Info

avatar


Mam na imię Tomek vel tomstar opisuję tutaj moje duże, średnie i mniejsze wyjazdy rowerowe. Jeżeli chcesz mi potowarzyszyć zapraszam do lektury i komentarzy. Pochodzę z Pleszewa, nie za dużej miejscowości w Wielkopolsce niedaleko Kalisza i Jarocina. Jeżdżę przede wszystkim po asfalcie, a wyjazdy traktuję jako wycieczkę i przygodę. Towarzyszy mi mój Giant, a w trasy staram się wyjeżdżać z przyjaciółmi.


Przejechałem już: 63213.04 kilometrów
W tym w terenie: 604.00
Moja średnia prędkość: 26.30 km/h .
Więcej o mnie.

DODAJ WPIS
PROFIL
WYLOGUJ
KANAŁ RSS

WYSZUKAJ NA BLOGU TOMSTAR

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

GÓRY|

Dystans całkowity:1874.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:87:51
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:68.80 km/h
Suma podjazdów:29288 m
Suma kalorii:37715 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:89.25 km i 4h 11m
Więcej statystyk
  • DST 102.70km
  • Czas 04:34
  • VAVG 22.49km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2067kcal
  • Podjazdy 1490m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 4

Sobota, 11 lipca 2020 · dodano: 11.07.2020 | Komentarze 0

Pogoda spłatała nam dziś figla i zmodyfikowała całkowicie plany. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że około 14 nad nasz rejon nadciągnie burza i będzie padać praktycznie do wieczora. Mamy jednak parę godzin od rana. Burza ma przyjść z zachodu, więc lecimy na wschód. Taki był plan, ale teraz przynajmniej mamy pewność gdzie jechać i jak zaplanować trasę. Chcemy objechać jezioro Czorsztyńskie. Jest tam świetna ścieżka, a jeżeli złapie nas deszcz jak będziemy już wracać nie będzie takiej tragedii. Wstajemy o 6 rano, szybkie szykowanie i o 6:50 siedzimy już na rowerach. Jedziemy drogą, którą znamy z poprzedniego roku. Najpierw kierujemy się na Trybsz żeby potem małym kółeczkiem dojechać do ścieżki rowerowej w Dursztynie. Prowadzi ona prawie pod same jezioro Czorsztyńskie. Po drodze robimy kilka fotek. Miejsce jest świetne, ścieżka prowadzi przez pola, nie ma tutaj żadnego ruchu, cisza i spokój. Potem już mała pauza na tamie w Niedzicy i tam wbijamy na Velo Dunajec. W zeszłym roku też tędy jechaliśmy, ale niestety połowa ścieżki nie była jeszcze ukończona. W tym roku wszystko jest już gotowe, wszędzie asfalt, postoje, kładki i mostki. Po drodze robimy kilka zdjęć i w Dębnie odbijamy z Velo Dunajec na Trasę wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Niestety oznakowanie jest bardzo słabe i pojechaliśmy w stronę Nowego Targu i musieliśmy zawrócić. Wbijamy w końcu na ścieżkę wokół jeziora. Jest ona fantastyczna. Ciągnie się praktycznie przy samej wodzie. Po drodze pełno postojów i świetnych widoczków. Trasa ciągnie się zawijasami wzdłuż brzegu. Po drodze nawet mijamy bar i plażę. Na prawdę mam wrażenie, że najlepsza trasa jaką jechałem. W Czorsztynie ścieżka się kończy. Przed nami jeden konkretny podjazd i potem świetny zjazd do Sromowce Wyżne. Potem zawracamy do Niedzicy. Do domu lecimy już prosto drogą, nie kombinujemy i cały czas ciśniemy. Nie chcemy ryzykować, że złapie nas deszcz. Udaje się. Dojeżdżamy do domu suchą nogą. Zdecydowanie dzisiejszy wyjazd był najlepszy.

Podsumowując. Zrobiliśmy 427km, długość wszystkich podjazdów 6570m, nowe gminy 14. Cały wyjazd fantastyczny. Trochę się go obawiałem, bo ostatnio jakoś brakowało mocy i motywacji, ale tutaj z każdym dniem czułem się coraz lepiej i zamiast zmęczenia po każdym kolejnym dniu przychodziły jeszcze większe siły na kolejne wyjazdy. Pogoda nam się udała i nawet dzisiejszy deszcz ostatecznie nie zepsuł nam planów. A w głowie cały czas mam jeszcze dzisiejsze widoczki nad Jeziorem Czorsztyńskim i Tatry za oknem.



Ścieżka Pętla Spiska
Ścieżka Pętla Spiska © tomstar
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej.
Ciężki podjazd na Pętli Spiskiej. © BakaYabashi
Na ścieżce
Na ścieżce © tomstar
Na horyzoncie górska wioska.
Na horyzoncie górska wioska. © BakaYabashi
Velo Dunajec
Velo Dunajec © tomstar
Rowerek podziwia widoki
Rowerek podziwia widoki © tomstar
Jezioro Czorsztyńkie
Jezioro Czorsztyńkie © tomstar
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn
Widok na zamek i Jezioro Czorsztyn © tomstar
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty.
Po południowej stronie jeziora, teren jest wciąż mocno górzysty. © BakaYabashi
Jedna z wielu kładek na trasie
Jedna z wielu kładek na trasie © tomstar
Widok z tamy na jezioro
Widok z tamy na jezioro © tomstar
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego
Jedziemy ścieżką wokół Jeziora Czorsztyńskiego © tomstar
Przerywnik na trasie
Przerywnik na trasie © tomstar
Wodospad
Wodospad © tomstar
Rowerek pozuje na tle jeziora
Rowerek pozuje na tle jeziora © tomstar
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem.
Bardzo szybki przejazd przez Pieniński Park Narodowy. Teraz już bez zbędnych pauz, wracamy najprostszą drogą, aby zdążyć przed prognozowanym deszczem. © BakaYabashi


  • DST 133.80km
  • Czas 06:24
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2690kcal
  • Podjazdy 2050m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 3

Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0

Na dziś zaplanowany mamy najtrudniejszy etap. Chcemy zrobić najdłuższy dystans, ma nie być chmur, mocne słońce, gorąco i wiatr w porywach nawet do 90km/h. Wstajemy około 7 rano. Jak zwykle śniadanie, kawa i szykowanie. Wyjeżdżamy o 9. Jedziemy w dół od naszego hotelu, żeby podjechać do Gliczarowa dość konkretnym podjazdem. Potem długa droga z dół aż do Szaflar. Świetnie się tu zjeżdża, nie jest zbyt stromo, asfalt jest świetny i nie ma mocnych zakrętów. Potem chwilę jedziemy Szlakiem wokół Tatr tak jak wczoraj. Tym razem jednak nie wjeżdżamy na ścieżkę tylko lecimy dalej na Rabę Wyżną. Mamy tutaj super zawijasy, na przemian lasy i pola. Podjazdy też są łagodniejsze. Kierujemy się na Rabkę Zdrój. Tam wjeżdżamy na mały plac przy dworcu PKP. Robimy pauzę i lecimy dalej. Teraz dużym kółkiem lecimy na Jordanów i Spytkowice. Niestety nie jest tutaj ani za ciekawie, ani za ładnie. Po za tym bardzo duży ruch praktycznie na każdej z bocznych dróg. Chcemy jak najszybciej stąd odjechać. Wracamy tak samo przez Rabę Wyżną tylko tym razem odbijamy w stronę Harkabuz. Czeka nas tutaj podjazd o długości 4,5 km. Przy takiej wysokiej temperaturze i mocnym bocznym wietrze podjazd jest dość ciężki. Na szczycie robimy mała pauzę i lecimy dalej. W Bukowinie-Osiedle wbijamy na fantastyczne boczne drogi. Szerokie na jedno auto, asfaltowe dróżki ciągną się zawijasami przez pola i pomiędzy pojedynczymi domami. Po prawej stronie mamy przepiękny widok na całe Tatry. Dookoła nas pola, cisza, spokój. Mógłbym w takim miejscu mieszkać. Jedziemy dalej w stronę Ludźmierza. Tam robimy ostatnią pauzę pod sklepem, uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej. Teraz kierujemy się na Szaflary tą samą drogą, którą tutaj przyjechaliśmy. Między nami, a domem oddzielają nas dwa podjazdy. Najpierw jeden ze Szaflar, krótszy i łagodniejszy. Ale potem mamy 7 kilometrów pod górę. Średnio 6%, czasami trochę więcej. Powoli i mozolnie podjeżdżamy bez przerwy. Dopiero na górze zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie Bace jak podjeżdża. Teraz już prosto do domu. Jesteśmy trochę zmęczeni. Wyjazd rzeczywiście okazał się bardzo wymagający. Pogoda nie pomagała. Także w nagrodę na wieczór zamówiliśmy pizze i mamy zimne piwko. Jutro ostatni dzień. Niestety popołudniu ma przejść burza, może uda nam się przejechać zaplanowaną trasę.

Widok na Tatry z Gliczarowa
Widok na Tatry z Gliczarowa © tomstar
Rynek w Rabce Zdrój
Rynek w Rabce Zdrój © tomstar
Pauza na rynku w Rabce
Pauza na rynku w Rabce © tomstar
Mala ciśnie pod górkę.
Mala ciśnie pod górkę. © BakaYabashi
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną
Pomnik na szczycie podjazdu za Rabą Wyżną © tomstar
Piękny widok na całe Tatry
Piękny widok na całe Tatry © tomstar
Znowu podjazd.
Znowu podjazd. © BakaYabashi
Baka podjeżdża
Baka podjeżdża © tomstar


  • DST 121.20km
  • Czas 05:31
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 66.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 2436kcal
  • Podjazdy 1580m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 2

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 0

Dziś rozpoczynamy drugi dzień, dzień właściwy, bo wczoraj było tylko przetarcie. Od dziś trasy planuje Baka. Chciałem żebyśmy pojechali na Słowację, więc tak Baka wyznaczył trasę. Wstaliśmy dziś na spokojnie o 8. Zjedliśmy śniadanie, kawa i szykowanie do wyjazdu. Wyjeżdżamy paręnaście minut po 9. Kierujemy się do Centrum Bukowiny, a potem świetnym, długim zjazdem lecimy w stronę Szaflar. Tam chcemy wbić się na Szlak dookoła Tatr. Ta ścieżka ma nas zaprowadzić aż na Słowację. Na początku mamy dość duży ruch samochodowy, musimy też przeciąć Zakopiankę. Ale całe szczęście musimy nią jechać tylko kilkaset metrów. Potem już ścieżka rowerowa. Ścieżka jest fantastyczna. Cisza, spokój, droga przez łąki i pola. Mija nas wielu rowerzystów. Po drodze zbudowane są mosty nad rzekami i liczne punkty postojowe. Kierujemy się na Trstenę. Ścieżka ma nas zaprowadzić praktycznie na sam rynek miasta. Po drodze robimy kilka pauz, bo widoczki są fantastyczne. Spokojnie dojeżdżamy do Trsteny. Tam na rynku robimy małą pauzę. Analizując mapy postanowiliśmy jeszcze odbić nad jezioro Oravskie. Mamy do niego bardzo blisko i szkoda żeby tam nie pojechać. Robimy kółeczko i dojeżdżamy do tamy. Tam kolejna pauza, kilka fotek i wracamy tą samą drogą. Potem tak samo ścieżką wracamy prawie pod granicę Polski, ale przy ostatnim punkcie postojowym po stronie Słowackiej odbijamy do pobliskiej wioski żeby granicę przekroczyć normalną drogą i skierować się na Zakopane. Boczkami kierujemy się w stronę Zakopanego. Po drodze zrobiliśmy większą pauzę pod sklepem żeby uzupełnić zapasy. Teraz przed nami podjazd pod Gubałówkę. Podjazd jest dość długi i wymagający. Na Gubałówce straszny ruch i klimat odpustu kościelnego. Ciężko przejechać między ludźmi, który w ogóle nie zwracają uwagi na rowery i chodzą całą szerokością drogi. W końcu udaje nam się uwolnić i skierować się w stronę Poronina. Tam wbijamy znowu na Ścieżkę wokół Tatr i dojeżdżamy do Białego Dunajca. Tutaj skręcamy w stronę Gliczarowa Górnego żeby wrócić do Bukowiny. Tutaj mamy długi i trudny podjazd. Ma on 5 kilometrów długości i na początku ma 20%, a potem do samego Gliczarowa Górnego nie odpuszcza i cały czas nachylenie jest powyżej 10%. Gdy podjeżdżamy widzimy po lewej ścianę Bukovina. Potem już nawrotka w Bukowinie Tatrzańskiej i zjazd do domu. Troszkę obawiałem się tego wyjazdu, ale był on o wiele bardziej przemyślany i spokojny w porównaniu z wczorajszym. Nie wyciągnął tak z nas sił i był o wiele przyjemniejszy mimo dwa razy dłuższego dystansu. Teraz odpoczynek, kolacja i szykowanie głowy i nóg na jutro.


Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu
Most na ścieżce dookoła Tatr koło Nowego Targu © tomstar
Mala na moście.
Mala na moście. © BakaYabashi
Baka robi focie na ścieżce
Baka robi focie na ścieżce © tomstar
Kolejny most na ścieżce
Kolejny most na ścieżce © tomstar
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry
Po stronie słowackiej postój i widoczek na słowackie Tatry © tomstar
Widok przed Trsteną
Widok przed Trsteną © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Na rynku w Trstenie
Na rynku w Trstenie © tomstar
Widok na jezioro Oravskie
Widok na jezioro Oravskie © tomstar
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki...
Wracając do Polski mieliśmy już często pod górkę, ale te widoki... © BakaYabashi
Na granicy polsko-slowackiej
Na granicy polsko-słowackiej © tomstar
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska.
W trakcie 7-kilometrowego podjazdu w kierunku Kościeliska. © BakaYabashi
Widok z Gubałówki na Tatry
Widok z Gubałówki na Tatry © tomstar
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :)
Najcięższy dzisiaj podjazd, znowu przez Gliczarów Górny, ale tym razem z innej strony. Znak pokazywał maks. 20% :) © BakaYabashi


  • DST 69.27km
  • Czas 03:17
  • VAVG 21.10km/h
  • VMAX 66.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1392kcal
  • Podjazdy 1450m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry - dzień 1

Środa, 8 lipca 2020 · dodano: 08.07.2020 | Komentarze 0

Wróciłem w góry. Tym razem z Baką. W ten weekend miał się odbyć Tour de Pologne Amatorów, ale niestety z powodu epidemii i te zawody zostały odwołane. Ale nocleg mamy opłacony, urlop zaplanowany więc szkoda zmarnować wolne dni. Więc nic nie odwołujemy i postanawiamy razem z Baką wykorzystać te pięć dni na pojeżdżenie po najwyższych górach w Polsce. Umawiamy się na 6 rano. Pakuje wszystko, rower wędruje na dach i jadę po Bakę. Trasa do Bukowiny Tatrzańskiej zajmuje nam niespełna 5 godzin. Rozkładamy się w hotelu i szykujemy rowery. Chcemy jeszcze dziś wykorzystać dzień na przepalenie nóg i przyzwyczajenie organizmu do podjazdów. Jedziemy na pałę, nie planujemy trasy, co wyjdzie to wyjdzie. Ja chciałem pojechać tylko na Harnasie i na świeżo spróbować go znowu podjechać. Niestety i tym razem się nie udaje. Ten podjazd jest jeszcze dla nas za mocny. Ja się poddałem i podprowadziłem rower, a Baka dojechał na szczyt na trzy razy. Brakuje nam jeszcze techniki. Potem robimy kółeczko i wracamy do Bukowiny żeby odbić potem w stronę Szaflar. Na początku nie jedzie mi się zbyt dobrze, tak jakoś brakuje mocy, ale z każdym kilometrem nogi rozjeżdżają się coraz bardziej. Do Szaflar mamy zjazd i potem wbijamy na trasę TdP. W Białym Dunajcu robimy przerwę i jedziemy dalej. Okazało się, że jesteśmy blisko drugiej ścianki na Gliczarowie, czyli ściany Bukovina. Przegłosowałem nas i postanowiliśmy, że i ją dziś spróbujemy podjechać. Niestety te ściany są dla mnie jeszcze za mocne. Musiałem najgorszy kawałek podprowadzić rower, jest tutaj 23%. Gdy się troszkę wypłaszczyło podjechałem resztę. Ale Baka dał radę, podjechał na raz całą ścianę. Jest moc. Potem już prosto pojechaliśmy do Bukowiny. Na dziś wystarczy. Od jutra planujemy już robić po 100km dziennie. Tak dziś odpoczynek i szykujemy się na jutro.


Tatry
Tatry © tomstar
W tle Tatry
W tle Tatry © tomstar
Biały Dunajec
Biały Dunajec © tomstar
Tutaj jedna z paru kilkunasto procentowych górek.
Tutaj jedna z paru kilkunastoprocentowych górek. © BakaYabashi
Mala na podjeździe.
Mala na podjeździe. © BakaYabashi
Ściana Bukovina, ja się poddałem, a Baka jedzie dalej
Ściana Bukovina, ja się poddałem, a Baka jedzie dalej © tomstar
Kończę podjazd pod ściankę Bukovina
Kończę podjazd pod ściankę Bukovina © tomstar
Baka podjechał Ścianę Bukovina
Baka podjechał Ścianę Bukovina © tomstar


  • DST 63.50km
  • Czas 02:42
  • VAVG 23.52km/h
  • VMAX 60.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1246kcal
  • Podjazdy 879m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce 2020 - dzień 5

Środa, 10 czerwca 2020 · dodano: 10.06.2020 | Komentarze 0

A więc nadszedł ostatni dzień. Jutro wracamy do domu, więc dziś muszę wyjechać pożegnać się z górami. Niestety nie jest to wymarzone pożegnanie, ponieważ pogoda nie dopisała. Wstaję jak zwykle o 5 rano, szykowanie, kawa i wyjazd. W nocy nie padało, jednak jest bardzo mocna mgła i wszystko wokół jest mokre. Asfalt wygląda jakby co dopiero przeszła burza. Z opon chlapie woda. Szkoda, bo takie warunki nie zachęcają do jazdy. Zaplanowałem na dziś trasę do Wiśnicko-Lipnickiego Parku Krajobrazowego. Mimo pogody jadę, jednak z każdym kilometrem jestem coraz bardziej mokry i mam zaparowane i mokre okulary, co utrudnia mi widzenie. Co jakiś czas muszę się zatrzymywać i wycierać okulary. Postanowiłem, że troszkę skrócę trasę. Gdy zjeżdżam z wyższych gór robi się przyjemniej, drogi są suche i mgła jakby się rozeszła. Może jednak pojadę tak jak zaplanowałem. Jednak drogowcy postanowili za mnie podjąć decyzję. Droga, którą miałem jechać jest w remoncie. Na upartego bym ją przejechał, ale nie w tych warunkach. Jest błoto i cała droga jest mokra. Tak więc muszę zmienić trasę. Trochę ją skracam, ale ostatecznie robię większe kółko i zygzakami wracam do domu. Jest całkiem przyjemnie, a przede wszystkim sucho. Gdy jednak zbliżam się do domu znowu wjeżdżam wyżej i znowu robi się mokro. W stosunku do pierwotnej trasy skróciłem ją niecałe 10km, więc nie jest źle. Wyszedł mi dzisiaj taki wyjazd bardziej techniczny. Zero walorów artystycznych, żadnych widoczków i mała przyjemność z jazdy, ale takie są góry. Najważniejsze, że porobiłem jeszcze kilka podjazdów. Zakończyłem moją przygodę z górami, ale tylko na miesiąc, ponieważ w lipcu wracam w góry, tym razem w te wyższe, bo jedziemy do Bukowiny Tatrzańskiej.

Podsumowanie:
Przejechany dystans - 355km
Podjazdy - 5646m
Czas na rowerze - 15h 50min
Nowe gminy - 20



Tam za mgłą są góry
Tam za mgłą są góry © tomstar
Tam za mgłą są góry
Tam za mgłą są góry © tomstar
A tak się wygląda jak jedzie się w górach we mgle
A tak się wygląda jak jedzie się w górach we mgle © tomstar
Remont zmusił mnie do zmiany trasy
Remont zmusił mnie do zmiany trasy © tomstar
Rzeka
Rzeka © tomstar
Tam gdzieś są góry
Tam gdzieś są góry © tomstar


  • DST 71.64km
  • Czas 03:13
  • VAVG 22.27km/h
  • VMAX 63.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1407kcal
  • Podjazdy 1151m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce 2020 - dzień 4

Wtorek, 9 czerwca 2020 · dodano: 09.06.2020 | Komentarze 0

Wczoraj był dzień odpoczynku. Wszystko się dobrze złożyło, bo pogoda się zepsuła i cały dzień popadywało. Poświęciliśmy zatem ten dzień na zwiedzanie. Pojechaliśmy do kopalni do Wieliczki. Dzisiaj ma być chłodno, ale już bez deszczu i wiatru. Postanowiłem też pojechać do Wieliczki. Wytyczyłem sobie trasę dużym kółeczkiem, tak aby w połowie trasy wjechać do Wieliczki. Od rana dość chłodno, zmarzły mi nawet lekko palce. Jadę boczkami. Góry schowane są we mgle. Na bocznych drogach cisza i spokój. Gdy zbliżam się do Wieliczki ruch się nasilił, a w samej już Wieliczce ruch stał się masakryczny. Byłem na to przygotowany, miałem wczoraj przedsmak ruchu i korków w mieście. Troszkę się zakręciłem i pogubiłem, ale w końcu dotarłem do rynku. Chwilę tutaj odpocząłem, zrobiłem zdjęcia i pojechałem dalej. Teraz walka aby wydostać się z miasta. Jeszcze kilka kilometrów za Wieliczką ruch jest dość spory. Dopiero w Pokrzywnicy zjechałem na boczne drogi i ruch się uspokoił. Kieruję się na Świątniki Górne i dalej boczkami w stronę Dobczyc. Robię jeszcze kilka zygzaków żeby dodać kilometrów i dojechać z odpowiedniej strony do Dobczyc. W Dobczycach zrobiłem jeszcze zdjęcie na moście z widokiem na tamę i poleciałem do domu. Przed domem mam jeszcze konkretny podjazd. Do tej pory nie miałem okazji go podjechać, bo zawsze wracałem z innej strony. Dziś na koniec go sobie podjechałem. Jutro, na koniec chcę pojechać w stronę Wiśnicko-Lipnickiego Parku Krajobrazowego.


Góry we mgle
Góry we mgle © tomstar
Rynek w Wieliczce
Rynek w Wieliczce © tomstar
Rynek w Wieliczce
Rynek w Wieliczce © tomstar
Rynek w Wieliczce
Rynek w Wieliczce © tomstar
Widok na Rabe i tamę w Dobczycach
Widok na Rabe i tamę w Dobczycach © tomstar
Podjazd do domu
Podjazd do domu © tomstar


  • DST 73.78km
  • Czas 03:27
  • VAVG 21.39km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 1446kcal
  • Podjazdy 1360m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce 2020 - dzień 3

Niedziela, 7 czerwca 2020 · dodano: 07.06.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj miał być dzień odpoczynku, ale pogoda zadecydowała inaczej. Wczoraj popołudniu żona przeczołgała nas jeszcze po górach. Weszliśmy na górę Chełm w Myślenicach, potem jeszcze odpoczynek nad rzeką. Generalnie bardzo aktywny dzień. Bolały mnie nogi i sądziłem, że dziś może być różnie. Wieczorem usiadłem i sprawdziłem pogodę. Ma padać, ale dopiero popołudniu, a nawet pod wieczór. Nie mogę zmarnować takiego dnia mimo zmęczenia. Ale rano wstaję chwilę później. Obudziłem się o 6, spokojnie wypiłem kawę i uszykowałem się do wyjazdu. Trasę przygotowałem sobie na kręcenie po okolicy i spokojnie bez spiny. Postanowiłem pojechać równoległą drogą do wczorajszej trasy powrotnej z Tymbarku. Bardzo mi się tam podobało i chciałem dziś znowu tamtędy pojechać. Nie sądziłem, że przygotowałem sobie niezłe procenty na podjazdy. Praktycznie do samych Szczyrzyc mam pod górkę. Same podjazdy od 9 do 12%. Zero odpuszczania, tylko małe, krótkie zjazdy. W Górze Świętego Jana zrobiłem małą pauzę i pojechałem dalej. W Szczyrzycu nawrotka i jadę w stronę Raciechowic. Teraz już piękna trasa w dół. Potem postanowiłem odwrócić trasę, którą robiłem pierwszego dnia. Tutaj ponownie mam podjazdy nawet 14%. Wpadam na trasę sprintu Majka Days. Kółeczko do Myślenic i wracam. Niestety w Myślenicach musiało padać, bo asfalt jest mokry. Uwaliłem cały rower. Gdy wróciłem do Dobczyc było już sucho. Mimo wczorajszego zmęczenia dzisiaj nic nie czuję, jedzie się dobrze, nogi nie bolą i chce mi się deptać. W Dobczycach zatem dodaję sobie kilka kilometrów. Wykręcam jeszcze na boczki i wracam do domu od strony Widomej. W domu jeszcze porządne mycie roweru. Zasłużył sobie na SPA. Jest cały uwalony i potrzebuje smarowania. Przy kawce i w słoneczku, z czystą przyjemnością wyczyściłem sobie rower. Ale jutro już na pewno robię dzień odpoczynku. Ma padać cały dzień, więc planujemy zwiedzanie Wieliczki. Na wtorek i środę znowu pogoda zapowiada się dobrze, więc powinienem zrobić jeszcze dwa wyjazdy.


Kościół na Górze Świętej Anny
Kościół na Górze Świętej Anny © tomstar
Potoczek
Potoczek © tomstar
Droga w dolinie
Droga w dolinie © tomstar
Widok na jezioro Dobczyckie
Widok na jezioro Dobczyckie © tomstar
Podjazd
Podjazd © tomstar
Beskidy - brama do polskich gór
Beskidy - brama do polskich gór © tomstar
Rowerek zasłużył na górskie SPA
Rowerek zasłużył na górskie SPA © tomstar


  • DST 77.45km
  • Czas 03:18
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1518kcal
  • Podjazdy 1117m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce 2020 - dzień 2

Sobota, 6 czerwca 2020 · dodano: 06.06.2020 | Komentarze 0

Dziś trzeci dzień naszego pobytu w Dobczycach i drugi mój wyjazd. Wczoraj wieczorem wyczyściłem rower, nasmarowałem i napompowałem opony. Maszyna stoi gotowa do jazdy. Wstaję tak samo jak wczoraj o 5 rano. Jak zwykle kawa i małe śniadanie. Wczoraj cały wieczór padało i dziś od rana jest trochę chłodno i wilgotno, ale nie ma wcale chmur i świeci piękne słońce. Wszystko szybko wysycha i robi się ciepło. Dziś planuję pojechać do Tymbarku. Ale zanim tam pojadę chcę zrobić kółeczko żeby mieć odpowiedni dystans. Lecę najpierw boczkami na Gdów. Gdy tam dojechałem wjeżdżam na chwilę na rynek. Potem muszę kilka kilometrów pojechać trasą wojewódzką, ale na całe szczęście koło rzeki Raby wpada mi w oko ścieżka rowerowa. Szybka analiza na mapie dokąd ona prowadzi. Okazało się, że pięknie wiedzie wzdłuż Raby, potem się kończy, ale znajduję piękne, boczne drogi. Jadę więc tamtędy i omijam całą trasę wojewódzką, a dodatkowo zaliczam piękne widoczki, mam całą drogę spokój i fajne zawijaskowe podjazdy. Baka byłby ze mnie dumny. Tak więc, boczkami dojeżdżam do Łapanowa i potem kieruję się już na Tymbark. Do tej pory trasę miałem raczej płaską, ale teraz zaczynają się już górki. Za Tarnawą mam 2,5 kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 6%. Nie jest taki straszny, ale długość robi swoje. Nie ma co, biorę go na raz. Na górze mały odpoczynek i potem kolejne podjazdy, prawie aż do samego Tymbarku. W Tymbarku na rynku większy odpoczynek i potem już do domu. Myślałem, że będę musiał znowu zdobywać podjazdy i przebić się przez górki, którymi tu przyjechałem, a tutaj miłe zaskoczenie. Trasę, którą wybrałem na powrót wiedzie piękną doliną, wzdłuż rzeki, z górami po obu stronach. Ponad 15km mam z górki, świetny asfalt i zawijaski. Leci się świetnie, a przy okazji trochę odpocząłem. Kilka kilometrów przed domem znowu kilka podjazdów i kilkanaście minut przed 10 jestem na miejscu. Wyjazd rewelacyjny. Pogoda wyśmienita i piękne widoczki. Jutro ma padać, więc chyba będzie rest day. Zobaczymy co nam przyniesie poniedziałek.


Wschód słońca
Wschód słońca © tomstar
Krzyworzeka o wschodzie słońca
Krzyworzeka o wschodzie słońca © tomstar
Pomnik na rynku w Gdowie
Pomnik na rynku w Gdowie © tomstar
Boczna ścieżka po podjeździe
Boczna ścieżka po podjeździe © tomstar
Widoczek przed Tymbarkiem
Widoczek przed Tymbarkiem © tomstar
Na rynku w Tymbarku
Na rynku w Tymbarku © tomstar

"Rynek w Tymbarku przykryć można dłonią..." © tomstar
A tak trzeba sobie radzić jak nie zabierze sie plecaka, a zrobi się ciepło.
A tak trzeba sobie radzić jak nie zabierze sie plecaka, a zrobi się ciepło. © tomstar
Jedziemy doliną
Jedziemy doliną © tomstar
Grzyb skalny
Grzyb skalny © tomstar


  • DST 68.24km
  • Czas 02:59
  • VAVG 22.87km/h
  • VMAX 57.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1340kcal
  • Podjazdy 1139m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobczyce 2020 - dzień 1

Piątek, 5 czerwca 2020 · dodano: 05.06.2020 | Komentarze 0

W ten weekend w Dobczycach miał się odbyć wyścig Majka Days. Niestety sytuacja jest jaka jest i impreza została odwołana. Przy okazji startu w tych zawodach zaplanowałem małe, rodzinne wakacje. Dwa dni miałem poświęcić na starty, a resztę tygodnia na odpoczynek. Nocleg miałem już opłacony, gospodarka się odmraża i hotele są otwarte. Postanowiliśmy zatem mimo wszystko przyjechać do Dobczyc. Biorę ze sobą rower i chcę codziennie od rana pokręcić po okolicy. Szkoda marnować taki wyjazd w tak wspaniałe tereny. Miejscówkę mamy świetną, z dala od miasta, na uboczu, w lesie. Wczoraj po przyjeździe odpoczynek i małe zwiedzanie, a dziś od rana od razu wypad. Wstaje o 5 rano, szykuję się, piję kawę i ruszam w trasę. Na dziś planuje małe 60-70km, trzeba przyzwyczaić nogi do podjazdów i głowę do zjazdów. Najpierw jadę do Myślenic, lecę trasą, bo nie ma innej, szybkiej drogi. Niestety przed 6 rano jest na trasie już duży ruch. Na całe szczęście mam tylko 12 km. Potem już odbijam na boczki dookoła Jeziora Dobczyckiego. Tereny są tutaj piękne, boczne dróżki praktycznie bez ruchu samochodowego. Objeżdżając jezioro trafiam na kilka podjazdów i zjazdów w okolicach 11-14%. Dla takiego kolarza jak ja, który jeździ po płaskim stole w Wielkopolsce to duże wyzwanie, które z przyjemnością podejmuję. Po to tutaj przyjechałem. Co jakiś czas robię mała pauzę żeby pstryknąć fotki. Niestety zdjęcia nie oddają piękna okolicznych widoków. Kręcę jeszcze trochę po okolicy i zawracam do domu. Na dziś wystarczy. Jutro może dołożę kilka kilometrów, bo dziś czuję niedosyt, a pogoda ma być o wiele lepsza. Czuję się fantastycznie.

Wschód słońca na Dobczycami
Wschód słońca na Dobczycami © tomstar
Widok z tamy w Dobczycach
Widok z tamy w Dobczycach © tomstar
Nie widać, ale tam jest dość konkretny podjazd
Nie widać, ale tam jest dość konkretny podjazd © tomstar
Widok na Jezioro Dobczyckie od strony Myślenic
Widok na Jezioro Dobczyckie od strony Myślenic © tomstar
Najpierw zjazd 11%, a zaraz potem 14% podjazdu
Najpierw zjazd 11%, a zaraz potem 14% podjazdu © tomstar
Piękne i niesamowite cyfry dla kolarza z płaskiej Wielkopolski
Piękne i niesamowite cyfry dla kolarza z płaskiej Wielkopolski © tomstar
Widok na Beskid Wyspowy
Widok na Beskid Wyspowy © tomstar


  • DST 106.80km
  • Czas 05:38
  • VAVG 18.96km/h
  • VMAX 64.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 2067kcal
  • Podjazdy 1591m
  • Sprzęt Giant Contend SL 2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry i Velo Dunajec

Sobota, 10 sierpnia 2019 · dodano: 10.08.2019 | Komentarze 0

Zakończył się Tour de Pologne, emocje opadły, ale oczywiście niedosyt pozostał. Troszkę byłem wystraszony przed dzisiejszym wyjazdem po wczorajszym ostrym laniu na trasie wyścigu. Ale nie może tak być żeby przyjechać w góry i po nich nie pojeździć. Tak więc wstajemy dziś o 7 rano, śniadanie, kawa i szykujemy się do wyjazdu. Wyjechaliśmy o 8:30. Mamy w planie pojeździć po okolicy, zobaczyć kilka ciekawych miejsc i zrobić około 100km. Wytyczamy trasę bokami z dala od ruchliwych dróg. Baka wypatrzył tutaj trasę Velo Dunajec i to na nią się kierujemy. Jest to piękna, asfaltowa ścieżka z dala od cywilizacji, prowadząca przez góry i lasy. Totalna cisza i spokój. Jedziemy tak aż do Nidzicy. Tam robimy pauzę na tamie, robimy zdjęcia i jedziemy dalej. Tutaj ponownie wbijamy na Velo. Ścieżka jest cały czas w budowie. Jedziemy nowiutkim asfalcie, który niestety po jakimś czasie nam się kończy. Droga jest ubita i przygotowana do dalszych prac, po drodze stoją maszyny i zbudowane są już kładki i mostki. Niestety nie jest to droga dla szosy. Musimy kawałek iść, chyba około dwóch kilometrów. Potem wjechaliśmy na trasę na Nowy Targ, z której szybko zjechaliśmy znowu na ścieżkę wzdłuż Dunajca. Pięknie się tutaj jedzie, tak samo cisza i spokój, a widoczki nieziemskie. W połowie drogi robimy sobie dłuższą pauzę nad rzeką. Moczymy nogi, robimy zdjęcia i jemy drożdżówki. Potem już przelot przez Nowy Targ. Mamy tutaj małe problemy, bo ścieżka nam uciekła i musimy wbić na Zakopiankę. Ale całe szczęście nie musimy nią długo jechać. W Szflarach znowu wjeżdżamy na boczne drogi. Robimy pauzę pod sklepem żeby uzupełnić płyny i jedziemy dalej. Planujemy wrócić przez Biały Dunajec i Gliczarów Górny. Niestety ta droga jest remontowana, ale dowiadujemy się od miejscowych, że tylko na małym odcinku i dalej jest asfalt. Także jedziemy dalej. Mamy teraz cały czas pod górkę, bo tak na prawdę jadąc do Nowego Targu zjechaliśmy w dolinę i teraz wracamy w wyższe partie gór. Podjazdy są strome i długie, ale wyjątkowo jedzie nam się bardzo dobrze. Chyba w końcu rozgrzaliśmy nogi i góry stały się dla nas trochę łatwiejsze. Gdy wracamy do hotelu zjeżdżamy jeszcze długim zjazdem żeby zrobić sobie na koniec złoty podjazd na koniec przygody z Tatrami. Wyjazd genialny. Czułem się świetnie i świetnie mi się jechało. Całkowicie inaczej niż na wyścigu, bez presji, emocji i nerwów. Nie jestem wcale zmęczony i nie bolą mnie nogi. A rower spisał się na medal, przejechał wszystko, dziury, wertepy, żwiry, piasek. Podjechał bezawaryjnie wszystkie podjazdy i wytrzymał wszystkie ostre zjazdy. Niesamowity wyjazd.

Mala 01
Mala 01 © BakaYabashi
Giant Contend SL 2 w Tatrach
Giant Contend SL 2 w Tatrach © tomstar
Mala podjeżdża pod polną serpentynkę 1.
Mala podjeżdża pod polną serpentynkę 1. © BakaYabashi
Mala 02
Mala 02 © BakaYabashi
Widok na Jezioro Sromowieckie
Widok na Jezioro Sromowieckie © tomstar
Widok na Jezioro Czorsztyńskie
Widok na Jezioro Czorsztyńskie © tomstar
Rowerki na zaporze wodnej na Zbiorniku Czorsztyńskim
Rowerki na zaporze wodnej na Zbiorniku Czorsztyńskim © tomstar
Pauza na gofra w Nidzicy
Pauza na gofra w Nidzicy © tomstar
Widok na Jezioro Czorsztyńskie ze ścieżki Velo Dunajec
Widok na Jezioro Czorsztyńskie ze ścieżki Velo Dunajec © tomstar
Mala i dwie sarenki. Pierwsza na środku drogi a druga już w trawie po prawej stronie. Zdjęcie zrobione podczas jazdy więc nie było łatwo.
Mala i dwie sarenki. Pierwsza na środku drogi a druga już w trawie po prawej stronie. Zdjęcie zrobione podczas jazdy więc nie było łatwo. © BakaYabashi
Widok na Jezioro Czorsztyńskie
Widok na Jezioro Czorsztyńskie © tomstar
Zdjęcie Baki jak robi zdjęcie
Zdjęcie Baki jak robi zdjęcie © tomstar
Trasa na Nowy Targ
Trasa na Nowy Targ © tomstar
Dunajec
Dunajec © tomstar
Odpoczynek na super miejscówce nad Dunajcem
Odpoczynek na super miejscówce nad Dunajcem © tomstar
Baka brodzi w Dunajcu
Baka brodzi w Dunajcu © tomstar
Droga w stronę Bukowiny w romencie
Droga w stronę Bukowiny w remoncie © tomstar
Widok na Tatry
Widok na Tatry © tomstar