Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mója szosa, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi lub z żoną.


Przejechałem już: 71764.95 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.56 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl








Archiwum bloga

  • DST 106.91km
  • Czas 03:57
  • VAVG 27.07km/h
  • VMAX 48.25km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2996kcal
  • Podjazdy 1114m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na rower i szybka stówka

Sobota, 6 sierpnia 2016 · dodano: 06.08.2016 | Komentarze 0

Nie chciało mi się jak cholera. Tym bardziej, że nie jechałem od rana, ale o 9. Żona jechała do Warszawy, więc ja zostałem z maludą. Zaprowadziłem ja do babci i trochę się zmuszając wsiadłem na rower. Z doświadczenia wiem, że takie wyjazdy zawsze okazują się potem najlepsze. Jak zwykle plan na małe 100 km. Nie chce za dużo dziś robić, bo kolanko czasem pobolewa, a i jutro na pewno coś pokręcę. Wracam na rower po Runmageddonie, w tygodniu trochę pobiegałem więc dziś czas na rowerek. Pojechałem bokami na Kalisz, tak jak ostatnio. Bardzo mi się ta trasa spodobała. Pocinałem nieźle, cały czas w okolicy 30km/h. Na prawdę świetnie się tu jeździ. I tak jak podejrzewałem leciało się super. Dobrze, że wyjechałem. Dojechałem tak bokami do Koźminka. Tutaj odpocząłem i zawróciłem do domu, także bokami. Po drodze, tuż za Koźminkiem zahaczyłem jeszcze o małe jeziorko, chwilę odpocząłem i pojechałem dalej. Niestety zerwał się dość mocny wiatr i miałem go prosto w twarz. Był dziś wyjątkowo upierdliwy. I na powrocie średnia spadła mi do 25km/h. Przebiłem się bokami do Stawiszyna, tam mała pauza na rynku i do domu. Ciągle pod wiatr, było ciężko ale się dokulałem. Wracając do widelca. To już chyba czwarta stówa na sztywniaku. Jeździ się super, nic mnie nie boli, nie bolą ręce ani plecy, pozycja jest super, zwłaszcza gdy leżę na lemondce, o czym mówią czasy w jakich jeżdżę. Także była to najlepsza zmiana jaką mogłem zrobić.
Runmageddon
Runmageddon © tomstar
Na rynku w Koźminku
Na rynku w Koźminku © tomstar
Jeziorko za Koźminkiem
Jeziorko za Koźminkiem © tomstar
Jeziorko za Koźminkiem
Jeziorko za Koźminkiem © tomstar
Jeziorko za Koźminkiem
Jeziorko za Koźminkiem © tomstar
Jeziorko za Koźminkiem
Jeziorko za Koźminkiem © tomstar
W Stawiszynie
W Stawiszynie © tomstar
Prosna
Prosna © tomstar


  • DST 34.25km
  • Czas 01:32
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 51.46km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 788kcal
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwiedzić maludę na wakacjach u babci

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 2

Czas na odpoczynek. Po siedmiu dniach kiedy codziennie coś robiłem, dziś ostatni spokojny wyjazd i czas na odbudowę. Pojechaliśmy z żonką do Dobrzycy zobaczyć jak sobie radzi maluda. Nie obyło się bez przygody na samym początku. Rano przygotowałem rowerki, a gdy popołudniu po pracy chcieliśmy jechać okazało się, że Dorota ma w przednim kole pane. Na szybko skoczyłem do rowerowego po nową dętkę. Szybko założyłem i mogliśmy jechać. Pojechaliśmy sobie spokojnie boczkami. W Dobrzycy posiedzieliśmy pół godziny, pogadaliśmy i szybko zostaliśmy przez córę wygonieni, że mamy już sobie jechać. W końcu wakacje od starych :) Wracaliśmy już prostą drogą. Trochę wzmógł się wiatr, ale nie było tak źle. Teraz oboje zbieramy siły, bo w sobotę czeka nas Runmageddon we Wrocławiu.
W parku w Dobrzycy
W parku w Dobrzycy © tomstar
Z Dorotką
Z Dorotką © tomstar
Kategoria DO 50KM|, Z ŻONĄ|


  • DST 52.36km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.56km/h
  • VMAX 43.06km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1596kcal
  • Podjazdy 248m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

A tak mi się nie chciało

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Wspaniałej pogody ciąg dalszy. Już dawno nie było aż tak długo tak równo i spokojnie. Praktycznie od wtorku zeszłego tygodnia ciepło, bez wiatru i z lekkimi chmurami. Takiej pogody nie można marnować. Dziś maluda pojechała na krótkie wakacje do babci, więc po pracy mam wolne i mogę wyskoczyć. Siedząc w pracy strasznie mi się nie chciało. Zastanawiałem się czy po dwóch dniach dłuższych tras nie wypadałoby zrobić sobie małej przerwy, aby nogi odpoczęły. Chęć pedałowania wygrała jednak ze zdrowym rozsądkiem. Wczoraj lekko, czasami zabolało mnie kolano i troszkę się obawiałem, żeby kontuzja się nie odnowiła. Wróciłem do domu z pracy, przygotowałem się i jednak wyjechałem. Wszystko miało ułożyć się w trasie. Na początku rzeczywiście lekko i powoli jechałem w stronę Turska. Gdy przejechałem Jedlec zrobiłem małą pauzę na "jedyneczkę" i wtedy się zaczęło. Wskoczyłem na rower i jakby ktoś mnie odpalił. Ruszyłem z kopyta i już się nie zatrzymałem. Poleciałem na Kuchary potem na Krzywosądów, a stamtąd na Bronów i do domu. Po drodze zerwał się jakiś bezsensowny wiatr, bo ani nie nawiał chmur, ani deszczu. Całe szczęście miałem go w plecy i dodatkowo pomagał. Śrędnią utrzymywałem w granicach 30km/h i tak też dojechałem do domu. Zadziwiająco miałem dziś więcej sił niż w sobotę czy wczoraj i z chęcią walnąłbym dziś stówę, ale mam jeszcze jutro dzień, a kolanko czasem się odezwało, więc tym razem rozsądnie wróciłem do domu, tak żeby nie przesadzić. Tym bardziej, że w sobotę Runmageddon we Wrocławiu i trzeba być gotowym.
Droga z Macewa
Droga z Macewa © tomstar
Giant Roam na Mosso :)
Giant Roam na Mosso :) © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 122.41km
  • Czas 04:46
  • VAVG 25.68km/h
  • VMAX 45.88km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 3324kcal
  • Podjazdy 1053m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Boczkami

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 0

Dziś wymiana współtowarzysza podróży. Wczoraj pojechałem z Baką, a dziś z Miłoszem. Zaplanowaliśmy sobie trasę totalnymi bokami. Jak zawsze do Kalisza i Ostrowa, ale tym razem omijając miasta i nie jadąc ścieżkami. Pojechaliśmy w tereny gdzie w sumie jeszcze nie byliśmy, niby wszystko blisko domu, ale zawsze jakoś jechaliśmy głównymi drogami. Także dziś spokojny spacerek, po spokojnym terenie, bocznymi drogami. Umawiamy się na 5 rano i lecimy na Tursko, potem na Piotrów. Wszystko wzdłuż trasy na Kalisz. Od rana raczej chłodno i troszkę mi zimno, bo nie wziąłem bluzy, ale jak się później okazało dobrze zrobiłem, bo gdy wyszło słońce zrobiło się na prawdę ciepło. Z Piotrowa odbijamy na Tłokinię. Tutaj zatrzymujemy się przy ładnym pałacyku. Robimy zdjęcia i przy okazji sprawdzamy kesze. W samym tylko parku wokół pałacu jest ich aż cztery, w dalszej okolicy kolejne kilka. Dziś nie ma na to czasu, ale za dwa tygodnie musimy tutaj wrócić z większą ekipa już na zbiory. Potem jedziemy na Opatówek, jemy kiełbachę na stacji i dalej bokami na Ostrów. Jest rewelacja, cisza, ciepło, ptaki śpiewają. Na prawdę bardzo rekreacyjna trasa. Dojeżdżamy do Lewkowa i tędy już znanymi drogami do domu. W Pleszewie wkręcamy jeszcze do plant na zdjęcie i do domu. Mamy dobry czas, bo chwilę przez 11 jesteśmy w domu.
Wschód słońca
Wschód słońca © tomstar
Wschodzące słońce
Wschodzące słońce © tomstar
Przed pałacem w Tłokini
Przed pałacem w Tłokini © tomstar
Takim oto autkiem podjechała młoda para
Takim oto autkiem podjechała młoda para © tomstar
W parku w Tłokini
W parku w Tłokini © tomstar
Widoczek
Widoczek © tomstar
Trasa gdzieś tam :)
Trasa gdzieś tam :) © tomstar
I dwa selfiki
I dwa selfiki © tomstar
Już blisko domu
Już blisko domu © tomstar
W naszych plantach
W naszych plantach © tomstar
Widoczek na staw w plantach
Widoczek na staw w plantach © tomstar


  • DST 143.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 3945kcal
  • Podjazdy 1383m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testów widelca ciąg dalszy

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 2

Miałem dziś jechać sam, ale Baka musi iść do pracy w niedziele, a dziś miał wolne, więc postanowiliśmy wyskoczyć razem. Robimy sobie spokojne kółeczko po okolicy, bez pospiechu i większego planu. Spotykamy się o 6 rano i lecimy jak zwykle na Raszków. Pojedziemy sobie do Odolanowa, a potem bardzo przyjemną drogą na Krotoszyn. Jest bardzo przyjemnie, nie ma wiatru, nie ma słońca, a temperatura w sam raz. W Krotoszynie jemy kiełbachę i pijemy kawę. Postanawiamy z Krotoszyna nie jechać do domu, tylko wykręcić na boki i skoczyć jeszcze do Pogorzeli. Stamtąd dopiero wracamy do domu przez Koźmin. Muszę przyznać, że dziś troszkę się zmęczyłem, ale to przez to, że mam bardzo aktywny tydzień i od wtorku codziennie coś robię, albo biegam albo jeżdżę na rowerze. O 13 jesteśmy w domu. Z dalszych analiz widelca - nic się nie zmieniło :) Po przejechaniu 140km nie bolą mnie ręce ani łokcie. Nie czułem dyskomfortu po długiej jeździe, ani dziury nie wytrzepały mnie za bardzo. Także uważam, że obawy przed sztywnym widelce zostały totalnie rozwiane. Jeździ się rewelacyjnie i wszystko jest ok.
Giant roam
Giant roam © tomstar
Merida Baki
Merida Baki © tomstar
Jak zwykle Raszków
Jak zwykle Raszków © tomstar
Droga z Odolanowa
Droga z Odolanowa © tomstar
Droga na Pogorzele
Droga na Pogorzele © tomstar
Droga na Koźmin
Droga na Koźmin © tomstar
Dwa głupki
Dwa głupki © tomstar
Na pauzie w Dobrzycy
Na pauzie w Dobrzycy © tomstar


  • DST 31.55km
  • Czas 01:10
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 44.76km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 897kcal
  • Podjazdy 284m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sztywny widelec Mosso M5

Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 22.07.2016 | Komentarze 24

I stała się rzecz, która stać się w końcu musiała. O tym, że będę wymieniać amortyzator wiedziałem od dawna. Długo czytałem i analizowałem co wybrać. Zastanawiałem się nad bardzo dobrym i drogim amortyzatorem, który potem zablokuje. Zastanawiałem się także nad sztywnym carbonem. Po analizie, przeczytaniu chyba wszystkich możliwych tematów na forach oraz po rozmowach ze znajomymi padło na sztywny widelec. Pomysł o carbonie szybko został odrzucony z powodu zbyt dużej ceny. Po bardzo intensywnej burzy mózgu zdecydowałem się na sztywny aluminiowy widelec. Do wyboru miałem Mosso albo Force. Oba w tej samej cenie, ale Force paskudny i brzydki, zwyczajny, bez ciekawego malowania. Wybrałem w końcu Mosso M5. Malowanie idealne, czarny z zielonymi wstawkami, stworzony do mojego roweru. Zamówiłem. Widelec dotarł i dziś wylądował na rowerze. Oczywiście musiałem odbyć pierwszą, testową jazdę. Widelec jest krótszy od amora o 2,5 cm. Niczego nie zmieniałem, widelec założyłem, nie dokładałem podkładek pod mostek, także główka roweru opadła mi o te 2,5 cm. Wrażenia po przejechaniu pierwszych 30 km - żadnej różnicy in minus. Według mnie opinie o masakrycznej zmianie geometrii roweru, niewygodzie w jeździe, nisko zawieszonemu środkowi suportu można włożyć pomiędzy bajki. Rzeczywiście rowerek lekko niżej leży, ale jest to tak minimalna różnica, że prawie nieodczuwalna. Jechało mi się tak samo dobrze jak na amorze. Sprawa druga - tłumienie drgań. Nie odczułem żadnego dyskomfortu, jechałem jak zawsze, a wracając specjalnie wykręciłem na drogę z gorszym asfaltem i dziurami. Nie poczułem jakiejś specjalnej niewygody, czy bólu rąk. Rower zachowywał się jak zawsze na gorszych drogach. A na plus. Rower jest sztywniejszy i lepiej się prowadzi. Czuję to przede wszystkich gdy wspinam się na górki i staję na pedałach. Rower nie buja się i nie tańczy. Jedzie prosto i łatwiej mi się podjeżdża. Po za tym rower wygląda obłędnie. Bardzo mi się podoba. No i ma teraz lżejszy przód. Dla kogoś, kto dużo jeździ na zablokowanym amorze to według mnie idealny wybór. Jestem bardzo zadowolony z tej zmiany. Jutro i pojutrze robię dłuższe wyjazdy, więc zobaczymy jak to bedzie wyglądać na trasach 100 km plus.
Giant Roam na Mosso M5
Giant Roam na Mosso M5 © tomstar
Widelec Mosso M5
Widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec Mosso M5
Sztywny widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec
Sztywny widelec © tomstar
Giant Mosso M5
Giant Mosso M5 © tomstar
Kategoria DO 50KM|, SAMOTNIE|


  • DST 62.57km
  • Czas 02:30
  • VAVG 25.03km/h
  • VMAX 51.29km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1636kcal
  • Podjazdy 378m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia droga na amortyzatorze

Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 0

Umówiliśmy się dziś z chłopakami na mały wypad. Mieliśmy zrobić kółeczko na 60km. O 20 Miłosz piszę, że odrobinę się spóźnią, więc ja już gotowy wskoczyłem na rower i przejechałem się wokół miasta i zrobiłem 15km. Wróciłem pod dom i zaczekałem na chłopaków. Założyłem jeszcze bluzę, bo troszkę chłodno. Pojechaliśmy standardem na Janków potem na Chocz. Jechało się przyjemnie. Zero wiatru, lekki chłodek. W Choczu jednak Gajor stwierdza, że chce skrócić trochę trasę, bo tyle mu na dziś wystarczy. Zatrzymaliśmy się więc pod Dino w Choczu, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy razem do domu. Dziś też była ostatnia jazda na amortyzatorze. W drodze do mnie jest sztywny widelec Mosso, który już jutro zagości na moim rowerze. Strasznie jestem ciekaw tej zmiany i już nie mogę się doczekać.
Zachód słońca
Zachód słońca © tomstar
Zachód słońca
Zachód słońca © tomstar
Na moście przed Jankowem
Na moście przed Jankowem © tomstar
Przed Dino w Choczu
Przed Dino w Choczu © tomstar


  • DST 101.55km
  • Czas 04:11
  • VAVG 24.27km/h
  • VMAX 54.65km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 3573kcal
  • Podjazdy 280m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bardzo wcześnie rano

Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0

Wczoraj był duży firmowy grill, więc dzisiaj trzeba było to wszystko spalić. Wracamy na stare tory i jak zawsze umawiamy się na poranną stówę w niedzielę. Spotykamy się o 5 rano, bo Milosz chce do 10 wrócić do domu. Jak zwykle ruszamy z rynku, jadę ja, Baka i Miłosz. Kierujemy się na Raszków. Od rana jest trochę chłodno, ale nie jest tak źle. Szybko wychodzi słońce i zaczyna nas rozgrzewać. W Raszkowie robimy małą pauzę, bo na stacji w Ostrowie zatrzymamy się na chwilę dłużej. Jemy tam kiełbachę i pijemy kawę. Potem tylko chwila na Piaskach na zdjęcie i lecimy dalej. Jedziemy sobie bokami do Kalisza. Jest wcześnie, cicho i spokojnie. W Kaliszu zatrzymujemy się znowu na chwilę przed Decathlonem i wracamy do domu. Tym razem w Kucharach odbijamy ze ścieżki rowerowej i do samego Pleszewa jedziemy bokami. Bardzo ładne, spokojne i kręte drogi. Po drodze wzmaga się troszkę wiatr, ale dziś jest przyjemny. Potem jeszcze odprowadzamy Miłosza i wracamy przez miasto do domu żeby dobić do stówy.
Wschód słońca za Pleszewem
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Wschód słońca za Pleszewem
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Pauza w Raszkowie
Pauza w Raszkowie © tomstar
Na Piaskach w Ostrowie
Na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Słitaśna focia :)
Słitaśna focia :) © tomstar
Przed Decathlonem w Kaliszu
Przed Decathlonem w Kaliszu © tomstar
Droga do Zawidowic
Droga do Zawidowic © tomstar


  • DST 83.93km
  • Czas 03:02
  • VAVG 27.67km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2463kcal
  • Podjazdy 689m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świetny wyjazd po śniadaniu

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0

W końcu ustały te silne wiatry i dziś pogoda zapowiadała się wyśmienita. Niestety żona wyjeżdżała od rana, a ja dopiero na 9 miałem umówiona babcie, więc nie mogłem jak zawsze wyjechać o 6 rano tylko zaraz po 9. Zjadłem więc śniadanie, zaprowadziłem maludę do babci i poleciałem. Ze względu na brak czasu zaplanowałem szybką trasę przez Jarocin i Żerków. Na dziś zero wiatru, lekkie chmury i temperatura około 20 stopni. Pogoda idealna. Lecę więc na Dobrzycę, ale jakoś nie mam mocy i chęci, tak jakbym musiał się zmuszać do deptania. Ale mimo wszystko jadę. W Dobrzycy zatrzymałem się w parku, a potem kawałek przed Jarocinem przy sklepie żeby zjeść sobie batony i coś wypić. Wybiła godzina drugiego śniadania. Przez Jarocin chciałem przebić się jak najszybciej, bo trafiłem na największy ruch. Do Żerkowa już standardem, na lemondce najszybciej jak się tylko da. Żerków też przeleciałem i zatrzymałem się kawałek dalej na punkcie widokowym. Tutaj chwilę odpocząłem i długim zjazdem poleciałem na Śmiełów. Jak już się tak rozpędziłem to tak zostałem i jechałem bez przerwy do domu. Ponad 40km ze średnią prędkością 30km/h. W końcu zaczęło mi się fajnie jechać i złapałem ogromne chęci. Szkoda, że mam dziś tak mało czasu, bo na pewno rzuciłbym się na 150km, a nawet na 200km. Chwilę przed 13 jestem w domu.
Na ławce w parku w Dobrzycy
Na ławce w parku w Dobrzycy © tomstar
Giancik w Dobrzycy
Giancik w Dobrzycy © tomstar
Punkt widokowy w Żerkowie
Punkt widokowy w Żerkowie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 75.91km
  • Czas 03:12
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 39.42km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1929kcal
  • Podjazdy 531m
  • Sprzęt Giant Roam 2 Disc
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna siedemdziesiątka

Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 14.07.2016 | Komentarze 0

Nie chce mi się spać, dlatego usiadłem do kompa. Właśnie wróciliśmy z Miłoszem z nocnego wypadu. Mieliśmy jechać rano we czwartek na wypad, ale pogoda ma być jutro paskudna, więc padła decyzja o małym, nocnym wypadzie. Umawiamy się a 21. Jadę po Miłosza i lecimy na Ostrów. Jest bardzo ciepło i przyjemnie, zero wiatru. Założyłem bluzę pod spód, ale od razu u Miłosza ją ściągnąłem. Schowałem do plecaka i już nie była mi potrzebna. Jedziemy spokojnie, bo jak wyliczyliśmy Miłosz miał dwa miesiące przerwy od roweru. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Po drodze cały czas sobie rozmawiamy. Pierwszą małą pauzę robimy na rynku w Raszkowie. Potem już dzida do Ostrowa. I tutaj po drodze strzela mi szprycha w tylnym kole. Zrobiła mi się już wczoraj lekka ósemka i miałem iść na centrowanie koła, ale jakoś nie było mi super spieszno. No ale teraz niestety już muszę iść. W związku z tym koło straciło swoją ostatnią okazję na współpracę ze mną i w sierpniu na pewno kupuję nową obręcz i szprychy, tym razem lepsze, na pewno Alexrims lub DT Swiss. W Ostrowie jemy parówę i pijemy kawę. Potem wykręcamy w stronę domu. Mieliśmy jechać jeszcze na Kalisz, ale w związku z pękniętą szprychą stwierdzamy, że nie ma co przesadzać. Po za tym jak po takiej długiej przerwie Miłosz jest trochę zmęczony. Więc wracamy. Po drodze zerwał się jeszcze mocniejszy wiatr, ale już bez przeszkód wróciliśmy do domu.
Rynek w Raszkowie w nocy
Rynek w Raszkowie w nocy © tomstar
My na rynku w Raszkowie w nocy
My na rynku w Raszkowie w nocy © tomstar
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Nocna droga do domu
Nocna droga do domu © tomstar