Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 59154.50 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.13 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z MIŁOSZEM|

Dystans całkowity:6298.70 km (w terenie 419.00 km; 6.65%)
Czas w ruchu:277:57
Średnia prędkość:22.66 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:41118 m
Suma kalorii:163149 kcal
Liczba aktywności:87
Średnio na aktywność:72.40 km i 3h 11m
Więcej statystyk
  • DST 59.36km
  • Czas 02:37
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 48.18km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1463kcal
  • Podjazdy 293m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śniadanie w Kaliszu

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0

Od ostatniego wyjazdu minęło już tydzień. W niedziele był Bieg Przemysława z okazji Wielkopolskiej Ligii Biegowej, w którym wszyscy startowaliśmy. Trzeba było trochę po tym biegu odpocząć, zebrać siły i wyzdrowieć. Postanowiliśmy wystartować w kolejnych biegach w Kórniku i Pniewach, więc teraz wyjazdów będzie już mniej, a więcej biegania. No ale standardowo nie mogliśmy odmówić sobie niedzielnego śniadania w Kaliszu. Pojechaliśmy razem z Miłoszem o 6 rano. Strój typowo jesienno-zimowy. Czapka, długie rękawiczki, getry i wiatrówka. Lecimy spokojnie ścieżką rowerową na Kalisz. Najpierw kawa i parówa na stacji i potem małe keszowanie. Dziś tylko jeden kesz, bo jednego nie znaleźliśmy, a drugi był przy kościele, a trafiliśmy tam przed samą mszą i ruch był duży. Polecieliśmy więc tylko do stacji pogodowej i wróciliśmy do domu.
Na starcie, 6 rano rynek
Na starcie, 6 rano rynek © tomstar
Wschód słońca
Wschód słońca © tomstar
Widoczek przy keszu
Widoczek przy keszu © tomstar
Stacja pogodowa w Kaliszu
Stacja pogodowa w Kaliszu © tomstar
Wpisuję się do logbooka
Wpisuję się do logbooka © tomstar



  • DST 58.40km
  • Czas 02:25
  • VAVG 24.17km/h
  • VMAX 51.71km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1518kcal
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kawa i kesz

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 0

Wczoraj zabrakło mi mobilizacji żeby zebrać się na mały wyjazd od rana, mimo, że wstałem o 5 rano. Dziś już nie mogłem sobie odpuścić, tym bardziej, że umówiłem się z Baką i Miłoszem. Standardowo chcemy lecieć na kawę do Kalisza. Umawiamy się na 6 rano  na rynku. Lecimy spokojnie ścieżką przez Gołuchów do Kalisza. Od rana gęsta mgła i jest dość chłodno , dobrze, że założyłem wiatrówkę i getry. Dojeżdżamy na stację i tutaj jak zawsze kawa i kiełbacha. Zastanawiamy się jeszcze nad jakimś keszykiem i lecimy. |Niestety pierwszego, który jest najbliżej nie znajdujemy, więc jedziemy kawałek dalej. Ten kesz znajduje się przy cmentarzu. Znajdujemy go bez problemu. Robimy wpisy i fotki i wracamy. Zatrzymujemy się jeszcze w parku na fotkę, bo widoczek fajny i wracamy do domu. Z powrotem mamy wiatr w plecy i zrobiło się nam całkiem niezłe tempo. Średnia wyszła prawie 30km/h. Gdy dojeżdżamy do domu zaczyna robić się ciepło, wyszło słońce i rozeszła się mgła.

Ekipa przy keszu
Ekipa przy keszu © tomstar
Cmentarz przy keszu
Cmentarz przy keszu © tomstar
Logbook
Logbook © tomstar
W parku w Kaliszu i widoczek
W parku w Kaliszu i widoczek © tomstar
Mała pauza w Gołuchwie
Mała pauza w Gołuchwie © tomstar


  • DST 203.09km
  • Czas 08:05
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 49.92km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 5531kcal
  • Podjazdy 704m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzecia wyprawa do Lichenia

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 3

Już tradycją stało się, aby w ostatni weekend sierpnia jechać do Lichenia. Tak sobie wymyśliliśmy, że na zakończenie sezonu letniego akurat pojedziemy do Lichenia. Co roku zbiera się coraz więcej osób, a i dystans trochę rośnie. Tym razem wyznaczyliśmy sobie trasę trochę okrężną, żeby wyszło nam 200km. Umawiamy się więc jak zwykle na 4 rano na rynku. Przyjeżdża Gajor, potem Maciej i Miłosz. Zanim jednak ruszymy mamy małą uroczystość. Z tego względu, że Maciej zawsze z nami jeździ, a i jest rzecz jasna w teamie, sprezentowaliśmy mu koszulę z naszym logo. Dziś rano przed wyjazdem nastąpiło oficjalne wręczenie. Oczywiście Maciej zaraz przebrał się w nową koszulkę i ruszyliśmy. Jedziemy na Chocz żeby po drodze zabrać jeszcze Wojtka i jego kolegę Przemka. Dołączyli prze Choczem i razem w szóstkę ruszyliśmy już w drogę. Jedziemy na Zagórów i potem na Słupcę. Tak jak ostatnio jechałem z Baką. Od rana jest trochę zimno i jest gęsta mgła dlatego odczucie chłodu jest jeszcze większe. Ale w sumie nie jest aż tak źle, bo po ponad godzinie robi się jasno i już trochę cieplej. Gdy dojeżdżamy do Słupcy słońce już jest dość wysoko aby nas rozgrzać. W Słupcy na stacji pijemy kawę i jemy kiełbasę. Potem odbijamy na boki żeby okrężną drogą objechać jezioro Konińskie, elektrownie i dojechać najpierw do Ślesina. Jedzie się rewelacyjnie, a średnia trzyma się około 27km/h. Po drodze ściągamy długie bluzy, bo jest już na prawdę ciepło. W Ślesinie mała przerwa nad jeziorem i już tylko 10km do Lichenia. W Licheniu jesteśmy trochę dłużej, odpoczywamy, robimy zdjęcia i uzupełniamy wodę. Spod bazyliki jedziemy jeszcze na plażę. Tutaj mamy na liczniku 100km. Teraz wracamy przez Konin i stałą trasą do domu. Przebijamy się przez miasto i kierujemy znaną nam drogą na Grodziec. Tutaj musimy trochę wykręcić i pojechać z powrotem do Gizałek, potem znowu na Chocz żeby dobić trochę kilometrów, bo zabrakłoby nam do pełnych 200km. Lecimy bokami na Pleszew i jeszcze mała rundka przez miasto. Na liczniku bezpieczne 203km. Pod koniec zaczął wiać już lekki wiaterek, który trochę przeszkadzał, ale daliśmy radę i oficjalne zakończenie sezonu zaliczone. Mam nadzieję, że mimo wszystko we wrześniu będzie jeszcze ciepło żeby można było ponabijać jeszcze kilometrów. Dzięki chłopaki za wyprawę.



Maciej oficjalnie otrzymuje koszulkę teamową
Maciej oficjalnie otrzymuje koszulkę teamową © tomstar
Maciej i chłopaki z koszulką
Maciej i chłopaki z koszulką © tomstar
Przygotowanie do wyjazdu
Przygotowanie do wyjazdu © tomstar
Pauza przez Zagórowem
Pauza przez Zagórowem © tomstar
Kawa i kiełbacha w Słupcy
Kawa i kiełbacha w Słupcy © tomstar
Nad jeziorem w Ślesinie
Nad jeziorem w Ślesinie © tomstar
Przed Bazyliką w Licheniu
Przed Bazyliką w Licheniu © tomstar
Bazylika w Licheniu
Bazylika w Licheniu © tomstar
Giant w Licheniu
Giant w Licheniu © tomstar
Domer Bike Team
Domer Bike Team © tomstar
Jezioro w Licheniu
Jezioro w Licheniu © tomstar
Słitaśna focia musi być
Słitaśna focia musi być © tomstar
Na przewrie w Koninie
Na przewrie w Koninie © tomstar
W lesie za Grodźcem
W lesie za Grodźcem © tomstar


  • DST 202.94km
  • Czas 08:32
  • VAVG 23.78km/h
  • VMAX 40.36km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 4566kcal
  • Podjazdy 1081m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno nocą

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 2

Już ostatnio mówiłem, że drugi raz na nocną wyprawę nie pojadę. Minęło raptem dwa tygodnie, a ja znowu szykuję się na całonocny wyjazd. Ty razem dał się namówić Miłosz, aby mi towarzyszyć. Trasa jest dłuższa, bo chcemy zaatakować Gniezno. Planowany dystans to 200km. Umawiamy się na 20.00 u mnie. Noc ma być już chłodniejsza, więc pod koszulkę zakładam bluzę termoaktywną, a do plecaka wędruje wiatrówka. Wyjeżdżamy gdy jest jeszcze jasno. Kierujemy się na Chocz, stamtąd na Gizałki i Zagórów. Jedzie się bardzo dobrze, mamy ładną średnią, a i humory i chęci dopisują. W Zagórowie robimy małą pauzę. Potem kierujemy się na Słupcę. Tam mamy zamiar napić się ciepłej kawy i coś zjeść. W Słupcy jesteśmy koło 23. Niestety nie ma tu Orlenu i trafiamy na jakąś dziwną stację, gdzie ciepła jest tylko jedna parówka, a kawa jakaś niedorobiona. Z niechęcią kupujemy to co mają i jedziemy dalej na Powidz. Lecimy przez Strzałków, potem na dziesięciokilometrową drogę dookoła jednostki zbudowaną z betonowych płyt. Ten odcinek był dość męczący, bo cały czas trzęsie rowerem. Dojeżdżamy powoli do Powidza, wykręcamy na plaże i chwilę tam odpoczywamy. Niestety jest bardzo ciemno, a moim głupolowatym aparatem nie robi się dobrych zdjęć, tym bardziej, że mam potrzaskany monitor. Dalej kierujemy się na Witkowo i Gniezno. W Gnieźnie jesteśmy około 1 w nocy. Miasto jeszcze żyje, lokale są pełne ludzi i dookoła gra muzyka. Robimy zdjęcia na rynku i zjeżdżamy w kierunku Bazyliki. Niestety nie jest ona dziś oświetlona, więc nie można zrobić dobrych zdjęć. Niestety zrobiło się bardzo zimno, łapie nas zmęczenie i zaczyna się jechać dość ciężko. Teraz kierujemy się bokami, tak aby nie jechać główną drogą. Jedziemy na Czerniejewo, Nekle i Miłosław. Cały czas jakimiś zadupiami, gdzie nie ma świateł na drogach, nie jeżdżą auta, a drogi raczej niewygodne. Doskwiera nam zimno, chociaż niby nie jest, aż tak źle. Jednak licznik pokazuje 10 stopni. Drugą złą wiadomością jest to,że nie możemy znaleźć stacji, a te które mijamy są pozamykane. Ciepła kawa uratowała by nam życie. Kończą się też batony i zaczynamy robić się głodni. Jedziemy praktycznie od stacji do stacji z nadzieją, że kolejna będzie otwarta. Tym sposobem dojeżdżamy aż do Gizałek. Ostatnia stacja także zamknięta, więc nie pozostaje nam nic innego jak jechać już do domu. Wstaje słońce, więc robi się coraz przyjemniej, choć nadal zimno. Do domu dokulaliśmy się o 6.30 rano. Nogi mam zmarznięte i twarde jak kamień, jest mi zimno i jestem cholernie zmęczony. Ten wyjazd nijak nie ma porównania z wyjazdem do Lichenia gdzie temperatura w nocy nie spadła poniżej 22 stopni. Ta nocka dała nam  w kość, ale wygraliśmy choć byliśmy bliscy polegnięcia. Przekrój temperatur od 20 stopni na wyjeździe do 10 gdzieś nad ranem. Teraz wyjazdy już na prawdę tylko w dzień, bo noce są za zimne. Szacun dla Miłosza i wielkie dzięki za towarzystwo, bo miał nie jechać, a dał się namówić. Ale w końcu jest pierwsze 200 km w tym sezonie.
Zachód słońca za Pleszewem
Zachód słońca za Pleszewem © tomstar
Na pauzie w Zagórowie
Na pauzie w Zagórowie © tomstar
Przejazd na autostradą
Przejazd na autostradą © tomstar
Tam gdzieś jest jezioro powidzkie
Tam gdzieś jest jezioro powidzkie © tomstar
Rynek w Gnieźnie
Rynek w Gnieźnie © tomstar
Aleja w kierunku Bazyliki w Gnieźnie
Aleja w kierunku Bazyliki w Gnieźnie © tomstar
Pauza w Czerniejewie
Pauza w Czerniejewie © tomstar
Dziwna wieża gdzieś na wsi
Dziwna wieża gdzieś na wsi © tomstar
Na stacji w Gizałkach
Na stacji w Gizałkach © tomstar
W Gizałkach
W Gizałkach © tomstar



  • DST 42.69km
  • Czas 01:41
  • VAVG 25.36km/h
  • VMAX 48.32km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1166kcal
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorna rundka

Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Na wieczór zapisał się dziś Baka, Gajor i Miłosz. Po wczorajszym szaleństwie, dziś na spokojnie małe 40km przed snem. Spotykamy się u mnie o 21 i ruszamy powoli w stronę Chocza. Odbijamy w Broniszewicach na Grodzisko. Stamtąd skręcamy na Tursko i Gołuchów. Na tamie w Gołuchowie robimy małą przerwę na focie. Potem już z powrotem do domu. Robi się już trochę chłodniej wieczorami i trzeba było założyć długi rękaw. Szybki, udany wypadzik.

Na tamie w Gołuchowie
Na tamie w Gołuchowie © tomstar


  • DST 76.37km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 19.33km/h
  • VMAX 55.73km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1652kcal
  • Podjazdy 509m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikeorient - Park Krajobrazowy Międzyrzecza Warty i Widawki - Burzenin 15.08.2015

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 15.08.2015 | Komentarze 4

Przyszedł czas na mój pierwszy start w rajdzie rowerowym na orientacje. Chłopaki byli już pierwszy raz, więc szlify złapali, ja byłem świeżynką. Tym razem Bikeorient odbywał się w Burzeninie i Parku Krajobrazowym terenów Warty i Widawki. Wyjeżdżamy z domu o 6 rano, żeby na spokojnie na 8 być na miejscu. Dojeżdżamy, mała kawa i kiełbasa na stacji i idziemy się rozejrzeć. Powoli zaczynają zjeżdżać się kolejni zawodnicy. O 9 zaczynamy się szykować, przebierać i gotować rowery. Mapniki założone, zgłosiliśmy się po pakiet startowy w biurze i czekamy na start. O 9.55 można brać mapy. Po doświadczeniach z ostatniego wyjazdu chłopacy są już mądrzejsi i wyznaczają lepsze, szybsze i łatwiejsze trasy. Lecimy po kolei na pierwszy punkt, który jest najbliżej. Czeka nas mała wspinaczka, potem dużo jazdy szutrowymi drogami do kolejnych punktów. W miarę szybko dojeżdżamy do drugiego punktu na kolejnym wzniesieniu. Potem jedziemy na wyznaczony przez nas punkt numer trzy. Jest nim wieża na polu. Nawigacja idzie nam dobrze i jedzie się na prawdę super. Organizatorzy przewidzieli przeprawę przez Wartę, co nas bardzo ucieszyło gdyż słońce grzeje mocno i jest na prawdę gorąco. Do naszego czwartego punktu przebijamy się przez rzekę, ale skoro już tu jesteśmy nie można odmówić sobie kąpieli. Po małym odpoczynku lecimy dalej. Nabijamy kolejne punkty. Musimy kilka razy zawrócić tak żeby trzymać się twardych dróg, które zapewniają nam w miarę szybką jazdę. Dojechaliśmy do lasu do punktu oznaczonego jak numer 10. Robi się naprawdę gorąco. Potem znowu nad Wartę do punktu numer 5. Niestety tutaj nie można się przeprawić, więc musimy zawrócić. Zrobiliśmy małe kółko i lecimy dalej ponownie koło startu. Kierujemy się na punkt na którym jest woda i jedzenie. Jest to zarazem punkt widokowy na całą dolinę. Zaraz obok jest kolejny punkt w starym bunkrze. Trzeba tu zjechać bardzo stromą kamienna drogą, a następnie tą samą drogą podjechać. Niezłe wyzwanie, ale z przodu najmniejsza przerzutka, a z tyłu największa i się udało. Stamtąd walimy na dwa najbardziej oddalone punkty w lasach. Punkt numer 14 i 9. Przy czternastce trochę się naszukaliśmy, bo punkt schowany w lesie z korycie małych strumyków. Dziewiątka już łatwiejsza. Docieramy tam szybko. Udało nam się zebrać 11 punktów, czyli full na trasie mega. Teraz już strzała do mety. Wpadam na metę pierwszy z nas, zaraz za mną Wojtek i Miłosz, potem Gajor, Maciej i Mikołaj. Dzielą nas zaledwie sekundy. Całą trasę kończę na 57 miejscu z czasem 6h i 56sekund. Uczestników było ponad 130. Teraz prysznic, jedzenie i odpoczynek. Czekamy aż wszyscy zjadą z tras, małe podsumowanie, wręczenie nagród i wracamy. Mikołaj wygrał dodatkowo słoik miodu, a Maciej plecak. Wyjazd super, jestem bardzo pozytywnie nakręcony i chce jeszcze raz, choćby jutro. Spodobała mi się taka forma rywalizacji i zabawy w terenie zarazem. Wszystko na rowerach i w na prawdę świetnej atmosferze. Następny Bikeorient w październiku.

Na starcie z pakietami
Na starcie z pakietami © tomstar
Autka na parkingu
Autka na parkingu © tomstar
Szykujemy się
Szykujemy się © tomstar
Gotowe rowerki
Gotowe rowerki © tomstar
Ekipa przed startem
Ekipa przed startem © tomstar
Odprawa
Odprawa © tomstar
Na pierwszym punkcie
Na pierwszym punkcie © tomstar
Punkt numer trzy
Punkt numer trzy © tomstar
Przeprawa przez Warte
Przeprawa przez Warte © tomstar
Kąpiel w Warcie
Kąpiel w Warcie © tomstar
Punkt numer pięć
Punkt numer pięć © tomstar
Punkt numer sześć
Punkt numer sześć © tomstar
Odpoczynek na punkcie
Odpoczynek na punkcie © tomstar
Giant z numerkiem
Giant z numerkiem © tomstar
Kolejny punkt
Kolejny punkt © tomstar
Mały odpoczynek
Mały odpoczynek © tomstar
Na punkcie widokowym
Na punkcie widokowym © tomstar
Jedzenie i woda
Jedzenie i woda © tomstar
Punkt przy bunkrze
Punkt przy bunkrze © tomstar
Najgorszy punkt w rodku lasu
Najgorszy punkt w rodku lasu © tomstar
Ostatni, jedenasty punkt
Ostatni, jedenasty punkt © tomstar
Rowery na mecie
Rowery na mecie © tomstar
Na mecie
Na mecie © tomstar
Podczas rozdawania nagród
Podczas rozdawania nagród © tomstar
Końcowe wyniki
Końcowe wyniki © tomstar
Gotowi do domu
Gotowi do domu © tomstar


  • DST 42.69km
  • Czas 01:49
  • VAVG 23.50km/h
  • VMAX 36.45km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1068kcal
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczornie na nowych oponach

Środa, 12 sierpnia 2015 · dodano: 12.08.2015 | Komentarze 0

Zbliża się powoli sobota i wyjazd na Bike Orient. Zmieniłem więc opony w Giancie na terenowe. Zakupiłem Smart Samy w rozmiarze 1.75, taki maksymalnie wejdzie mi w ramę. Rowerek wygląda teraz jak smok. Zmieniłem też pedały na normalne, gdyż SPD w terenie to dla mnie samobójstwo. Trzeba rowerek przetestować. Umawiam się więc z chłopakami na 21 na małe 40km.  Przyjeżdża Miłosz, Mikołaj i Gajor. Lecimy kółeczkiem na Gołuchów.Mała pauza na tamie i do domu. Rowerek jeździ super, opony buczą na asfalcie. Zobaczymy jak się spisze na Oriencie.
Giant na terenowych oponach
Giant na terenowych oponach © tomstar
Na tamie w Gołuchowie
Na tamie w Gołuchowie © tomstar


  • DST 60.49km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 38.22km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1327kcal
  • Podjazdy 294m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaliskie keszyki na spokojnie

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 0

Po wczorajszej wyprawie dziś czas na spokojny wyjazd. Umawiamy się się z Miłoszem standardowo na 4 rano. Jedziemy dziś w dwóch, więc bez żadnej spinki postanawiamy skoczyć do Kalisza na śniadanie i poszukać kilka keszy. Jedziemy spokojnym tempem na Kalisz. Na początek kesz w bunkrze na osiedlach przed Kaliszem. Potem kolejny za pomnikiem przy cmentarzu komunalnym. Wpadamy na stację na kawę i parówkę i postanawiamy odbić trochę i zaliczyć jeszcze dwa kesze. Jeden niedaleko pod mostem i następny koło seminarium. Wracamy na trasę i za Kaliszem zjeżdżamy w teren aby poszukać kolejnych trzech keszy. Jeden z nich to kolejny bunkier, następny to przedwojenna strzelnica, do której dotarcie nie było takie łatwe. Tereny tu bardzo górzyste i piaszczyste wąskie ścieżki w lesie. Na koniec wjeżdżamy do Kościelnej Wsi po kesza przy kościele. Potem lecimy już do domu. Po drodze jeszcze mały kesz w parku w Gołuchowie. Zaczyna się robić coraz cieplej, więc wracamy już do domu. Dziś spokojnie, spacerowym tempem, bardziej wycieczkowo.

Na starcie godzina 4 rano
Na starcie godzina 4 rano © tomstar
Keszyk przy bunkrze przed Kaliszem
Keszyk przy bunkrze przed Kaliszem © tomstar
Wpis do logbooka
Wpis do logbooka © tomstar
Wschód słońca
Wschód słońca © tomstar
Kesz przy cmentarzu komunalnym w Kaliszu
Kesz przy cmentarzu komunalnym w Kaliszu © tomstar
Przerwa na parówe
Przerwa na parówe © tomstar
Seminarium w Kaliszu
Seminarium w Kaliszu © tomstar
W lesie za Kaliszem
W lesie za Kaliszem © tomstar
W lesie za Kaliszem
W lesie za Kaliszem © tomstar
Keszyk w Kościelnej Wsi
Keszyk w Kościelnej Wsi © tomstar
W parku w Gołuchowie
W parku w Gołuchowie © tomstar
Zamek w Gołuchowie
Zamek w Gołuchowie © tomstar


  • DST 75.80km
  • Czas 03:05
  • VAVG 24.58km/h
  • VMAX 42.37km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1984kcal
  • Podjazdy 396m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimno, zimno

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 01.08.2015 | Komentarze 0

Wstaję o godzinie 3.30. Za oknem jeszcze ciemno.Dostaję smsa od Miłosza, że zimno. Wychodzę przed dom i rzeczywiście, dziś wyjątkowo zimno, zaledwie 10 stopni. Zakładam więc wiatrówkę, ale w sumie i długie rękawiczki by się dziś przydały. W sumie mamy jeszcze środek nocy. Jadę po Miłosza i lecimy przez Dobrzycę na Jarocin. Tam obowiązkowa ciepła kawa i parówa. Potem wykręcamy na Żerków. Powoli wychodzi słońce i robi się cieplej, nie dużo, ale zawsze. Jedziemy do Żerkowa na górę mtb. Chwila odpoczynku i do domu. Mieliśmy pojechać więcej, ale mamy tak zmarznięte i zbite nogi, że na dziś odpuszczamy. Stówe zrobimy jutro, bo i ekipa szykuje nam się większa. Także dziś spokojnie o 8 jestem już w domu.

Wschód słońca
Wschód słońca © tomstar
Rowerki pod górą mtb w Żerkowie
Rowerki pod górą mtb w Żerkowie © tomstar
W Żerkowie
W Żerkowie © tomstar
Widok na Żerków
Widok na Żerków © tomstar
Postój w Grabie
Postój w Grabie © tomstar


  • DST 40.22km
  • Czas 01:33
  • VAVG 25.95km/h
  • VMAX 47.25km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1167kcal
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybki wieczorny wypad

Wtorek, 28 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 0

Na dziś ponownie umawiamy się we czwórkę. Tym razem mniejsza, szybka trasa do Dobrzycy. Przed snem mała czterdziestka nie zaszkodzi. Spotykam się z Baką u mnie i lecimy do Miłosza. Po drodze łapie nas jeszcze Gajor. O 21 ruszamy w trasę. Lecimy jak zawsze na Czermin potem do Dobrzycy. Tam mała pauza i focie i ładnym, szybkim tempem wracamy do domu. W końcu się trochę ruszyło i złapałem więcej motywacji, bo lipiec miałem słaby i często brakowało mi mocy żeby zebrać się na rower. Taka częstotliwość mi odpowiada.
Pałac w Dobrzycy
Pałac w Dobrzycy © tomstar