Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

SAMOTNIE|

Dystans całkowity:27958.47 km (w terenie 152.00 km; 0.54%)
Czas w ruchu:1037:22
Średnia prędkość:26.95 km/h
Maksymalna prędkość:68.80 km/h
Suma podjazdów:121992 m
Suma kalorii:619688 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:66.10 km i 2h 27m
Więcej statystyk
  • DST 89.04km
  • Czas 03:30
  • VAVG 25.44km/h
  • VMAX 54.59km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2508kcal
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śmiełów Muzeum Adama Mickiewicza

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 2

Dziś krótki wypad do Śmiełowa. Trasę wytyczyłem przez Dobrzycę i Jarocin, pojechałem także do Żerkowa. Pogoda sprzyjała i w porównaniu z wyjazdem do Kobylej Góry jechało sie o wiele lepiej. Wiał lekki wiaterek, ale był bardziej przyjemny niż dokuczliwy. Gdy wyjechałem z Jarocina minąłem wielu rowerzystów, te tereny chyba mają coś do siebie :) Przed Żerkowem duży podjazd, a zaraz za nim wysoki zjazd na którym rozwinąłem prędkość 54.59, a kilometr przejechałem w czasie 1.20. Miałem śmierć w oczach :D W Śmiełowie tylko chwila, ponieważ nie można tam jeździć rowerem po parku, więc tylko parę fotek i zbieram się dalej. Zrobiłem małe koło i wróciłem do Żerkowa. Potem już znaną drogą do domu przez Czermin. W między czasie ktoś chyba włączył jakiś wielki wiatrak, bo wiatr zaczął wiać bardzo mocno i znowu przyszło mi z nim walczyć. Niby ciepło, świeci słońce, nie ma chmur, ale wiatr uprzykrza jazdę. Nie wiem co gorsze wiatr czy deszcz :)


Chwila odpoczynku w parku w Dobrzycy © tomstar

Ruiny kościoła w Jarocinie © tomstar

Ryneczek w Żerkowie © tomstar

Punkt widokowy za Żerkowem © tomstar

Punkt widokowy © tomstar

Muzeum Adam Mickiewicza w Śmiełowie © tomstar

Odpoczynek w drodze powrotnej © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 85.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 25.37km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2376kcal
  • Podjazdy 321m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

To tu, to tam...

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 2

Niestety dziś z moich planów nic nie wyszło, zostały zmyte przez ciągle padający deszcz i burze. Nie udało mi się pojechać do Kobylej Góry, ponieważ całą noc i pół dnia padało. Tym razem wygrał zdrowy rozsądek, nie uśmiechało mi się jechać 160km w deszczu :) Prognozy mówiły, że po 14 ma się zacząć wypogadzać i o dziwo tak się stało. Nie czekając ani chwili o 15 wskoczyłem na rower i pojechałem przed siebie. Dziś wyjątkowo bez szczególnego celu. Wiedziałem tylko tyle, że chce dojechać do Kalisza, ale którędy tego już nie wiedziałem. Trasa powstawała w trakcie, starałem się omijać główne drogi. Trochę utrudniał mi jazdę wiatr, który momentami wiał bardzo mocno. Tak samo jak do Kalisza, z powrotem także pojechałem bokami. Robiło się coraz przyjemniej, więc skręciłem sobie to tu, to tam :) I tak na spokojnie wyszło mi ładne 85km. Więcej w sumie już nie chciałem robić, bo jutro od rana znowu w trasę. Mam nadzieję, że pogoda pozwoli :)


Droga z Grodziska © tomstar

Most na rzece Prośnie © tomstar

Prosna w miejscowości Popówek © tomstar

Odpoczynek przed Decathlonem w Kaliszu © tomstar

Kościół na przedmieściach Kalisza © tomstar

Chwila na przemyślenia, w którą teraz stronę © tomstar

Gdzieś w okolicach Gałązek Wielkich :) © tomstar

Droga do Kuczkowa © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 30.66km
  • Czas 00:58
  • VAVG 31.72km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1118kcal
  • Podjazdy 107m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez pani nawigator

Czwartek, 8 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Wstałem dziś bez większych problemów, czułem, że mogę zaatakować mój rekord. Rozgrzałem się tak jak zawsze. Włączam runtastica, a tutaj coś się popsuło i pani nie chce nic mówić. Tak się przyzwyczaiłem do jazdy z tym programem, że teraz nigdzie bez niego nie jadę. Akurat dziś jest mi potrzebna informacja o międzyczasach żeby trzymać dobre tempo i postarać się zrobić dobry czas. No nic, jadę bez gaduły, ale staram się trzymać prędkość. Sprawdzam po paru kilometrach, jest dobrze, spróbujemy :) Gdy dojechałem do Dobrzycy miałem bardzo dobry czas i dużo sił w nogach. Mimo, że nie miałem kontroli nad czasem i tempem cisnąłem na maksa. Gdy wpadłem do domu czas był rewelacyjny. 58:22 na 30.66km, średnia 1:54 na kilometr, średnia prędkość na całej trasie 31,52km/h. Przełamałem też prędkość maksymalną, osiągnąłem 50km/h. Okazało się, że można dobrze jechać na "czuja", bez kontroli czasu :) Swoją drogą żyję już sobotą ponieważ planuje zdobyć szczyt Wielkopolski - Kobylą Górę, a za dwa tygodnie zaatakować jezioro Jeziorsko i tamę w Rzymsku i zrobić pierwsze 200km :)


Dzis tylko jedna fotka, przymusowy postój na przejeździe kolejowym w Kowalewie © tomstar


  • DST 56.15km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 26.32km/h
  • VMAX 37.79km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 1629kcal
  • Podjazdy 209m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ku zachodzącemu słońcu :)

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 0

Czułem zmęczenie po "pracowitym" weekendzie. Siedziałem w domu i zastanawiałem się czy chce mi się jechać. Ale chyba strzeliłbym sobie w kolano gdybym tego nie zrobił. Trasa bardzo dobrze znana, standardowa jak na poniedziałek. Niestety czuję w nogach trudy dwóch weekendowych wypraw. Jadę znacznie wolniej niż zwykle, no ale w sumie gdzie się spieszyć? Słońce pięknie zachodzi, pogoda wręcz wyśmienita, trzeba delektować się chwilą. Dopiero po 30km złapałem wiatr w żagle, trochę się rozgrzałem i mogłem wcisnąć mocniej. Nie planowałem już żadnych postojów na zdjęcia, więc mogłem spokojnie się rozpędzić. I tak już równym tempem do samego domu. Średnia się wyrównała, bo to co straciłem na początku nadrobiłem pod koniec. Także dziś dwa w jednym wycieczka krajoznawcza i mały sprint :)


Zachodzące słońce przed Rokutowem © tomstar

I Meridka na tle zachodzącego słońca © tomstar

Taki sobie widoczek © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 109.08km
  • Czas 04:31
  • VAVG 24.15km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2921kcal
  • Podjazdy 399m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ucieczka przed burzą

Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 4

Wstaję rano, patrzę przez okno, a tutaj szaro, buro i ponuro. Zapowiadali burze, ale liczyłem, że pojawią się przelotnie i szybko wyjdzie słońce. Zastanawiałem się chwilę czy w ogóle wyjeżdżać, bo po niebie w oddali tańczyły pioruny i trzaskały grzmoty. Stwierdziłem, że burza idzie bokiem i raczej nie zawędruje tam gdzie ja zamierzam jechać. A więc pojechałem. Gdzieś 16km za Pleszewem złapał mnie pierwszy deszcz, ale był na tyle mały, że zatrzymałem się tylko na chwilę na przystanku, przeczekałem i pojechałem dalej. Dookoła mnie czarne chmury i błyski. Ja jakby w środku oka cyklonu, cisza, bez wiatru i deszczu. Dojechałem tak do Odolanowa. Tam mała przerwa i analiza sytuacji. Obserwuje niebo, które coraz mocniej pokrywało się czarnymi chmurami. Oj, teraz to już chyba nie przelewki. Zatrzymałem się na przystanku i czekam. Czekam, czekam, a tutaj znowu cisza. Postanowiłem wyruszyć. I wtedy mnie dopadła, jakieś 5km za Odolanowem. Nie było żadnego przystanku gdzie mógłbym się schować. Zatrzymałem się pod niewielkim drzewem. Niestety po chwili i z drzewa leciało na mnie tak samo jak z nieba. Stwierdziłem, że takie stanie w deszczu nie ma sensu, bo skoro i tak moknę to chyba lepiej jechać :) No i pojechałem. Zapaliłem światła żeby było mnie widać, ja za to nie widziałem nic. Waliło masakrycznie. Ciuchy, buty, plecak przemoczone do suchej nitki. Kilka razy dostało mi się rykoszetem z kałuży od przejeżdżających aut. Dotarłem tak do Sulmierzyc, tam dopiero znalazłem mały przystanek. Mimo, że i tak byłem już cały mokry, musiałem chwile odpocząć i przeczekać deszcz. Gdy przestało padać ruszyłem do Krotoszyna. Tam napiłem się gorącej kawy i zjadłem hot-doga. Na całe szczęście już więcej nie padało i spokojnie dotarłem do domu :) I w ten sposób zaliczyłem dziś wariacki wypad :)


Tak wyglądało niebo o 5 rano przed wyjazdem © tomstar

Pierwszy deszcz, ten mniejszy :) © tomstar

Kościół w Raszkowie, tutaj była jeszcze szansa na powrót :) © tomstar

Burza szła bokiem, liczyłem, że mnie nie złapie © tomstar

Rynek w Odolanowie © tomstar

Jeszcze nie wiedziałem co mnie za chwilę czeka :) © tomstar

Idzie, idzie, jest coraz bliżej © tomstar

Dopadła mnie, w takich warunkach jechałem © tomstar

Na przystanku w Sulmierzycach, zawsze mogło być gorzej :) © tomstar

W końcu przestało padać i gorąca kawa w Krotoszynie © tomstar

Dobrzyca i staw przy drodze © tomstar


  • DST 29.66km
  • Czas 01:07
  • VAVG 26.56km/h
  • VMAX 38.92km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 874kcal
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niestety nie dzisiaj

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0

Zaczynamy kolejny miesiąc. Dziś przyszedł czas na kolejną próbę pobicia prędkości trasy. Przyznam, że cały tydzień mam jakiś słaby, ciężko mi rano wstać i od dwóch dni nie ćwiczyłem. Dzisiaj było podobnie. Wystartowałem jak zawsze rano, ale już po 3km czułem, że nie dam rady wykręcić nawet zbliżonego wyniku do 30km/h. Jeszcze przez chwilę próbowałem, ale gdy pani w słuchawce podawała coraz gorsze czasy na kilometr, odpuściłem. Zatrzymałem się, zrobiłem zdjęcie i już na luzie pojechałem dalej. Nie ma co się zmuszać kiedy organizm odmawia współpracy :) Nie wiem czy to przez tą pogodę, wysokie temperatury i zły sen, może brakuje magnezu ;) Także dziś wyszła rundka rekreacyjna i przetarcie przed nowym miesiącem, w którym planuje zrobić swoje pierwsze 200km i zrobić w sumie 1500km. Zobaczymy czy się uda, mam urlop więc są duże szanse.


Wschód słońca i nowo budowana szklarnia © tomstar

Trasa z Dobrzycy © tomstar


  • DST 56.17km
  • Czas 01:55
  • VAVG 29.31km/h
  • VMAX 35.88km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Kalorie 1866kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na stare śmieci

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0

Odczekałem dziś aż słońce zacznie zachodzić zanim wyjechałem w trasę. Nauczony wczorajszą nierówną walką z żarem i duchotą postanowiłem wyjechać około 20. Dużo to nie zmieniło, bo duszno i tak było, temperatura dochodziła jeszcze do 33'C. Mimo takich warunków od początku czułem, że coś we mnie wstąpiło. Jechałem dość szybko jak na taki zaplanowany dystans (około 60km) i z każdym kilometrem jechało mi się jeszcze lepiej. Postanowiłem pojechać trasą, po której dawno już nie jechałem. Miałem bardzo dużo siły i jeszcze więcej chęci. Zatrzymałem się tylko na parę fotek, bo słońce ładnie zachodziło. Czując, że cały czas trzymam tempo, zbierałem się w sobie mimo zmęczenia, żeby do końca się nie poddać i wykręcić dobry czas. I udało się. Do średniej 30km/h zabrakło parunastu sekund, te które straciłem jadąc czterokilometrowy odcinek przez las, tam musiałem trochę zwolnić. Dobry wynik i kolejne kilometry do 1000 w tym miesiącu :)


Zachodzące słońce zaraz za Pleszewem © tomstar

Droga między Grodziskiem a Zawidowicami © tomstar

Zachód za drzewami w Tursku © tomstar

Widoczek przed Gołuchowem © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|


  • DST 151.66km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:13
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 46.84km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 4109kcal
  • Podjazdy 578m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opuszczamy Wielkopolskę czyli wyprawa Milicz

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 0

Przyszedł czas na kolejny dłuższy wypad. Po długich analizach odłożyłem na później wyjazd do Lichenia (140km w obie strony), a zdecydowałem się na Milicz, który chciałem odwiedzić w terminie późniejszym. Dzień nie zaczął się dobrze, bo nie obudził mnie rano budzik, zamiast wstać o 5 i wyjechać o 6, obudziłem się o godzinie 7. Byłem trochę na siebie zły i planowałem już skrócenie trasy. Szybko się zebrałem i pojechałem. Na niebie same chmury, z zapowiadanej gorącej soboty szykował się pochmurny dzień. W sumie to dobrze, bo ciężko jechałoby się w pełnym słońcu. Na początku czułem się średnio, nie mogłem złapać rytmu. Dopiero po kawie i hot-dogu na stacji w Koźminie poczułem się lepiej i jazda sprawiała mi przyjemność. W międzyczasie rozpogodziło się i temperatura szybowała szybko do góry. Byłem na to przygotowany mając ze sobą ponad 3 litry wody. Kierowałem się na Jutrosin i stamtąd do Milicza. Zaliczyłem trochę terenu chcąc ominąć główne drogi. Opuściłem województwo Wielkopolskie i zawitałem do Dolnośląskiego. W Miliczu byłem tylko małą chwilę i szykowałem się w drogę powrotną przez Krotoszyn. Droga z Milicza do Krotoszyna wykończyła mnie masakrycznie. Do przejechania miałem tam tylko 20km, ale cały czas same podjazdy i to na głównej drodze, więc samochody mijały mnie co chwila. Dojechałem do Krotoszyna i tam zastanawiałem się nad skróceniem trasy, ale w końcu zebrałem się w sobie i ruszyłem z góry zaplanowaną drogą. Słońce paliło niemiłosiernie, bardzo szybko skończyła się woda. Musiałem dojechać do Raszkowa, tam zaatakowałem pierwszy lepszy sklep. Dwie duże wody z lodówki poszły na raz, trzecia powędrowała do bidonu. To był ostatni postój i ostatnie 25km do domu. Przyznam, że trasa bardzo fajna, jechało się przyjemnie, ale podróż w tych temperaturach to samobójstwo. Do domu wróciłem cały mokry i wykończony. Na całe szczęście od razu mogłem wskoczyć do baseniku i się trochę ochłodzić. Jestem z siebie bardzo zadowolony, że dałem rade :) W tym miesiącu zrobiłem planowany 1000km, a mam jeszcze przed sobą dwa wyjazdy w lipcu :)


Park w Koźminie, w poszukiwaniu stacji © tomstar

Kawa na obudzenie © tomstar

Mały ryneczek w Kobylinie © tomstar

Piękna droga do Jutrosina © tomstar

W Smolicach trafiłem na piękny park i pałacyk © tomstar

Park w Smolicach © tomstar

Zalew w Jutrosinie © tomstar

Liczyłem na plaże, ale żadnej nie znalazłem © tomstar

Rynek w Jutrosinie © tomstar

Leśna droga do Milicza © tomstar

Kościół w Miliczu © tomstar

Witaj Wielkopolsko © tomstar

Żegnaj Dolny Śląsku :) © tomstar

Rynek w Zdunach © tomstar

Mały odpoczynek w Zdunach, były nawet lody :) © tomstar

Park w Krotoszynie © tomstar

Ostatni postój w Raszkowie © tomstar


  • DST 30.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 30.51km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1027kcal
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moja czasówka 2 - padł rekord

Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0

Czas na kolejne podejście do 30km. Obawiałem się, że po wczorajszej wywrotce mogę mieć dziś problemy, bo obudziłem się z bólem kolana. Trochę się rozgrzałem i rozciągnąłem i od razu z grubej rury na maksa w trasę. Słucham na bieżąco pani nawigator w słuchawce, która podaje dobry czas. Ale wszystko na styku. Do Dobrzycy tempo troszkę wolniejsze, ale wiem, że nadrobię wracając. Dziś bez żadnej przerwy, przeleciałem tylko przez rynek w Dobrzycy i od razu z powrotem. Na 7km przed domem zostało mi 10 minut. Wiedziałem, że muszę się spiąć i trzymać dobre tempo. Trochę brakowało mi już sił, ale się udało. Chyba będzie ciężko pobić ten czas, ale będę próbować. Bikestats trochę przekłamuje wynik, ponieważ kradnie sekundy w tym przypadku na moją korzyść. Dokładnie wyszło czas: 59:31; średnia: 30,24km/h


Dziś tylko jedna fota, kilka oddechów po powrocie © tomstar


  • DST 91.93km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 24.96km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 2547kcal
  • Podjazdy 539m
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100-V
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pięknie jest

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 0

Wspaniały dzień, słoneczny, ciepły :) Rano byłem trochę zmęczony i tak średnio chciało mi się jechać, ale naprawdę grzechem jest marnować takie dni. Wyjechałem sobie spokojnie, tym razem sam bez szczególnego celu. W słuchawkach Niebo do wynajęcia Kasprzyckiego nastrajało bardzo pozytywnie. Chciałem przejechać coś około 100km. Postanowiłem pokierować się na Krotoszyn. Piękne miasto z równie pięknym rynkiem. Wyjeżdżając z Krotoszyna zastanawiałem się czy zjechać od razu do Dobrzycy czy dodać parę kilometrów i pojechać jeszcze do Koźmina. Nastrój wędrowny wygrał. Pokierowałem się na Koźmin, a z niego dopiero do Dobrzycy. W Dobrzycy chwila w parku, który w tym słońcu prezentował się wręcz powalająco. Spokojnie do domu żeby wyskoczyć na podwórze i zamoczyć nogi w basenie, a i grilla czas dziś rozpalić :) Swoją drogą Merida wykręciła dziś swój pierwszy 1000km.


Piękny widok niedaleko Bronowa © tomstar

Las w Ligocie © tomstar

Z drugiej strony lasu w Ligocie © tomstar

Krótki odcinek trasy Dobrzyca - Raszków © tomstar

Las w Koźmincu © tomstar

Droga z Koźminca do Roszek © tomstar

Pięknie jest © tomstar

Miało być artystycznie :) © tomstar

Rynek w Krotoszynie © tomstar

Ratusz w Krotoszynie © tomstar

Odpoczynek w Krotoszynie © tomstar

Rynek w Koźminie © tomstar

Gdzieś przed Dobrzycą © tomstar

Park w Dobrzycy © tomstar

Platan w Parku w Dobrzycy uznany za jeden z największych w Europie © tomstar

Platan w parku w Dobrzycy © tomstar
Kategoria |50-100KM|, SAMOTNIE|