawracam i bokami obok Ostrowa walę w stronę domu. W Ostrowie lekko zaczyna kropić, ale szybko przestaje i deszcz zostawiam za sobą. Zrobiłem w ostrowie mała pauzę żeby złapać oddech i rozciągnąć nogi. Dosłownie pięć minut i jadę dalej. Batony zjadłem w trakcie jazdy. Trzymałem tempo choć pod koniec już lekko byłem zmęczony. Zdążyłem. Ale ostatecznie i tak u nas nie padało. W czwartek powtóreczka. Noga po weekendzie przepalona.
Przepalanie nogi © tomstar
Kategoria SAMOTNIE|, POWYŻEJ 100KM|