-
|50-100KM|
BIKEORIENT|
CZASÓWKA|
DO 50KM|
GDAŃSK 2014|
GEOCACHING|
GÓRA KAMIEŃSK|
GÓRY|
LIBEREC 2016|
NOCNE WYPADY|
POWYŻEJ 100KM|
POWYŻEJ 200KM|
POWYŻEJ 300KM|
POWYŻEJ 400KM|
POWYŻEJ 500KM|
SAMOTNIE|
WYPRAWY|
Z BAKĄ|
Z MIKOŁAJEM|
Z MIŁOSZEM|
Z ŻONĄ|
ZAWODY|
Info
Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.
Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.
DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS
WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień4 - 0
- 2024, Sierpień10 - 0
- 2024, Lipiec11 - 0
- 2024, Czerwiec14 - 0
- 2024, Maj11 - 1
- 2024, Kwiecień3 - 2
- 2024, Marzec4 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień6 - 0
- 2023, Sierpień14 - 0
- 2023, Lipiec21 - 4
- 2023, Czerwiec13 - 0
- 2023, Maj13 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń3 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec9 - 0
- 2022, Czerwiec12 - 3
- 2022, Maj10 - 4
- 2022, Kwiecień8 - 0
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień7 - 0
- 2021, Lipiec17 - 1
- 2021, Czerwiec15 - 0
- 2021, Maj11 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec5 - 1
- 2021, Luty2 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik2 - 0
- 2020, Wrzesień8 - 0
- 2020, Sierpień13 - 5
- 2020, Lipiec15 - 0
- 2020, Czerwiec14 - 0
- 2020, Maj15 - 0
- 2020, Kwiecień13 - 17
- 2020, Marzec7 - 6
- 2020, Luty4 - 0
- 2019, Październik2 - 0
- 2019, Wrzesień9 - 0
- 2019, Sierpień15 - 0
- 2019, Lipiec16 - 3
- 2019, Czerwiec11 - 10
- 2019, Maj11 - 4
- 2019, Kwiecień5 - 3
- 2019, Marzec7 - 13
- 2019, Luty1 - 0
- 2018, Listopad1 - 1
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień10 - 10
- 2018, Sierpień7 - 0
- 2018, Lipiec7 - 2
- 2018, Czerwiec4 - 0
- 2018, Maj7 - 5
- 2018, Kwiecień5 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień3 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 10
- 2017, Maj8 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik1 - 4
- 2016, Wrzesień1 - 0
- 2016, Sierpień7 - 0
- 2016, Lipiec14 - 31
- 2016, Czerwiec5 - 4
- 2016, Maj5 - 6
- 2016, Kwiecień9 - 11
- 2016, Marzec6 - 6
- 2016, Luty3 - 2
- 2016, Styczeń1 - 2
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 2
- 2015, Październik6 - 11
- 2015, Wrzesień7 - 0
- 2015, Sierpień14 - 18
- 2015, Lipiec11 - 3
- 2015, Czerwiec9 - 11
- 2015, Maj11 - 6
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec8 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 3
- 2014, Grudzień3 - 0
- 2014, Listopad7 - 3
- 2014, Październik7 - 2
- 2014, Wrzesień7 - 1
- 2014, Sierpień15 - 11
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec16 - 8
- 2014, Maj9 - 5
- 2014, Kwiecień3 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Listopad9 - 7
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień12 - 11
- 2013, Sierpień17 - 34
- 2013, Lipiec19 - 23
- 2013, Czerwiec16 - 35
- DST 143.00km
- Czas 05:30
- VAVG 26.00km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3945kcal
- Podjazdy 1383m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Testów widelca ciąg dalszy
Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 2
Miałem dziś jechać sam, ale Baka musi iść do pracy w niedziele, a dziś miał wolne, więc postanowiliśmy wyskoczyć razem. Robimy sobie spokojne kółeczko po okolicy, bez pospiechu i większego planu. Spotykamy się o 6 rano i lecimy jak zwykle na Raszków. Pojedziemy sobie do Odolanowa, a potem bardzo przyjemną drogą na Krotoszyn. Jest bardzo przyjemnie, nie ma wiatru, nie ma słońca, a temperatura w sam raz. W Krotoszynie jemy kiełbachę i pijemy kawę. Postanawiamy z Krotoszyna nie jechać do domu, tylko wykręcić na boki i skoczyć jeszcze do Pogorzeli. Stamtąd dopiero wracamy do domu przez Koźmin. Muszę przyznać, że dziś troszkę się zmęczyłem, ale to przez to, że mam bardzo aktywny tydzień i od wtorku codziennie coś robię, albo biegam albo jeżdżę na rowerze. O 13 jesteśmy w domu. Z dalszych analiz widelca - nic się nie zmieniło :) Po przejechaniu 140km nie bolą mnie ręce ani łokcie. Nie czułem dyskomfortu po długiej jeździe, ani dziury nie wytrzepały mnie za bardzo. Także uważam, że obawy przed sztywnym widelce zostały totalnie rozwiane. Jeździ się rewelacyjnie i wszystko jest ok.
Giant roam © tomstar
Merida Baki © tomstar
Jak zwykle Raszków © tomstar
Droga z Odolanowa © tomstar
Droga na Pogorzele © tomstar
Droga na Koźmin © tomstar
Dwa głupki © tomstar
Na pauzie w Dobrzycy © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|
- DST 31.55km
- Czas 01:10
- VAVG 27.04km/h
- VMAX 44.76km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 897kcal
- Podjazdy 284m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Sztywny widelec Mosso M5
Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 22.07.2016 | Komentarze 24
I stała się rzecz, która stać się w końcu musiała. O tym, że będę wymieniać amortyzator wiedziałem od dawna. Długo czytałem i analizowałem co wybrać. Zastanawiałem się nad bardzo dobrym i drogim amortyzatorem, który potem zablokuje. Zastanawiałem się także nad sztywnym carbonem. Po analizie, przeczytaniu chyba wszystkich możliwych tematów na forach oraz po rozmowach ze znajomymi padło na sztywny widelec. Pomysł o carbonie szybko został odrzucony z powodu zbyt dużej ceny. Po bardzo intensywnej burzy mózgu zdecydowałem się na sztywny aluminiowy widelec. Do wyboru miałem Mosso albo Force. Oba w tej samej cenie, ale Force paskudny i brzydki, zwyczajny, bez ciekawego malowania. Wybrałem w końcu Mosso M5. Malowanie idealne, czarny z zielonymi wstawkami, stworzony do mojego roweru. Zamówiłem. Widelec dotarł i dziś wylądował na rowerze. Oczywiście musiałem odbyć pierwszą, testową jazdę. Widelec jest krótszy od amora o 2,5 cm. Niczego nie zmieniałem, widelec założyłem, nie dokładałem podkładek pod mostek, także główka roweru opadła mi o te 2,5 cm. Wrażenia po przejechaniu pierwszych 30 km - żadnej różnicy in minus. Według mnie opinie o masakrycznej zmianie geometrii roweru, niewygodzie w jeździe, nisko zawieszonemu środkowi suportu można włożyć pomiędzy bajki. Rzeczywiście rowerek lekko niżej leży, ale jest to tak minimalna różnica, że prawie nieodczuwalna. Jechało mi się tak samo dobrze jak na amorze. Sprawa druga - tłumienie drgań. Nie odczułem żadnego dyskomfortu, jechałem jak zawsze, a wracając specjalnie wykręciłem na drogę z gorszym asfaltem i dziurami. Nie poczułem jakiejś specjalnej niewygody, czy bólu rąk. Rower zachowywał się jak zawsze na gorszych drogach. A na plus. Rower jest sztywniejszy i lepiej się prowadzi. Czuję to przede wszystkich gdy wspinam się na górki i staję na pedałach. Rower nie buja się i nie tańczy. Jedzie prosto i łatwiej mi się podjeżdża. Po za tym rower wygląda obłędnie. Bardzo mi się podoba. No i ma teraz lżejszy przód. Dla kogoś, kto dużo jeździ na zablokowanym amorze to według mnie idealny wybór. Jestem bardzo zadowolony z tej zmiany. Jutro i pojutrze robię dłuższe wyjazdy, więc zobaczymy jak to bedzie wyglądać na trasach 100 km plus.
Giant Roam na Mosso M5 © tomstar
Widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec Mosso M5 © tomstar
Sztywny widelec © tomstar
Giant Mosso M5 © tomstar
- DST 62.57km
- Czas 02:30
- VAVG 25.03km/h
- VMAX 51.29km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 1636kcal
- Podjazdy 378m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia droga na amortyzatorze
Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 0
Umówiliśmy się dziś z chłopakami na mały wypad. Mieliśmy zrobić kółeczko na 60km. O 20 Miłosz piszę, że odrobinę się spóźnią, więc ja już gotowy wskoczyłem na rower i przejechałem się wokół miasta i zrobiłem 15km. Wróciłem pod dom i zaczekałem na chłopaków. Założyłem jeszcze bluzę, bo troszkę chłodno. Pojechaliśmy standardem na Janków potem na Chocz. Jechało się przyjemnie. Zero wiatru, lekki chłodek. W Choczu jednak Gajor stwierdza, że chce skrócić trochę trasę, bo tyle mu na dziś wystarczy. Zatrzymaliśmy się więc pod Dino w Choczu, chwile odpoczęliśmy i pojechaliśmy razem do domu. Dziś też była ostatnia jazda na amortyzatorze. W drodze do mnie jest sztywny widelec Mosso, który już jutro zagości na moim rowerze. Strasznie jestem ciekaw tej zmiany i już nie mogę się doczekać.
Zachód słońca © tomstar
Zachód słońca © tomstar
Na moście przed Jankowem © tomstar
Przed Dino w Choczu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, Z MIŁOSZEM|
- DST 101.55km
- Czas 04:11
- VAVG 24.27km/h
- VMAX 54.65km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3573kcal
- Podjazdy 280m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo wcześnie rano
Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0
Wczoraj był duży firmowy grill, więc dzisiaj trzeba było to wszystko spalić. Wracamy na stare tory i jak zawsze umawiamy się na poranną stówę w niedzielę. Spotykamy się o 5 rano, bo Milosz chce do 10 wrócić do domu. Jak zwykle ruszamy z rynku, jadę ja, Baka i Miłosz. Kierujemy się na Raszków. Od rana jest trochę chłodno, ale nie jest tak źle. Szybko wychodzi słońce i zaczyna nas rozgrzewać. W Raszkowie robimy małą pauzę, bo na stacji w Ostrowie zatrzymamy się na chwilę dłużej. Jemy tam kiełbachę i pijemy kawę. Potem tylko chwila na Piaskach na zdjęcie i lecimy dalej. Jedziemy sobie bokami do Kalisza. Jest wcześnie, cicho i spokojnie. W Kaliszu zatrzymujemy się znowu na chwilę przed Decathlonem i wracamy do domu. Tym razem w Kucharach odbijamy ze ścieżki rowerowej i do samego Pleszewa jedziemy bokami. Bardzo ładne, spokojne i kręte drogi. Po drodze wzmaga się troszkę wiatr, ale dziś jest przyjemny. Potem jeszcze odprowadzamy Miłosza i wracamy przez miasto do domu żeby dobić do stówy.
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Pauza w Raszkowie © tomstar
Na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Słitaśna focia :) © tomstar
Przed Decathlonem w Kaliszu © tomstar
Droga do Zawidowic © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|, Z MIŁOSZEM|
- DST 83.93km
- Czas 03:02
- VAVG 27.67km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2463kcal
- Podjazdy 689m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Świetny wyjazd po śniadaniu
Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 0
W końcu ustały te silne wiatry i dziś pogoda zapowiadała się wyśmienita. Niestety żona wyjeżdżała od rana, a ja dopiero na 9 miałem umówiona babcie, więc nie mogłem jak zawsze wyjechać o 6 rano tylko zaraz po 9. Zjadłem więc śniadanie, zaprowadziłem maludę do babci i poleciałem. Ze względu na brak czasu zaplanowałem szybką trasę przez Jarocin i Żerków. Na dziś zero wiatru, lekkie chmury i temperatura około 20 stopni. Pogoda idealna. Lecę więc na Dobrzycę, ale jakoś nie mam mocy i chęci, tak jakbym musiał się zmuszać do deptania. Ale mimo wszystko jadę. W Dobrzycy zatrzymałem się w parku, a potem kawałek przed Jarocinem przy sklepie żeby zjeść sobie batony i coś wypić. Wybiła godzina drugiego śniadania. Przez Jarocin chciałem przebić się jak najszybciej, bo trafiłem na największy ruch. Do Żerkowa już standardem, na lemondce najszybciej jak się tylko da. Żerków też przeleciałem i zatrzymałem się kawałek dalej na punkcie widokowym. Tutaj chwilę odpocząłem i długim zjazdem poleciałem na Śmiełów. Jak już się tak rozpędziłem to tak zostałem i jechałem bez przerwy do domu. Ponad 40km ze średnią prędkością 30km/h. W końcu zaczęło mi się fajnie jechać i złapałem ogromne chęci. Szkoda, że mam dziś tak mało czasu, bo na pewno rzuciłbym się na 150km, a nawet na 200km. Chwilę przed 13 jestem w domu.
Na ławce w parku w Dobrzycy © tomstar
Giancik w Dobrzycy © tomstar
Punkt widokowy w Żerkowie © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 75.91km
- Czas 03:12
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 39.42km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1929kcal
- Podjazdy 531m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Nocna siedemdziesiątka
Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 14.07.2016 | Komentarze 0
Nie chce mi się spać, dlatego usiadłem do kompa. Właśnie wróciliśmy z Miłoszem z nocnego wypadu. Mieliśmy jechać rano we czwartek na wypad, ale pogoda ma być jutro paskudna, więc padła decyzja o małym, nocnym wypadzie. Umawiamy się a 21. Jadę po Miłosza i lecimy na Ostrów. Jest bardzo ciepło i przyjemnie, zero wiatru. Założyłem bluzę pod spód, ale od razu u Miłosza ją ściągnąłem. Schowałem do plecaka i już nie była mi potrzebna. Jedziemy spokojnie, bo jak wyliczyliśmy Miłosz miał dwa miesiące przerwy od roweru. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Po drodze cały czas sobie rozmawiamy. Pierwszą małą pauzę robimy na rynku w Raszkowie. Potem już dzida do Ostrowa. I tutaj po drodze strzela mi szprycha w tylnym kole. Zrobiła mi się już wczoraj lekka ósemka i miałem iść na centrowanie koła, ale jakoś nie było mi super spieszno. No ale teraz niestety już muszę iść. W związku z tym koło straciło swoją ostatnią okazję na współpracę ze mną i w sierpniu na pewno kupuję nową obręcz i szprychy, tym razem lepsze, na pewno Alexrims lub DT Swiss. W Ostrowie jemy parówę i pijemy kawę. Potem wykręcamy w stronę domu. Mieliśmy jechać jeszcze na Kalisz, ale w związku z pękniętą szprychą stwierdzamy, że nie ma co przesadzać. Po za tym jak po takiej długiej przerwie Miłosz jest trochę zmęczony. Więc wracamy. Po drodze zerwał się jeszcze mocniejszy wiatr, ale już bez przeszkód wróciliśmy do domu.
Rynek w Raszkowie w nocy © tomstar
My na rynku w Raszkowie w nocy © tomstar
Zdjęcie na Piaskach w Ostrowie © tomstar
Nocna droga do domu © tomstar
Kategoria |50-100KM|, NOCNE WYPADY|, Z MIŁOSZEM|
- DST 203.55km
- Czas 07:44
- VAVG 26.32km/h
- VMAX 54.27km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 5682kcal
- Podjazdy 1273m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Podróż sentymentalna
Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 3
Plany na wyjazd były na jutro. Chciałem wyskoczyć na 200km i spróbować wciągnąć w ten wyjazd Miłosza. Jednak analizując pogodę wyszło na to, że to dziś będzie najlepszy dzień na wyjazd. Bez wiatru, bez deszczu, lekkie chmury, temperatura na 20 stopni. Po prostu idealnie. Postanowiłem zatem wszystko przełożyć. Załatwiłem babcie do maludy i uszykowałem się na 6 rano. Niestety Miłosz nie mógł ze mną pojechać więc wybrałem się sam. Postanowiłem pojechać do Jeziorska. Dawno tam nie byłem, a i jest to nasza stara trasa, którą pokonałem trzy lata temu z Miłoszem. Było to wtedy nasze pierwsze 200 km. Także wyszła taka mała trasa wspominkowa. Wyjechałem o 6 rano i poleciałem na Kalisz. Udało mi się przez niego przebić w miarę sprawnie i pojechałem na Opatówek. Na całe szczęście zrobili tutaj dobrą ścieżkę rowerową i można już jechać bezpiecznie. Dojechałem do Opatówka, tutaj zrobiłem sobie pierwszą, małą przerwę. Potem odbiłem już na Rzymsko. Zaczęły się boczne drogi i zrobiło się spokojniej. Zrobiłem tylko jeszcze małą przerwę w Koźminku i bez zbędnych pauz doleciałem już na tamę w Jeziorsku. Zatrzymałem się na środku, na punkcie widokowym i zrobiłem sobie śniadanie. Zabrałem ze sobą w pudełku cztery naleśniki, które teraz ze smakiem wciągnąłem. Posiedziałem jeszcze chwilę i poleciałem dalej. Tym razem nie jechałem po terenie, wzdłuż plaży, bo rower nie jest na to przygotowany. Pojechałem asfaltem co jakiś czas dojeżdżając pod brzeg. Gdy objeżdżałem zalew zaczęło lekko kropić i w ciągu parunastu minut zaczęło padać dość mocno. Niestety pogoda się nam nie sprawdziła, ale mi to nie przeszkadzało i jechałem sobie tak w deszczu aż do samego miasta Warta. Tam na stacji chwilę odpocząłem, wytarłem się i zjadłem i wypiłem coś ciepłego. Dalej już prosta droga na Błaszki. Co jakiś czas jeszcze kropiło, ale był to raczej malutki kapuśniaczek niż deszcz. Za Błaszkami odbiłem z głównej drogi i już cały czas fajnymi bokami jechałem do Kalisza. Przebiłem się ponownie przez miasto i poleciałem w stronę domu. Musiałem jeszcze delikatnie wykręcić, bo zabrakłoby mi 6km do 200km, ale przy okazji wskoczyłem do pracy po paczkę. Jechało mi się rewelacyjnie i muszę przyznać, że nie jestem wcale tak mocno zmęczony. Nogi dały radę, więc jestem zadowolony. Genialna trasa.
Pierwsza pauza w Opatówku © tomstar
Mała pauza w Koźminku © tomstar
Widok na zalew Jeziorsko © tomstar
Na tamie w Jeziorsku © tomstar
Naleśniczki na tamie © tomstar
Widok z drugiej strony zalewu © tomstar
Pochmurny zalew Jeziorsko © tomstar
Boczna droga przed Kaliszem © tomstar
Leśna droga przed Kaliszem © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 200KM|, SAMOTNIE|
- DST 165.79km
- Czas 06:15
- VAVG 26.53km/h
- VMAX 50.24km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 4595kcal
- Podjazdy 838m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Odprowadzić Bakę do Dolska
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0
Niestety nocna stówa w piątek nie wypaliła. Wieczorem pogoda strasznie się popsuła i w nocy padało. Także sobota zrobiła się leniwa. Ale nic straconego. W niedziele miało być już ładnie. Umówiłem się zatem z Baką, że razem gdzieś polecimy. Baka zaczyna urlop i wyjeżdża w trasę na cały tydzień. Polecę więc z nim i odprowadzę tyle ile się da. Baka jedzie na zachód, a po drodze mamy Dolsk, który jest w idealnej odległości. Pojedziemy tam i Baka poleci dalej, a ja sobie wrócę do domu. Rano jest zadziwiająco ciepło i bardzo szybko ściągamy bluzy. Tym razem nawiguje Baka, prowadzi bokami na Jarocin i dalej tak samo bokami na Dolsk. Po drodze trwa cały czas debata nad tym, które drogi lepsze, boczne zakamarki Baki czy moje drogi powiatowe i wojewódzkie. Oczywiście konsensusu nie ma, ale dziś dałem się namówić na drogi, którymi w sumie jeszcze nigdy nie jechałem. Dojeżdżamy do Dolska i tutaj się żegnamy. Baka leci w stronę Nowego Tomyśla, a ja na plażę w Dolsku, gdzie chwilę odpoczywam i zamierzam wrócić do domu. Siedząc na moście na plaży analizuję sobie drogę. Jak polecę tak jak zawsze do domu zrobię zaledwie 120km, a dziś jest świetny dzień i mam ochotę jeszcze pojeździć. Postanawiam więc iść za radą Baki i pojechać bokami w strony gdzie jeszcze nie byłem. Wykręcam więc na Gostyń. Tam odpoczywam na rynku i zamiast główną jechać na Borek wykręcam bokami na Pogorzelę. Muszę przyznać, że drogi wcale nie takie złe, a za to cisza, spokój i zero samochodów. Dziś taka podróż była mi potrzebna. W międzyczasie piszę do domu, że przyjadę trochę później. Gdy żona "pozwala korzystać z pogody" postanawiam wykręcić jeszcze bardziej. Jadę więc na Krotoszyn i tym razem znowu bokami. Praktycznie większość dzisiejszej trasy to drogi po których jeszcze nie jeździłem, dojdzie mi więc kilka gmin do zaliczenia. Przed południem zaczyna wzmagać się wiatr, ale na całe szczęście gdy z Krotoszyna jadę do domu mam go w plecy. Dzisiejszy wyjazd muszę zaliczyć do szczególnie udanych, bo jechało mi się świetnie. Już dawno nie deptało mi się tak dobrze.
Za Jarocinem © tomstar
Kawałek przed Dolskiem © tomstar
Przed Dolskiem © tomstar
Selfik na pożegnanie © tomstar
Na rynku w Dolsku © tomstar
Na rynku w Gostyniu © tomstar
Na rynku w Krotoszynie © tomstar
Przed parkiem w Dobrzycy © tomstar
Park w Dobrzycy © tomstar
Kategoria Z BAKĄ|, SAMOTNIE|, POWYŻEJ 100KM|
- DST 60.95km
- Czas 02:11
- VAVG 27.92km/h
- VMAX 40.36km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1804kcal
- Podjazdy 360m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybki wypad od rana
Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0
Pogoda się nam trochę zepsuła i pokrzyżowała mi wycieczkowe plany. Silny wiatr od środy przeszkadza mi w dłuższym wyjeździe. We środę właśnie miałem lecieć na 200km, ale za oknem była jakaś masakra. Wiatr dmuchał strasznie, drzewa tańczyły, a i co chwila padało. Także niestety wyjazd musiałem odłożyć. Niestety prognozy są takie, że ma wiać cały czas, może trochę słabiej, ale jednak. Dlatego wczoraj postanowiłem wyskoczyć dziś wcześnie rano. Miało być w miarę spokojnie, więc na szybko byłem w stanie skoczyć na małe 60km. Wstałem o 4 rano i pół godziny później już jechałem. Troszkę zimno od rana, ale gdy tylko wstało słońce od razu zrobiło się przyjemniej. Poleciałem standardem na Janków, Chocz i Gizałki. Nie robiłem dziś więcej, bo umówiłem się z Baką na nocną stówę. Jutro też w ciągu dnia ma wiać, więc trzeba kilometry robić nocą. Wylatujemy dziś chwilę przed północą.
Wschód słońca za Pleszewem © tomstar
Wschód słońca na moście przed Jankowem © tomstar
Na moście przed Jankowem © tomstar
Na moście za Gizałkami © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|
- DST 137.00km
- Czas 05:13
- VAVG 26.26km/h
- VMAX 49.38km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3825kcal
- Podjazdy 841m
- Sprzęt Giant Roam 2 Disc
- Aktywność Jazda na rowerze
Ponownie do Antonina
Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 0
Urlop w pełni więc trzeba go tym razem dobrze wykorzystać. Wczoraj tylko mały wypad, ale na dziś umówiłem się z Baką na dłuższy wyjazd. Mamy zamiar pojechać do Antonina. Jest tam bardzo fajna trasa, a powrót z Mikstatu wręcz rewelacyjny. Umawiamy się jak zwykle na 6 rano. Po wczorajszych burzach dziś trochę chłodniej, więc trzeba założyć bluzę pod spod. Ale po za tym bardzo przyjemnie. Jedziemy na Raszków. W Raszkowie robimy małą przerwę i odbijamy na Odolanów. W Odolanowie szukamy stacji, bo już jesteśmy głodni. Chwilę odpoczywamy, jemy kiełbachę i pijemy kawę i lecimy dalej. Dojeżdżamy do ronda i skręcamy na Antonin. Tutaj dzida, bo to bardzo ruchliwa trasa. Mamy na szczęście tylko 5km, a i od rana mały ruch. W Antoninie robimy dłuższą przerwę i lecimy dalej na Mikstat. Robi się coraz cieplej, ale też nasila się wiatr. Z Mikstatu mamy piękną drogę do Ostrowa. Można tutaj jechać nawet 50km/h. Przebijamy się przez Ostrów, mała pauza na Piaskach i przez Szczury wracamy do domu. Niestety od Ostrowa już bardzo mocno wieje i oczywiście mamy ten wiatr prosto w twarz. Ale spokojnie dojeżdżamy do domu. We środę chcemy skoczyć do Kobylej Góry.
Pierwsza pauza w Raszkowie © tomstar
Po drodze za Odolanowem © tomstar
Jezioro w Antoninie © tomstar
Jezioro w Antoninie © tomstar
Jezioro na piaskach w Ostrowie © tomstar
Kategoria POWYŻEJ 100KM|, Z BAKĄ|