Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

POWYŻEJ 100KM|

Dystans całkowity:26722.52 km (w terenie 100.00 km; 0.37%)
Czas w ruchu:999:31
Średnia prędkość:26.74 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:119726 m
Suma kalorii:543819 kcal
Liczba aktywności:234
Średnio na aktywność:114.20 km i 4h 16m
Więcej statystyk
  • DST 102.69km
  • Czas 03:44
  • VAVG 27.51km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 2044kcal
  • Podjazdy 401m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koźminek bokami

Sobota, 8 sierpnia 2020 · dodano: 08.08.2020 | Komentarze 0

Zapowiada nam się na prawdę upalna pogoda. Lubię jak jest ciepło, ale czasem jest po prostu za parno i źle się wtedy jeździ. Umawiamy się z Baką na 7 rano. Chyba o tej godzinie wystarczy, nie ma co się szarpać i wyjeżdżać o 6 lub wcześniej. I tak nas upał dopadnie. Jedziemy na spokojne 100km w stronę Koźminka. Baka trochę zmęczony, a ja testuje buty i nie chcę też robić za dużego dystansu żeby w razie dyskomfortu nie męczyć się na trasie. Tym razem wybieramy inną drogę niż zawsze. Nie można kręcić cały czas tymi samymi trasami. Dojeżdżamy do Koźminka od drugiej strony. Na rynku robimy pauzę i jemy parówę. Mały odpoczynek i wracamy do domu. Wiatr jest dziś prawie nieodczuwalny i jedzie się bardzo dobrze. A co najważniejsze noga mi nie drętwieje. Nie bolą mnie plecy ani ręce, a przede wszystkim kolana. Cały czas zwracam uwagę i kontroluję czy wszystko jest ok. Wydaje mi się, że jest bardzo dobrze i chyba zmiana pozycji klamek przy wymianie osprzętu dobrze wpłynęła na pozycję i dzięki temu stopa mi nie drętwieje. Bardzo się z tego powodu cieszę i wydaje mi się, że nie będę musiał jechać na bikefitting. Jeszcze jutro stówa dla potwierdzenia czy wszystko jest ok. Jestem dobrej myśli.


Parówa na rynku w Koźminku
Parówa na rynku w Koźminku © tomstar
Buciki w których nie drętwieje noga :)
Buciki w których nie drętwieje noga :) © tomstar
Na rynku w Koźminku
Na rynku w Koźminku © tomstar


  • DST 106.40km
  • Czas 03:42
  • VAVG 28.76km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2139kcal
  • Podjazdy 387m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyczny Koźminek

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 19.07.2020 | Komentarze 0

Miałem dziś jechać sam, ale wczoraj wieczorem odezwał się Baka i umówiliśmy się na wspólną stówkę. Nie kombinujemy jedziemy tak jak sobie zaplanowałem na standardową trasę do Koźminka. Wyruszamy o 7 rano, bo wczoraj słońce grzało niemiłosiernie i chciałem dziś tego uniknąć. Na szczęście dziś na niebie jest trochę chmur i słońce tak nie praży. Lecimy spokojnie boczkami na Koźminek. Robimy jedną pauzę po drodze, a potem na rynku dłuższą przerwę żeby odpocząć i się napić piwka. Potem już prosto do domu. Lecimy na Stawiszyn i potem ulubioną, szybką trasą do Pleszewa. Pod koniec trochę pocisnęliśmy i podbiliśmy troszkę średnią. Dobrze, że dziś nie było tak gorąco. Czułem się o wiele lepiej niż wczoraj. Duchota mi jednak nie służy. A jutro koniec urlopu i trzeba wracać do pracy.


Droga na Koźminek
Droga na Koźminek © tomstar
Fontanna w Koźminku
Fontanna w Koźminku © tomstar
Pauza na rynku w Koźminku
Pauza na rynku w Koźminku © tomstar


  • DST 120.80km
  • Czas 04:32
  • VAVG 26.65km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 2429kcal
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Relaksacyjny wyjazd

Sobota, 18 lipca 2020 · dodano: 18.07.2020 | Komentarze 0

Musiałem trochę odpocząć. Po powrocie z gór w domu czekało mnie trochę pracy. Mały remoncik na podwórzu, który zabierał mi praktycznie całe dnie. Mimo to we wtorek postanowiłem wyskoczyć na szybką stówkę żeby po powrocie znowu zabrać się za robotę. Byłem przez to zmęczony i nie za bardzo miałem siłę. Postanowiłem odpuścić sobie rower aż do weekendu. Skończyć co mam do skończenia w domu, w piątek odpocząć, wyspać się i w sobotę dopiero znowu wskoczyć na rower. Tak tez uczyniłem. Wczoraj jeszcze przydarzył się nam grill, więc dziś jest siła i konieczność spalenia kalorii. Wiatr wieje z północnego-wschodu, ale nie jest mocny. Jadę zatem boczkami na Pyzdry. Miałem tak wykręcić żeby przeciąć główną drogę przed Pyzdrami i dalej polecieć na Zagórów, ale po drodze zatrzymałem się na skrzyżowaniu i postanowiłem wykręcić na prom i wjechać od zachodu do Pyzdr. Mam czas i chęci, więc nie ma co się ograniczać. Dużo więcej nie przejadę. Przeprawiam się promem i w Pyzdrach robię mała pauzę. Potem z Pyzdr w stronę Zagórowa jadę nowo odkrytą przez nas drogą. Dzięki niej omijamy bardzo ruchliwy kawałek drogi wojewódzkiej i spokojnie można jechać przez las do Zagórowa. Potem już boczkami w stronę Gizałek. Zrobiłem sobie po drodze kilka pauz. Porobiłem zdjęcia. Dzisiaj nigdzie mi się nie śpieszyło, nie miałem ciśnienia na prędkość czy średnią. Dziś wyjazd typowo chilloutowy. Pod koniec zaczął trochę mocniej wiać wiatr, ale mi nie przeszkadzał, bo miałem go z boku. W domu byłem chwilę po 13.


Mural na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Komorzu
Mural na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Komorzu © tomstar
Giant na promie
Giant na promie © tomstar
Widok na Wartę
Widok na Wartę © tomstar
Na przystani w Pyzdrach
Na przystani w Pyzdrach © tomstar
Postój w lesie
Postój w lesie © tomstar
Giant w lesie
Giant w lesie © tomstar
Giant znowu w lesie
Giant znowu w lesie © tomstar


  • DST 102.25km
  • Czas 03:26
  • VAVG 29.78km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2061kcal
  • Podjazdy 389m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka stówka

Wtorek, 14 lipca 2020 · dodano: 14.07.2020 | Komentarze 0

Powrót z gór do naszej szarej rzeczywistości jest zawsze smutny i bolesny. Po fantastycznych trasach i pięknych widoczkach nasze tereny wydają się strasznie nudne. Postanowiłem dziś wyskoczyć na rower i załatwić od ręki przykry obowiązek pierwszej jazdy po powrocie z gór. Mam jeszcze tydzień wolnego dlatego trzeba nakręcić jeszcze trochę kilometrów. Wstaję o 7 i o 8 jestem już na rowerze. Mam troszkę obowiązków domowych dlatego mam plan na szybką stówkę. Wiatr wieje na północ, to dobrze, bo to właśnie do Odolanowa jest moja ulubiona stówka. Szybka, a zarazem na bocznych drogach z dobrym asfaltem. Jest ciepło i przyjemnie, wiaterek lekko wieje, chmury co jakiś czas zasłaniają słońce. Nie jedzie się tak źle jak sądziłem. Mam siłę i chęci, dlatego z każdym kilometrem średnia rosła. Zrobiłem jedną pauzę za Odolanowem i poleciałem do domu. W sumie wyszedł dobry, szybki wyjazd. Dzisiaj też testowałem nowy licznik do firmy Revolt. To cały czas model Meilan M1, jednak nowy, bo stary już się wysłużył, a firma Revolt bez problemu wymieniła mi go na nowy. Wprowadziłem ustawienia, sparowałem czujnik prędkości i poleciałem. Liczniczek spisał się jak zwykle rewelacyjnie nie wspominając od niesamowicie profesjonalnym podejściu firmy RevoltTech do klienta. Jak zwykle gorąco polecam.


Widoczek
Widoczek © tomstar

  • DST 102.70km
  • Czas 04:34
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2067kcal
  • Podjazdy 1490m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 4

Sobota, 11 lipca 2020 · dodano: 11.07.2020 | Komentarze 0

Pogoda spłatała nam dziś figla i zmodyfikowała całkowicie plany. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że około 14 nad nasz rejon nadciągnie burza i będzie padać praktycznie do wieczora. Mamy jednak parę godzin od rana. Burza ma przyjść z zachodu, więc lecimy na wschód. Taki był plan, ale teraz przynajmniej mamy pewność gdzie jechać i jak zaplanować trasę. Chcemy objechać jezioro Czorsztyńskie. Jest tam świetna ścieżka, a jeżeli złapie nas deszcz jak będziemy już wracać nie będzie takiej tragedii. Wstajemy o 6 rano, szybkie szykowanie i o 6:50 siedzimy już na rowerach. Jedziemy drogą, którą znamy z poprzedniego roku. Najpierw kierujemy się na Trybsz żeby potem małym kółeczkiem dojechać do ścieżki rowerowej w Dursztynie. Prowadzi ona prawie pod same jezioro Czorsztyńskie. Po drodze robimy kilka fotek. Miejsce jest świetne, ścieżka prowadzi przez pola, nie ma tutaj żadnego ruchu, cisza i spokój. Potem już mała pauza na tamie w Niedzicy i tam wbijamy na Velo Dunajec. W zeszłym roku też tędy jechaliśmy, ale niestety połowa ścieżki nie była jeszcze ukończona. W tym roku wszystko jest już gotowe, wszędzie asfalt, postoje, kładki i mostki. Po drodze robimy kilka zdjęć i w Dębnie odbijamy z Velo Dunajec na Trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Niestety oznakowanie jest bardzo słabe i pojechaliśmy w stronę Nowego Targu i musieliśmy zawrócić. Wbijamy w końcu na ścieżkę wokół jeziora. Jest ona fantastyczna. Ciągnie się praktycznie przy samej wodzie. Po drodze pełno postojów i świetnych widoczków. Trasa ciągnie się zawijasami wzdłuż brzegu. Po drodze nawet mijamy bar i plażę. Na prawdę mam wrażenie, że najlepsza trasa jaką jechałem. W Czorsztynie ścieżka się kończy. Przed nami jeden konkretny podjazd i potem świetny zjazd do Sromowce Wyżne. Potem zawracamy do Niedzicy. Do domu lecimy już prosto drogą, nie kombinujemy i cały czas ciśniemy. Nie chcemy ryzykować, że złapie nas deszcz. Udaje się. Dojeżdżamy do domu suchą nogą. Zdecydowanie dzisiejszy wyjazd był najlepszy.

Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.



Ścieżka Pętla Spiska
Ścieżka Pętla Spiska © tomstar
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej.
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej. © BakaYabashi
Na ścieżce
Na ścieżce © tomstar
Na horyzoncie górska wioska.
Na horyzoncie górska wioska. © BakaYabashi
Velo Dunajec
Velo Dunajec © tomstar
Rowerek podziwia widoki
Rowerek podziwia widoki © tomstar
Jezioro Czorsztyńkie
Jezioro Czorsztyńkie © tomstar
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn © tomstar
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty.
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty. © BakaYabashi
Jedna z wielu kładek na trasie
Jedna z wielu kładek na trasie © tomstar
Widok z tamy na jezioro
Widok z tamy na jezioro © tomstar
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego © tomstar
Przerywnik na trasie
Przerywnik na trasie © tomstar
Wodospad
Wodospad © tomstar
Rowerek pozuje na tle jeziora
Rowerek pozuje na tle jeziora © tomstar
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem.
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem. © BakaYabashi


  • DST 133.80km
  • Czas 06:24
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2690kcal
  • Podjazdy 2050m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 3

Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0

Na dziś zaplanowany mamy najtrudniejszy etap. Chcemy zrobić najdłuższy dystans, ma nie być chmur, mocne słońce, gorąco i wiatr w porywach nawet do 90km/h. Wstajemy około 7 rano. Jak zwykle śniadanie, kawa i szykowanie. Wyjeżdżamy o 9. Jedziemy w dół od naszego hotelu, żeby podjechać do Gliczarowa dość konkretnym podjazdem. Potem długa droga z dół aż do Szaflar. Świetnie się tu zjeżdża, nie jest zbyt stromo, asfalt jest świetny i nie ma mocnych zakrętów. Potem chwilę jedziemy Szlakiem wokół Tatr tak jak wczoraj. Tym razem jednak nie wjeżdżamy na ścieżkę tylko lecimy dalej na Rabę Wyżną. Mamy tutaj super zawijasy, na przemian lasy i pola. Podjazdy też są łagodniejsze. Kierujemy się na Rabkę Zdrój. Tam wjeżdżamy na mały plac przy dworcu PKP. Robimy pauzę i lecimy dalej. Teraz dużym kółkiem lecimy na Jordanów i Spytkowice. Niestety nie jest tutaj ani za ciekawie, ani za ładnie. Po za tym bardzo duży ruch praktycznie na każdej z bocznych dróg. Chcemy jak najszybciej stąd odjechać. Wracamy tak samo przez Rabę Wyżną tylko tym razem odbijamy w stronę Harkabuz. Czeka nas tutaj podjazd o długości 4,5 km. Przy takiej wysokiej temperaturze i mocnym bocznym wietrze podjazd jest dość ciężki. Na szczycie robimy mała pauzę i lecimy dalej. W Bukowinie-Osiedle wbijamy na fantastyczne boczne drogi. Szerokie na jedno auto, asfaltowe dróżki ciągną się zawijasami przez pola i pomiędzy pojedynczymi domami. Po prawej stronie mamy przepiękny widok na całe Tatry. Dookoła nas pola, cisza, spokój. Mógłbym w takim miejscu mieszkać. Jedziemy dalej w stronę Ludźmierza. Tam robimy ostatnią pauzę pod sklepem, uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Teraz kierujemy się na Szaflary tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Między nami, a domem oddzielają nas dwa podjazdy. Najpierw jeden ze Szaflar, krótszy i łagodniejszy. Ale potem mamy 7 kilometrów pod górę. Średnio 6%, czasami trochę więcej. Powoli i mozolnie podjeżdżamy bez przerwy. Dopiero na górze zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie Bace jak podjeżdża. Teraz już prosto do domu. Jesteśmy trochę zmęczeni. Wyjazd rzeczywiście okazał się bardzo wymagający. Pogoda nie pomagała. Także w nagrodę na wieczór zamówiliśmy pizze i mamy zimne piwko. Jutro ostatni dzień. Niestety popołudniu ma przejść burza, może uda nam się przejechać zaplanowaną trasę.

Widok na Tatry z Gliczarowa
Widok na Tatry z Gliczarowa © tomstar
Rynek w Rabce Zdrój
Rynek w Rabce Zdrój © tomstar
Pauza na rynku w Rabce
Pauza na rynku w Rabce © tomstar
Mala ciśnie pod górkę.
Mala ciśnie pod górkę. © BakaYabashi
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną © tomstar
Piękny widok na całe Tatry
Piękny widok na całe Tatry © tomstar
Znowu podjazd.
Znowu podjazd. © BakaYabashi
Baka podjeżdża
Baka podjeżdża © tomstar


  • DST 121.20km
  • Czas 05:31
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2436kcal
  • Podjazdy 1580m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 2

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0

Dziś rozpoczynamy drugi dzień, dzień właściwy, bo wczoraj było tylko przetarcie. Od dziś trasy planuje Baka. Chciałem żebyśmy pojechali na Słowację, więc tak Baka wyznaczył trasę. Wstaliśmy dziś na spokojnie o 8. Zjedliśmy śniadanie, kawa i szykowanie do wyjazdu. Wyjeżdżamy paręnaście minut po 9. Kierujemy się do Centrum Bukowiny, a potem świetnym, długim zjazdem lecimy w stronę Szaflar. Tam chcemy wbić się na Szlak dookoła Tatr. Ta ścieżka ma nas zaprowadzić aż na Słowację. Na początku mamy dość duży ruch samochodowy, musimy też przeciąć Zakopiankę. Ale całe szczęście musimy nią jechać tylko kilkaset metrów. Potem już ścieżka rowerowa. Ścieżka jest fantastyczna. Cisza, spokój, droga przez łąki i pola. Mija nas wielu rowerzystów. Po drodze zbudowane są mosty nad rzekami i liczne punkty postojowe. Kierujemy się na Trstenę. Ścieżka ma nas zaprowadzić praktycznie na sam rynek miasta. Po drodze robimy kilka pauz, bo widoczki są fantastyczne. Spokojnie dojeżdżamy do Trsteny. Tam na rynku robimy małą pauzę. Analizując mapy postanowiliśmy jeszcze odbić nad jezioro Oravskie. Mamy do niego bardzo blisko i szkoda żeby tam nie pojechać. Robimy kółeczko i dojeżdżamy do tamy. Tam kolejna pauza, kilka fotek i wracamy tą samą drogą. Potem tak samo ścieżką wracamy prawie pod granicę Polski, ale przy ostatnim punkcie postojowym po stronie Słowackiej odbijamy do pobliskiej wioski żeby granicę przekroczyć normalną drogą i skierować się na Zakopane. Boczkami kierujemy się w stronę Zakopanego. Po drodze zrobiliśmy większą pauzę pod sklepem żeby uzupełnić zapasy. Teraz przed nami podjazd pod Gubałówkę. Podjazd jest dość długi i wymagający. Na Gubałówce straszny ruch i klimat odpustu kościelnego. Ciężko przejechać między ludźmi, który w ogóle nie zwracają uwagi na rowery i chodzą całą szerokością drogi. W końcu udaje nam się uwolnić i skierować się w stronę Poronina. Tam wbijamy znowu na Ścieżkę wokół Tatr i dojeżdżamy do Białego Dunajca. Tutaj skręcamy w stronę Gliczarowa Górnego żeby wrócić do Bukowiny. Tutaj mamy długi i trudny podjazd. Ma on 5 kilometrów długości i na początku ma 20%, a potem do samego Gliczarowa Górnego nie odpuszcza i cały czas nachylenie jest powyżej 10%. Gdy podjeżdżamy widzimy po lewej ścianę Bukovina. Potem już nawrotka w Bukowinie Tatrzańskiej i zjazd do domu. Troszkę obawiałem się tego wyjazdu, ale był on o wiele bardziej przemyślany i spokojny w porównaniu z wczorajszym. Nie wyciągnął tak z nas sił i był o wiele przyjemniejszy mimo dwa razy dłuższego dystansu. Teraz odpoczynek, kolacja i szykowanie głowy i nóg na jutro.


Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu
Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu © tomstar
Mala na moście.
Mala na moście. © BakaYabashi
Baka robi focie na ścieżce
Baka robi focie na ścieżce © tomstar
Kolejny most na ścieżce
Kolejny most na ścieżce © tomstar
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry © tomstar
Widok przed Trsteną
Widok przed Trsteną © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Widok na jezioro Oravskie
Widok na jezioro Oravskie © tomstar
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki...
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki... © BakaYabashi
Na granicy polsko-slowackiej
Na granicy polsko-słowackiej © tomstar
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska.
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska. © BakaYabashi
Widok z Gubałówki na Tatry
Widok z Gubałówki na Tatry © tomstar
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :)
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :) © BakaYabashi


  • DST 106.70km
  • Czas 03:44
  • VAVG 28.58km/h
  • VMAX 48.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 2148kcal
  • Podjazdy 366m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny Krotoszyn

Niedziela, 5 lipca 2020 · dodano: 05.07.2020 | Komentarze 0

Na dziś plan na powtórkę z wczoraj. Tak samo chce zrobić stówkę i tak samo w stronę Odolanowa. Wiatr wieje cały czas tak samo więc to on wyznacza kierunek gdzie pojadę. Chcę dziś wyjechać szybciej żeby nie marnować dnia. Mam jeszcze trochę roboty i urodziny chrześniaka. Tak więc wstaję o 5 rano. Jak zwykle kawka i szykowanie. O 6 wyruszam. Jadę na Odolanów jednak dziś zamierzam odbić na Krotoszyn tak jak miałem jechać wczoraj. Nie wyspałem się po wczorajszym remoncie i trochę bolą mnie nogi. Ale jadę bez przerwy aż do Sulmierzyc. Dopiero tam na rynku robię sobie małą pauzę. Strasznie mi się chce spać i siedząc na ławce zamknąłem oczy i chwilę odpoczywałem. Potem już do Krotoszyna gdzie na rynku robię sobie kolejną pauzę. Drogi dzisiaj puste, niedziela i wczesna pora robi swoje. Wiaterek wieje, ale mam dobrze ustawioną trasę. Z Krotoszyna mam już z wiatrem. Do domu wracam przez Dobrzycę. Dojeżdżam chwilę po 10.  Dobrze, że pojechałem tak wcześnie, bo później wiatr się nasilił i wieje dość mocno. Po za tym zrobiło się strasznie duszo. Tak, mimo tego że byłem śpiący wyjazd udany i dobrze, że pojechałem. Dziś rowerek jedzie jeszcze na przegląd do szwagra, bo we środę lecimy z Baką do Bukowiny Tatrzańskiej. Odwołali nam TdP Amatorów, ale mamy opłacony nocleg, więc grzechem byłoby tego nie wykorzystać.


O 7 rano słońce jest już wysoko
O 7 rano słońce jest już wysoko © tomstar
Rynek w Stawiszynie
Rynek w Sulmierzycach © tomstar
Rynek w Krotoszynie
Rynek w Krotoszynie © tomstar
Pauza na rynku w Krotoszynie
Pauza na rynku w Krotoszynie © tomstar


  • DST 102.20km
  • Czas 03:30
  • VAVG 29.20km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2054kcal
  • Podjazdy 359m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka stówka od rana

Sobota, 4 lipca 2020 · dodano: 04.07.2020 | Komentarze 0

Plan na dziś - szybka stówka. Miałem jechać z Baką na 200km, ale urodził się w domu remoncik i nie chce marnować soboty na wyjazd jak mam robotę w domu. Tak więc jadę sam na szybkie sto. Wstaję przed 7 rano, kawa i śniadanie i szykuję się na wyjazd. Mam jechać na Odolanów i potem na Krotoszyn, bo tak wieje wiatr. Nie za bardzo mi się chce, ale trzeba jechać. Pogoda jest super. Jedzie się dobrze, wiaterek nie przeszkadza, jest ciepło i świeci słońce, ale nie jest parno. Po drodze stwierdzam, że chyba lepiej będzie jak wrócę przez Ostrów. Tak będę miał lepszy wiatr. Jadę więc kawałek za Odolanów na małe boczki i zawracam do domu. Pierwsza pauzę robię na 60km kawałek za Odolanowem. Kilka fotek i potem prosto do domu bez pauzy. W Domu jestem o 11.


Widoczek za Odolanowem
Widoczek za Odolanowem © tomstar
Widoczek za Odolanowem
Widoczek za Odolanowem © tomstar


  • DST 102.23km
  • Czas 03:38
  • VAVG 28.14km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 2010kcal
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalić wczorajszego grilla

Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 21.06.2020 | Komentarze 0

Wczoraj byliśmy u znajomego opijać jego nowe mieszkanie. Był grill, kiełbacha, karkówa i piwko. Po takiej wyżerce trzeba dziś było to spalić. Zwlekłem się z łóżka dopiero o 9. Chwilę wcześniej pisał Baka czy gdzieś jedziemy, ale dałem mu wolną rękę nie chcąc go blokować. Nie wiedziałem czy zbiorę się na wyjazd. Wstałem, ogarnąłem się i strzeliłem kawkę. Pogoda za oknem bardzo ładna. Troszkę wieje, nie ma słońca, ale jest ciepło. Posiedziałem tak do 11 i w końcu się zebrałem. Szkoda marnować takiego dnia. Sprawdziłem wiatr i wyjechałem. Planuję zrobić stówę, ale w razie czego mam gdzie skrócić trasę. Ale o dziwo jedzie się super. Wiaterek nie przeszkadza, temperatura w sam raz. Jadę bez przerwy aż do Broku. Dopiero tam na rynku robię sobie małą przerwę. Potem znanymi boczkami zawracam do domu. Jedzie się na prawdę rewelacyjnie. Nic mi dzisiaj nie przeszkadzało. Ani wiatr, ani zbyt mocne słońce. Bardzo dobrze, że wyjechałem, bo wyjazd był dziś wyjątkowo świetny.


Droga na Borek
Droga na Borek © tomstar
Droga na Borek
Droga na Borek © tomstar
Pauza na rynku w Borku
Pauza na rynku w Borku © tomstar
Pauza na rynku w Borku
Pauza na rynku w Borku © tomstar
Droga z Tłokini
Droga z Tarc © tomstar